fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

American dream chińskiej klasy średniej

Chińska klasa średnia niebawem będzie liczyć około pół miliarda ludzi. Choć w stosunku do całej populacji jest to wciąż mniej niż w Stanach Zjednoczonych, to tempo, w jakim chińska klasa średnia przeszła od niebytu do dominującej roli w społeczeństwie, jest oszałamiające.

chińska_klasa

ilustr.: Aleksandra Fabia-Tugal


Z profesorem Tongdong Baiem rozmawia Martyna Świątczak-Borowy. Wywiad pochodzi z 31. numeru papierowego Magazynu „Kontakt” pod tytułem „Lepsza zmiana”.
***
MARTYNA ŚWIĄTCZAK-BOROWY: Mieszkał pan zarówno w Chinach, jak i w Stanach Zjednoczonych. Jak z tego punktu widzenia wygląda życie chińskiej klasy średniej?
PROF. TONDONG BAI: Aspiracje chińskiej klasy średniej są w dużej mierze podobne do tych, jakie charakteryzują jej odpowiednik w Ameryce. W wersji minimum będzie to własne mieszkanie, samochód, oszczędności na emeryturę i edukację dla dziecka. W wersji bardziej rozbudowanej być może kilka mieszkań, a już na pewno drugie mieszkanie dla dorosłego potomka. Zwłaszcza jeżeli jest to syn, bo bez tego nie uda się dla niego znaleźć odpowiedniej żony. Do tego zagraniczne wakacje, zabezpieczenie w przypadku choroby, no i oczywiście opłacenie edukacji dziecka za granicą, najlepiej w Stanach, Kanadzie, Australii lub Anglii.
A jakie różnice w życiu tych dwóch grup są najbardziej uderzające?
Różnice pojawiają się, gdy przyjrzymy się im z bliska. Chińskie prawo własności jest ograniczone czasowo i nie obejmuje gruntu, na którym nieruchomość stoi. Tym samym owoc zbiorowego wysiłku całej rodziny, jakim jest kupno jednego lub więcej mieszkań, daje nam prawo do użytkowania ich jedynie przez siedemdziesiąt lat. Choć z perspektywy najnowszej historii Chin widać, że w przeciągu siedemdziesięciu lat może zmienić się absolutnie wszystko, to na poziomie świadomości daje to ogromną różnicę. Drugą, bardzo przyziemną różnicę stanowią koszty utrzymywania określonego stylu życia. W Chinach nie możemy po prostu kupić gruntu i wybudować na nim domu. Dla mieszkańców metropolii takich jak Pekin czy Szanghaj posiadanie jednorodzinnego domu pozostaje absolutnie poza zasięgiem klasy średniej. Ale i w mniejszych miastach sytuacja nie wygląda dużo lepiej. Ma to po części związek ze sztywnymi ograniczeniami rozrostu terenów zurbanizowanych kosztem ziemi uprawnej oraz brakiem realnej konkurencji na rynku nieruchomości.
Laureat literackiej Nagrody Nobla Mo Yan za otrzymane pieniądze [przyp. red: ok. 4,8 miliona złotych] chciał kupić dom w Pekinie, ale szybko musiał zweryfikować swoje plany, bo zwyczajnie nie było go na to stać.
[Śmiech] Rzeczywiście, za takie pieniądze mógłby kupić co najwyżej mieszkanie, a i to niekoniecznie w którejś z najlepszych dzielnic Pekinu. Na marginesie mówiąc, stosunek ceny do jakości mieszkań pozostawia u nas często dużo do życzenia.
Czy ta niekorzystna korelacja pomiędzy wysoką ceną dóbr a ich relatywnie niską jakością jest charakterystyczna wyłącznie dla rynku nieruchomości?
Niestety, jest to element szerszego zjawiska i kolejna płaszczyzna, na której życie chińskiej klasy średniej znacząco różni się od tych na Zachodzie. Choć może to brzmieć zaskakująco w odniesieniu do kraju, który zasłynął jako tania fabryka świata, wydatki na życie Chińczyka z klasy średniej są praktycznie pod każdym względem wyższe niż jego odpowiednika ze Stanów Zjednoczonych. Mieszkając w Chinach, jeśli chce się kupować produkty znanych firm ze średniej półki, ich ceny będą o wiele wyższe niż w USA czy Europie. Kiedy dwadzieścia lat temu po raz pierwszy jechałem do USA, oczywiste było, że muszę zabrać ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy i ubrania z Chin. Teraz jest równie oczywiste, by przy każdej nadarzającej się okazji kupować przedmioty codziennego użytku w Stanach, gdyż można w ten sposób dużo zaoszczędzić.
Co, oprócz kosztów życia, odróżnia chińską klasę średnią od jej Zachodnich odpowiedników?
Zakupy za granicą stają się coraz rozsądniejszym wyborem, nie tylko ze względu na ceny, ale też bezpieczeństwo produktów. To nie jest już tylko kwestia tego, czy kupimy spodnie dwukrotnie taniej czy drożej, ale tego, czy te spodnie będą wytworzone z toksycznych włókien, od których dostaniemy wysypki i uczulenia. Zresztą potencjalna wysypka to i tak najmniej niepokojący problem. Od lat, w regularnych odstępach czasu, chińska opinia publiczna wstrząsana jest doniesieniami o toksycznych produktach, które doprowadziły do ciężkich chorób lub śmierci. Najbardziej poruszające są te przykłady, gdy ofiarami są dzieci – jak w przypadku skandalu z toksycznym mlekiem dla niemowląt, ostatniej afery z przeterminowanymi szczepionkami czy też szkoły wybudowanej na skażonym gruncie. Wszystkie te sytuacje sprawiają, że życie chińskiej klasy średniej najeżone jest zagrożeniami, które mogą kosztować życie własnego dziecka. To są pytania, przed którymi stajemy każdego dnia i na które nie ma prostej odpowiedzi: czym nakarmić dziecko, w co je ubrać, jakie leki podać, czy pozwolić bawić się na dworze, gdy poziom zanieczyszczenia powietrza przekracza wszelkie możliwe standardy?
chińska_klasa2

