fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Wojnicki: Sztuczna inteligencja pokazuje, że intelekt nie jest już cechą wyłącznie ludzką

Sztuczna inteligencja sprawia, że dewaluuje się intelekt, z którego do tej pory byliśmy niesamowicie dumni, bo mieliśmy poczucie, że to nasza wyjątkowa, ludzka cecha. Zostaje nam to, co do tej pory zaniedbywaliśmy, czyli sfera emocjonalna, społeczna, a nawet duchowa.
Wojnicki: Sztuczna inteligencja pokazuje, że intelekt nie jest już cechą wyłącznie ludzką
ilustr.: Julia Benedyktowicz

Z Maciejem Wojnickim, prezesem firmy LOFI Robot, współorganizatorem projektu #BurzaMózgów, rozmawia Ala Budzyńska.

Moi uczniowie pisali ostatnio próbne matury, które ciągle sprawdzam. Czy sztuczna inteligencja niedługo mnie w tym wyręczy?

To pytanie ma dwa aspekty. Pierwszy z nich jest technologiczny. Drugi to kwestia tego, czy wykorzystanie sztucznej inteligencji w tym celu ma racjonalne uzasadnienie i czy system edukacji, który w dynamice zmian przypomina wolny parowóz, będzie w stanie tę technologię przyswoić i wykorzystać. A próbowałaś już tak sprawdzać prace?

Nie, nie próbowałam, musiałabym wstawić nie tylko treść wypracowania, ale też szczegółowe kryteria oceniania…

Polecam to przetestować! Sztuczna inteligencja to model językowy, który powinien nadawać się do takich zadań. Wprawdzie trenowany jest głównie na języku angielskim, z którego potem tłumaczony jest na polski, ale i tak stopień zrozumienia języka mówionego SI jest fenomenalny. Na tym polega ta rewolucja. Sztuczna inteligencja do tej pory była efemerycznym tworem, który kojarzyliśmy z filmami science-fiction lub z algorytmami, które nas śledzą, ale wiele więcej nas nie obchodziło. To, co dzieje się mniej więcej od grudnia zeszłego roku, ma znaczenie przełomowe – pojawiły się zaawansowane modele językowe i możliwość generowania fotorealistycznych obrazów. Można nazwać to trzęsieniem ziemi w świecie technologicznym – polega ono na tym, że komputer nagle zaczyna rozumieć, co do niego mówimy i jest w stanie na to odpowiedzieć.

Nie zawsze poprawnie.

Pomyłką jest, że ludzie zaczęli traktować sztuczną inteligencję jak omnibusa, który ma wszystko wiedzieć i z satysfakcją stwierdzają, że pomylił się w działaniu matematycznym. To opaczne rozumienie tego, czym jest model językowy. To, że SI ma jakąś wiedzę, jest właściwie efektem ubocznym, wynikającym z tego, że musiała ją pochłonąć, ucząc się mowy. A tak naprawdę kluczowe jest mówienie i rozumienie języka.

Inną sprawą jest to, po co nam uczenie się pisania i analizowania, skoro sztuczna inteligencja jest w stanie zrobić to za nas lepiej. To trochę tak jak z matematyką, na której kulcie zbudowana jest edukacja. W XIX i na początku XX wieku wydawało się, że liczenie jest podstawą, a potem powstały kalkulatory i komputery, które liczą za nas w spektakularnie bardziej wydajny sposób. Cały czas matematyka jest nam potrzebna do konstruowania numerycznych modeli rzeczywistości, ale nie jest potrzebna czysto arytmetycznie. Co więc stanie się z uczeniem kompetencji językowych za dwa, trzy lata, trudno powiedzieć.

A z nauczycielami i nauczycielkami? Czy widzisz zagrożenie w tym, że rolę osoby nauczającej przejmie sztuczna inteligencja?

To bardzo nieoczywista kwestia. Nauczyciel to zawód oparty na relacji, empatii i połączeniu z uczniem – stymulowaniu jego wzrostu. W tych dziedzinach komputery jeszcze przez długi czas raczej nas nie dościgną. Ale jeśli chodzi o samo przekazywanie wiedzy, to te technologie już istnieją, ale nie sprawdzają się w stu procentach. Od wielu lat dysponujemy przecież narzędziami cyfrowymi, które mają dostarczać wiedzę w atrakcyjny, multimedialny sposób, ale to nie jest wystarczające. Nadal potrzebujemy budowania motywacji, a nie tylko transmisji wiedzy. Wiedza sama w sobie nie jest wartością w sytuacji, kiedy nie jest utrwalona i za chwilę moglibyśmy ją stracić.

W aplikacjach takich jak Duolingo [aplikacja do nauki języków obcych] jest przewidziany ten aspekt motywacji – chociażby mejle z przypomnieniami, że nie zrobiło się dziś zadań.

