fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Bieniasz niezbędny (Konkurs!)

Już słowa, otwierające tomik wierszy Macieja Bieniasza, uderzają w sedno tego, czym jest poezja. Bieniasz wie, po co pisze, nawet jeśli nie wie nic więcej, nawet jeśli cały wiersz jest wyrazem bezdennej bezradności, o tym jednym zawsze pamięta – o niezbędności wiatru i jego opisywania.

„Żeby tak raz napisać wiersz,
który jak wiatr niezbędny jest”
Słowa, otwierające tomik wierszy Macieja Bieniasza, uderzają w sedno tego, czym jest poezja. Bieniasz wie, po co pisze, nawet jeśli nie wie nic więcej, nawet jeśli cały wiersz jest wyrazem bezdennej bezradności, o tym jednym zawsze pamięta – o niezbędności wiatru i jego opisywania.
To pierwszy tomik wierszy Macieja Bieniasza, choć zawiera utwory pisane na przestrzeni 35 lat. Bywało, że niektóre znajdywały swoje miejsce w antologiach, niekiedy publikowano je pojedynczo, jak jeden rozdział z całej powieści, który, choć zarysowuje akcję, to czeka na kontynuację. Dobrze, że wreszcie się jej doczekaliśmy, że możemy obserwować, jak poezja Bieniasza zmieniała się od 1975 do 2010. Jak zmieniał się on sam. Bo jest to podróż bardzo interesująca.
Widać, że Bieniasz jest chrześcijaninem. Wiele jego wierszy to poezja religijna, metafizyczna, chrześcijańska. Pisze:
„jak suche są moje oczy,
gdy daremnie wypatrują Ogrodnika” (Modlitwa wieczorna).
Obnaża się z wątpliwościami, opowiada o szukaniu. Nawet jeśli przyznaje, że
„Szukałem Ciebie tak źle
kochałem słabo” (Zmęczenie), to pozostaje w szukaniu wierny i cierpliwy.
Widać, że Bieniasz jest intelektualistą. Gdy uderza, celuje między oczy.
„Wierzę w księdza proboszcza
i obu jego wikarych,
wierzę w nasz święty katowicki
kościół parafialny (…)
Nie uklęknę, bo zbrudzę nogawkę
świątecznych spodni (…)
ale kucnę przed Tobą,
bo jesteś Bogiem” (Ja wiem, w co ja wierzę).
Nie pozostawia obojętnym, każe się zastanawiać, szukać uczciwości, nie pozwala na dobre samopoczucie.
Widać wreszcie, że Bieniasz jest malarzem, profesorem sztuki. Widać to nie tylko wtedy, gdy wiersz kończy słowem: „Rysuję”. Bo rysuje on każdym słowem i metaforą. Pokazuje Śląsk, Katowice, kościół i Kościół, Boga i Chrystusa, stan wojenny i stan spoczynku – to wszystko w barwach, wiedząc, jak wielu ludzi pozostaje wzrokowcami i wierzy tylko temu, co zobaczy. Obok wierszy zamieszcza więc w tomiku swoje rysunki. Ale nawet gdyby ich nie było, to plastyka jego poezji broni się sama.
Nade wszystko jednak Bieniasz jest w tym tomiku po prostu poetą. Poetą, który pozostaje prawdziwy, któremu nie sposób zarzucić fałszu. Widać, że im więcej lat przeżył, tym krótsze wiersze pisze.
Pamięta o wymogu niezbędności. „Ty, który czytasz wiersze, piszesz je na nowo”.
Warto pisać je z Bieniaszem.
(Maciej Bieniasz, wiersze, Księgarnia św. Jacka, Katowice 2011)
 
KONKURS!
Mamy do rozdania pięć egzemplarzy tomiku Macieja Bieniasza. Żeby zdobyć jeden z nich należy przesłać prawidłową odpowiedź na pytanie konkursowe na adres: redakcja@kik.waw.pl
Pytanie konkursowe:
Najsłynniejszym wierszem Macieja Bieniasza jest, wykonywany również jako piosenka, będący tytułem aż 11 zbiorów poezji, związanych ze Stanem Wojennym, utwór „Pancry”, ze znaną frazą: „Idą, idą pancry…”. O jakim wydarzeniu opowiada ten wiersz?

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×