fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Pasja z happy endem

Melanż porządków religijnych i baśniowych nasuwa pytanie, czy twórcy parku sugerują, by Pismo Święte odczytywać jako baśń, czy też może infantylizacja Słowa Bożego jest metodą szerzenia wiary w sąsiedztwie Disneylandu.

ilustr.: Olga Micińska

W Orlando na Florydzie, oprócz Disneylandu czy Universal Studios, odwiedzić można także Holy Land Experience. Choć w oficjalnych broszurach podkreśla się, że park nie jest „rozrywkowy”, to zajmująca sześć hektarów gipsowa replika Jerozolimy z czasów Chrystusa nieubłaganie przywodzi na myśl takie skojarzenia.
 
Holy Land Experience otworzył w 2003 roku Marvin Rosenthal, nawrócony amerykański Żyd. Zgodnie z wizją Rosenthala, park miał w przystępnej formie upowszechniać wiedzę o początkach chrześcijaństwa. Dziś park jest własnością Trinity Broadcasting Network, największej religijnej firmy mediowej w Stanach Zjednoczonych.
 
Pracownicy Holy Land Experience to osoby wierzące. Tak, jak większość odwiedzających, należą przeważnie do amerykańskich Kościołów ewangelikalnych, w których główny nacisk stawia się na widzenia i bezpośredni, często zmysłowy kontakt z Duchem Świętym. Ta specyfika jest bardzo wyraźnie widoczna w samym parku. We wszystkich widowiskach, które się tam odbywają, widać silny nacisk na bezpośrednie doświadczenie, dostępne za pomocą najróżniejszych replik oraz spektakli odgrywanych na żywo przez aktorów. Chrystus, przedstawiony na obrazach i silikonowych rzeźbach niczym z muzeum Madame Tussaud, wygląda jak umięśniony superbohater. Co więcej, wszystkie te wizerunki stworzone są „na obraz i podobieństwo” niezwykle męskiego aktora, który w Holy Land Experience wciela się w Zbawiciela. Betonowe ścieżki parkowe, pełne sztucznych śladów wielbłądzich kopyt, prowadzą zwiedzających między innymi do groty, w której złożone zostało ciało Chrystusa, do gipsowej Świątyni Jerozolimskiej z domalowanymi żyłkami imitującymi marmur oraz do budynku Skryptorium, w którym znajduje się jedna z największych kolekcji Biblii na świecie.
 
Zmartwychwstanie na Broadwayu
 
Czas w Holy Land Experience podporządkowany jest przedstawieniom. Aktorzy, ubrani w cekinowe stroje stylizowane na te sprzed dwóch tysięcy lat, inscenizują nowotestamentowe świadectwa. W spektaklach takich jak „Kobieta przy studni” czy „Cztery kobiety, które kochały Jezusa” wyznają własne słabości i poczucie braku sensu w życiu, na które jedynym lekarstwem jest Bóg. Przy żywo i entuzjastycznie reagującej publiczności spektakle te ogląda się niemal jak publiczne akty spowiedzi i przebaczenia. Poza prostymi rekwizytami i kostiumami aktorów są one całkowicie pozbawione historycznych kontekstów, dzięki czemu stają się uniwersalnymi historiami o ludzkich problemach, które może pokonać jedynie wiara. Chrystus natomiast jawi się jako siła zdolna rozprawić się z wszelkimi ludzkimi bolączkami. Bycie chrześcijaninem jest więc aktem oczywistego wyboru, bo któż nie chciałby mieć gotowych rozwiązań na swoje życiowe problemy? W Holy Land Experience wiara w Chrystusa to najlepszy poradnik na ziemskie kłopoty.
 
Głównym punktem programu Holy Land Experience są „Pasje”. Pierwsza odbywa się w południe, druga wieczorem, tuż przed zamknięciem parku. Grane przy kompletach publiczności, te niezwykle kolorowe spektakle z pełną brutalnością pokazują ostatnie sceny życia Chrystusa. Szatan, ubrany w czarno-czerwoną płachtę, co i rusz wznosi się w powietrze i, chichocząc diabelsko, obserwuje cierpienia Jezusa. Inscenizacje pełne są efektów specjalnych, a dźwięk biczowania brzmi niepokojąco realistycznie. O ile pierwsze przedstawienie kończy się w momencie, w którym uczniowie odkrywają zniknięcie ciała Chrystusa z grobu, o tyle wieczorna „Pasja” dodaje już „szczęśliwe zakończenie”. Zmartwychwstaniu towarzyszy choreografia niczym z broadwayowskiego musicalu. Na scenie pojawiają się archaniołowie w biało-złotych szatach, z sufitu spada konfetti, a sam Chrystus w srebrzystym ubraniu uśmiecha się pewnie i szeroko jak superbohater, który wrócił właśnie ze zwycięskiej bitwy.
 
