fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Krwawe awokado – fetyszyzm towarowy nowej klasy średniej

Konsumpcja awokado stała się nieodłącznym elementem stylu życia potrzebnym do zaświadczania o przynależności do szeroko pojętej, rozmytej klasy średniej. Pełni rolę wyznacznika i statusu, i kapitału społecznego.
Krwawe awokado – fetyszyzm towarowy nowej klasy średniej
ilustr.: Hanna Najgebauer

Na przestrzeni ostatnich kilku lat awokado stało się jednym z najbardziej powszechnych i pożądanych produktów na Zachodzie. Obecnie trudno wyobrazić sobie lokal serwujący śniadania, który nie zawiera w swoim jadłospisie słynnego avocado toast, jajek z awokado, awokado smoothie czy guacamole. Liczba artykułów podkreślających walory zdrowotne owocu cały czas rośnie. Awokado widnieje w nagłówkach gazet, jadłospisach, poradnikach, a przede wszystkim na Instagramie. Nazywane jest super żywnością (superfoods) i uważane za bogate w: zdrowe tłuszcze, wartości odżywcze, witaminy, potas, antyoksydanty i błonnik. Ma obniżać poziom cholesterolu, zmniejszać objawy artretyzmu, a nawet uchronić nas przed rakiem. Więcej, owoc Persea americana stał się nowym elementem stylu życia, wyznacznikiem statusu i klasowości – współczesnym kapitalistycznym towarem.

Zdaniem Karola Marksa początkowo towar zdaje się być rzeczą trywialną, dopiero przy bliższej analizie ujawnia się jego zdumiewająca złożoność – ma on bowiem dwoistą naturę; posiada wartość użytkową i wymienną, wchodzi w stosunki monetarne i zdolny jest fałszować swoją pierwotną formę. Fetyszyzm towarowy zaś odzwierciedla rzeczowe, zdefiniowane stosunkami produkcji relacje międzyludzkie i sprawia, że produkt zmienia swoje znaczenie, jego wartość symboliczna przysłania wartość użytkową. To właśnie przypadek współczesnego awokado konsumowanego na coraz większą skalę głównie w Stanach Zjednoczonych i Europie. Jednak to, co dla Zachodu stało się koniecznym elementem diety legitymizującym klasową tożsamość, w krajach takich jak Meksyk czy Chile skrywa niewygodną prawdę: deforestację ogromnych terenów, powiązania z kartelami narkotykowymi, masowe zużycie wody czy kosmiczne ceny, na które nie stać mieszkańców krajów eksportujących, to tylko kilka problemów stojących za masową uprawą awokado.

Styl życia w dobie nowoczesności – aby jeść mógł ktoś

W dobie globalizacji i postępującej indywidualizacji kultury styl życia staje się centralnym elementem projektu własnego „ja”. Małgorzata Jacyno w książce z 2007 poddaje analizie genezę społeczną kultury indywidualizmu. Za moment kluczowy uważa rewoltę lat 60. i pojawienie się „nowej klasy średniej” na Zachodzie, której dążenie do dobrego samopoczucia można widzieć jako symptom zbawienia w zsekularyzowanym świecie. Omawiając efekty procesu kulturacji – adaptacji obcych kulturowo treści i różnic społecznych – autorka podejmuje próbę doprecyzowania charakteru obecnego społeczeństwa. Jacyno uważa, że mamy do czynienia z „napaścią kultury na strukturę społeczną”, która ma przejawiać się w erozji tradycyjnych podziałów klasowych, dezintegracji tożsamości klasy robotniczej i powstaniu „nowej klasy średniej”. Ta staje się na tyle rozproszona, że właściwie uniemożliwia użycie pojęcia „klasowości” w dosłownym tego słowa znaczeniu. Obecnie rozstrzygające znaczenie o przynależności do „nowej klasy średniej” ma orientacja życiowa i styl życia realizowany przez jednostki. Pisząc o tożsamości w świecie podlegającym globalizacji, Zygmunt Bauman stwierdza, że konieczność stania się tym, kim się jest, to cecha nowoczesnego życia. Nowoczesność zastępuje określenie pozycji społecznej przymusowym i obowiązkowym samookreśleniem. Dlatego tak ważne staje się dla jednostki naszkicowanie projektu siebie, a co za tym idzie określenie: jaki sport się uprawia, gdzie się jeździ na wakacje oraz co się je.

