fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Problem systemowy, nie indywidualny. Co wynika ze słów siostry Chmielewskiej?

W Kościele, również wśród hierarchów, są ludzie zdeprawowani, ale jeszcze większym problemem jest sposób działania Kościoła jako instytucji. To nieusuwalny kontekst wypowiedzi siostry Małgorzaty Chmielewskiej, nagłośnionej przez „Krytykę Polityczną”.
Problem systemowy, nie indywidualny. Co wynika ze słów siostry Chmielewskiej?
ilustr.: Ula Mierzwa

Siostra Chmielewska nie ukrywała księdza oskarżanego o przestępstwa seksualne wobec dzieci. Nie to wynika z jej słów wypowiedzianych podczas panelu pod tytułem „Czy Kościół w Polsce jest na krawędzi?”. Sugerowanie, że tak było – a czyni to wielu użytkowników i użytkowniczek mediów społecznościowych – pozbawione jest podstaw. Jak wyjaśniła przełożona Wspólnoty „Chleb Życia” w Polsce, o księdzu i jego czynach wiedziały organy ścigania, nie pełnił on żadnej funkcji w domach Wspólnoty, a ośrodki dla samotnych matek z dziećmi są pod szczególną ochroną. Ksiądz, o którym mowa, trafił do ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności jako pensjonariusz, nie kapelan czy pracownik. Sama siostra Chmielewska wielokrotnie zabierała publicznie głos, ostro krytykując działania (lub ich brak) polskich biskupów wobec księży krzywdzących dzieci. Być może – według niektórych – wciąż zbyt słabo, zbyt mało stanowczo, za rzadko, nie ujawniając wszystkiego, co widziała przez lata kontaktu z instytucjami kościelnymi (również z biskupami proszącymi, by przyjęła do swoich domów oskarżonych księży, o czym mówi w swoim wystąpieniu). Niektórzy twierdzą, że jej świadectwo – dawane na przykład w mediach – było zbyt słabe (choć i tak należy wciąż w polskim Kościele do tych mocniejszych). Jest to jednak zarzut zupełnie innego kalibru niż ukrywanie przed policją przestępcy – a tak można było zrozumieć pierwszą wersję tekstu opublikowanego przez „Krytykę Polityczną”.

Jak wilki między owce

Rozumiem jednak, co zadziwiło Agatę Diduszko-Zyglewską w omawianej i budzącej takie emocje wypowiedzi. To, co najmocniej uderza w słowach siostry Chmielewskiej, nie dotyczy bowiem jej samej, ale systemu, o którym opowiada. Stwierdziła ona: „Oczywiście przenosi się księży na zsyłkę. Nie ukrywam, że czasami mam prośby od księży biskupów, od przełożonych zakonnych, żeby przyjąć takiego czy innego księdza, który coś nawyprawiał. I mam jeszcze jeden problem. Mianowicie moje dzieci przybrane, które zostały wychowane wśród ludzi bezdomnych – bo my mieszkamy razem z ludźmi bezdomnymi w naszych domach – zostały wychowane także na bazie […] spotkania z kapłanami. To były spotkania, przez długi czas ich dzieciństwa, wyłącznie z tymi, którzy byli na tak zwanej zsyłce, czyli po prostu z pijakami, łajdakami…”.

W skrócie: ważna postać polskiego Kościoła (jako wspólnoty, nie jako instytucji), będąca autorytetem dla wielu ludzi (nie tylko wierzących), osoba zaufania publicznego mówi, że polscy biskupi systemowo posyłają księży z licznymi problemami do pracy w instytucjach opiekuńczych, również do pracy z dziećmi. Trudno takie świadectwo nazwać inaczej, niż ujawnieniem skandalu. Nie ma podstaw, by nie wierzyć siostrze Chmielewskiej, że widziała, co widziała – tym bardziej, że przynajmniej kilka ujawnionych przez media historii potwierdza taką praktykę. A skoro tak, to mamy do czynienia z sytuacją już nie tylko zaniedbania, które w przypadku ochrony dzieci przed krzywdą i tak szczególnie mocno domaga się rozliczeń. To sytuacja niepojętej dezynwoltury polskich hierarchów. Albo jeszcze mocniej: zwyczajnej pogardy dla dzieci narażonych na kontakt z księżmi, którzy nie będą dla nich odpowiednimi opiekunami i przewodnikami. Oto tam, gdzie Kościół powinien kierować do pracy i służby ludzi najlepszych, sprawdzonych, dojrzałych, poukładanych wewnętrznie, trafiają ludzie rozbici, pogubieni, niedojrzali, nieodpowiedzialni czy po prostu zdemoralizowani.

