fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

"Byliśmy przyszłością"

Czytelnik, który zna kibucowe opowiadania i książki Amosa Oza, zwróci z pewnością uwagę na różnicę w nastroju. Historie Oza pełne są emocji, Neeman pisze raczej beznamiętnie. Ślady nostalgii pojawiają się sporadycznie i bardzo ostrożnie. Może to efekt pionierskiego wychowania, tępiącego „burżuazyjne sentymenty”.


„Byliśmy przyszłością” jest niczym pamiętnik napisany przez jedno ze zunifikowanych dzieci z „Nowego wspaniałego świata”. Jednak w przeciwieństwie do Huxleya, Jael Neeman opisuje swoje dzieciństwo w utopii zrealizowanej, w świecie kibucowej „nowej wiary”.
 
Ambicją autorki nie jest kreślenie szerokiej perspektywy historycznej, rozważanie przyczyn sukcesu i zmierzchu ruchu kibucowego. Zamiast tego opowiada o tym, jak społeczny eksperyment realizował się w życiu dziewczynki urodzonej w jego szczytowym momencie. Nie jest to też typowa książka autobiograficzna – czytelnik poznaje historię całej grupy Narcyz, czyli wszystkich dzieci urodzonych w roku 1960 w kibucu Jechiam (co znaczy „przyszłość narodu”). Jak pisze Neeman, mówiliśmy w liczbie mnogiej. Tak się urodziliśmy i tak rośliśmy, od szpitala po wieczność. (…) Od wyjścia ze szpitala nigdy nie próbowano nas rozdzielić. Przeciwnie – łączono, zlepiano, spajano.
Dzieci w kibucu od urodzenia mieszkały razem, rodziców widywały tylko przez półtorej godziny dziennie. Ich świat, pozbawiony zewnętrznego przymusu, czy też „bezstresowy”, był wyraźnie oddzielony od świata dorosłych – tworzył osobny mikrokosmos. I dlatego to właśnie grupa jest dla nich podstawą samookreślenia do dziś. Tęsknota kibucowych dzieci za rodziną była w istocie tęsknotą za ideą, która już wtedy była i do dziś pozostała dla nich niepojęta, powiedzmy, że była czymś w rodzaju tęsknoty diaspory żydowskiej za Jerozolimą.
 
Choć dzieci z Narcyza nie zajmowały problemy dorosłych, zwracały uwagę na to, że raz w tygodniu dyżur w ich domu pełnili mężczyźni, nie kobiety, co wprowadzało w ich życie element niepewności. Sobotni dyżurni nie umieli zapleść warkoczy, ani usmażyć grzanek z chleba moczonego w mleku z dodatkiem jajek i cukru. Czekaliśmy na soboty i baliśmy się ich. Motyw podziału pracy przy opiece nad dziećmi pokazuje przy okazji mniej egalitarną część życia kibucowego – eksponowane i ciekawe stanowiska przypadały tej samej grupie zasłużonych towarzyszy. Z zatrudnionymi w kuchni kobietami nie zmieniał się nikt. A przecież w kibucu przeszłość miała nie mieć znaczenia – autorka przytacza obiegowe przekonanie: wszyscy – czy to urodzeni w węgierskiej wiosce, czy w Budapeszcie, Wiedniu bądź Hajfie – są równi wobec systemu.
„Byliśmy przyszłością” przestaje być historią „my”, a staje się, bardzo nieśmiało, historią „ja”, dopiero gdy autorka mówi o dojrzewaniu – proces ten w kibucu był zresztą oryginalny jak wszystko inne. Jedna z opiekunek wyjaśniła kiedyś, że (…) kibuc pragnął i zdołał zmienić naszą seksualność, dzięki czemu chłopcy nie odczuwają popędu seksualnego do dziewcząt z [swojej] grupy (…). Zdania w tej sprawie były podzielone. To właśnie kiedy opisuje pierwszą miłość, Neeman po raz pierwszy wypowiada zdanie w pierwszej osobie, wtedy też zaczyna mówić o tęsknocie do życia „poza”. Świat zewnętrzny – kino, literatura, teatr, ludzie inni niż skoncentrowani na prostej pracy kibucnicy, ostatecznie skutecznie ją pochłoną.
 
Czytelnik, który zna kibucowe opowiadania i książki Amosa Oza, zwróci z pewnością uwagę na różnicę w nastroju. Historie Oza pełne są emocji, Neeman pisze raczej beznamiętnie. Ślady nostalgii pojawiają się sporadycznie i bardzo ostrożnie. Może to efekt pionierskiego wychowania, tępiącego „burżuazyjne sentymenty”. A może Neeman nie rozdrapuje ran, bo wciąż nie w pełni poradziła sobie z odejściem? Pod koniec książki pisze, że piękno kibucu było niepojęte. Nie sposób było do niego przywyknąć. Czuliśmy, że nie zasłużyliśmy na nie, ani na system. Któż mógłby powiedzieć „nie” próbie stworzenia lepszego świata, opartego na równości i sprawiedliwości? Nie powiedzieliśmy „nie”. Zdezerterowaliśmy.
 
Jael Neeman. Byliśmy przyszłością. Wydawnictwo Czarne. 2012. 224 stron.
 
Przeczytaj inne teksty Autora.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×