fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Zajrzeć za mur zakonu. „Głos” i „Nowicjusz”

Zarówno „Nowicjusz”, jak i „Głos”, dają obraz zakonu jako wspólnoty ze stojącym u jej zarania dylematem rozeznania, przed którym staje każdy z braci. Warto wejrzeć w głąb tych instytucji i dostrzec ich obydwa wdzięcznie zobrazowane wymiary.
Zajrzeć za mur zakonu. „Głos” i „Nowicjusz”
Materiały prasowe

Rok 2023 przyniósł dwa filmy dokumentalne, dzięki którym możemy ujrzeć życie w nowicjacie zakonnym. Jednocześnie są to ujęcia zgoła od siebie różne – podczas, gdy „Nowicjusz” ukazuje doświadczenie formacyjne z perspektywy wspólnoty, „Głos” skupia się na centralnym dla nowicjatu problemie rozeznania duchowego.

Nowicjat, czyli wspólnota

W „Nowicjuszu” (w reżyserii Łukasza Wosia) towarzyszymy jako widzowie dwóm chłopakom – Julkowi i Wojtkowi – którzy rozpoczynają nowicjat w zakonie dominikanów. Z obrazów wyłania nam się barwna wizja drogi do stania się zakonnikiem: od medytacji, przez rozmaite warsztaty, po granie w nogę. Widzimy nie tylko młodych adeptów zakonu, ale także całą jego wspólnotę jako organizm. To właśnie coś, co wyróżnia perspektywę przyjętą przez Wosia. „Nowicjusz” opowiada o doświadczeniu formacji duchowej, która łączy pokolenia dominikanów. Pokazuje nam nie tylko zmagania młodych, ale także materiały archiwalne, wspomnienia opiekuna duchowego grupy nowicjackiej czy liczne sceny, w których pokolenia braci łączą się w modlitwie, pracy i zabawie. Mamy tu zarówno obrazy rytuału wejścia do wspólnoty, jak i pożegnanie zakonnika, który odszedł od swoich braci na wieczny odpoczynek.

Dominantą filmu pozostaje jednak ujęcie doświadczenia nowicjuszy, ich próby rozeznania i wejścia w życie klasztorne. To także film w większej mierze skupiony na ludziach niż procedurach i naukach, którym zostają poddani. Możemy podejrzeć fragmenty prelekcji, których wysłuchują przyszli (być może) zakonnicy czy zobaczyć ujęcia warsztatów z małżeństwem – to scena szczególnie warta obejrzenia, gdyż pokazuje, jak sama instytucja próbuje odwieść niepewnych nowicjuszy od brnięcia w życie kapłańskie (warsztaty mają na celu pokazanie nowicjuszom, z czego rezygnują, wybierając ścieżkę duchowieństwa). Tego typu sceny to jednak interludia w wizji zakonu jako odradzającego się organizmu i młodych adeptów próbujących się w nim odnaleźć. Zaletą obrazu Wosia jest też dopuszczenie widza do wglądu w wątpliwości bohaterów. Chociaż ton filmu jest raczej wesoły, twórcy znaleźli miejsce na tak fundamentalne doświadczenie życia zakonnego, jakim jest wątpienie – zarówno w swoje powołanie, jak i w ogóle w istnienie Boga.

Wydaje się, że jednym z celów filmu było też ukazanie zakonników jako zwykłych ludzi, wejście z kamerą za mur zakonu i wskazanie: „Patrzcie! Oni są tacy jak my!”. Być może taki obraz też jest potrzebny – na szczęście film nie sprowadza się tylko do tego. Pomaga dostrzec w nowicjacie wspólnotę ludzi, których łączy doświadczenie stanu kapłańskiego i towarzyszących mu codziennie wyzwań.

Usłyszeć głos na pustyni

Osoby, które zdecydują się na obejrzenie obydwu filmów i zaczną seans od „Nowicjusza”, mogą odnieść wrażenie, że dominikanie to spacerek i śmieszne kolonie w porównaniu do wielkiej „smuty” i pustelni jezuitów (gdyż to w obrębie tego zakonu toczy się film „Głos”). Byłoby jednak dalece pochopnym wyciąganie wniosków z takiego odczucia. Film Dominiki Montean-Pańków jest inny w wymowie, bo też bierze sobie na cel inne zadanie. Jego punkt centralny stanowi problem rozeznania, stąd też w tym przypadku w większej mierze skupiamy się na grupie chłopaków i naukach ich przełożonego „mistrza”. Bohaterowie filmu opowiadają o sobie, swoich przeżyciach oraz przeszłości przed nowicjatem. Wielką rolę odgrywa tu operowanie ciszą w połączeniu z efektownymi zdjęciami Wojciecha Staronia. Całość spowija aura zadumy i medytacji.

Jednocześnie – co naprawdę wspaniałe – widać tutaj, że za kamerą stoi ktoś inny niż, jak to zwykle bywa w filmach o tej tematyce, reżyser z męską perspektywą. Myślę, że właśnie temu zawdzięczamy choćby symboliczną scenę, w której dwóch zamotanych adeptów zostaje uratowanych przez siostrę zakonną w czynności tyle trywialnej, co podstawowej, jaką jest obsługa trybularza (kadzidła). Mamy tu także włączoną perspektywę rodzin i znajomych, osób spoza świata zakonnego. Dzięki uwzględnieniu również tego wymiaru w filmie mogą paść pytania: o kapłaństwo kobiet, o to, czy nowicjat przyciąga osoby szczególnie odporne na trudne warunki, czy je do takiej odporności nagina, czy wreszcie pytanie o to, czy odizolowanie od społeczeństwa aspirujących do roli zakonników nie jest błędem. Włączenie w opowieść głosów „spoza” klasztoru jest więc nie do przeceniania. Montean-Pańków pokazuje także wielką próbę, jaką jest posługa w hospicjum, którą odbywają nowicjusze. Stanięcie oko w oko z cierpieniem i śmiercią drugiego człowieka – w ten sposób również jako widzowie możemy dostrzec, jak olbrzymią rolę odgrywa tu zwątpienie i próby przezwyciężenia go.

Ci, którzy chcą wstąpić na drogę posługi kapłańskiej, muszą odnaleźć w sobie głos. Na pustyni – którą można interpretować między innymi jako radykalne odcięcie się od świata bądź właśnie przeciwnie, jako trudne jego warunki – stają przed być może największym pytaniem w swoim życiu. Jego wagę, a także odpowiedzi na nie, udało się ukazać twórczyniom i twórcom „Głosu”.

***

Jeśli ktoś musiałby wybierać, który z tych dwóch filmów obejrzeć, doradziłbym „Głos”. Jestem jednak przekonany, że obydwa dokumenty są warte poświęcenia czasu. Pokazują nowicjat na różne sposoby i zwalczają szkodliwe stereotypy (między innymi ten, że do zakonów idą młodzi ludzie już z Bogiem w sercu i na języku). Ani nie cukrują, ani nie stylizują całego procesu na sekciarskie inicjacje. Widzimy nie tylko tych, którzy powołanie zakonne odnajdują, lecz także chłopaków i mężczyzn, którzy decydują się odejść z nowicjatu. Obydwa filmy starają się prawdziwie ukazać samą instytucję oraz tworzące je osoby.

Zarówno „Nowicjusz”, jak i „Głos”, dają obraz zakonu jako wspólnoty ze stojącym u jej zarania dylematem rozeznania, przed którym staje każdy z braci. Warto wejrzeć w głąb tych instytucji i dostrzec ich obydwa wdzięcznie zobrazowane wymiary.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×