Usłyszeć Ich imiona
zdjęcia wykonał podczas wyjazdów do Treblinki ich uczestnik, Adam Jankiewicz.
Zamordowanych 6 milionów Żydów wspomina się w całej Europie. Ale Polska jest tej pamięci miejscem szczególnym. Przez stulecia Żydzi byli współgospodarzami Rzeczypospolitej. W roku 1939 było ich w Polsce trzy i pół miliona. Dziś Żydów w Polsce jest nie więcej niż 12 tysięcy. Projekt „Imiona” powstał, by przywracać pamięć o tych, którzy kiedyś żyli z nami na wspólnej ziemi. Jest wezwaniem, by odnaleźć (w swoim sąsiedztwie, na swojej ulicy i wreszcie w sobie samych) puste po nich miejsca, odczuć ich brak. Zrozumieć, jak wzbogacała nas – w wymiarze indywidualnym i zbiorowym – wnoszona przez Żydów różnorodność, ich obecność we wspólnej przestrzeni materialnej i duchowej.
Żydzi zostali w czasie wojny pozbawieni przez Niemców wymiaru człowieczeństwa, wyrzuceni poza nawias rodziny ludzkiej. Wierzymy, że przywoływanie ich po imieniu – wspomnienie choć niektórych Żydów z imienia i nazwiska, a gdzie to możliwe także z zawodu i adresu – będzie takim krokiem ku przywróceniu ich do tej wspólnoty; pozwoli zrozumieć, że byli to nasi współbracia – ze swoimi własnymi planami i marzeniami, swoimi kochającymi rodzinami, przyjaciółmi, miłościami i troskami, że bez nich nie jesteśmy już tacy sami, że staliśmy się ubożsi.
Od lat Imiona czytane są w Bramie w Lublinie, a także na pewno w wielu innych miejscach w Polsce. W nasz projekt angażuje się wiele osób, ale nie rozwijałby się on, gdyby nie ks. Wojciech Lemański i jego inicjatywa comiesięcznych wyjazdów do Treblinki (w każdą ostatnią sobotę miesiąca spotykamy się tam o godz. 10). W Treblince Imiona czytane są już prawie cztery lata. Niezależnie od śniegu, deszczu, wiatru, zieleni, upału jeździmy tam przynagleni wierszem Haliny Birenbaum:
Jedźcie do Treblinki
[…]
Oni czekają na was, spragnieni głosu waszego życia
znaku waszego istnienia, kroku waszych nóg
ludzkiego spojrzenia
rozumiejącego, pamiętającego
powiewu miłości na Ich prochy –
[…]
jedźcie do Treblinki
opowie wam tam cisza zielona, złotawa lub biała
niezliczone opowieści
o życiu wzbronionym, niemożliwym – odebranym
[…]
… zawsze wspominamy chociaż kilka osób, które tu zginęły.
Israel Józef Wajnsztajn, lat 62, syn Abrama I Perli, mieszkał w Radzyminie na ul. 3 Maja, wraz z 60-letnią żoną Bruchą z d. Osowską i 34-letnim synem Herszem zginęli w Treblince. W czasie wojny zginęły też trzy córki: Fajga, lat 28, na Pawiaku, Szajndla, lat 26, w Warszawie i Rajza, lat 23, w powstaniu w getcie.
Mosze Goldkorn, lat 57, miał skład kolonialno-spożywczy na Pańskiej 20 w Warszawie, zginął w Treblince z 52-letnią żoną Rywką z d. Kac i dziećmi: 19-letnią Felicją i 18-letnim Abramem
Oprócz Treblinki czytamy również Imiona w wielu innych miejscach – jeździmy regularnie do Jedwabnego, Wąsosza i Radziłowa przywoływać tych, którzy tam zostali zamordowani.
Jesteśmy w obozach zagłady – Chełmnie nad Nerem, Majdanku, w Trawnikach i Poniatowej, przywołując tych, którzy tutaj tragicznie zginęli.
Także w czasie marszu 19 kwietnia, w rocznicę wybuchu powstania w getcie, czytamy Imiona mieszkańców Warszawy, którzy na tych ulicach cierpieli i ginęli, ale przede wszystkim – tu żyli przed nami. Tacy jak:
Chaim Rozenberg, 52-letni robotnik, mieszkał z rodziną na Gęsiej 25; został zabity w Warszawie; jego 42-letnia żona Rywka i dzieci: 16-letnia Gitel, 13-letni Sima i 11-letnia Necha zginęli w Treblince.
Perec Szapiro, lat 44, przed wojną miał sklep z materiałami piśmiennymi i sześcioro dzieci. W getcie mieszkał na Żelaznej 75, zmarł z wycieńczenia. Zmarła także jego 43-letnia żona Chaja, 5-letnia córeczka Tauba i 3 letni Mendel, który w łóżeczku spuchnięty z głodu wołał: chleba, chleba! 17-letnia córka Estera, gdy trójka młodszego rodzeństwa wyszła już na aryjską stronę, dobrowolnie pojechała do Treblinki „bo nie miała już nic co jeść”.
Rodzina Arona Czechowicza z ulicy Leszno 63: 32-letnia żona, córka, syn, matka, szwagier i bratowa z trojgiem dzieci. Zostali wygarnięci ze schowka i wywiezieni 10 sierpnia 42. Córeczka, idąc na śmierć, wsunęła Aronowi do ręki złoty zegarek mówiąc „Tatusiu, ratuj się choć ty”. Aron uciekł z Treblinki i przeżył wojnę.
Dawid Boniówka, 57 lat, miał pracownię firanek na Nalewkach 28, jego żoną była Ita, lat 50, mieli dzieci: Bejlę, lat 29; Szaję, lat 27; Hersza, lat 26; Fiszela, lat 15; Esterę, lat 12.
Saul Kanarek, 56 lat, rzeźnik z ulicy Bagno 5.
W tym roku z okazji Dnia Judaizmu Komitet ds. Dialogu z Judaizmem Konferencji Episkopatu Polski napisał przepiękny list, w którym czytamy między innymi:
Apelujemy do kapłanów o wyjście z inicjatywą upamiętnienia społeczności żydowskiej w tych miejscowościach, gdzie ona zamieszkiwała, a do wiernych i władz lokalnych o pomoc w tym dziele. Nie wzruszajmy obojętnie ramionami mówiąc: „To nie nasza sprawa”. Jest to obowiązek sumienia! Być może dawna synagoga, cmentarz żydowski czy mogiły ofiar Holokaustu nie poszły całkiem w niepamięć i da się coś zrobić na rzecz ich odnowy. Nie pozwólmy zniknąć z powierzchni ziemi tym znakom życia i wiary. A może da się ustalić nazwiska naszych dawnych żydowskich współobywateli? A jeśli materialnych śladów już nie ma, to znakiem pamięci niechaj będzie tablica czy pomnik, informujący o żyjącej tu wspólnocie żydowskiej.
Stale szukamy imion i prosimy o ich przysyłanie – najlepiej na adres projekt-imiona@home.pl. Będą czytane w najlepszym do tego miejscu.
Więcej informacji, a także pełna dokumentacja znajduje się na naszej stronie: www.projekt-imiona.pl