Postać Chrystusa w Holy Land Experience może służyć jako klucz do zrozumienia tego, w jaki sposób twórcy parku pojmują swoją misję edukacyjną. W rolę Zbawiciela wciela się przystojny, umięśniony aktor, jakby żywcem wyjęty z okładek kolorowych magazynów. Jest atrakcyjnym mocarzem. W „Ogrodach Chrystusowych”, skąpanej w błękitno-różowym świetle ekspozycji, pełnej silikonowych figur naturalnej wielkości, przedstawiającej sceny z jego życia, dosiada białego konia w srebrnej uprzęży. Holy Land Experience uczy o Chrystusie atrakcyjnym, niezachwianym i bezrefleksyjnym, podobnym do postaci z masowo produkowanych filmów akcji. W efekcie, bardziej niż refleksją o historii Zbawiciela, park jest wielką reklamą wizji Boga – współczesnego, jednoznacznego herosa z prostą receptą wiary.
 
Holy Land Experience nie mógłby istnieć bez sklepów z pamiątkami. Miesza się tu jeszcze więcej porządków. Obok egzemplarzy Biblii, poradników i książek kucharskich napisanych przez kaznodziejów, znaleźć można w nich torebki z krzyżami z cyrkonii, plastikowe butelki na wodę, breloczki i inne typowo turystyczne pamiątki. Na tym jednak nie koniec – w sklepie dostępne są również żydowskie kipy i menory, a także kosmetyki z Morza Martwego. Przestronne sale wypełnia różowo-błękitne światło, które odbija się w licznych lustrach i kryształowych lampach, natomiast w centralnym punkcie, na podwyższeniu, stoi niemal dwumetrowa srebrna, sztuczna choinka, nadająca sklepowi permanentnie bożonarodzeniowy klimat.
 

ilustr.: Olga Micińska


Biblijna galeria sław
 
Obok „Pasji” najbardziej poruszającą inscenizacją jest „Komunia Święta z Jezusem” – dziesięciominutowe odtworzenie Ostatniej Wieczerzy, w której miejsce apostołów zajmują zwiedzający. Tabliczka przed wejściem do stylizowanej groty oznajmia, że w środku odbywa się „prawdziwa Msza Święta” i wstęp na nią mają wyłącznie osoby wierzące. Uczestnicy – nie więcej niż piętnaście osób – siadają przy dużym drewnianym stole. Aktorzy w kostiumach wręczają im niewielkie kawałki macy oraz kubeczki wielkości naparstka, do których następnie wlewają sok z czerwonych winogron. Kiedy wszyscy cichną, do sali wchodzi mężczyzna w przebraniu z epoki i wygłasza monolog o trudach podejmowania właściwych decyzji i konieczności wyboru mniejszego zła. Jego mowa brzmi tak, że można by ją usłyszeć zarówno dwa tysiące lat temu, jak i wczoraj. W sali pojawia się drugi mężczyzna, który rozpoczyna – okazuje się po chwili – sakrament Eucharystii. Podnosząc do góry macę, recytuje: Bierzcie i jedzcie, to jest bowiem ciało moje. Podobnie z sokiem: Pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem kielich krwi mojej, która za was będzie wylana. Choć ludzie siedzący przy stole, powtarzając jego ruchy, uczestniczą w symulowanym rytuale, po wyjściu z groty sprawiają wrażenie, jakby przed chwilą uczestniczyli w sacrum.
 
