fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Przemilczana rewolucja papieża Franciszka

To radykalna, siarczysta krytyka, przypominająca retoryką bardziej Gretę Thunberg niż oficjalny dokument Kościoła. A jednak to jest oficjalny dokument Kościoła – wskazujący na coraz bardziej nieludzki charakter globalnego kapitalizmu.
Przemilczana rewolucja papieża Franciszka
ilustr.: Joanna Grochocka

W ostatnich tygodniach media, zarówno kościelne, jak i pozakościelne, żyły oczekiwaniem na adhortację „Querida Amazonia”. Tematem, który rozpalał wyobraźnię wszystkich, był celibat. Jako że dokument końcowy synodu o Amazonii wspominał o możliwości wyświęcania „wypróbowanych mężów” (viri probati) na kapłanów w regionach o wyjątkowych potrzebach duszpasterskich, wszyscy zastanawiali się, czy to zagadnienie pojawi się także w adhortacji. Atmosferę podgrzało zwłaszcza wydanie w atmosferze skandalu książki kardynała Roberta Saraha (z wycofanym później współautorstwem papieża seniora, Benedykta XVI) poświęconej właśnie kwestiom kapłaństwa i celibatu.

Tymczasem adhortacja nadeszła i temat umilkł. Skoro zabrakło w niej fragmentu explicite poświęconego celibatowi, uczestnicy medialnej debaty umyli ręce. Ze strony kościelnych konserwatystów padły triumfalne okrzyki o powstrzymaniu rewolucji, ze strony liberalnej, często także pozakościelnej – jęki zawodu. Tymczasem adhortacja bynajmniej nie zasługuje na to, aby ją pominąć milczeniem.

Zmowa milczenia wokół kapitału

Dosłownie kilka dni po opublikowaniu adhortacji Franciszek uczestniczył w spotkaniu z szefową Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz ministrami odpowiedzialnymi za gospodarkę z całego świata. Podczas tego wydarzenia padły bardzo mocne słowa – papież mówił między innymi o „strukturach grzechu”, jakie związane są z „cięciami podatkowymi dla najbogatszych, usprawiedliwianymi inwestycjami i rozwojem” czy o tym, że „nie jesteśmy skazani na powszechne nierówności”. Podobny duch przenika także adhortację. Tymczasem media i publicyści właściwie zignorowali temat – a wyobraźmy sobie burzę, która nastąpiłaby, gdyby papież wypowiedział się na przykład na temat zmian w etyce seksualnej Kościoła.

Owo milczenie jest nieprzypadkowe. Kościół bowiem od dłuższego czasu jest wykorzystywany jako strona w wojenkach światopoglądowych, jakie prowadzą ze sobą prawica i lewica. Centrum tego sporu światopoglądowego, ze względu między innymi na zależności kapitałowe i kulturowe, tkwi w Stanach Zjednoczonych. Jeśli mamy zatem konflikt zahaczający o oś „indywidualizm / kolektywizm” (jak kwestie związane z aborcją) lub też o oś „emancypacja / hierarchizacja” (jak kwestie związane z celibatem), możemy liczyć na podgrzewanie tematu przez media z obu stron, którym – zwłaszcza w USA – zależy na pozyskaniu Kościoła jako ważnego sojusznika. Jeśli chodzi jednak o nierówności kapitałowe, panuje w tej kwestii zmowa milczenia. Świetnie widać to nawet po prawyborach u amerykańskich demokratów, gdzie wielki kapitał woli doprowadzić za wszelką cenę do wyboru Joego Bidena na kandydata – nawet za cenę kolejnej przegranej z Donaldem Trumpem – niż pozwolić na to, żeby do władzy doszedł ktoś, kto jak Bernie Sanders czy wcześniej Elizabeth Warren obiecuje opodatkowanie najbogatszych, zwłaszcza tak znienawidzone przez nich podatki kapitałowe.

Tymczasem krytyka nierówności i barbarzyńskiego kapitalizmu, funkcjonującego w logice społecznego darwinizmu, gdzie silniejsi stają się jeszcze silniejsi, a słabszych pozostawia się, aby zginęli (w przypadku światowej biedy nawet czasem zupełnie dosłownie), nie jest w Kościele nowa.

Kościelna krytyka kapitalizmu

Istnieje całe kompendium tekstów kościelnych dotyczących polityki społecznej, znane zbiorczo jako katolicka nauka społeczna. W swoistym katechizmie owej nauki, „Kompendium nauki społecznej Kościoła” z 2005 roku, możemy wyczytać chociażby:

172. […] Każdy człowiek powinien mieć możliwość korzystania z dobrobytu koniecznego dla jego pełnego rozwoju: zasada powszechnego używania dóbr jest „pierwszą zasadą całego porządku społeczno-etycznego” i „typową zasadą chrześcijańskiej nauki społecznej” […]. Normie tej trzeba podporządkować wszystkie inne prawa, jakiekolwiek by one były, łącznie z prawem własności i wolnego handlu.

177. Tradycja chrześcijańska nigdy nie uznała prawa do własności prywatnej za absolutne i nienaruszalne: „Zawsze rozumiała je natomiast w najszerszym kontekście powszechnego prawa wszystkich do korzystania z dóbr całego stworzenia: prawo osobistego posiadania jako podporządkowane prawu powszechnego używania, uniwersalnemu przeznaczeniu dóbr” […].

