fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Oblicza podpracy

W królestwie podpracy życie jest niszczone nie w przenośni, a dosłownie. O tym właśnie piszemy. O brutalnej przemocy i niewidzialnej pracy za ścianą twojego mieszkania, na zapleczu restauracji, w której jadasz śniadania, na zakrystii kościoła, do którego chodzisz.
Oblicza podpracy
ilustr.: Wika Krauz

W badaniach nad rynkiem pracy szeroko rozpoznanym zjawiskiem jest podział na „lepszy” i „gorszy” rynek. Lepszy, nazywany pierwotnym, to ten, na którym funkcjonują pracownicy dobrze wynagradzani, zatrudnieni w oparciu o stabilne umowy, podnoszący swoje kwalifikacje i co parę lat awansujący. Rynek gorszy, nazywany też wtórnym, charakteryzuje się niestabilnym zatrudnieniem, krótkoterminowymi stosunkami pracy, niskimi płacami i niewielkimi perspektywami awansu. Pomiędzy tymi dwoma częściami rynku pracy rozpościera się przepaść – przede wszystkim klasowa. Bez kapitału kulturowego, dyplomów uniwersyteckich, znajomości, a zatem dobrego startu w życiu, przejście z rynku wtórnego na rynek pierwotny jest dla wielu nieosiągalne. Choć więc neoliberalna mitologia stara się nas przekonać, że nieskrępowany rynek pracy stanowi trampolinę do awansu społecznego, w rzeczywistości znacznie częściej jest czynnikiem aktywnie betonującym podziały społeczne.

Co istotne, dualizm ten nie ma nic wspólnego z tym, jak istotną dla społeczeństwa pracę wykonują przedstawiciele poszczególnych zawodów. Zwykle korelacja jest zupełnie inna, niż mogłoby się wydawać – najbardziej potrzebni pracownicy, bez których nie potrafimy wyobrazić sobie codziennego funkcjonowania (salowe, ratownicy medyczni, śmieciarze, kurierzy, osiedlowi sklepikarze, a w ostatnich latach również pielęgniarki), pracują na rynku wtórnym. Na rynku pierwotnym poruszają się z kolei pracownicy dużych, międzynarodowych firm: marketingowcy, doradcy podatkowi, bankierzy inwestycyjni czy lobbyści. Dzięki nim korporacje skutecznie akumulują kapitał, jednak ich wkład w dobrobyt społeczeństwa jest, delikatnie mówiąc, wątpliwy. Terminy „lepszy” i „gorszy” nie mają więc na celu wartościowania roli, jaką odgrywają w społeczeństwie pracownicy poszczególnych sektorów, a określenie warunków systemowych, w jakich zmuszeni są pracować.

Podział ten można dostrzec w większości wysoko rozwiniętych państw świata, jednak gospodarki różnią się między sobą wielkością „lepszego” i „gorszego” rynku oraz stopniem ich zabetonowania – niedostępności dobrej pracy dla tych, którzy wyjściowo znaleźli się w „gorszej” części. Polska wciąż zajmuje niechlubne, wysokie miejsce w rankingach niestabilności zatrudnienia. Zgodnie z danymi OECD w 2018 roku na umowach tymczasowych pracowało u nas 24 proc. pracujących. Jednocześnie w ostatnich latach obserwujemy poprawę sytuacji, polegającą chociażby na oskładkowaniu umów zleceń czy objęciu ich przepisami o płacy minimalnej.

Co istotne, przypuszczalnie żadna poprawa w tym obszarze nigdy by nie nastąpiła, gdyby nie wypracowanie języka, który umożliwił nazwanie i przedstawienie tego problemu szerokiej publiczności. W tym kontekście hasłem-kluczem okazały się „umowy śmieciowe”: w mainstreamowych mediach początkowo konsekwentnie na ich temat milczano, z czasem zaczęto je obśmiewać, aż w końcu „śmieciowe zatrudnienie” stało się częścią szeroko podzielanej diagnozy ważnych problemów społecznych.

W tej odsłonie „Kontaktu” postanowiliśmy rozwinąć podział na pierwotny i wtórny rynek pracy, dołączając do niego trzecią, brakującą kategorię, która obejmowałaby cały zasób pracy odbywającej się w warunkach skrajnego wyzysku, pracy niewidzialnej zarówno dla społeczeństwa, jak i publicystów czy badaczek. Wierząc w sprawczą moc języka, nazwaliśmy to zjawisko „podpracą”, nawiązując do terminu „podklasa”, który miał opisywać grupy społeczne zdegradowane tak nisko, że znajdujące się w zasadzie poza strukturą społeczną.

Praca jako przestrzeń samorealizacji, swobodnego realizowania ambicji, źródło dumy i radości związanych z dokładaniem własnej cegiełki do dobrobytu społeczeństwa – ten ideał we współczesnym kapitalizmie jest udziałem nielicznych. Znacznie częściej zatrudnienie okazuje się przede wszystkim koniecznością i ciężarem, obowiązkiem, któremu trzeba się poddać, żeby mieć za co żyć. Staje się więc zaprzeczeniem życia i nie dotyczy to jedynie dolnych warstw hierarchii społecznej. Nie przypadkiem popularna fraza „work-life balance”, w której „pracę” przeciwstawia się “życiu”, ukuta została przez pozornie sytych i zadowolonych pracowników korporacji, znajdujących się na „najlepszym” z rynków pracy.

