fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Święty Jeżu, patronie artystów, módl się za nami

W sztuce tradycyjnej, zakorzenionej w symbolice biblijnej, Duch Święty zstępował pod postacią gołębicy, a Zmartwychwstały objawiał się w białym baranku. Przedstawienia zwierząt nie mają się tu odnosić do niczego innego poza nimi samymi.
Święty Jeżu, patronie artystów, módl się za nami
Jerzy Nowosielski, „Rzeźnia”

A jeśli pod krzyżem Chrystusa nie było żadnych ludzi, tylko samotnie stał pod nim nieco pokraczny pies? A może na przedramieniu Jezusa siedziało małe stadko ptaków, traktując krzyż, zgodnie z tradycyjną metaforyką, jak drzewo – przenajświętsze lub całkiem zwyczajne?

Pytania mogą wydawać się naiwne lub wręcz przeciwnie – pretensjonalne w swojej prostocie. Mówienie o zwierzętach w kontekście religijnym wciąż ma w sobie coś z poczciwego, ale przecież niezbyt poważnego, prostodusznego franciszkanizmu. Tak postawione wydają się służyć bezcelowemu snuciu apokryficznych historii, w których miejsce postaci biblijnych zajmują „bracia mniejsi”. Wbrew temu przekonaniu całkowicie poważnie pytania te stawia współczesne malarstwo. Być może właśnie poprzez sztukę nabierają one głębszego, teologicznego znaczenia.

Zbawienie teriera

Craigie Aitchison, szkocki malarz urodzony w latach 20. XX wieku, pierwszego psa rasy bedlington terrier nabył w 1971 roku. Podobne czworonogi towarzyszyły mu przez resztę życia, czego wyrazem jest twórczość artysty. Teriery pojawiają się w niej wielokrotnie. Są elementami pejzażów, bohaterami portretów, a także uczestnikami tradycyjnych przedstawień religijnych takich jak właśnie ukrzyżowanie. Uparta konsekwencja powracania kanciastych piesków na kolejnych płótnach jest wręcz dojmująca. Religijność – czy wręcz mistyczność – obrazów Aitchisona nie sprowadza się wyłącznie do poruszania tematyki biblijnej. Wyraża ją w szczególny sposób forma: dziecięca prostota kształtów, kontrast żywych kolorów i pustka będąca wyraźnym tłem dla przedstawianych scen.

Poza proste ramy historii zbawienia wykracza chociażby obraz „Wayney idzie do nieba”. Otoczone błękitną poświatą ciało teriera, zwróconego łapami w kierunku nieba, unosi się nad ziemią. Oprócz zakrzywionego księżyca jest jedynym punktem rozświetlającym granatowe tło nocy. Pies i księżyc znajdują się w jednej osi z drzewem, schematycznym i bezlistnym. Jego centralne położenie i kształt sprawiają, że trudno uciec od skojarzeń z krzyżem. Pustka konarów wraz z jednoczesną obecnością zmarłego Wayneya nawiązują do ukrzyżowania w sposób subtelny, a zarazem przewrotny. Bo czy nie prowadzą do pytania o to, czy miejsca Chrystusa w tym przedstawieniu nie zajął czasem poczciwy terier? A w konsekwencji rodzą dalsze wątpliwości dotyczące związku cierpienia zwierząt z cierpieniem Chrystusa.

Craigie Aitchison, „Wayney idzie do nieba”

Craigie Aitchison, „Wayney idzie do nieba”

Cierpienie zwierząt cierpieniem Boga

Problem ten w swojej refleksji teoretycznej i w pracach artystycznych podejmował inny artysta, który prawdopodobnie nigdy nie słyszał o Aitchisonie, choć jego wypowiedzi i dzieła świadczą o bliskim pokrewieństwie wrażliwości obu malarzy. Mowa o Jerzym Nowosielskim – jednym z twórców najciekawiej podejmujących tematykę religijną w polskiej sztuce XX wieku. W jego dorobku filozoficznym i teologicznym kwestia zwierząt zajmuje szczególne miejsce. „Wszyscy współuczestniczymy w cierpieniu i śmierci Chrystusa. Tak samo zwierzęta, cała przyroda. […] Cierpienie zwierząt jest realnym cierpieniem Boga” – mówił Nowosielski w wywiadzie udzielonym magazynowi literackiemu „Brulion”. Jego refleksja dotycząca zwierząt szła znacznie dalej niż to, w jaki sposób podejmuje ją papież Franciszek w „Laudato si’”. Podczas gdy Ojciec Święty pisze o zwierzętach jako o elemencie stworzenia, który jako ludzie powinniśmy objąć troską, Nowosielski twierdził, że stosunek do zwierząt to jedna z głównych przyczyn kryzysu chrześcijaństwa w świecie zachodnim. W samych zaś zwierzętach widział doskonałość współistniejącą z głębokim cierpieniem. Stan, w którym żyją, porównywał do piekła, w którym znalazły się „duchy subtelne”, czyli anioły. Słabość zwierząt jest dla Nowosielskiego jednocześnie świadectwem ich doskonałości. Ten pozorny paradoks wynika z zasadniczej różnicy między ludźmi a zwierzętami. Te drugie nie są naznaczone winą ani obarczone grzechem pierworodnym wiecznie towarzyszącym człowiekowi.

