fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Ostatni dzwonek dla świata

– Teraz jest ostatni dzwonek, bo jeśli nic nie zrobimy, to w wielu obszarach zmarnujemy sukcesy ostatnich lat i po prostu zaczniemy się cofać – mówi pracująca w Polskiej Akcji Humanitarnej Helena Krajewska, komentując raport ONZ dotyczący sytuacji na świecie w 2021 roku.
Ostatni dzwonek dla świata
ilustr.: Gabi Kowol

Dodatkowy cios pandemii

Przed pandemią koronawirusa różnorakie trendy na świecie można było ostrożnie określić jako pozytywne. Zmniejszała się chociażby liczba osób zamkniętych w kręgu wielowymiarowego ubóstwa, śmiertelność dzieci do lat pięciu, w wielu krajach spadały statystyki śmiertelności matek w trakcie porodu. Dane pokazywały, że powoli, bo powoli, ale jednak udaje się znajdować rozwiązania wielkich społecznych problemów.

A przynajmniej było tak do końca 2019 roku, kiedy pojawił się coroczny raport przewidujący, jak sytuacja będzie wyglądać w następnych dwunastu miesiącach. Przygotowywane przez Biuro Narodów Zjednoczonych do spraw Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) prognozy biorą pod uwagę potencjalne wydarzenia związane z trwającymi konfliktami zbrojnymi, jak również możliwe do przewidzenia katastrofy naturalne w postaci chociażby powracających susz na jednych terenach i powodzi na innych. Ogólne przewidywania na 2020 rok były najgorsze od dekad, co wynikało właśnie z trwających i nowych konfliktów zbrojnych oraz ich następstw, a także coraz bardziej ekstremalnych skutków zmian klimatycznych.

A potem wybuchła pandemia koronawirusa, pogrążając świat w chaosie i zwielokrotniając najróżniejsze problemy oraz dokładając zupełnie nowe, których trudno było się spodziewać. Według ostrożnych prognoz z lipca ubiegłego roku z powodu niedożywienia lub głodu cierpieć mogło dwa razy więcej osób, niż wynikało z przewidywań OCHA. Wyzwania związane z dostępem do edukacji pojawiły się na całym świecie, chociaż największe były w krajach Globalnego Południa. Przykładowo w Libanie dzieci straciły średnio sześćdziesiąt dni lekcyjnych, a podobne straty w rozwoju i zdobywaniu wykształcenia bardzo trudno jest potem odrobić. Jakby tego było mało, na pandemię nałożyły się między innymi skutki wielkiego wybuchu w bejruckim porcie, który doprowadził do wpisania Libanu na listę czerwonych punktów panoramy katastrof humanitarnych. Dodatkowym problemem, do tego o wielkim zasięgu, bo dotyczącym ponad dwudziestu krajów (od tych leżących w Afryce Wschodniej aż po Indie i Pakistan), była największa od dziesięcioleci plaga szarańczy.

– Ta, z punktu widzenia naszego regionu, wręcz surrealistyczna plaga miała ogromny zasięg i bardzo mocno wpłynęła na dostępność żywności w wielu miejscach. Doszły do tego powodzie i susze; już teraz wiemy, że w 2021 roku w Somalii znów będzie bardzo sucho, więc z pól będzie można zebrać o wiele mniej plonów. A przecież na tym nie koniec, bo dopiero co wybuchły nowe konflikty zbrojne, na przykład w Etiopii, a wcześniej w Górskim Karabachu – mówi Helena Krajewska z Polskiej Akcji Humanitarnej.

Najbardziej zagrożone są kraje Globalnego Południa, które najsilniej odczuwają efekty przeróżnych problemów – zarówno tych o zasięgu światowym, jak i lokalnych. To tam najczęściej w tragiczny sposób splatają się ze sobą skutki starć zbrojnych, kryzysów gospodarczych i katastrof naturalnych. W wielu krajach łączy się to dodatkowo z brakiem możliwości świadczenia natychmiastowej pomocy przez tamtejsze rządy. I tak, jak wynika z raportu OCHA, w Sudanie Południowym w przypadku aż sześciu hrabstw poziom bezpieczeństwa żywnościowego można określić jako katastrofalny. W praktyce oznacza to, że ludzie nie wiedzą, co zjedzą następnego dnia. W całym kraju zaś niedożywionych jest już 6,5 miliona osób, czyli połowa społeczeństwa. Z kolei w Jemenie ponad 24 miliony ludzi, w tym wiele dzieci, potrzebuje pomocy humanitarnej na skutek wyniszczającego konfliktu, który toczy się od sześciu lat. Do tego dochodzą problemy związane na przykład z dostępnością i jakością ochrony zdrowia, malarią, HIV, cholerą.