181. Z własności prywatnej wynikają obiektywne korzyści dla podmiotu, jakim jest posiadacz tejże własności, niezależnie od tego, czy jest nim jednostka, czy wspólnota: lepsze warunki życia, zabezpieczenie na przyszłość, szersze możliwości wyboru. Z drugiej strony, z własnością mogą się również wiązać iluzoryczne i kuszące obietnice. Człowiek albo społeczeństwo, doprowadzając do absolutyzacji jej znaczenia, doświadcza prędzej czy później najbardziej radykalnego niewolnictwa.

Te i liczne inne fragmenty katolickiej nauki społecznej pozostają nieznane nie tylko szerszemu społeczeństwu, ale nawet sporej części katolickich duchownych, którzy często – identyfikując się z szeroko pojętą prawą stroną sceny politycznej – absolutyzują prawo własności, wszelkie jej ograniczenia od razu etykietując hasłem „socjalizmu” bądź „komunizmu”.

Weto wobec mainstreamu

Papież Franciszek zatem, chociaż w zakresie litery prawa wyłącznie kontynuuje dzieło poprzedników, przeprowadza jednak faktyczną rewolucję, zmieniając nacisk swojego nauczania. Tak można odczytywać również decyzję o nieuwzględnieniu w adhortacji kwestii celibatu. Jest to swoiste liberum veto postawione medialnemu mainstreamowi, który próbuje podsycać konflikty określane zbiorczo mianem światopoglądowych, ignorując coraz większy problem ze światowym globalistycznym kapitalizmem.

Papież Franciszek nie szczędzi temuż w adhortacji słów krytyki. Pisze między innymi:

9. Interesy kolonizatorskie, które szerzyły i szerzą – legalnie i nielegalnie – pozyskiwanie drewna oraz przemysł wydobywczy, a które wypierały i osaczały ludy tubylcze, nadrzeczne i pochodzenia afrykańskiego, powodują protest wołający do nieba […]

14. Działaniom ekonomicznym krajowym lub międzynarodowym, które niszczą Amazonię i nie szanują prawa ludów pierwotnych do terytorium i jego rozgraniczenia, do samostanowienia i uprzedniej zgody, trzeba nadać odpowiadające im imię: niesprawiedliwość i przestępstwo. Gdy niektóre firmy spragnione łatwych zysków przywłaszczają sobie terytoria i posuwają się do sprywatyzowania nawet wody pitnej, lub gdy władze dają pozwolenie przemysłowi drzewnemu, projektom górniczym lub naftowym i innym przedsięwzięciom niszczącym lasy i zanieczyszczającym środowisko, zmieniają się krzywdząco relacje gospodarcze i stają się narzędziem, które zabija. Zwyczajem jest uciekanie się do środków dalekich od wszelkiej etyki, takich jak nakładanie kar za protesty, a nawet odbieranie życia ludności tubylczej, która sprzeciwia się projektom, celowe wzniecanie pożarów lasów lub korumpowanie polityków i samej rdzennej ludności. Towarzyszą temu poważne pogwałcenia praw człowieka i nowe zniewolenia, uderzające szczególnie w kobiety, plaga handlu narkotykami, dążąca do ujarzmienia rdzennych mieszkańców, lub handlu ludźmi, który wykorzystuje osoby wypędzone z ich kontekstu kulturowego. Nie możemy pozwolić, aby globalizacja stała się „nową postacią kolonializmu”.

39. Zglobalizowana gospodarka bezwstydnie szkodzi bogactwu ludzkiemu, społecznemu i kulturowemu. […]

53. Wiele razy pozwalamy, by sumienie stawało się nieczułe, ponieważ „ciągłe odwracanie uwagi odbiera nam odwagę, by zdać sobie sprawę z rzeczywistości świata ograniczonego i nieodnawialnego”. Jeśli spojrzymy powierzchownie, może się wydawać, że „sytuacja nie jest tak poważna i że planeta mogłaby przez długi czas trwać w aktualnych warunkach. Takie pokrętne zachowanie pomaga nam kontynuować nasz styl życia, produkcji i konsumpcji. Jest to sposób, w jaki człowiek radzi sobie, aby móc pielęgnować wszystkie wady autodestrukcyjne: usiłując ich nie widzieć, walcząc, by ich nie uznać, odkładając ważne decyzje, udając, że nic się nie stało”.

Kościół ma zdanie

To nie są łagodne upomnienia – to radykalna, siarczysta krytyka, przypominająca retoryką bardziej Gretę Thunberg niż oficjalny dokument Kościoła. Niemniej jednak to właśnie jest oficjalny dokument Kościoła – wskazujący na coraz bardziej nieludzki charakter globalnego kapitalizmu, skutkujący zarówno niszczeniem środowiska, jak i biedą ludzką.

Pamiętajmy o tym, gdy będziemy znowu przekonywani, że Kościół „nie ma zdania” w kwestii postępującego wyzysku i nierówności. Nie usłyszymy o tym bowiem w mainstreamowej debacie. Niemniej to właśnie od nas, katolików, zależy, czy przemilczana rewolucja papieża Franciszka pozostanie tylko na papierze, czy jednak w trwały sposób zmieni oblicze tej ziemi.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×