Trzy lekcje skutecznej mobilizacji po roku ulicznej polityki
Zarówno spadające akcje społeczne KOD-u, jak i sukces OSK mają swoje uzasadnienie w fundamentach strategii komunikacyjnych obu platform. Oto trzy lekcje o tym, jak skutecznie siać ideowe ziarno, by móc chlubić się widokiem tysięcy osób wyprowadzonych na ulice polskich miast i miasteczek.
Kilka tygodni temu Timothy Snyder podzielił się na Facebooku dwudziestoma zasadami dotyczącymi politycznego zaangażowania, których uczy nas historia poprzedniego wieku. Wśród porad, odnoszących się do pożądanych postaw w obliczu ustrojów coraz bardziej oddalających się od ideałów rządów prawa, znalazło się wskazanie głoszące: „Nie dawaj upustu swoim emocjom na fotelu przed komputerem, wyjdź na ulicę, maszeruj”. To rada, za którą widoczna część Polaków podąża intuicyjnie od kilkunastu miesięcy. Podczas gdy rok 2016 przyniósł bezwzględną blokadę prawnych mechanizmów kompromisu legislacyjnego (wysłuchanie publiczne, debata parlamentarna i tak dalej) na niespotykaną dotąd skalę, sposobem wyrażania negatywnych emocji społecznych stały się oddolne ruchy, dające wyraz swoim poglądom.
Uliczne marsze nie biorą się jednak znikąd – zawsze ktoś alarmuje o potencjalnym zagrożeniu, ktoś nadaje koncyliacyjny lub pełen sprzeciwu ton postulatom demonstracji, aż w końcu ktoś zbiera polityczny kapitał maszerujących tłumów i sprzeciwiających się aktywistów. Choć do roli lidera polskiej ulicznej opozycji stara się aspirować Mateusz Kijowski z armią zwolenników Komitetu Obrony Demokracji, dotychczas największą masę krytyczną i wymierny skutek udało się osiągnąć Ogólnopolskiemu Strajkowi Kobiet z akcją #CzarnyPoniedziałek.
Zarówno spadające akcje społeczne KOD-u, jak i sukces OSK mają swoje uzasadnienie w fundamentach strategii komunikacyjnych obu platform. Oto trzy lekcje o tym, jak skutecznie siać ideowe ziarno, by móc chlubić się widokiem tysięcy osób wyprowadzonych na ulice polskich miast i miasteczek.
Lekcja 1: Spław partyjne zaplecza
W ostatnich latach coraz więcej rozumiemy ze zmian struktur władzy we współczesnych społeczeństwach. Wśród najbardziej oświeconych autorów znajdziemy Moisésa Naíma, autora „Końca władzy”, czy amerykańskich praktyków budowania ruchów społecznych, Jeremy’ego Heimansa i Henry’ego Timmsa, promujących koncepcję „nowej władzy” i „starej władzy”.
Badacze zwracają uwagę na rosnące znaczenie specyficznego typu bytów politycznych – coraz większy wpływ na naszą rzeczywistość zyskują rozproszone, oddolne ruchy, charakteryzujące się zdecentralizowanym zarządzaniem, otwartością, kreatywną partycypacją i sprzeciwem wobec wektora „z góry w dół”. Patrząc na wydarzenia ostatnich miesięcy, trudno odmówić im racji – zużytym truizmem będzie przypomnienie, że antyelitystyczny, oddolny głos doprowadził do wyników referendum w sprawie Brexitu, w amerykańskich wyborach przyczynił się do rozwinięcia żagli przez kampanie Sandersa i Trumpa, a poparcie establishmentu wedle wielu analiz okazało się pocałunkiem śmierci dla Hillary Clinton.
Do tego samego pociągu ideowego wsiadają dziewczyny z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Źródeł ich protestu jest wiele: prowokacyjne wezwanie do strajku Krystyny Jandy, wyznaczenie terminu strajku podczas manifestacji we Wrocławiu przez jego późniejszą liderkę Martę Lempart czy akcja Partii Razem pod hasztagiem #CzarnyProtest. Czy trudności z ustaleniem głównego bodźca są przeszkodą w koordynacji akcji? Wręcz przeciwnie – gwarantują one faktycznie społeczny, a nie polityczny charakter protestu. Organizatorki w swojej politycznej intuicji na tym nie poprzestają – unikają centralizacji działań i obierają formę zarządzania delegującą większość zadań i decyzji dotyczących formy strajku do lokalnych działaczek. Nie boją się narzucić zasady „żadnych logotypów!”, która zabrania wykorzystywania w proteście partyjnych flag, przypinek czy haseł. Tym samym potwierdzają, że są ruchem w nurcie „nowej władzy” z szybką organizacją, zjednoczeniem się w jednej sprawie i atmosferą radykalnego „do-it-yourself”.
