Spacer po lodzie – "Archangielsk"
tekst: TOMEK KACZOR
foto: JAN MENCWEL, TOMEK KACZOR
W Archangielsku ponad dwudziestostopniowy mróz skuwa Dwinę lodem już w połowie listopada i trzyma prawie pół roku. Można by sądzić, że sparaliżowanie szlaków małych stateczków i promów, łączących peryferia i małe, rozłożone w delcie rzeki wioski z centrum miasta, jest dla ich mieszkańców tragedią. Tymczasem okazuje się, że do niektórych miejsc dostać się można tylko zimą. Po grubej warstwie lodu da się bowiem nie tylko bezpiecznie stąpać, ale też jeździć samochodami! Na samym środku rzeki stoi malutka, drewniana budka, ogrzewana jedynie piecem-kozą i z toaletą na zewnątrz. Tu pracuje lokalny dróżnik, czuwający nad przeprawą lodołamacza, który dwa razy na dobę przepływa tędy, wytyczając wąską trasę w zamarzniętej rzece. Kilkunastometrowej szerokości pas skruszonych brył lodowych ciągnie się przez całą długość skutej lodem Dwiny. Rzucona w poprzek drewniana kładka pozwala suchą nogą przedostać się na drugą stronę.
Ludzie jadący do szkoły lub pracy w centrum miasta, parkują swoje pojazdy na samym środku Dwiny, kilkanaście metrów od parującej na siarczystym mrozie wyrwy w lodzie. Z tego miejsca już na piechotę rozchodzą się do centrum. Wrócą tu po zmroku, gdy wydeptaną na lodzie trapę oświetlać będą ustawione wzdłuż niej latarnie.
Wystawę „Archangielsk” można oglądać na płocie Parku Dreszera w galerii Po Prostu (galeriapoprostu.wordpress.com/) do 8 marca 2012
Tomek Kaczor
Jan Mencwel