Najgorszy rok od co najmniej dwudziestu lat

Trudno dziwić się, iż według raportu OCHA 2021 rok pod wieloma względami będzie najgorszy od przynajmniej dwóch dekad. Przewiduje się wzrost liczby osób, które na nowo wpadną w ubóstwo, mimo że wcześniej się z niego wyrwały, a dołączą do nich kolejni ludzie, których sytuacja materialna wyraźnie się pogorszy. David Beasley, dyrektor wykonawczy Światowego Programu Żywnościowego, laureata ostatniej Pokojowej Nagrody Nobla, mówi, że jeśli w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy uda się uniknąć hekatomby głodu w Jemenie, to będzie można mówić o cudzie.

Także niektóre pozytywne procesy, które można było obserwować na przestrzeni ostatnich lat, mogą zacząć się cofać. Przykładem sytuacja w Iraku. Z roku na rok spadała tam liczba osób wymagających wsparcia humanitarnego. Aż do 2020 roku, kiedy zatrzymała się w miejscu, a już teraz widać, że wkrótce zacznie się zwiększać. Dodatkowym czynnikiem cofającym pozytywne trendy może się okazać decyzja irackich władz o wygaszeniu części obozów dla uchodźców wewnętrznych. Ich nagłe zlikwidowanie może być tragiczne w skutkach. W Iraku spada też wyszczepialność dzieci. Według płynących stamtąd sygnałów aż trzysta tysięcy najmłodszych nie ma dostępu do obowiązkowych szczepień. Na wielu terenach mogą pojawiać się więc niewielkie ogniska odry, które następnie mogą zamienić się w wielką epidemię. Pojawiły się wręcz obawy, że dojdzie do powrotu nieobecnego od 2014 roku polio. Na szczęście rząd Iraku, we współpracy ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO) i Funduszem ONZ na Rzecz Dzieci (UNICEF), rozpoczął już akcję szczepień przeciwko polio, która ma objąć 1,9 miliona obywateli poniżej piątego roku życia.

– Dopiero co świętowaliśmy fakt, że w Afryce nie ma już krajów, w których występuje dzikie polio, a już się okazuje, że teraz wirus polio typu 1 może zaatakować w innych miejscach. Biorąc pod uwagę to wszystko (długofalowe skutki pandemii koronawirusa, postępujące zmiany klimatyczne, związane z nimi katastrofy naturalne, trwające konflikty zbrojne), organizacje humanitarne na całym świecie szykują się na bardzo ciężkie czasy. Tak naprawdę to ostatni dzwonek, bo jeśli nic nie zrobimy, to w wielu obszarach zmarnujemy sukcesy ostatnich kilkudziesięciu lat i po prostu zaczniemy się cofać – mówi Helena Krajewska. – Celem na 2030 rok było, żeby liczba osób w kryzysie ubóstwa oscylowała w okolicach 3 procent globalnej populacji. Biorąc pod uwagę obecne trendy, wszystko wskazuje na to, że za niecałe dziesięć lat będzie to 7 procent. W 2019 roku 1 na 45 osób na świecie potrzebowała pomocy humanitarnej. W tym roku będzie to już 1 na 33 – dodaje pracowniczka PAH.

Światełko w tunelu

Z raportu OCHA wynika, że aby móc w pełni skutecznie przeciwdziałać niekorzystnym zjawiskom, tylko w 2021 roku potrzeba ponad 35 miliardów dolarów. Póki co udało się zebrać niecałą połowę tej kwoty, około 17 miliardów. Do tego organizacje humanitarne robią, co mogą, by pomagać w rozwiązywaniu problemów na całym świecie. Nawet w 2020 roku, mimo często dramatycznej sytuacji, różne rzeczy udało się osiągnąć.

Polska Akcja Humanitarna prowadziła na przykład projekt związany ze współpracą rozwojową w Kenii. W porozumieniu z miejscowymi kooperatywami rolniczymi i lokalnymi organizacjami udało się zbudować tamy piaskowe, które pozwalają zatrzymać wodę podczas pory deszczowej. Przy wielu szkołach pojawiły się też wielkie zbiorniki o pojemności dziesięciu tysięcy litrów zbierające wodę deszczową. Wszystko to pozwala na dłużej zachować wodę, którą następnie można wykorzystać do podlewania pól, gotowania bądź częstszego mycia rąk.