A jednak to właśnie w królestwie podpracy życie jest niszczone już nie w przenośni, lecz dosłownie. O tym jest właśnie ta odsłona. O wyzysku i najbrutalniejszych formach, jakie zdarza mu się przybierać.

Tym razem nie piszemy o odległych państwach, od których dzielą nas tysiące kilometrów i dziesiątki ogniw w globalnych łańcuchach produkcji. Gdy mowa o naszym kraju, nie można już odwrócić głowy i skwitować problemu jednym czy drugim komunałem o niesprawiedliwym świecie, ciesząc się, że nie dzieje się to obok nas. Rzecz w tym, że się dzieje. Piszemy więc o Polsce, o styku brutalnej przemocy i niewidzialnej pracy, która ma miejsce w naszym bezpośrednim otoczeniu. Za ścianą twojego mieszkania, na zapleczu restauracji, w której jadasz śniadania, na zakrystii kościoła, do którego chodzisz.

W tekście „Praca w kościele” Tomasz Pliszewski pisze o warunkach (nieformalnego) zatrudnienia w kościołach – organistów, sprzątaczy, kościelnych. Zwraca uwagę na to, jak na styku wiary, hierarchicznej wspólnoty religijnej i relacji zawodowych tworzą się fundamenty pod wyzysk i przemoc. „Wiara pracowników kościelnych w budowę niecodziennego dzieła oraz zaangażowanie w nie wszystkich swoich emocji skutkuje wytwarzaniem ogromnych pokładów tak zwanej nadpracy. Oddanie wspólnocie, pasja, wiara, zawód – wszystko to zlewa się w jedno, czyniąc z pracownika wiernego budowniczego wspólnej sprawy”. Niestety – jak pokazuje autor – w wielu wypadkach to pozornie szczęśliwe zjednoczenie „życia” i „pracy” w praktyce umożliwia łamanie podstawowych praw pracowniczych i prowadzi do realnej krzywdy, której doznają osoby zawodowo związane z Kościołem.

Według Global Slavery Index w Polsce w 2018 roku żyło 128 tysięcy współczesnych niewolników. Nie widać ich w statystykach zatrudnienia ani nie słychać o nich w mediach. Tekst „Niewolnictwo po polsku” skupia się na problemie współczesnego niewolnictwa w naszym państwie, zwraca uwagę na skalę problemu i przygląda się najgłośniejszemu przypadkowi handlu ludźmi na polskim terytorium – sprawie Mirosława K. Jak podsumowuje Hubert Walczyński: „Współczesne niewolnictwo ma wiele twarzy, ale ta historia nie ma nic wspólnego z odosobnionymi obozami, łańcuchami czy kratami. Niewolnika możesz spotkać w autobusie, być może przepuszcza cię w drzwiach, gdy wychodzisz z wagonu metra. Zmywa naczynia po twojej wizycie w restauracji. Ograniczenia fizyczne zastępuje przemoc psychiczna, ekonomiczna i biurokratyczna”.

W materiale „15 minut na spakowanie torby i do widzenia” pokazujemy standardy zatrudniania imigrantów i imigrantek z Ukrainy w Polsce. Prezentujemy jedno z serii nagrań rozmów, które aktywiści z Kolektywu Syrena przeprowadzili z agencjami pośrednictwa pracy. Jakie płace oferują agencje? Gdzie zakwaterować pracownika, żeby nie było problemu z eksmisją, i ile czasu wypada mu dać na spakowanie rzeczy? Ile godzin w tygodniu jest gotowy pracować imigrant?

Tekst „Lepsze jutro dla pracownic i pracowników seksualnych” poświęcony jest pracy seksualnej. Opisuje warunki zatrudnienia i samozatrudnienia w tym sektorze, podejmuje problem przemocy, na którą narażone są pracownice, porusza też kwestię wolnego wyboru sexworkerów co do pracy w tym zawodzie. Z jednej strony, jak pisze Marta Zdanowska, „w największym od wielu lat badaniu […] jedynie 2,8 procent podało, że nie wykonuje tej pracy dobrowolnie”, z drugiej zaś „dla ponad 60 procent respondentek powodem podjęcia się świadczenia usług seksualnych były trudne warunki materialne. […] zdecydowana większość (86 procent) chciałaby zmienić pracę”.

Problemy, które podejmujemy w wymienionych tekstach, łączy jeden bardzo istotny aspekt – są to problemy systemowe. O zjawiskach takich jak współczesne niewolnictwo czy przymusowa praca seksualna zwykle opowiada się przez pryzmat zdegenerowanej jednostki, stojącej na szczycie piramidy przemocy. Ale władza, której pochodną jest przemoc, nie pochodzi znikąd i nie ma wymiaru indywidualnego. Większość problemów, na które zwracamy uwagę w tej odsłonie, jest generowana przez współczesny kapitalizm, który osiąga swoje cele tym skuteczniej, im szersze grupy ludzi pozostają bez żadnej prawnej ochrony i poddawane są niczym nieskrępowanym siłom rynku. Choć zjawisko podpracy nie zniknie bez całościowej przemiany obecnego sposobu gospodarowania, wierzymy, że pierwszym krokiem do jego ograniczenia jest wyjęcie go ze sfery niewidzialności – i uporczywe pokazywanie opinii publicznej różnych obliczy brutalnego wyzysku, występującego między innymi we współczesnej Polsce.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×