fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Rozstanie z Amazonem

Zwolnienia sygnalistów nie są nieodłącznym elementem funkcjonowania wolnego rynku. Koniec końców chodzi w tym wszystkim o stosunek sił. Pracownicy magazynów mają coraz mniejszą moc oddziaływania, a sądząc po masowych zwolnieniach – będzie tylko gorzej.
Rozstanie z Amazonem
paczki firmy Amazon, zdj.: thisisbossi, CC BY-SA 2.0

Publikujemy przekład tekstu Tima Braya, jeszcze niedawno jednego z najważniejszych inżynierów Amazona.

1 maja zakończyłem pracę jako jeden z wiceprezesów i głównych inżynierów Amazon Web Services. Trwająca pięć lat i pięć miesięcy przygoda dawała mi naprawdę dużą satysfakcję. Zdecydowałem się odejść, oburzony zwalnianiem sygnalistów, którzy nagłaśniali problem braku odpowiednich zabezpieczeń dla pracowników magazynów Amazona podczas pandemii.

Biorąc pod uwagę wynagrodzenie w spółce będącej technologicznym gigantem oraz posiadane w niej akcje, decyzja ta będzie mnie kosztowała ponad milion dolarów (brutto). Dodajmy do tego wartość współpracy ze wspaniałymi ludźmi i fakt, że była to jak dotąd moja najlepsza praca. Pewnie, że jest mi przykro.

Co się stało?

Wszystko zaczęło się w zeszłym roku, gdy wśród pracowników działów IT Amazona zrodził się pomysł powołania związku zawodowego Amazon Employees for Climate Justice (AECJ). O tej organizacji zrobiło się głośno po tym, jak jej członkowie wystosowali do władz firmy list otwarty. Wzywał on do przyjęcia rezolucji, która zobowiązałaby Amazona do natychmiastowych działań w celu przeciwdziałania katastrofie klimatycznej i do podjęcia roli światowego lidera niezbędnych zmian. Byłem jednym z 8702 sygnatariuszy tego listu.

Rezolucja zyskała spore poparcie, ostatecznie jednak nie udało się jej przegłosować. Cztery miesiące później 3000 pracowników IT w Amazonie na całym świecie wzięło udział w protestach przeciwko bierności kierownictwa w sprawach klimatu. W przeddzień protestu firma ogłosiła zakrojony na szeroką skalę plan włączenia się w przeciwdziałanie katastrofie klimatycznej. Ale zamiast docenić zaangażowanie aktywistów organizatorom protestów zagrożono zwolnieniem.

Przeskoczmy teraz w czasie do ery koronawirusa, kiedy w mediach zaczęły się pojawiać doniesienia o trudnych warunkach panujących w magazynach Amazona. Zaniepokojeni pracownicy alarmowali, że nie mają zapewnionej odpowiedniej ochrony przed zakażeniem i nie są informowani o sytuacji w swoim miejscu pracy. Oficjalne komunikaty głosiły, że firma powzięła wszystkie możliwe środki ostrożności. Niedługo później zwolniono mężczyznę, który starał się o poprawę warunków bezpieczeństwa, wyciekła też notatka z zebrania zarządu zawierająca projekt dyplomatycznej odpowiedzi na zarzuty stawiane firmie przez pracownika oraz wysoce niedelikatne uwagi na jego temat.

Pracownicy magazynów zwrócili się z prośbą o wsparcie do Amazon Employees for Climate Justice. Związek zawodowy poparł przygotowaną przez nich petycję oraz zorganizował ogólnoświatową wideokonferencję pracowników magazynów Amazona z gościnnym udziałem aktywistki Naomi Klein. Konferencja odbyła się 16 kwietnia. 10 kwietnia za pośrednictwem wewnętrznych list mailingowych rozesłano informację o planowanym spotkaniu i najwidoczniej to przepełniło czarę goryczy – jeszcze tego samego dnia z miejsca zwolniono dwie wyraźne liderki związku, Emily Cunningham i Maren Costę. Uzasadnienia w obu wypadkach brzmiały śmiesznie. Dla każdego, kto śledził sytuację, jasne było, że działaczki wyleciały za nagłaśnianie nieprawidłowości.

Zarząd miał pod dostatkiem czasu, by sprzeciwić się organizacji wydarzenia lub udziałowi osoby z zewnątrz. Mógł też wysłać na konferencję swojego przedstawiciela albo zareagować na wiele innych sposobów. Po raz kolejny zdecydował się jednak na zwolnienie zaangażowanych osób.

Dosyć

Na tym etapie moja cierpliwość się skończyła. Zajmowane stanowisko nie pozwalało mi buntować się publicznie, wyraziłem więc sprzeciw odpowiednimi kanałami i według stosownych zasad. Nie mogę ujawnić szczegółowego przebiegu dyskusji, jakie przeprowadziłem, ale moje argumenty w dużym stopniu pokrywały się z tymi, które pojawiają się w tym tekście. Sądzę, że przedstawiłem je właściwym osobom.

W tej sytuacji dalsze pełnienie obowiązków wiceprezesa Amazona byłoby gestem poparcia dla działań, które potępiłem. Musiałem odejść.