ilustr.: Aleksandra Fabia-Tugal


Dochodzimy tu do kwestii, która wydaje się konstytutywna dla samego pojęcia klasy średniej, czyli stabilizacji. W teorii działa ona w obie strony – przynależność do klasy średniej oznacza dla jej członków pewność, że ich własne życie i życie ich dzieci, a być może i wnuków, będzie toczyło się po określonych torach. Tym samym klasa średnia w naturalny sposób wspiera i dąży do utrzymania status quo. Jednocześnie przyjmuje się, że silna klasa średnia jest jednym z wyznaczników stabilności państwa oraz podstawą jego długotrwałego rozwoju. Budowa „społeczeństwa umiarkowanego dobrobytu” (xiaokang shehui), rozumianego właśnie jako klasa średnia, jest też jedną z „Czterech Kompletnych Strategii”, wyznaczonych przez prezydenta Xi Jinpinga w 2014 roku. Jednakże raport Chińskiej Akademii Nauk Społecznych jeszcze z 2008 roku wykazał, że chińska klasa średnia charakteryzuje się ponadprzeciętnym poziomem nieufności wobec oficjalnego dyskursu politycznego i otaczającej jej rzeczywistości. Autorzy raportu formułują nawet opinię, że w przypadku Chin klasa średnia nie powinna być jednoznacznie traktowana jako siła stabilizująca.
W przypadku chińskiej klasy średniej to właśnie brak poczucia stabilności jest tym, co ją w zasadniczy sposób określa. Składają się na to wcześniej wspomniane czynniki, jak brak poczucia długoterminowej stabilizacji mieszkaniowej, poczucie niepewności w odniesieniu do konsumowanych produktów i usług, ale także szerzej rozumiany brak poczucia bezpieczeństwa, zakorzeniony w burzliwej historii chińskiego społeczeństwa w XX wieku. Mimo to ciężko ocenić rzeczywisty potencjał chińskiej klasy średniej do utrwalania lub destabilizowania zastanego porządku rzeczy. Głównym powodem jest fakt, że nie istnieje żaden realny kanał, którym klasa średnia mogłaby wyrazić swoje niezadowolenie lub oczekiwania. Bez względu na to, jakie opinie wyrażane są prywatnie bądź nawet w badaniach społecznych, klasa średnia jest, i w przewidywalnej przyszłości pozostanie, niema – wszelkie zmiany zależą wyłącznie od dobrej woli rządzących. Istnieje również możliwość, że brak poczucia bezpieczeństwa paradoksalnie wzmacnia niechęć do zmian, zwłaszcza w kontekście relatywnego dobrobytu, który klasie średniej udało się przez ostatnie trzydzieści lat osiągnąć.
Jak fakt, że chińska klasa średnia staje się coraz liczniejsza, wpłynie na kształt świata? Obecnie zużycie energii per capita w Chinach wciąż jest trzykrotnie niższe niż w USA. Czy nasza planeta będzie w stanie wytrzymać napór pół miliarda ludzi, aspirujących do amerykańskich wzorców konsumpcyjnych – kupujących coraz większe samochody i coraz nowsze wersje iPhonów?