Tak, ale w edukacji niezwykle istotny jest aspekt socjalizacyjny. Szkoły są miejscem społeczności – spotykania się z rówieśnikami i nauczycielami, którzy organizują tę społeczność. W tych sferach sztuczna inteligencja nie zastąpi człowieka. Co ciekawe, na razie ma potencjał atomizowania edukacji. Dzięki niej każdy może uczyć się samodzielnie, tylko że my nie chcemy większości rzeczy robić sami. Wolimy działać w grupie, wspólnie i potem dzielić się tym, co robimy. Inna sprawa, że czujemy, że szkolny model edukacji już teraz jest nieprzystający do obecnych realiów. Sztuczna inteligencja podkreśla to jeszcze bardziej. Coś więc na pewno musi się zmienić. SI zastąpi nas w tych rzeczach, w których może. Jeśli coś można zautomatyzować, to zostanie to zautomatyzowane. Ale w relacjach, tworzeniu grupy i społeczności raczej nie zajmie naszego miejsca. Cieszę się, że dzięki SI na pierwszym planie pojawiają się sfery, które do tej pory lekceważyliśmy.

Tak, relacje i cały aspekt społeczny szkoły na razie wydają się wymykać technologii. Jestem ciekawa, jakie umiejętności uważasz za ważne w erze sztucznej inteligencji. Dużo mówi się o tym, żeby rezygnować z zapamiętywania wiedzy faktograficznej, ale już trudno wyobrazić sobie, że umiejętność czytania ze zrozumieniem przestanie być ważna. Szczególnie, że przecież w przypadku sztucznej inteligencji mamy do czynienia z generowanymi tekstami…

Chyba skupiłbym się nie tyle na sztucznej inteligencji, co w ogóle wyzwaniach współczesności. Na pewno istotna jest umiejętność krytycznego myślenia, obserwowania rzeczywistości wokół nas, analizowania jej, tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę technologię i to, jak ułatwia ona kreowanie różnych przekazów. Będziemy musieli się w nich poruszać jeszcze sprawniej. Jednocześnie nie uważam, żeby zjawiska takie jak deep fake stale się nasilały. Kilka ostatnich lat pokazuje, że wcale nie potrzebujemy zaawansowanych sztuczek, żeby się nabrać. Plotka nadal ma większą siłę niż technologia.

Sztuczna inteligencja sprawia, że znajdujemy się w kryzysie polegającym na tym, że dewaluuje się intelekt, z którego do tej pory byliśmy niesamowicie dumni, bo mieliśmy poczucie, że to jest nasza wyjątkowa, ludzka cecha. Teraz przestaje być naszym atutem – możemy na wyciągnięcie ręki mieć cyfrową prawniczkę czy księgowego. Zostaje nam to, co do tej pory zaniedbywaliśmy, czyli sfera emocjonalna, społeczna, a nawet duchowa. Z największy deficyt w kontekście edukacji postrzegam obecnie brak psychoedukacji. Zamiast tego ludzie po trzydziestce idą na terapię i dowiadują się, że mają uczucia i emocje. Powinniśmy uczyć się w szkole o tym, jakie mechanizmy nami sterują.

Skoro wskazujesz sferę kompetencji miękkich jako tę kluczową, to czy sztuczna inteligencja może być w tym obszarze użyteczna? Zastanawiałam się na przykład nad tym, czy dałoby się korzystać z SI tak, żeby rozpoznawać emocje uczniów albo wykorzystywać SI do analizy dynamiki grupy. Czy widzisz tutaj w ogóle jakieś zastosowanie i użyteczność tego narzędzia?

Złożoność tematu polega na tym, że ta sfera nie tyle oprze się SI, co będzie wymagała większej uważności. Model językowy, którym jest sztuczna inteligencja, nie tylko rozumie język, ale zaczyna też rozumieć wyrażane w nim emocje. To fascynujące, bo okazuje się, że emocje wynikają poniekąd z naszego języka i przez język jesteśmy w dużym stopniu formatowani. Sztuczna inteligencja, która nauczyła się w jakimś stopniu języka, zaczyna mieć więc kompetencje dotyczące rozumienia stanów emocjonalnych. W tym kontekście wydaje mi się, że może wyszukiwać sygnały w tekście, które świadczyłyby o specyficznym stanie emocjonalnym. Na przykład w pracach pisemnych tworzonych przez uczniów. Wspomogłoby to pracę psychologów i pedagogów.

