fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Co warto zobaczyć i przeczytać przez najbliższe dwa tygodnie

Agnieszka Tarasiuk zestawiła ze sobą pozostałości po kolekcji rzeźb rodziny von Rose i archiwum wybitnej fotografki Zofii Chomętowskiej. Piszę o pozostałościach, ponieważ na wystawie widzimy nadpalone, zniszczone, porozbijane rzeźby, które zostały wykopane z ziemi po 50 latach od zniszczenia posiadłości rodziny von Rose.

majatek

materiały prasowe


Wystawa „Majątek. Rzeźby z kolekcji rodziny von Rose oraz filmy i fotografie z archiwum Zofii Chomętowskiej”, Królikarnia, oddział Muzeum Narodowego w Warszawie, kuratorka: Agnieszka Tarasiuk
Warszawa ma problem z reprywatyzacją. Pisząc w skrócie – obowiązujący do dzisiaj tak zwany Dekret Bieruta, nacjonalizujący własność prywatną tuż po wojnie, zakłada zwrot nieruchomości bądź działki. Tym samym tysiące budynków użyteczności publicznej – szkół, urzędów, przedszkoli, sklepów, muzeów – może z dnia na dzień zmienić właściciela. Przejmowane są części parków, kamienice wraz mieszkańcami i puste działki w centrum miasta. Ten sam los spotka za chwilę Królikarnię – malowniczy pałac, w którym od kilku dekad mieści się oddział Muzeum Narodowego. Zniszczony przez nazistów, odbudowany, remontowany i utrzymywany przez towarzyszy z Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, zostanie najprawdopodobniej zwrócony rodzinie Krasińskich.
W poprzednie wakacje Bogna Świątkowska zrealizowała tam wymowny projekt. Od kilku lat zespół mieszczącej się na Mokotowskiej Bęc Zmiany bada miasta przyszłości. W pierwszym odcinku „Co warto…” pisałem o ich ubiegłorocznych zmaganiach. W Królikarni zaproszeni artyści zbadali przez formę neonów – tak ostatnio popularnych w Polsce (sentyment do PRL-u objawiający się w modzie i sztuce w przestrzeni publicznej jest nadal do zbadania) – problem reprywatyzacji. Spektakularnym neonem „WARszawa” kolektywu Senna (Natalia Romik, Sebastian Kucharuk) zwrócili uwagę opinii publicznej na zawłaszczanie przestrzeni publicznych. Neon to napis Warszawa, tyle że stabilne są tylko jego trzy pierwsze litery – reszta spada w krzaki, litery są w nich porozrzucane.
Ten brak stabilności, życie w niepewności, zapłatę za grzechy wojny podejmuje też „Majątek”. To nie tylko komentarz polityczny i społeczny, ale też wielowątkowa wystawa, na której dzięki profesjonalnej ekspozycji, opisom i publikacjom każdy znajdzie coś dla siebie.
Agnieszka Tarasiuk zestawiła ze sobą pozostałości po kolekcji rzeźb rodziny von Rose i archiwum wybitnej fotografki Zofii Chomętowskiej. Piszę o pozostałościach, ponieważ na wystawie widzimy nadpalone, zniszczone, porozbijane rzeźby, które zostały wykopane z ziemi po 50 latach od zniszczenia posiadłości rodziny von Rose. Rodziny, która szczyciła się kolekcjonerskimi ambicjami. Uciekając przed Armią Czerwoną, nie zdążyła ocalić swoich rzeźb. Tarasiuk zauważa, że „w muzeum stanowią zbiór kłopotliwy, świadczący o trudnym dziedzictwie i nie poddający się konserwacji – struktura kamienia, podobnie jak przedwojenna postfeudalna struktura społeczna Europy Środkowo-Wschodniej, uległa całkowitej i nieodwracalnej destrukcji”. Świat, który bezpowrotnie minął, można obserwować na zdjęciach Zofii Chomętowskiej. Warto sięgnąć po jej emancypacyjną biografię, opisaną w krótkim eseju przez Karolinę Puchałek-Rojek. Arystokratka, właścicielka potężnego majątku na Polesiu, dwukrotnie zamężna, samotnie wychowująca dzieci, utrzymywała się przez całe dorosłe życie z fotografowania. Jako jedna z nielicznych kobiet dostawała zlecenia ministerialne. Jej archiwum liczy kilka tysięcy zdjęć. Na wystawie można zobaczyć zdjęcia dokumentujące życie międzywojennej Polski. Widoczne gołym okiem rozwarstwienie społeczne – pomiędzy chłopkami na targu a bawiącą się szlachtą zionie przepaść. Chomętowska była też autorką filmów. W salach Królikarni pokazany jest krótkometrażowy, amatorski zapis beztroskiego życia w… Królikarni. Chomętowska była spokrewniona z rodziną Krasińskich. Widmowe, melancholijne, czarno-białe, nieme filmy są niejednoznacznym komentarzem do sytuacji własnościowej budynku, ale też w przewrotny sposób opisują instytucję sztuki, która nie boi się swojego dziedzictwa, nie ucieka przed nim. Wchodzi z nim w relację. „Gest wyeksponowania tych niewygodnych z punktu widzenia instytucji dokumentów filmowych jest kolejną podejmowaną w świecie sztuki próbą wyciągnięcia na światło dzienne problemów związanych z pamięcią zbiorową i tożsamością”.
„Majątek” podejmuje też wątek archeologii, stawiając pytania o potrzebę przechowywania za wszelką cenę wszystkich eksponatów w zbiorach muzeum (szczególnie Muzeum Narodowego – to pulsujące pytanie o misję tej instytucji), sposoby odtwarzania fotografii czy badania tożsamości przez muzykę. W ostatniej sali słyszymy dźwiękowy esej Michały Libery „Bildung”, w którym nagrania z Dylewa – byłego majątku rodziny von Rose – spotykają się z głosem Sibylle Friedberg, potomkinią von Rose.
Wyrafinowany sposób opowiadania o problemach instytucji – ta wystawa jest w pewnym sensie krytyką nie tyle polityczną, co instytucjonalną – nie był do tej pory obecny w polskich muzach i galeriach. Agnieszka Tarasiuk w inteligentny sposób dotyka ważnych tematów – nie tylko ważnych dla jej zespołu, ale przede wszystkim dla społeczeństwa. Po raz kolejny udowadnia, że to właśnie sztuka posiada niezbędne narzędzia do niuansowania rzeczywistości i krytycznego jej opisu.
poland_POSTER

