Psychologiczne następstwa nierówności często są niewidoczne dla zewnętrznych obserwatorów. Zarazem wspólnym mianownikiem tych przeżyć wydaje się wrażenie gorszości, nieadekwatności, niedostosowania. Jak pisze Elizabeth Kolbert w odniesieniu do jednego z wymiarów nierówności: „Duża część szkód, które wyrządza bieda, wynika z poczucia, że jest się osobą biedną”.
To zagadnienie mieści się gdzieś pomiędzy psychologią a socjologią. Chociaż istnieją psychologiczne badania nad nierównościami oraz prace socjologiczne na temat nasyconych emocjami doświadczeń, to w szerszej sferze publicznej te dwa rodzaje zjawisk są wciąż rozdzielone. Dlatego najnowsza odsłona internetowa Kontaktu koncentruje się właśnie na psychologicznych aspektach nierówności.
Zaczynamy od rozmowy Idy Nowak, Oli Senn i Wandy Kaczor. Trzy redaktorki Kontaktu zastanawiają się nad losami lamusek i lamusów – osób, które w polskich szkołach czują się odosobnione oraz mają wrażenie, że są gorsze niż rówieśniczki bądź rówieśnicy. Rozmówczynie sięgają do własnych doświadczeń, by pokazać, jak rola lamuski może wpływać na postrzeganie samej siebie, także po zakończeniu szkoły. Nawet zabawy, w których trzeba odgadywać hasła związane z wiedzą ogólną, mogą być trudnymi emocjonalnie momentami, przywołującymi na myśl pytanie zakorzenione w głowie od lat: „A co, jeśli nie będę wystarczająco fajna?”.
Wiele rzeczy zaczyna się w szkole. Pisze o tym również David Graeber w eseju „Dlaczego gardzimy tchórzami albo jak zostać bohaterem”, opublikowanym pierwotnie w magazynie „The Baffler” i przełożonym przez Huberta Walczyńskiego. Graeber przygląda się szkolnemu dręczeniu (sam go doświadczał) i przedstawia je jako spektakl, w którym sprawca zmusza ofiarę do odgrywania przed publicznością scen przemocy i poniżenia. Nękanie takie – pisze autor – przyzwyczaja nas do tego, byśmy w osobach poszkodowanych doszukiwali się odpowiedzialności za cierpienia i krzywdy, jakich doznały. Sprawia też, że gdy w końcu ostrzej zareagują na przemoc, nie dostrzegamy w tym efektu długich upokorzeń i sięgamy po komunały w rodzaju „Nieważne, kto zaczął”.
Była już mowa o szkole, teraz pora na uniwersytet. Mówi o nim w wywiadzie Kamil Łuczaj – kierownik projektu badawczego poświęconego osobom, które podejmują pracę naukową, wywodząc się z klas ludowych. Z powodu braku rozeznania w świecie akademickim i braku poduszki bezpieczeństwa (na przykład znaczącego wsparcia finansowego ze strony rodziców) uniwersytet jest dla tej grupy miejscem wielu trudnych doświadczeń. A że niewiele się o tym mówi oraz nie ma stosownych inicjatyw uczelnianych, to sytuacja się nie poprawia.
Na koniec przypominamy tekst teolożki Agnieszki Piskozub-Piwosz dotyczący Kościoła rzymskokatolickiego. Wychodząc od wywiadu-rzeki Damiana Jankowskiego z księdzem Andrzejem Pęcherzewskim, „Nie ma wiary bez pytań”, autorka opowiada się za osobami, które czują się w Kościele zagrożone lub niesłuchane. Tych, co nie zostali dotknięci przez wykluczenie bądź przemoc, zachęca do uważności i otwartości. „Kiedy bowiem mówimy komuś: «Jesteś zbyt wrażliwy» czy «Przesadzasz», nie tylko tracimy własną szansę na relację, ale – co gorsza – prawdopodobnie powodujemy, że o tej historii nie usłyszy już nikt inny”.
*
Każda z osób i każda z grup dotkniętych nierównościami będzie doświadczać ich nieco inaczej. Ale są także cechy wspólne. Oprócz już wymienionych byłby to nieustanny wysiłek przewidywania, szacowania oraz interpretowania sytuacji stresujących lub wręcz niebezpiecznych. Jak ujęła to Agata Sikora:
To obywatele muszą […] właściwie zinterpretować „bezosobowe” przepisy biurokratyczne, bite żony rozpoznawać samopoczucie swoich oprawców, geje zastanawiać się, jak na przytulenie partnera zareagują przechodnie, zależne ekonomicznie „panie domu” podejmować pracę emocjonalną związaną z „naprawianiem związku”, pracownice stresować się tym, jak wieść o ciąży przyjmie pracodawca, czarne służące rozpoznawać nastrój chlebodawczyń, a osoba trans martwić się, jak jej nowe imię zostanie przyjęte przez współpracowników.
Szukanie cech wspólnych dla różnych doświadczeń nierówności nie jest tylko przedsięwzięciem intelektualnym. To także zadanie praktyczne. Jeżeli chcemy, by między bardzo zróżnicowanymi grupami istniała przestrzeń dla współpracy, rozmawiajmy o tym, co je łączy.