Przy okazji drugiej rocznicy śmierci Wisławy Szymborskiej krakowskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej otworzyło wystawę kolaży noblistki, które tworzyła z wycinków gazet, by podarować je później w prezencie znajomym z okazji świąt czy urodzin.
Ciężko jest jednak napisać recenzję tej wystawy. Okazuje się, że w przypadku wycinanek Szymborskiej bezradne były by nawet tabliczki z opisami, umieszczane zwykle przy dziełach w MOCAK -u. Wyjaśniając dogłębnie symbolikę oglądanych dzieł, traktowane są przez niektórych pobłażliwie – doczekały się nawet prześmiewczej strony na Facebooku „Podpisy obrazków w MOCAK – u”. Opisów kolaży nie ma. Nikt z kuratorów nie silił się by dogłębnie zanalizować, co „artysta miał na myśli”. Nie da się też streścić w prostych słowach, jaką problematykę porusza prezentowana twórczość plastyczna poetki z Krakowa.
I bardzo dobrze, że kolażom daleko do sztuki potrzebującej do swojej interpretacji profesjonalnego komentarza. Wyklejanki Szymborskiej mówią same za siebie. Ich odbiorca nie potrzebuje szerokiej znajomości historii sztuki, ani nawet zorientowania w aktualnej problematyce społecznej. Ich charakter jest ponadczasowy. Tym, co wyróżnia „laurki” Szymborskiej spośród prac prezentowanych w muzeach sztuki współczesnej jest to, że nie pretendują do określania ich mianem dzieła sztuki. Nie zostały stworzone po to, by oglądać je w galerii. Nie podejmują trudnych tematów tożsamości, religijności, płci, holocaustu, których pełno w kolekcji stałej MOCAK – u. Są prostym i uniwersalnym komentarzem na temat codzienności, wykonanym jakoś „przy okazji”. Oszczędne w formie, w rozmiarze pocztówki, opierają się na absurdalnym zestawieniu zdjęć i komentarzy z prasy. Jak to się stało, że trafiły do sal muzealnych?
Zaczęło się od śmierci Szymborskiej w 2012 roku, po której na szczęście nie zaczęto stawiać poetce, znanej ze swojego poczucia humoru, monumentalnych pomników. Przypomniano za to oprócz poezji, właśnie jej kolaże. Można już zacząć mówić o tym, że przeniknęły one do popkultury, na co wskazuje chociażby seria papiernicza z ich motywami sprzedawana w znanej sieci sklepów. Ciekawe jak zareagowała by na to sama Szymborska, znana ze swojej skromności i unikająca raczej niekoniecznego rozgłosu. Co powiedziała by na wystawę swoich kolaży, która przyciągnie pewnie teraz do muzeum wielu odwiedzających? Być może prychnęła by ironicznie: „wielka mi sztuka” wskazując ruchem głowy na wycinanki. A może by po prostu powtórzyła: „Z braku wieczności zgromadzono dziesięć tysięcy starych rzeczy…”.
Wisława Szymborska. Kolaże. Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie. Od 2 lutego do 13 kwietnia.
magazyn lewicy katolickiej
Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!