materiały prasowe


 
Retrospektywa Jill Godmilow, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, kuratorki: Joanna Krakowska, Zofia Płoska, 25-27 kwietnia
30 lat temu amerykańska reżyserka Jill Godmilow nakręciła film dokumentalny „Daleko od Polski”. Do tej pory nie został on jednak w Polsce pokazany. W tym tygodniu Muzeum Sztuki Nowoczesnej po raz pierwszy zaprezentuje go szerokiej publiczności.
Jest pewien wątek, który zachęca do przyjrzenia się temu obrazowi. Jego autorka kręciła go… z USA. Kiedy w 1980 roku przyleciała do Polski, żeby nakręcić film o Jerzym Grotowskim, reżyser nie pozwolił jej pojechać do Stoczni Gdańskiej. Kiedy Godmilow chciała wrócić do Polski – nie wydano jej wizy. Postanowiła więc i tak nakręcić film wypracowaną przez siebie metodą eksperymentu. Joanna Krakowska tak pisze o „Daleko od Polski”: „Zasadniczą osią filmu stają się zainscenizowane wywiady, które ukazały się w 1981 roku na łamach polskiej prasy: z Anną Walentynowicz, z cenzorem o kryptonimie K-62 i z górnikiem, którego postać została skompilowana z kilku materiałów publicystycznych. (…) Film kończy profetyczna fantazja Jill Godmilow – oto Andrzej Wajda udostępnia jej materiały do swego niedokończonego filmu «Drogi panie premierze»”. Krakowska dodaje po chwili, że „Daleko od Polski” niespodziewanie nie straciło, lecz zyskało aktualność, wydobywając pozytywność historycznego doświadczenia Solidarności i całą jego gorycz, która współcześnie odsłania swoje nowe aspekty.
Podczas retrospektywy zostaną też pokazane jej inne filmy. Cały program jest dostępny na stronie www.artmuseum.pl.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×