fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Rzeczywistość, która się wymyka

Chrześcijaństwo jest pełne paradoksów, tajemnic i wyjątków. Taka również jest rzeczywistość ludzkich wyborów. Tych, których dokonała Maryja dwa tysiące lat temu, oraz tych, których dokonują współczesne kobiety.
Rzeczywistość, która się wymyka
ilustr.: Anna Libera

Gdy zastanawiam się dziś nad ciążą Maryi i narodzinami Jezusa, na myśl przychodzą mi ostatnie protesty w sprawie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Jakie znaczące w tym kontekście jest wypowiedziane przez nią „fiat”! Zazwyczaj rozumiemy je jako wyraz posłuszeństwa – Maryja mówi przecież „Oto ja, służebnica Pańska”, pokornie wypełnia wolę Boga. Ale czy to jest tylko pasywne przyjęcie tego, co ma się stać?

Można rozumieć „fiat” jako wyraz podmiotowości i sprawczości. Oto Maryja w swej zupełnej wolności przyjmuje zadanie – arcytrudne! – dane od samego Boga. Zgadza się na nie, mówiąc: „Niech mi się stanie według Twego słowa!”. Przecież gdyby została do tego przymuszona, ta historia byłaby tak obrzydliwa, że aż nie do pomyślenia. Podjęła decyzję w swej ludzkiej wolności, danej od Boga. Maryja poprzez swój śmiały wybór staje się aktywną uczestniczką historii Zbawienia. Jaka w niej musiała być niesamowita ufność i pewność, by odpowiedzieć w ten sposób na wezwanie Boga!

Ta sama Maryja wypowie zaraz rewolucyjne Magnificat. „To nie jest łagodna, czuła, marzycielska Maria, którą czasem widzimy na obrazach; Maria, która tu przemawia, jest porywcza, dumna i entuzjastyczna” – pisał Dietrich Bonhoeffer, o czym przypomniał Kuba Niewiadomski w swoim tekście „Maryja nie tylko dziewica”. Cóż to za tajemnicza, nie do pojęcia, wymykająca się naszym osądom historia – kobieta rodząca samego Boga.

***

Z kolei ostatnie protesty przeciwko dalszej penalizacji aborcji przynoszą skojarzenia z polskim Kościołem. Zachowanie hierarchów budzi we mnie tylko wściekłość. Wymagają od kobiet, żeby znosiły cierpienie i trud, na które oni nigdy w życiu nie będą narażeni i w których w żaden sposób nie chcą ich wspierać. Gdyby jeszcze, zamiast przeznaczać je na swoje biskupie pałace, przekazali swoje majątki fundacjom towarzyszącym rodzinom z dziećmi z niepełnosprawnością – ale przecież nawet na to nie są w stanie się zdobyć. Jezus mówi faryzeuszom wprost: „I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo nakładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nawet jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie” (Łk 11,46). Czy to nie właśnie o tym mowa?

Niestety, hierarchowie Kościoła – i chyba także większość reprezentantów środowiska zwanego „pro-life” – zagadnienie tak trudne jak aborcja rozjeżdżają dogmatycznym walcem. A przecież ile tu pytań! Jaki jest status płodu? Jakiego poświęcenia można wymagać od drugiej osoby (w tym przypadku od osoby w ciąży)? Jaka jest relacja między prawem państwowym a prawem moralnym i religijnym? Gdzie przebiega granica między wolnością drugiego człowieka a nakazem mojego sumienia? Czy penalizacja aborcji jest skuteczna i rzeczywiście wpływa na zmniejszenie liczby przeprowadzanych zabiegów? Odpowiedzi na wszystkie te pytania nie są oczywiste. Odpowiedź nawet na pierwsze z nich zmieniała się w historii nauczania Kościoła – dwóch najsłynniejszych teologów, święty Augustyn i święty Tomasz, miało wątpliwości, czy płód w początkowych fazach istnienia można traktować na równi z człowiekiem i czy jest w nim dusza. Jak swoje twierdzenia uzasadniali i co nimi kierowało, to trochę inny temat – ale niech inspirują nas do własnych poszukiwań i pomagają bronić się przed autocenzurą narzucaną przez fundamentalizm, który lubi rzeczywistość upraszczać.

Na szczęście sprawę niuansują niektóre teolożki – na przykład zakonnica i ekofeministyczna doktorka teologii siostra Ivone Gebara z Brazylii czy profesorka Thia Cooper ze Stanów Zjednoczonych, co zauważa w swoim tekście Monika Woźniak. Pierwsza z nich pisze chociażby, że teolodzy „rzadko wspominają o niesprawiedliwości względem kobiet i milczą na temat patriarchalnej teologii reprodukcji i patriarchalnych usiłowań narzucania tego, w jaki sposób kobiece ciała mają istnieć w świecie”. Druga zauważa, że problem aborcji nie mieści się w prostych ramach pro-choice lub pro-life – i że kobiety nieraz zmuszone są wbrew swoim chęciom do zakończenia ciąży z powodu przymusu ekonomiczno-społecznego. Cooper przerzuca więc odpowiedzialność z jednostki na całą społeczność, stwierdzając, że powinniśmy dążyć do zagwarantowania wszystkim możliwości funkcjonowania w bezpiecznym i zdrowym środowisku, w którym można urodzić i wychować dziecko.