Konsumpcja awokado stała się nieodłącznym elementem stylu życia potrzebnym do zaświadczania o przynależności do szeroko pojętej, rozmytej klasy średniej. Pełni rolę wyznacznika i statusu, i kapitału społecznego.  Podlega także procesowi fetyszyzacji, który odbywa się poprzez użycie marketingowych pojęć takich jak „naturalne”, „pełnowartościowe”, „czyste” i „zdrowe”. Jak zauważa Peter Jackson, towary kojarzone są z nowoczesnością rozumianą jako przemysłowy kapitalizm, wymiana rynkowa i masowa konsumpcja. Ciągła fetyszyzacja przypomina nam, że granice między pojęciami takimi jak nowoczesność i tradycja czy święte i świeckie łatwo się rozmywają. Utowarowienie różnych rodzajów różnic kulturowych stało się w ostatnich latach wiodącą cechą zachodniego kapitalizmu. W przypadku jedzenia proces ten odbywa się poprzez promowanie tego „etnicznego” jako autentyczne bądź egzotyczne. Kapitalizm kocha różnicę. To, co egzotyczne, rozpoznaje bowiem jako atrakcyjne i pożądane. Cecha ta wyjaśnia, czemu mając polską kaszę jaglaną, jarmuż (który ma bardzo podobne właściwości do awokado) czy kapustę kiszoną nie traktujemy ich jako „super żywności” i nadal sięgamy chętniej po importowane awokado. W takich przypadkach utowarowienie zwykle wiąże się z procesem abstrakcji i dostosowania dóbr do własnych potrzeb, na przykład zwyczajów jedzeniowych. Przykładem takich zabiegów jest między innymi estetyzacja, która w dobie smartfonów i Instagrama ma ogromne znaczenie; to, jak jedzenie jest podane, jak wygląda, przysłania jego pierwotne przeznaczenie. Poprzez wizerunek sprzedawany jest zarówno produkt, jak i styl życia konsumenta. Stosując terminologię zaproponowaną  przez Marksa: wartość świata rzeczy rośnie, a wartość świata ludzi maleje, więc procesowi alienacji podlega zarówno pracownik, kapitalista, praca, jak i sam przedmiot pracy. Za sprawą fetyszyzmu towarowego staje się ważna nie wartość użytkowa awokado, a symboliczna, czyli to, co konsumowanie tego produktu oznacza i co reprezentuje. Jednak warto zauważyć, że to, co nam służy do legitymizowania przynależności klasowej, w krajach takich jak Meksyk czy Chile uwikłane jest w problemy polityczne, ekologiczne i społeczne.

Kontekst meksykański – kryzys mierzony ceną awokado

By uchwycić początki procesu wymiany handlowej i zrozumieć, jak ważne jest awokado dla mieszkańców Meksyku, należałoby cofnąć się do czasów wymiany kolumbijskiej. Pojęcie to zostało stworzone przez Alfreda Crosbiego, by opisać proces biologicznej dyfuzji, do której doprowadziła europejska kolonizacja Ameryk, czyli, posługując się etnocentrycznym terminem kolonialnym, „odkrycie Nowego Świata”. Rok 1492 rozpoczął obustronną wymianę gatunków roślin i zwierząt. „Stary Świat” zyskał produkty takie jak kukurydza, ziemniaki, fasola, orzechy czy właśnie awokado. Do „Nowego Świata” przybyły gatunki hodowlane: bydło, konie, owce, świnie, ale i rośliny – trzcina cukrowa czy banany. Poza zdobyciem nowych produktów i otwarciem szlaków handlowych nie obyło się bez negatywnych konsekwencji wymiany kolumbijskiej takich jak choroby, pchły piaskowe, znaczące zmiany krajobrazu, eksploatacja robotników i niewolnictwo czy gruntowne zmiany praktyk jedzeniowych.