Tak, jak doświadczenie duchowe miesza się w Holy Land Experience z doświadczeniem zmysłowym, tak kopia miesza się tam z oryginałem. W tej plastikowo-gipsowej makiecie Jerozolimy znaleźć można liczne elementy przywiezione wprost z Ziemi Świętej. Żywe rośliny, pamiątki czy przekąski dostępne w sklepikach mają nadawać parkowi mocy autentyczności. Co więcej, w Holy Land Experience mieści się jedna z największych kolekcji Biblii na świecie, zawierająca również rzadkie egzemplarze z początków średniowiecza. Jednak waga tej kolekcji ginie w dekoracjach Skryptorium, w którym jest przechowywana, ponieważ uwagę widzów odwracają ruszające się manekiny kopistów oraz tak zwana Galeria Sław Biblii. Ich figury, niczym uczestnicy teleturnieju, wyłaniają się zza aksamitnych kotar wywoływani przez głos narratora. Wszystko odbywa się w towarzystwie błysków i grzmotów dochodzących z wiszącego pod sufitem wielkiego krzyża.
 
To, że wyjątkowe egzemplarze Biblii nie pełnią na wystawie głównej roli, okazuje się świadomym zabiegiem. Jeden z darczyńców w nagraniu wideo wyświetlanym nieopodal wejścia mówi otwarcie, że nie chciał, by kolekcja była „intelektualna” – zamiast tego ma być czytelna dla szerokiego grona odbiorców.
 
Duchowość z Disneylandu
 
Spektakl, który pozornie nie pasuje do chrześcijańskiej misji edukacyjnej parku, to „Świętujmy Amerykę”. Ta komedia pomyłek opowiada o małym amerykańskim miasteczku, nieudolnie przygotowującym się do lokalnego święta. Gdy wszystko wskazuje na to, że uroczystość czeka nieuchronna klapa, w ostatniej chwili przedsięwzięcie ratuje żołnierz przyjeżdżający nagle prosto z misji w Iraku, który okazuje się być synem jednego z mieszkańców miasteczka. Spektakl jest utrzymany w kolorach amerykańskiej flagi, a po bokach sceny, na ekranach wyświetlane są czarno-białe filmy z bombardowań lotniczych z czasów drugiej wojny światowej. W miejsce zwyczajowego ukłonu na koniec spektaklu, aktorzy stojący na scenie proszą tych widzów, których członkowie rodziny są w armii, by wstali ze swoich miejsc. Jedna trzecia sali podnosi się z krzeseł. Aktorzy schodzą na widownię, by pogratulować im służby ku chwale ojczyzny. Pozostali widzowie bez wahania dołączają do podziękowań.
 
Mimo że jedynym religijnym elementem przedstawienia jest utwór God Bless America, to właśnie on definiuje kontekst zarówno spektaklu, jak i całego parku. Oczywiste domniemanie o wyjątkowości Stanów Zjednoczonych stanowi punkt wyjścia dla roli chrześcijaństwa, jaką propaguje Holy Land Experience. Biorąc to pod uwagę, można zrozumieć zamierzoną umowność miejsca, jego transgresję oraz nacisk na konsumpcję. Tylko w kontekście amerykańskości – w jej mocarstwowości, kapitalizmie, konsumpcji i żądaniu natychmiastowego doświadczenia, również duchowego – stają się one nieodłącznymi elementami współczesnego chrześcijaństwa.
 
Holy Land Experience to niezwykle ciekawy przykład szerzenia duchowości za pośrednictwem narzędzi przypisanych rozrywce – od lokalizacji począwszy, a skończywszy na bogatym asortymencie sklepików z pamiątkami. Obecny na każdym kroku melanż porządków religijnych i baśniowych nasuwa pytanie, czy twórcy parku sugerują, by Pismo Święte odczytywać jako baśń, czy też może infantylizacja Słowa Bożego jest przemyślaną metodą szerzenia wiary w sąsiedztwie Disneylandu. Wszystko wskazuje na to, że ta dojmująca sztuczność nie przeszkadza jednak zwiedzającym w duchowym przeżyciu. W parku-symulacji przeżycie religijne jest natychmiastowe i bezpośrednie – jak zabawa w Disneylandzie obok.
 
Tekst ukazał się pierwotnie w 23. numerze naszego kwartalnika, Post-turysta.
 
UWAGA! W czasie wakacji internetowa odsłona „Kontaktu” będzie ukazywać się raz na dwa tygodnie – co drugi poniedziałek. Serdecznie zapraszamy do lektury!
 

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×