Mówiąc wprost: pomysł, by praca z dziećmi była dla nich swego rodzaju azylem czy terapią, to przykład skrajnie nieodpowiedzialnego uprzedmiotowienia tych, którym Kościół jest winien szczególną troskę i ochronę.

To zatem nie obecność księdza z zarzutami w domu dla osób w kryzysie bezdomności szokuje w opowieści siostry Chmielewskiej – doprawdy, prawdopodobnie nie byłoby wcale lepiej, gdyby miał on mieszkać na ulicy. Nie szokują opowieści o księżach nieradzących sobie sami ze sobą i przez to krzywdzący innych – to jasne, że tacy byli, są i będą. Szokuje stwierdzenie, że dla polskiego Kościoła jednym ze standardowych sposobów „radzenia” sobie z takimi sytuacjami było i bywa wciąż posyłanie takich księży między dzieci. Aż chciałoby się napisać w publicystycznym (i po części zapewne zbyt wyrazistym) skrócie: jak wilki między owce.

Szokuje także milczenie dyskutantów siostry Chmielewskiej. Jej wypowiedź, która powinna wstrząsnąć prowadzoną dyskusją, została zbyta ciszą. Wszystko jedno, czy cyniczną, tchórzliwą, czy nieporadną, tak czy owak – ciszą niesłuszną, niezrozumiałą i bolesną. W tym sensie słowa siostry Chmielewskiej stały się wołaniem na puszczy. Z tego też powodu tekst Diduszko-Zyglewskiej był potrzebny i dobrze się stało – mimo niektórych pierwotnie nieprecyzyjnych sformułowań – że powstał.

Ksiądz sam z problemami

Cała sprawa ujawnia przy okazji dwa inne problemy, z którymi musimy się zmierzyć.

Pierwszy to brak porządnego wsparcia dla księży przeżywających kryzysy – na przykład popadających w uzależnienia. To wciąż w polskim Kościele temat tabu. Coroczne apele Episkopatu na początek sierpnia – miesiąca trzeźwości – regularnie pomijają wątek alkoholizmu kapłanów. Podobnie stabuizowana jest kwestia seksualności księży, a zwłaszcza nieradzenia sobie z jej dojrzałym i odpowiedzialnym przeżywaniem. Wreszcie – poddany tabuizacji jest temat samotności oraz zaburzeń psychicznych, stanów depresyjnych czy depresji wśród kleru.

Ksiądz często zostaje ze swoimi problemami sam. W najnowszym numerze „Kontaktu” mówi o tym ojciec Maciej Biskup, dominikanin, który stwierdza: „Wielu księży, zwłaszcza spośród kleru diecezjalnego, przeżywa wątpliwości samotnie. Strach przed wyrażaniem niepokojów głośno jest duży, bo zależność w strukturach diecezjalnych jest bardzo silna. […] Model funkcjonowania księdza w Polsce jest modelem opierającym się na osamotnieniu. […] Gdy patrzę na księży diecezjalnych, których znam i z którymi się przyjaźnię, to widzę, jak ogromne dylematy mają w związku z tym, jak i czy rozmawiać ze swoimi przełożonymi. Najczęściej rezygnują. [Boją się] Że pójdą na «gorszą» parafię. Że będą mieli trudności. Że zostaną obsztorcowani i wyśmiani, a ich problemy nie zostaną potraktowane poważnie”.

