Socjalizm, niepodległość, adwokatura – o biografii Ludwika Cohna
W 2017 roku Przemysław Prekiel opublikował biografię Stanisława Dubois, członka Polskiej Partii Socjalistycznej, posła na Sejm RP i uczestnika wojennej konspiracji. Książka o Ludwiku Cohnie to kolejna pozycja tego autora, której celem jest przybliżenie środowiska polskiej lewicy niepodległościowej XX wieku. Z tego powodu warto nie tylko traktować ją jako samodzielne dzieło, ale również wpisać w kontekst pytania o lewicową politykę dotyczącą historii i pamięci.
Ludwik Cohn (1902–1981) był adwokatem (reprezentował między innymi – wraz z Anielą Steinsbergową – Annę Rudzińską, socjolożkę, sekretarzynię Klubu Krzywego Koła), radcą prawnym, przed wojną działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej i członkiem Międzynarodówki Młodzieży Socjalistycznej. Prekiel zdecydował się na narrację dwutorową, przedstawiającą zarówno życie bohatera, jak i otaczającą go rzeczywistość polityczno-społeczną. Z tego powodu blisko trzysta stron lektury jest także krótką historią Polski od międzywojnia po wprowadzenie stanu wojennego.
Przywracanie pamięci
Książka skonstruowana jest jak praca naukowa (chociaż bez wstępu i zakończenia). Niesie to dość istotne konsekwencje. Autor przeprowadził dogłębną kwerendę archiwalną, samą w sobie budzącą wyrazy uznania, co pozwoliło na podanie przypisu do niemal każdej przytoczonej informacji. Czytelniczka jest tego nieustannie świadoma, gdyż wydawnictwo zdecydowało się umieścić przypisy na dolnych częściach strony. Niemniej tak stanowcze oparcie się na pracy źródłowej doprowadza momentami do zaniku narracji literackiej na rzecz faktograficznego wymiaru tekstu. Poprzez ten zabieg poznajemy bardzo liczne szczegóły dotyczące szerokiego wachlarza spraw: od programu nauczania Cohna w Szkole Handlowej Zgromadzenia Kupców, przez strukturę i historię Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego, po przebieg dzienny procesu działaczy PPS–WRN, między innymi Kazimierza Pużaka, w 1948 roku.
Chociaż wspomniane fragmenty faktograficzne – ze względu na swoją gęstość –zdecydowanie wymagają skupienia w lekturze, to nie należy jednoznacznie uznawać ich za wadę książki Prekiela. Zamiast tego warto zastanowić się nad jej rolą i celem. Jest ona pierwszą biografią Ludwika Cohna. I chociaż momentami można zarzucić jej wręcz hagiograficzność, to spełnia zadanie przywracania pamięci o tej postaci oraz jej historii, niewątpliwie potrzebnej w polskiej wyobraźni społecznej lat 20. XXI wieku.
Cohn to postać ważna, bo będąca soczewką, poprzez którą widać szersze procesy dotyczące lewicy niepodległościowej, zwalczanej w międzywojniu przez sanację, a potem przez władze PRL, co doprowadziło do jej wymazania z historii, pamięci i wyobraźni. Nie można też jednak sprowadzić Ludwika Cohna do symbolu. Należy patrzeć na niego także w sposób podmiotowy i podkreślić ciągłość jego działań – łączących teorię z praktyką – zarówno podczas wojny polsko-bolszewickiej, jak i aktywności w Polskiej Partii Socjalistycznej czy zakładania Komitetu Obrony Robotników. Warto również wspomnieć wiarę Cohna w demokratyczne państwo prawa, do którego fundamentów należą – jak sam twierdził – niezawisłe sądy i niezależna adwokatura.
Biografia autorstwa Prekiela nie tylko ocala swojego bohatera od zapomnienia, lecz także otwiera pytanie o lewicową politykę historyczną i politykę pamięci. Chociaż sama książka nie wystarcza do skonstruowania czy zarysowania takiej wizji, to pokazuje, gdzie szukać, co rozwijać, na czym i na kim się wzorować. Jednym z filarów lewicowej polityki dotyczącej historii i pamięci jest już teraz panteon bohaterek i bohaterów. Postaci takich jak Karol Modzelewski czy Jacek Kuroń zwykle nie trzeba przedstawiać. Natomiast książka o Cohnie wskazuje na potencjał lewicowych życiorysów z pierwszej połowy XX wieku.
Od przekonanych dla przekonanych?
