Wzmożona w ostatnich latach nacjonalistyczna propaganda stara się budować obraz Polski jako państwa jednolitego etnicznie, kulturowo i religijnie, wyraźnie stawiając granicę między tymi, którzy są swoi, a obcymi, którzy wyróżniają się w jakikolwiek sposób. Za takim przekazem stoją za tym nie tylko skrajnie prawicowe organizacje, ale także instytucje publiczne, takie jak IPN czy TVP, których siła przebicia jest znacząca, zamknięty na różnorodność polski system edukacji czy wreszcie sami rządzący, sztucznie potęgujący lęk przed uchodźcami. Dobitny przykład takich działań widzimy obecnie w sprawie Afgańczyków przetrzymywanych wbrew prawu międzynarodowemu na polsko-białoruskiej granicy.
Tymczasem polskie społeczeństwo, wbrew życzeniom niektórych, nie jest ani religijnym, ani kulturowym monolitem, a jego struktura etniczna znów ulega dynamicznym zmianom, między innymi poprzez napływ imigrantów zza wschodniej granicy – uchodźców politycznych z Białorusi, uchodźców wojennych ze wschodniej Ukrainy oraz emigrantów zarobkowych. Nie należy też zapominać o obecnych „od zawsze”, którzy w Polsce są tak samo u siebie, jak etniczni Polacy – Ślązakach, Tatarach, Romach, Żydach, Kaszubach czy Mazurach, do których stosunek naszego państwa bywał różny, zazwyczaj jednak – i w szczególności dzisiaj – rozczarowujący. Za to na płaszczyźnie społecznej potrafiliśmy ze sobą współżyć. Powinniśmy sobie przypomnieć, w jaki sposób, a na pewno na tym nie stracimy.
Wierzymy, że dzięki różnorodności – historycznej i najnowszej – wiele możemy się od siebie nawzajem nauczyć, do tego jednak potrzebne są najpierw szacunek i zaufanie. Chcemy powrócić do tradycji Rzeczypospolitej jako „państwa bez stosów”, rzeczywistych czy symbolicznych. Wszyscy, którzy mieszkają w niej razem z nami, są naszymi sąsiadami, członkami tej samej wspólnoty, a nie groźnymi innowiercami czy obcokrajowcami. Nie może być tu miejsca na krzywdzące stereotypy i powielane mity. Przez stulecia nie wszyscy nasi sąsiedzi wywodzili się z tej samej kultury – polskie społeczeństwo stało się homogeniczne dopiero po drugiej wojnie światowej w wyniku działania dwóch totalitaryzmów i, jak widać, szybko się do tego przyzwyczailiśmy. Polacy lubią chwalić się swoją gościnnością i chrześcijańską postawą, jednak dziś możemy dojść do przykrego wniosku, że jedno i drugie to dla wielu tylko puste słowa. Powinna z nich wynikać postawa otwartości na drugiego człowieka bez względu na jego pochodzenie oraz chęć niesienia mu pomocy. Rozwijanie kilkuset kilometrów drutu kolczastego zdecydowanie nie jest ich przejawem.
Jeśli rządzący nie zdadzą pozytywnie testu z szacunku dla własnych obywateli, w interesie których powinni działać, może zdamy go jako społeczeństwo i sami zaczniemy oddolne działania na rzecz rozwoju tolerancji. Organizowany przez Magazyn Kontakt przy współpracy z Fundacją Zustricz, Larisą Suleymanovą oraz przy wsparciu redakcji miesięczników „Znak”, „Więź” i „Pismo” projekt „Przepis na dialog” służy promowaniu właśnie takiego podejścia do kulturowej, etnicznej i religijnej różnorodności. Matronatem/patronatem objęły go Stowarzyszenie Nomada i niezłomnie walcząca dzisiaj o prawa człowieka przy białoruskiej granicy Fundacja Ocalenie. Cykl pięciu wywiadów (z których dwa pozostają jeszcze w przygotowaniu) z rozmówcami pracującymi w sferze międzykulturowego dialogu jest jego pierwszym etapem. Poruszamy w nich różnorodne tematy – od roli pamięci o byłych mieszkańcach ziem polskich przez dyskusję o sposobach wprowadzania edukacji międzykulturowej po rozmowy o sytuacji konkretnych mniejszości. Mamy nadzieję, że stanowić będą dobry krok w kierunku opracowania prawdziwego „przepisu na dialog”. W następnej części projektu przedstawimy serię krótkich filmów, których motywem przewodnim także będzie wielokulturowość i wieloreligijność.