Trudno się dziwić, że księża nie chcą mówić o swoich problemach biskupowi, który zbyt często nie jest dla nich wcale ojcem, lecz zwykłym (daj Boże, by nie przemocowym) przełożonym. Ukrywaniu dylematów, kłopotów i chorób sprzyja także klerykalna kultura, budowanie już w studentach seminariów przekonania o ich wyjątkowości, olbrzymie oczekiwania względem kapłanów, a także rozpowszechniona w kościelnych strukturach i duszpasterstwie nieufność wobec psychologii i psychoterapii. A przecież uzależnionemu od alkoholu księdzu potrzebny jest odwyk i terapia właśnie, a nie nowy przydział w ośrodku socjoterapeutycznym dla młodzieży, w którym może narobić dalszych krzywd nie tylko sobie. Księdzu zmagającemu się z depresją potrzebna jest fachowa pomoc, a nie kolejna tura rekolekcji w ciszy i pobożna rada o tym, by to przemodlić (choć rozwój życia duchowego może pomagać zdrowieniu). Kapłanowi, który nie radzi sobie ze swoim stłumionym popędem seksualnym (ale jeszcze nikogo nie skrzywdził), można by pomóc, gdyby tylko wiedział, że może ze swoimi problemami tej pomocy szukać.

Co po karze?

Drugie – również wymagające refleksji i debaty – wyzwanie można streścić w pytaniu: „co dalej z księdzem osądzonym przez państwo i Kościół?”. Ustalmy od razu: to pytanie nie ma na celu rozmywania odpowiedzialności za krzywdzenie dzieci (a także za wszelkie inne przestępstwa wobec dorosłych mężczyzn czy kobiet) oraz jego ukrywanie. Kapłani, którzy dopuścili się przestępstw lub je ukrywali, powinni zostać osądzeni przez wymiar sprawiedliwości jak każdy inny obywatel państwa. Kościół także powinien wyciągnąć wobec nich konsekwencje przewidziane prawem kanonicznym (które nie może, rzecz jasna, zastępować prawa świeckiego).

Rozumiem gorliwość tych, którzy oczekują, że księża dopuszczający się przestępstw na tle seksualnym będą niemal automatycznie wyrzucani do stanu świeckiego i przestaną pełnić posługę kapłańską. Ponawiam jednak pytanie: „co dalej?”. To zaś pytanie zarówno do wspólnoty Kościoła, jak i do całego społeczeństwa. Co dalej po odbyciu słusznej kary? Czy umiemy domagać się nie tylko wsadzania przestępców do więzień, ale także tego, by w zakładach karnych otrzymywali oni realną pomoc i możliwość resocjalizacji? Czy jesteśmy gotowi – znów: zarówno jako Kościół, jak i jako społeczeństwo – przyjąć ich z powrotem, gdy odpokutują swoje trudne do odpokutowania winy? Czy jeśli powiemy, że księdza-pedofila należy wsadzić do ciupy i wyrzucić z kapłaństwa, to rzeczywiście zrobiliśmy już wystarczająco wiele, by po wyjściu na wolność nie skrzywdził on kolejnych dzieci?

***

Zbyt często w dyskusji o Kościele godzimy się na dualizm: święty Kościół – grzeszni ludzie. To dualizm groźny, bo o ile przekazuje nam prawdę teologiczną oraz antropologiczną, to pomija prawdę trzecią: socjologiczną. A Kościół jest nie tylko mistycznym Ciałem Chrystusa, nie tylko zbiorem podatnych na grzech ludzi, ale także instytucją – ze wszystkimi tego konsekwencjami. To perspektywa pomijana, a niezwykle ważna. Również w dyskusji wywołanej słowami siostry Chmielewskiej oraz relacjonującymi je artykułami to właśnie ta perspektywa wydaje się najciekawsza. I to ta perspektywa pozwala lepiej zmierzyć się z wyzwaniami, na które ta wypowiedź wskazuje.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×