Podobnie jak kukurydza, awokado wchodzi w skład podstawowej diety w tym rejonie świata. W chłopskiej indiańskiej diecie sprzed czasów industrializacji podstawą były produkty pochodzenia roślinnego. Mięso spożywano odświętnie z uwagi na jego wysokie ceny i niską dostępność. Ponadto wegańska dieta oparta na triadzie maize (kukurydza), frijol (fasola) i chile (ostra papryczka) zaspokajała potrzeby organizmu. Mięso nie było konieczne, było wyborem statusowym, dostępnym jedynie uprzywilejowanej części społeczeństwa. Warzywa i owoce, a w tym bogate w tłuszcze roślinne i wartości odżywcze awokado, obecne w każdym domu, uzupełniały dietę opartą na kukurydzy. Wraz z rosnącym eksportem awokado do Stanów Zjednoczonych, Europy, Kanady, Japonii i Chin i związaną z nim standaryzacją wedle zachodnich wytycznych ceny awokado rosły, a tym samym stawały się nieosiągalne dla znaczącej części Meksykanów. Pochodząca z Miasta Meksyk rozmówczyni Renaty Hryciuk – antropolożki od lat prowadzącej badania między innymi w Mieście Meksyk i Oaxace leżącej na południu kraju – mówi, że „kryzys mierzy się ceną awokado”. Przykładowo piętnaście lat temu kilo awokado kosztowało 5 pesos, dziś sprzedaje się je za 70. Podczas gdy Meksyk zmaga się z deprywacją podstawowego sposobu żywienia, na Zachodzie ceny awokado idą w górę, a jego popularność nie spada.

Jeffrey Pilcher w „Industrial Tortillas and Folkloric Pepsi: The Nutritional Consequences of Hybrid Cuisines in Mexico” opisuje zmianę diety z chłopskiej na przemysłową przy jednoczesnej utracie walorów odżywczych, ważnych szczególnie dla rdzennej ludności niższych klas społecznych. Obecnie, wraz z rosnącą liczbą zaimplementowanej przez Stany Zjednoczone kuchni typu fast food oraz wzrastającą popularnością słodzonych napojów, problem permanentnego niedożywienia współwystępujący z otyłością w Meksyku coraz bardziej się pogłębia. Fast food jest bowiem tańszy, a więc dostępny łatwiej od naturalnych produktów. Prekolumbijska zbilansowana dieta, uważana niegdyś za jedną ze zdrowszych, zostaje zastąpiona dietą przemysłową.

Meksyk jest światowym liderem w produkcji awokado – produkuje około 1,8 miliona ton rocznie. Z tego 80 procent meksykańskiej produkcji dostarcza stan Michoacán. Zróżnicowana topografia Michoacán stwarza warunki dla powstania mikroklimatów, sprzyjających uprawie owocu prawie przez cały rok. Lois Stanford opisuje narastającą w latach 80. i 90. XX wieku standaryzację awokado mającą na celu podniesienie „jakości” produktu. Standardom zaczęły podlegać nie tylko owoce eksportowane do Stanów Zjednoczonych, ale także te przeznaczone na rynek krajowy. Proces standaryzacji stopniowo wykluczał mniejszych przedsiębiorców.

Oro verde czy aquacate del diablo?

Awokado w Meksyku to temat stricte polityczny. Jego uprawa zaczęła przynosić znaczące dochody, co wyjaśnia, dlaczego w tej części świata nazywane jest ono zielonym złotem – oro verde. Do owych dochodów prawa roszczą sobie lokalne kartele narkotykowe. Caballeros Templarios to ogromna organizacja, która wykorzystała dane administracji rządowej, by pobierać swojego rodzaju „podatek” od lokalnych farmerów. Podatek ten jest w istocie regularnym haraczem pozyskiwanym od hektara sadu i kilograma produkowanych owoców. Opłaty wymuszane są nie tylko od właścicieli plantacji, ale także od firm odpowiedzialnych za pakowanie i transport oraz od agencji wynajmujących robotników do pracy w sadach. Haracz egzekwowany jest drogą przemocy, szantażu i groźby, a rząd umywa ręce. Nie dziwi więc fakt, że druga część społeczeństwa nazywa awokado owocem diabła – aquacate del diablo. Porwania, gwałty i zabójstwa sprawiły, że obszar stanu Michoacán jest niemal nieprzebadany antropologicznie, bowiem badania etnograficzne są w tej części Meksyku tak niebezpieczne, że właściwie niemożliwe. Kartele narkotykowe pilnują terenu, by świat nie wiedział za dużo. W mieście Tancítaro lokalna ludność sprzeciwiająca się władzy narcotraficantes stara się przeciwdziałać kartelom we własnym zakresie, tworząc umocnione punkty kontrolne i strzegąc transportów wyjeżdżających z miasta. Jednak Tancítaro w stanie Michocán stanowi wyjątek. Choć organizacja Templariuszy została rozwiązana w 2015 roku, na jej miejsce pojawiły się następne. Działalność karteli narkotykowych łączy się także z problemem niewolniczej, nielegalnej i wyzyskującej lokalną ludność pracy. Ludzie pracują tu często za minimalne kwoty (około 7 dolarów dziennie) lub wyłącznie za zakwaterowanie. Kolejną kwestią są zatrucia pestycydami i innymi toksycznymi substancjami chemicznymi używanymi przy uprawie awokado, z których część nie jest nawet zatwierdzona przez rząd meksykański (takich jak na przykład Perfekthion, kwas fosforowy czy Naled 90),  a które w Europie są absolutnie zakazane ze względu na negatywny wpływ na zdrowie. Zatrucia stanowią temat tabu. Eksperci podejrzewają, że toksyczne substancje wylewane są do wód gruntowych, okolicznych potoków, rzek i jezior. Pracownicy plantacji, lokalna ludność, w tym dzieci, coraz częściej cierpią na bóle głowy, nudności, choroby nerek i wątroby, które nie istniały przed użyciem pestycydów.