To jednak głosy słabo słyszalne. Zazwyczaj duchownych – zwłaszcza biskupów i zwłaszcza w Polsce – cechuje zupełne oderwanie od tragedii i niejednoznaczności życia. Nie chcą dostrzec społecznych aspektów aborcji, na przykład trudów wychowywania dziecka z niepełnosprawnością czy paraliżujących niepewności związanych z zarobkami i niedostępnością tanich mieszkań. Nie wiedzą, jak to jest mieć depresję poporodową; nie wiedzą, z jakim zmęczeniem fizycznym i psychicznym łączą się ciąża, poród i wychowanie dziecka. Czy którykolwiek z biskupów jest w stanie chociaż spróbować przyjąć taką perspektywę? Czy są w stanie przynajmniej dostrzec złożoność tego problemu? Nie, raczej porządkują rzeczywistość w kategoriach „moralne – niemoralne”, „prawomocne – nieuznawane”, „słuszne – niesłuszne”. W takiej perspektywie wszystko wydaje się łatwiejsze, możemy przecież po prostu powiedzieć: „Aborcja jest zła i należy całkowicie jej zakazać”. Sprawa rozwiązana. A przecież to tylko umywanie rąk…

***

Chrześcijaństwo jest bardziej skomplikowane. Jest tajemnicze, paradoksalne, wymagające. Ci „słuszni”, którzy „mają rację”, ostatecznie okazują się, jeśli nie fałszywi i faryzejscy, to przynajmniej nieuważni i głusi na Słowo Boże. Zauważa to franciszkanin Richard Rohr w swojej książce „Spadać w górę. Duchowość na obie połowy życia”. Stwierdza w niej, że Jezus krytykuje przede wszystkim dwie grupy: bogatych i religijnych. Obie te grupy lubią mieć świat pod kontrolą, podążać ściśle według zasad i surowo karać tych, którzy są nieposłuszni. „Wierność ścisłej merytokracji, przekonanie o swoich prawach, posłuszeństwo i lojalność wobec ojca powstrzymują go [starszego syna z przypowieści Jezusa o synu marnotrawnym – przyp. M.R.] od «prawdziwego świętowania», nawet wtedy, gdy ojciec błaga, by przyszedł na ucztę […]. O to samo chodzi Mu w przypowieści o faryzeuszu i celniku, w której jeden człowiek jest wierny i skrupulatny, tkwiąc w błędzie, a drugiego, choć nie przestrzegał prawa, uznano za «sprawiedliwego przed Bogiem». Jest to klasyczna «teologia odwrócona», której zadaniem jest podważenie naszego typowego myślenia wokół hasła «medal za zasługi». Zarówno starszy syn, jak i faryzeusz są dobrymi i wiernymi żołnierzami wiary – takimi, jakimi kazano być większości członków Kościoła – a mimo to Jezus mówi, że obaj przegapili to, co najważniejsze”.

Pismo Święte pokazuje, że powinniśmy patrzeć na to, co dzieje się na marginesie – ubogich, odrzuconych, „obcych”. W końcu „ostatni będą pierwszymi”. I kolejne paradoksy: oto Bóg wciela się w człowieka – rodzi się, by umrzeć – umiera, by zmartwychwstać. Słowo staje się Ciałem, ale nie w królewskim pałacu, lecz brudnej stajni, w rodzinie ubogiego cieśli. „To, co sytuuje się na krawędzi «normalnego», «właściwego» czy «dobrego»” – pisze Rohr – „może nas często nauczyć najwięcej. Zwykle odsłania cień i tajemniczość rzeczy. […] Świat, którego doświadczamy, jest na poziomie każdego problemu wypełniony ogromną różnorodnością i zmiennością […]. Wyjątki – nieważne, czy pijacy, nierządnice, Samarytanie, trędowaci, poganie, celnicy, czy zbłąkane owce – były dla Jezusa naturalną częścią rzeczywistości. Często jadał z wyrzutkami, ku wielkiemu niezadowoleniu żydowskich hierarchów, którzy kochali własną wersję ładu i przedkładali ją nad współczucie dla wyjątków”.

Rzeczywistość wymyka się ładowi, który chciałoby zaprowadzić w świecie sumienie uczonych w prawie. Podobnie doświadczenie kobiet i kwestia ich wyboru nie jest sprawą tak prostą, jak przedstawiają ją środowiska pro-life czy polscy biskupi. Życzę im, by w Święta zobaczyli nie śliczny obrazek stajenki i Maryję z Józefem i Jezusem w czystych pachnących szatach, lecz prawdziwe życie, z jego cierpieniem, paradoksem i różnorodnością. By dostrzegli podobieństwo między tajemnicą, jaką jest skandal Boskiego Wcielenia, a tajemnicą otaczającego nas świata.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×