Świątynia a rzeźnia

Ślad tych refleksji dostrzec można w zagadkowym obrazie „Rzeźnia” namalowanym w latach 1962–1963. W dziwnej przestrzeni sakralnej, przypominającej jednocześnie rodzaj więzienia lub obozu, przebywają wyłącznie zwierzęta. Zdaje się, że postacie ludzi – kapłanów – nie są dopuszczone do sfery sacrum. Odbiorca skonfrontowany jest z jednej strony z przedstawioną na obrazie świątynią, z drugiej – z tytułem odnoszącym się do praktyk związanych z bolesnym profanum. W „Rzeźni” dostrzec można napięcie, o którym wielokrotnie pisał Nowosielski. Zwierzęta składane kiedyś w ofierze bezpowrotnie utraciły kontakt z sacrum – w tym nawet znaczenie bycia ofiarą, pośrednikiem w relacji człowiek-Bóg. Okrucieństwo wobec zwierząt, zredukowanych do roli przedmiotów, odarte z jakiegokolwiek wymiaru symbolicznego, zaczęło być działaniem o wymiarze przede wszystkim konsumpcyjnym. „Rzeźnia”, sygnalizując tragiczne położenie zwierząt, na nowo włącza je w przestrzeń świętą. Co ciekawe, autor obrazu, pochylając się nad cierpieniem zwierząt i poświęcając mu tak wiele uwagi, nie wierzył, że sytuacja ta może się zmienić. Związana jest ona nierozerwalnie z grzechem, który choć wywołuje wyrzuty sumienia, jest istotą ludzkiego życia.

Obraz „Rzeźnia” jest wyjątkowy także dlatego, że temat zwierząt, choć powracający wielokrotnie w rozważaniach Nowosielskiego, jest prawie nieobecny na innych jego obrazach. Sam malarz tłumaczył to niemożnością zrozumienia przez ludzi natury zwierząt. Stwierdzenie to wydaje się paradoksalne ze względu na fascynację Nowosielskiego ikonami, których celem jest przecież malarskie ujęcie tego, co dla chrześcijan pozostaje największą tajemnicą.

Współczesność ikony

Ikony jego zdaniem mają potencjał nie tylko metafizyczny, ale przede wszystkim artystyczny. Odkrycia ich jako formy malarskiej Nowosielski dokonał w czasie, gdy był ateistą. To wtedy przeżywał konflikt – „rozdwojenie jaźni artystycznej”, jak sam go nazywał, który nie był wyłącznie jego doświadczeniem, ale ujawniał się także w twórczości Andrzeja Wróblewskiego – rozdarcie między abstrakcją a figuracją. Dylemat ten, zdaniem Nowosielskiego, rozwiązuje właśnie ikona łącząca w sobie w harmonijny sposób obie te perspektywy.

Choć w obrazie „Rzeźnia” można dopatrywać się podobieństw do ikony, sam Nowosielski nie wykorzystał nigdy tej formy do podjęcia problematyki zwierząt w przestrzeni religijnej. Jak wielkie możliwości stwarzają z jednej strony „daleko posunięty realizm [ikony], z drugiej zaś – duch abstrakcji”, świetnie widać z kolei w pracach tworzonych współcześnie przez Martę Jamróg z Jasielskiej Pracowni Ikon.

Marta Jamróg, Jasielska Pracownia Ikon

Marta Jamróg, Jasielska Pracownia Ikon

Zwierzęta pisane na powstających tam przedstawieniach sprawiają wrażenie, jakby na ikonach pojawiały się od zawsze. Wpisane w ich charakterystyczny styl zajmują miejsce Dzieciątka Jezus w objęciach Matki Boskiej, towarzyszą świętym zamiast ich tradycyjnych atrybutów lub wreszcie same są przedstawiane jako portretowani święci. Ich znaczenie nie ogranicza się do symbolizowania czegoś innego, co było charakterystyczne dla sztuki religijnej właściwie od samych jej początków. Jak w sztuce tradycyjnej, zakorzenionej w symbolice biblijnej, Duch Święty zstępował pod postacią gołębicy, a Zmartwychwstały objawiał się w białym baranku, tak na jasielskich ikonach przedstawienia zwierząt nie mają odnosić się do niczego innego poza nimi samymi. Na jednej z najbardziej znanych ikon, stanowiącej zarazem komentarz do rozporządzenia wydanego przez Jana Szyszkę o nakazie odstrzału dzików, pojawia się zwierzę przebite strzałami, nad którym łzy roni Maryja. Ponownie, tak jak na obrazach Aitchisona, wyraźnie widoczna jest analogia między cierpieniem zwierząt a cierpieniem Chrystusa.

Jerzy Nowosielski zauważa, że aktualne odrodzenie ikony nie byłoby możliwe, gdyby nie sztuka współczesna. Widzi w tym istotny wpływ surrealizmu (co ciekawe, dla Aitchisona momentem zwrotnym w twórczości było zetknięcie się z Salvadorem Dalim) kwestionującego podejście racjonalistyczne, a tym samym stawiającego zupełnie nowe pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Jednym z tych pytań, które umożliwiła forma malarstwa XX-wiecznego, jest pytanie o związek cierpienia zwierząt z historią zbawienia. W perspektywie katastrofy klimatycznej i gwałtowanie zwiększającej się świadomości ekologicznej, pytanie to dla chrześcijan może stać się w najbliższej przyszłości jednym z najważniejszych zagadnień nie tylko teoretycznych i teologicznych, lecz przede wszystkim etycznych.

Cytaty pochodzą z książki „Rozmowy z Jerzym Nowosielskim” Zbigniewa Podgórca, Znak 2009.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×