Inna sprawa, trochę z tym związana, to fakt, że skoro każdy mógłby mieć takiego prywatnego nauczyciela, skupionego na nim, to właściwie każdy mógłby mieć także wirtualnego przyjaciela, z którym zawsze mógłby pogadać, który by go rozumiał, empatyzowałby z nim. To wydaje mi się wiązać z niebezpieczeństwami. Można porównać je do skutków oglądania pornografii. Wyobraźmy sobie złożoność procesu budowania relacji w grupie, szczególnie teraz po długim czasie nauki online, przy hazardowych mechanizmach mediów społecznościowych. O ile łatwiej byłoby mieć wirtualnego przyjaciela, który zawsze będzie cierpliwy, wyrozumiały, będzie się śmiał z naszych dowcipów, będzie potrafił porozmawiać z nami o rzeczach, które nas interesują. To może być głęboka, emocjonalna relacja. A jednocześnie bardzo demotywująca, jeśli chodzi o nawiązywanie kontaktów ze światem zewnętrznym. Stąd porównanie do pornografii, która może wpływać na trudność z nawiązywaniem faktycznych relacji erotycznych.

Wirtualny przyjaciel czy internetowa pornografia są na swój sposób idealne, realni ludzie mają wady.

Tak. Wyzwaniem jest z pewnością to, jak technologia sprzyja atomizowaniu, indywidualizuje nasze funkcjonowanie, pośrednio zniechęca do wchodzenia w autentyczne, czasami trudne i złożone relacje. Także dlatego warto skupić się na kompetencjach miękkich – prawdziwych i analogowych.

Nie usuwając zatem relacji nauczyciel-uczeń, jak można by wykorzystać sztuczną inteligencję w edukacji? Tak, żeby nie była kolejnym pustym gadżetem, tylko narzędziem, które faktycznie wnosi coś nowego.

Sam cały czas krążę wokół tego tematu. Zastanawiamy się nad tym z nauczycielami podczas kursu e-learningowego #BurzaMózgów, który realizuję z Fundacją Orange. Problem jest niejednoznaczny, bo zjawisko SI jest złożone. Nie jest to żadna jedna sztuczna inteligencja, tylko zbiór narzędzi z przeróżnych dziedzin naszego życia: kreatywnych, analitycznych, inżynieryjnych, finansowych, medycznych. Nie wiadomo do końca, jak będą wyglądać te narzędzia już za moment, tak szybko się zmieniają. Ale już dziś widać, że ta technologia ma siłę dekonstruującą obecny system. Po co pisać wypracowanie, skoro czat może zrobić to za ciebie? Pierwsze, co przychodzi nam do głowy w kontekście technologii w edukacji, to to, jak można obejść system, zhakować go. To oczywiście nie ma nic wspólnego z wartością edukacyjną, ale za to każe stawiać pytania o sensowność tego, czego i w jaki sposób uczymy.

Z perspektywy nauczycielskiej myślę sobie o skomplikowanych analizach błędów uczniów. Wrzucam w czat kilkadziesiąt wypracowań i proszę o to, żeby znalazł powtarzające się błędy. Mogłabym wyciągnąć z tego wnioski do dalszej pracy, a taka szczegółowa analiza mnie samej zajęłaby bardzo dużo czasu.

Technologicznie to już prawie realne. Narzędzia, którymi dysponujemy w tym momencie, nie są jeszcze do końca przystosowane do tych celów, ale kapitał technologiczny mamy wystarczający. Skomplikowane, głębokie analizy, również relacji grupowych, to obszar, w którym można by wykorzystywać SI.

Wszystko to jednak jest kwestią prognozowania. Przeczytałem takie zdanie apropos SI, że łatwo przewidywać nam przeszłość, trudniej przyszłość. To oznacza, że przenosimy na przyszłość nasze dotychczasowe przyzwyczajenia. Nie bierzemy pod uwagę tego, jak zmieni się umysł młodego człowieka, który od początku będzie rozwijał się z poczuciem dostępności narzędzia, które wie prawie wszystko i jest mu to w stanie wytłumaczyć. Z poczuciem, że zdobywanie tej wiedzy właściwie nie ma takiego znaczenia.

Nie jestem jednak pesymistą. Nie zakładam, że będzie to miało jednoznacznie demotywujący wpływ. W konstruktywnym środowisku pójdzie za tym jakaś inna motywacja do rozwoju w nowym obszarze.

Nie wierzę też jednak naiwnie w to, co niektórzy wieszczyli odnośnie mediów społecznościowych. Że technologia sprawi, że każdy będzie mógł się wreszcie demokratycznie wypowiedzieć, że nie będzie możliwe ukrywanie prawdy, bo przecież prawda zawsze wpłynie dzięki dostępowi do informacji. W praktyce, kilkanaście lat później, okazuje się, że jest dokładnie na odwrót. A to dlatego, że technologia jest przefiltrowana przez mechanizmy rynkowe, nasze błędy poznawcze i stadne instynkty. O burzy, jaką jest obecna technologia, w pełni będziemy mogli więcej powiedzieć, gdy zobaczymy, jak powieje wiatr.

***

Materiał powstał we współpracy z Fundacją Orange.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×