Masowa deforestacja i zwiększenie zapotrzebowania na wodę w celu pozyskania nowych terenów pod uprawy owocu to kolejny temat związany z produkcją awokado. Wycinka ogromnych połaci lasów odbywa się nielegalnie, jednocześnie niszcząc lokalny ekosystem. Dokonują jej zarówno narcotraficantes, jak i producenci, prowokując katastrofę ekologiczną. W ciągu pięciu lat zostało wyciętych 170 tysięcy hektarów sosen. Sady awokado wymagają systemów irygacyjnych, które czerpią wodę z lokalnych jezior i rzek. Nawadnianie drzew awokado wiąże się więc z masowym zużyciem wody, o którą w tym klimacie i tak nie jest łatwo. Im więcej terenów przeznaczonych na plantacje awokado, tym mniejsza liczba naturalnych lasów i większa liczba zatruć wśród lokalnej populacji. Katastrofa ekologiczna jest w tym wypadku sprzężona z problemem sanitarnym, a tak naprawdę społecznym, który staje z każdym rokiem coraz poważniejszy.

Awokado w Chile – owoc wart każdego litra

W Chile, drugim po Meksyku największym producencie awokado, uprawa owocu również pozostaje w silnym związku z polityką. By lepiej zrozumieć sposób funkcjonowania prawa i gospodarki tego kraju, konieczna jest wiedza o okresie dyktatury Augusto Pinocheta, a konkretnie o roku 1985, w którym sprywatyzowana została eksploatacja wody. Pinochet przeprowadził radykalne wolnorynkowe reformy, których konsekwencje widać po dziś dzień.

Chilijski eksport awokado, podobnie jak meksykański, stale rośnie i wiąże się z ogromnym zużyciem wody. Do wyprodukowania kilograma awokado potrzebnych jest około 237 litrów wody, a do nawodnienia jednego hektara upraw potrzeba aż 100 tysięcy litrów dziennie. 60 procent chilijskich awokado pochodzi z prowincji Petorca, leżącej w centralnym regionie kraju. Tamtejsze dotychczasowe uprawy ziemniaków i pomidorów stopniowo znikają, by ustąpić miejsca uprawom awokado. Sady Persea americana są nawadniane kosztem ekologicznych zniszczeń, jak i podstawowych potrzeb życiowych mieszkańców, którym brakuje wody do codziennej higieny czy po prostu do picia.

Problem wody w Chile leży w prywatyzacji praw do niej. Zgodnie z chilijską ustawą prawo wody jest regulowane przez prywatne prawo własności, dlatego też plantacje awokado w Petorce mogły pobierać wodę z rzek, powodując ich skuteczne wysuszenie. Państwo przyznaje bezterminowe pozwolenie poboru wody z jeziora, rzeki czy wód gruntowych, które można następnie sprzedawać na wolnym rynku. Przywilej ten zostaje nadany albo bezpłatnie, albo temu, kto wygra licytację. Przy czym istotne jest, iż własność ziemi jest w nim oddzielona od własności wody.