Z kolei we wschodniej Ukrainie, gdzie wciąż trwa konflikt zbrojny, PAH udzieliła pomocy rodzinom, których członkowie ucierpieli na skutek wybuchu miny lądowej. Z jednej strony chodziło o kwestie prawne, takie jak wsparcie w uzyskaniu sprzętu rehabilitacyjnego czy dostosowanie domu do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Z drugiej – istotne były szkolenia na temat wychowania dzieci z nowymi, specjalnymi potrzebami. Z kolei nauczycielki i nauczyciele dowiedzieli się więcej o tym, jak ważne jest włączanie w działania osób chcących brać udział w życiu szkoły bądź miejsca, w którym mieszkają dzieci z niepełnosprawnościami. Jednocześnie prowadzono pracę psychologiczną z osobami, które doświadczyły traumy spowodowanej czy to działaniami zbrojnymi, czy związaną z nimi trudną sytuacją materialną.

Wszystko to wpisuje się w przyjęte już kilka lat temu specjalne porozumienie w świecie organizacji humanitarnych. Zakłada ono między innymi, by przyszłość pomocy humanitarnej opierała się na jak najszerszym włączaniu w działania lokalnych organizacji i instytucji – dzięki temu łatwiej będzie w efektywny sposób odnajdować i wspierać osoby potrzebujące pomocy. Pracowniczki i pracownicy tamtejszych organizacji, mogą coś zrobić o wiele szybciej i łatwiej dotrzeć w często mało dostępne miejsca, a ponadto dobrze rozumieją specyfikę lokalnych problemów, istniejące na danym terenie sieci zależności czy zwyczaje i oczekiwania mieszkańców.

Jak mówi Helena Krajewska, o wiele większy nacisk będzie też kładziony na długofalowe projekty rozwojowe, by ludzie, którym udziela się pomocy, z czasem stali się od niej niezależni, samowystarczalni. Chodzi więc nie tylko o dostarczenie gdzieś paczki z żywnością lub artykułami higienicznymi, ale przede wszystkim o wsparcie w zapewnieniu tych produktów na miejscu, połączone ze zwiększaniem świadomości, jak ważne jest na przykład regularne mycie rąk. To z kolei będzie mieć przełożenie na mniejszą liczbę osób zapadających na choroby takie jak cholera, czerwonka czy ostra biegunka wodnista. Podobnie rzecz ma się w przypadku przeróżnych szkoleń i warsztatów pomagających zdobyć kompetencje zawodowe na przykład uchodźcom.

– Praca, którą wkładamy teraz, musi przynosić wymierne korzyści zarówno w teraźniejszości, jak i przyszłości. Zależy nam też na tym, by wiedza była przekazywana dalej, a działania kopiowane w kolejnych miejscach. Jest wiele rozwiązań gotowych do wdrożenia od zaraz, ale w wielu miejscach trzeba też działać na rzecz choćby wzmocnienia lokalnego rolnictwa, do tego w taki sposób, by było ono jednocześnie efektywne i zrównoważone środowiskowo – tłumaczy Helena Krajewska. – Szykujemy się na bardzo ciężki rok, pełen wyzwań, nad którymi będziemy pracować ze zdwojoną siłą. Na szczęście coraz więcej osób interesuje się tym, co dzieje się dalej niż sięga ich własne podwórko, granice województwa, kraju, a nawet kontynentu. W związku z pandemią koronawirusa wzrosła świadomość tego, że należy pomagać innym i że problemy, które pojawiają się po drugiej stronie planety, dotyczą nas bardziej, niż mogłoby się wydawać. Wyraźnie widzimy to dzięki wzrostowi darowizn na działania Polskiej Akcji Humanitarnej, zarówno tych prywatnych, jak i od biznesu – dodaje.

Chociaż więc prognozy na 2021 rok są bardzo złe, wygląda na to, że w tym ciemnym tunelu obecne jest też światełko. Niedługo okaże się, czy stanowi ono zwiastun nowego, lepszego dnia, czy pędzącego na zderzenie czołowe pociągu.

Pełny raport Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) na 2021 rok można znaleźć tutaj.

Działania Polskiej Akcji Humanitarnej na całym świecie można wspierać tutaj.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×