Czyż nie kontrastuje to z duchem Komitetu Obrony Demokracji? Kijowski buduje swój ruch na bazie kilku ogranych chwytów z podręczników politycznego marketingu: puszcza cynk do lokalnych siedzib partii, podstawia oblepione partyjnym logotypem autobusy zwożące manifestantów do stolicy, wymyśla hasztag i wrzuca go w przekazie dnia do polityków opozycyjnych partii. Społeczność KOD-u, natychmiast po powstaniu facebookowej grupy, witana jest okładkową stroną w „Gazecie Wyborczej”, twarzami wydarzeń zostają zawodowi politycy i ciężko jest nie wyczuć widma wiszącej wewnątrz organizacji walki o władzę i partyjnych przepychanek.
Lekcja 2: Z kim działać w Internecie
Badanie politycznego pulsu Internetu jak zwykle sprawia problemy nawet progresywnym badaczom – dekadę temu zaskakiwali nas zamaskowani członkowie „Anonymous” na ulicach całego świata, dziś po amerykańskich wyborach komentatorów rozgrzewa dyskusja o chłopcach alt-rightowcach.
Nie trzeba sięgać jednak w tak głębokie podziemia sieci, by dostrzec owoce otwartej filozofii myślenia o mobilizacji ruchu społecznego. To ona pozwoliła OSK na skuteczniejsze dotarcie do zainteresowanych protestem, co znalazło odbicie zarówno w realnym, jak i internetowym zaangażowaniu. Po pierwsze i najważniejsze, granice identyfikacji z protestem nie zostały ograniczone przez ugruntowane linie podziałów politycznych. Inkluzywna forma strajku pozwoliła na odseparowanie udziału w akcji od konieczności deklaracji partyjnej i akceptacji dla systemu politycznego w ogóle. Po drugie, pozwoliła na włączenie w bieżącą dyskusję polityczną osób dotychczas niezaangażowanych w kwestie społeczne.
Jako przykład niech posłuży tu obalenie przez #CzarnyPoniedziałek mitu polskiej społeczności twitterowej jako zamkniętego kręgu dziennikarzy i politycznych geeków. Koordynatorki social mediów w pozytywistycznej misji obrały sobie za cel wychwycenie nastrojów i pracę u podstaw z nastoletnią publicznością portalu, korzystającą z niego głównie w celu śledzenia informacji o zagranicznych bohaterach kultury popularnej. Strategia bombardowania w popierające protest licealistki gratulacyjnymi gifami, łączonymi z konkretną wiedzą, przyniosła nadspodziewane efekty, pozwalające uprawomocnić tezę o liberalno-lewicowej wrażliwości młodych kobiet, wykluwającej się w cieniu szeroko udokumentowanego skrętu męskiej młodzieży w stronę antysystemowej prawicy. Warto dodać, że owe niespodziewane efekty objawiły się również poza przestrzenią Internetu. Wystarczy wspomnieć inspirujące wystąpienia szesnastoletnich aktywistek czy zaangażowanie licealistek i licealistów, którzy tłumnie pozowali przed szkołami, ramię w ramię z ubranymi na czarno nauczycielami.
Lekcja 3: Temat? Prosto i do celu
Finalnym, lecz być może najważniejszym komponentem powodzenia Ogólnopolskiego Strajku Kobiet jest realność i namacalność istoty praw reprodukcyjnych dla szerokiej publiczności. Ruchy na rzecz obrony Trybunału Konstytucyjnego czy wsparcia dla Lecha Wałęsy w obliczu insynuacji IPN wymagały zarówno szerokiej wiedzy, związanej z ustrojem kraju, jak i umiejętności utożsamienia się z przedstawicielem cieszącej się coraz mniejszą estymą politycznej elity. Wprost przeciwnie wygląda sytuacja w przypadku protestów w sprawach charakteryzujących się wysokim ładunkiem emocjonalnym (poruszającym kwestie ciąży, niepełnosprawności, wychowania). To tematy dotykające codzienności polskich rodzin. Brak wrażliwości w sprawach reprodukcyjnych z każdym kolejnym krokiem PiS okazywał się tematem-samograjem, poruszającym kolejne fale społecznego oburzenia silniej niż najbrutalniejszy atak na organizacje pozarządowe czy prawne intrygi wokół Trybunału Konstytucyjnego.
***
Po roku aktywistycznego świtu w Polsce trudno nie zauważyć, że nie jesteśmy jedynym rozczarowanym instytucjami krajem, w którym ruchy uliczne zyskują na znaczeniu – ostatni miesiąc przyniósł nam tłumy młodzieży oprotestowujące wyniki wyborów w USA, milion obywateli Korei Południowej domagających się opuszczenia stanowiska przez prezydent Park czy inspirowany działaniami polskich aktywistek Międzynarodowy Strajk Kobiet. Czas pokaże, czy dynamizm, będący główną siłą tych ruchów, ostanie się w procesach dalszej formalizacji, a płynność nie sprowadzi ich dziedzictwa do efektownych, ale krótkotrwałych działań.