Ofiarami nie były anonimowe jednostki, ale prawdziwi ludzie: Courtney Bowden, Gerald Bryson, Maren Costa, Emily Cunningham, Bashir Mohammed, Chris Smalls…

Dziwnym trafem każda z tych osób albo jest kobietą, albo należy do mniejszości etnicznej, albo jedno i drugie.

Oddajmy teraz głos jednej z wymienionych osób. Bashir Mohamed powiedział: „Zwolnili mnie ku przestrodze dla innych”. I trudno się z nim nie zgodzić.

[Tu następował ciąg epitetów, ale osoby, których zdanie szanuję, przekonały mnie, że to wredne. Uznałem, że ten fragment niczego nie wnosił, i usunąłem go].

 

Co z magazynami?

Pracownicy magazynów rzeczywiście informują, że są w pracy narażeni na ryzyko zakażenia. Nie wydaje mi się, aby media stanęły na wysokości zadania, jeśli chodzi o nagłaśnianie ich wystąpień. Brałem udział w wideokonferencji, podczas której zwolniono Maren i Emily. Przytaczane przez nie historie były dla mnie poruszające. Można ich zresztą nadal posłuchać – na YouTube dostępne jest nagranie z całodziennej konferencji poświęconej sytuacji pracowników. Trwa dziewięć godzin, ale ze spisu treści można wybrać relacje, które najbardziej nas interesują: z magazynów w Polsce, Niemczech, Francji czy różnych części USA. Jeśli ktoś woli czytać, „New York Times” opublikował na ten temat reportaż.

Ale nie tylko pracownicy są zaniepokojeni. Głos zabrali prokuratorzy generalni czternastu stanów USA, a prokurator generalna stanu Nowy Jork przedstawiła szczegółowe zastrzeżenia. Amazon dwukrotnie już przegrał we francuskich sądach.

Z drugiej strony w swoich komunikatach korporacja podkreśla, że kwestia bezpieczeństwa w magazynach jest dla niej priorytetem i że szefostwo robi co może, by zapewnić pracownikom odpowiednią ochronę. Wierzę w te zapewnienia. Z zaufanych źródeł wiem o intensywnych pracach nad poprawą warunków zatrudnienia oraz potężnych sumach przeznaczanych na ten cel. I bardzo dobrze. Zgodzę się też, że tak wielkiej organizacji nie można zmienić jednym ruchem

Wierzę jednak również pracownikom i pracownicom. Ostatecznie nie chodzi przecież o drobiazgową analizę reakcji firmy na pandemię koronawirusa. Zasadniczym problemem jest traktowanie ludzi w magazynach jak części zamiennych i mierzenie ich przydatności tempem pakowania paczek. Amazon nie jest tu, co gorsza, wyjątkiem – tak działa współczesny kapitalizm.

Moja dawna firma jest wyjątkowo dobrze zarządzana i wielokrotnie udowodniła godną podziwu skuteczność w wykorzystywaniu swoich możliwości. Bogactwo skumulowane z władzą sprawia jednak, że koszt tego niesłabnącego wzrostu zbyt często ponoszą pracownicy. Jeśli nie podobają nam się pewne aspekty działań Amazona, musimy zastosować przeciwko nim określone rozwiązania prawne. Nie trzeba tu wymyślać nic nowego. Rygorystyczne przestrzeganie przepisów antymonopolowych, a także tych dotyczących godnej płacy i wzmacniania pozycji pracowników, jasno wskazuje kierunek zmian.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić? We Francji już się robi.

Wirus

Zwolnienia sygnalistów nie są efektem ubocznym procesów makroekonomicznych ani nieodłącznym elementem funkcjonowania wolnego rynku. Są dowodem na to, że w kulturę działania firmy wkradło się coś toksycznego, jakiś wyjątkowo paskudny zarazek. Postanowiłem go nie roznosić i nie wystawiać się więcej na jego działanie.

A co z Amazon Web Services?

Amazon Web Services – dział firmy odpowiadający za chmurę obliczeniową, w którym pracowałem – to zupełnie inna historia. Pracowników traktuje się po ludzku, dbając o zachowanie równowagi między życiem zawodowym a osobistym i zapewnienie różnorodności w zespole (choć wszyscy wiemy, jak trudne jest w praktyce to ostatnie). Nie mam zastrzeżeń etycznych co do funkcjonowania AWS. Podziwiam ludzi kierujących tym działem.

Oczywiście wiele wynika tu z wysokiej pozycji pracowników. Zarabiają zazwyczaj bardzo dobrze, a jeśli ktoś nie jest zadowolony, to po drugiej stronie ulicy znajdzie inną pracę, w której zapłacą mu przynajmniej tyle samo.

A może zmienić zasady gry?

Koniec końców chodzi w tym wszystkim o stosunek sił. Pracownicy magazynów mają coraz mniejszą moc oddziaływania, a sądząc po masowych zwolnieniach, które w Stanach oznaczają utratę ubezpieczenia zdrowotnego – będzie tylko gorzej. Mamy kapitalizm, więc nadal będą traktowani jak pionki. Jakiekolwiek akceptowalne rozwiązania tego problemu muszą się zacząć od wzmocnienia zbiorowego głosu pracowników.

Co dalej?

Ze mną? Nie wiem – prawdę mówiąc, nie miałem jeszcze czasu się zastanowić. Jest mi przykro, ale to była uwalniająca decyzja.

Tłumaczyła Irena Moszyńska.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×