Pod względem tego, co jawi się jej jako pożądane, chińska klasa średnia niewiele różni się od amerykańskiej. Trudno się więc dziwić, że powiela jej nastawienie do dóbr materialnych. Warto jednak zwrócić uwagę na pewną specyficzną cechę Chin, jaką jest jednoczesność występowania zjawisk, które w społeczeństwach zachodnich występowały na przestrzeni kilku czy kilkunastu dekad. Za przykład może posłużyć fakt, że jeszcze wczoraj Chiny budowały swój rozwój w oparciu o tanią, młodą siłę roboczą, a dziś są już krajem, który musi rozwiązać problem starzejącego się społeczeństwa. Podobnie przedstawia się problem konsumpcji. Chińska klasa średnia zachłystuje się niczym nieograniczoną możliwością konsumowania, ale jednocześnie odczuwa bezpośrednie skutki takiego modelu życia. Toksyczna woda, skażona gleba, powietrze, którym nie da się oddychać, jedzenie, które zamiast odżywiać truje – to wszystko stanowi element codziennego doświadczenia. Coraz więcej osób zaczyna dostrzegać związek pomiędzy rozpasaną konsumpcją a degradacją środowiska. Coraz powszechniejsza jest też potrzeba, by coś w tej sprawie zmienić. Jednym z przykładów tego trendu mogą być kampanie społeczne, wymierzone w bardzo rozpowszechniony w Chinach zwyczaj: zamawianie w restauracji olbrzymich ilości jedzenia, z którego większość ląduje potem w śmietniku. Powoli się to zmienia, jednak znów stajemy przed problemem wspomnianym wcześniej: by zmiana świadomości stała się możliwa, potrzeba jest dużo oddolnej inicjatywy, chociażby w formie działań organizacji pozarządowych. Niestety NGO-sy mają w Chinach trudne życie, więc społeczeństwu znów pozostaje liczyć na dobrą wolę rządzących. Jednak nawet ona nie zawsze wystarcza – na wszystkich ulicach znajdują się podwójne kosze na odpady recyklingowe i nierecyklingowe, ale czy kiedykolwiek widziała pani kogoś, kto rzeczywiście z nich korzysta?
Nigdy. Z początku zawsze starałam się wrzucać śmieci do odpowiedniej przegródki, ale po pewnym czasie zorientowałam się, że nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, bo w obu wszystkie odpadki są wymieszane.
To właśnie przykład zmiany, która, wprowadzona odgórnie, nie zakorzeniła się w społeczeństwie. Być może zabrakło działań oddolnych.
Jaka przyszłość czeka chińską klasę średnią?
Niestety, nie mam póki co żadnych optymistycznych wniosków. Marzeniem klasy średniej jest wieść wygodne, stabilne i w gruncie rzeczy nudne życie. Natomiast życie chińskiej klasy średniej nie tylko nie jest nudne, ale w każdym momencie może zostać przewrócone do góry nogami. Co więcej chińska klasa średnia pozbawiona jest zarówno poczucia bezpieczeństwa, jak i możliwości wyrażania swoich obaw i oczekiwań. Pozostaje jej wyłącznie czekać, że coś zmieni się na lepsze.
***
Prof. Tongdong Bai jest pracownikiem Wydziału Filozoficznego w Fudan University w Chinach. Od września będzie prowadził badania naukowe w Edmond J. Safra Center for Ethics na Harvardzie.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×