Niemniej jednak nie wszystkie praktyki stosowane przez plantatorów są legalne. W maju 2011 roku Dirección General de Aguas opublikowało wyniki satelitarnego dochodzenia w sprawie nielegalnego pozyskiwania wody. Śledztwo wykazało, że istnieje co najmniej 65 ujęć wodnych w postaci podziemnych rur, które zostały zakopane kilka metrów pod ziemią, by pobierać wodę z areałów rzecznych i przenosić ją do prywatnych studni. Niektóre rzeki, takie jak Petorca, są już doszczętnie wysuszone: częściowo przez subtropikalny klimat i długie okresy suszy, częściowo przez masowe zużycie wody w celach rolniczych. Do prywatnych gospodarstw woda dowożona jest cysternami. Ekosystem zmienia się drastycznie – zniknęły ryby, niektóre zwierzęta oraz rośliny rzeczne. Tak tworzy się zamknięte koło. Jeśli nie ma areałów rzecznych, woda nie paruje, nie powstają chmury, a zatem – nie ma opadów. Toczy się walka o prawo do wody między rolnikami i mieszkańcami. Oskarżenia rolników za zniknięcie wód podziemnych padają otwarcie. Prywatyzacja wody i związane z nią wysokie ceny skutecznie wyeliminowały mniejsze rodzinne przedsiębiorstwa rolnicze, których nie stać na nawadnianie sadów. Jedynie właściciele większych areałów mogą sobie pozwolić na kopanie wystarczająco głębokich, drogich studni i dostarczanie wody z dużej odległości. Pozbawieni pracy ludzie migrują. W regionie ciągle powstają nielegalne ujęcia wody, a jej pobory przekraczają dozwolone normy. Kary za takie kradzieże są niskie, a prawo nie jest wystarczająco sprawnie egzekwowane.

Konsumpcja awokado, pochodzących z Meksyku i Chile, jest jednoznacznie nieetyczna, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w przeciwieństwie do Meksykanów na Zachodzie mamy mnóstwo jego substytutów – owoców i warzyw, które są tak samo zdrowe i bogate w witaminy czy antyoksydanty. Daleki dystans, jaki dzieli Europę od Meksyku czy Chile, ułatwia proces alienacji i wyabstrahowuje problem, utrudniając tym samym zwiększenie społecznej świadomości, która byłaby na tyle silna, by wpłynąć na praktyki konsumpcyjne. Ponadto na przykład w Polsce wiele supermarketów nie podaje jednoznacznego kraju pochodzenia awokado. Takie strategie sprawiają, że etyczna i odpowiedzialna konsumpcja jest niełatwa, ale nie niemożliwa. Utowarowienie jest skomplikowanym, zawiłym procesem, jednak z powodu swej procesualnej natury pozwala śledzić swoje trajektorie. Arjun Appadurai proponuje, by podążać za rzeczami w celu odszukania ich znaczenia, które wpisane jest w ich formy, sposoby użycia i szlaki, jakimi podążają. To właśnie one odzwierciedlają społeczny kontekst. Dzięki takiemu podejściu jesteśmy w stanie rozwikłać splątanie znaczeń, jakie nadane zostały przedmiotowi na drodze fetyszyzacji, by ostatecznie zadać sobie pytanie o rzeczywisty cel kupna produktu.

Korzystałam z prac:

A. Appadurai (red.), „The Social Life of Things: Commodities in Cultural Perspective”, Cambridge University Press, 1988.

Z. Bauman, „Zindywidualizowane społeczeństwo”, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2008.

H. Domański, „Społeczeństwa klasy średniej”, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, 1994.

R. Earle, „The Columbian Exchange”, [w:] Jeffrey M. Pilcher (red.), „The Oxford Handbook of Food History”, Oxford University Press, 2012.

P. Jackson, „Commodity”, [w:] „Food Words: Essays in Culinary Culture”, A&C Black, 2013.

S. Lash, J. Urry, „The End of Organized Capitalism”, Polity Press, 1987.

K. Marx, „Capital: Volume One: The Process of Production of Capital”, 1867.

J.M. Pilcher, „Industrial Tortillas and Folkloric Pepsi: The Nutritional Consequences of Hybrid Cuisines in Mexico”, [w:] Warren Belasco and Philip Scranton (red.), „Food Nations. Selling Taste in Consumer Societies”, New York and London 2002.

L. Stanford, „Constructing 'quality’: The Political Economy of Standards in Mexico’s Avocado Industry”, „Agriculture and Human Values” t. 19, nr 4/2002.

Żródła:

https://www.independent.co.uk/life-style/food-and-drink/features/our-growing-appetite-for-avocados-is-endangering-their-existence-10233525.html

https://www.theguardian.com/commentisfree/2016/aug/12/hispters-handle-unpalatable-truth-avocado-toast [dostęp 06.05.2018]

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×