Cel tej biografii – w postaci edukowania i propagowania socjalistyczno-niepodległościowych kart przeszłości Polski – jest oczywisty. Jednak wyłaniająca się stąd wizja ma głównie charakter bohaterski, w potocznym sensie tego słowa: przedstawia dzieje działaczy politycznych dumnie walczących o wartości lewicy niepodległościowej. Książka rzadko problematyzuje ten punkt widzenia (przykładem niech będą fragmenty dotyczące partii politycznych międzywojnia, w których narracja niemal zawsze toczy się z niepodawanej w wątpliwość perspektywy PPS-u). To również opowieść przede wszystkim męska. Za wyjątek może służyć Aniela Steinsbergowa – aktywna członkini założycielka KOR-u, obecna przy podejmowaniu większości istotnych decyzji – jednak polityczna czy społeczna działalność kobiet, która nie była dobrze widoczna na pierwszym planie (przykład Lidii Ciołkosz), została prawie w całości przemilczana. Uprzywilejowując jedną z grup, wyklucza się drugą, umacnia się stereotyp płciowy, a bohaterstwo nie ma przecież płci.
Ponadto czytelnik może mieć poczucie, że omawiana biografia to przekaz od przekonanych dla przekonanych. W warunkach, w których lewicowa polityka dotycząca historii i pamięci pozostaje raczej na uboczu, takie podejście jest nieskuteczne w propagowaniu myśli. Stąd warto wspomnieć o innych sposobach popularyzacji lewicowej historii, czy to w postaci produktów przedstawiających „Stu Bohaterów Polskiej Lewicy Niepodległościowej” z okazji „Stulecia Odzyskania Niepodległości”, czy działalności muzycznej zespołu Hańba. Innymi słowy, stawianie kolejnych pomników, filarów polskiej lewicy, w postaci hagiograficznych książek nie jest wystarczające – i to chyba największy zarzut wobec omawianej biografii. Przy czym nie postuluję tu bynajmniej odrzucenia samego medium, jakim jest książka. „Zajeździmy kobyłę historii” Karola Modzelewskiego to także przykład dzieła skupionego wokół biografii jednej postaci, lecz dalekiego od idealizowania przeszłości oraz wprowadzającego nową wizję dziejów PRL-u, która wyraźnie opiera się na działalności lewicy niepodległościowej.
Punkt wyjścia
Pomimo tych uwag krytycznych chciałbym raz jeszcze podkreślić, że wkład Prekiela do polskiej historiografii jest istotny – poczynając od samego wskazania, iż istnieją braki w opracowaniach tak podstawowych tematów, jak biografie Stanisława Dubois czy Ludwika Cohna. Wykonana kwerenda źródłowa znacząco ułatwi zadanie kolejnym osobom, które będą chciały zająć się podobnymi zagadnieniami. Wracając zaś do kwestii lewicowej polityki historycznej i polityki pamięci – w trakcie jej tworzenia czy modyfikowania ten życiorys może być cennym punktem wyjścia, unaoczniającym niezwykły potencjał drzemiący w losach polskiej lewicy niepodległościowej, która w postaciach takich jak Cohn łączy w sobie idee socjalistyczne, niepodległościowe i obywatelskie (przez te ostatnie w tym przypadku rozumiem działalność adwokacką czy radcowską). Innymi słowy, przykład ten wskazuje, że patriotyzm czy postawa państwowca nie przysługują wyłącznie prawicy bądź liberałom. Cohn swoją aktywnością wprowadzał w życie zasady sprawiedliwości społecznej, które bezpośrednio łączą się z zasadą demokratycznego państwa prawnego.
Nie postuluję tutaj zastąpienia jednej wizji (na przykład prawicowej) drugą (na przykład lewicową). Kluczowe jest ich współistnienie, uniemożliwiające zmonopolizowanie pojęcia polskości czy niepodległości przez któreś stronnictwo ideologiczno-polityczne, a za to tworzące inkluzywną polifonię, rozbijającą dychotomię my–oni. Takie rozwiązanie byłoby korzystne tak dla lewicy, jak i dla całego spektrum politycznego.
Na koniec chciałbym przejść na poziom praktyki życia codziennego i wskazać, że biografia Ludwika Cohna jest nie tylko potencjalnym materiałem do tworzenia polityki historycznej i polityki pamięci, lecz także (między innymi dla prawniczek) wzorem postawy obywatelskiej, pełnej empatii dla innych, zakładającej wykorzystywanie posiadanych kompetencji, by stać po stronie słabszych i uciskanych. Również wtedy, kiedy wymaga to odwagi i akceptacji możliwych konsekwencji, także osobistych. Uchodźcy czy ludzie, których prawa pracownicze są łamane, to tylko przykłady grup, które potrzebują tej pomocy. I to nie jednorazowej – często mającej niestety na celu bardziej polepszenie czyjegoś samopoczucia niż rzeczywistą zmianę sytuacji – lecz stałej i systemowej. Stawiającej człowieka przed zyskiem. Oczywiście łatwiej to napisać (i to ocierając się o banał i frazes) niż zrobić, niemniej nie należy lekceważyć wpływu wyobraźni społecznej na praktykę. A upamiętnianie postaci miary Ludwika Cohna może sprawić, że bardziej docenimy wartość solidarności.
Przemysław Prekiel, „Ludwik Cohn. Od PPS po KOR”, Wydawnictwo „Kto jest Kim”, Warszawa 2019, ss. 282.