Pracuj całą dobę
Taktyka wspierania wyłącznie jednej grupy społecznej cementuje w Polsce szalony kapitalizm, który na zasadzie walca „rozgniata” kolejne sfery życia społecznego i ekonomicznego. Uśmiechnięte twarze akuszerów polskiej transformacji w pewnym momencie doprowadzą do wybuchu społecznego niezadowolenia. Strajk to w końcu powstanie z kolan.
Taktyka wspierania wyłącznie jednej grupy społecznej cementuje w Polsce szalony kapitalizm, który na zasadzie walca „rozgniata” kolejne sfery życia społecznego i ekonomicznego. Uśmiechnięte twarze akuszerów polskiej transformacji w pewnym momencie doprowadzą do wybuchu społecznego niezadowolenia. Strajk to w końcu powstanie z kolan.
Ośmiogodzinny dzień pracy jest mitem – osoby podpisujące tzw. umowy śmieciowe, których według doniesień jest w Polsce 20,9% wszystkich pracujących, często spędzają w miejscu zatrudnienia kilkanaście godzin. Nie mają też możliwości skorzystania z płatnego urlopu, nie przysługują im świadczenia zdrowotne, nie mogą liczyć na płatne nadgodziny, a tradycyjny podział na sferę pracy i wypoczynku stracił na znaczeniu, ponieważ nagminną praktyką jest przenoszenie obowiązków zawodowych do domu. Liczba prekariuszy rośnie z miesiąca na miesiąc, a Platforma Obywatelska, zamiast promować progresywne zmiany kodeksu pracy, które stawiałyby na pierwszym miejscu interes pracowników, wydłuża okres rozliczeniowy czasu pracy z 4 do 12 miesięcy, tym samym narażając Polaków na nadużycia pracodawców.
Jak możemy bowiem przeczytać na portalu lewica.pl, „zgodnie z projektem pracodawca, mając mniej zleceń, będzie mógł ograniczyć czas pracy pracowników np. do 2 godzin dziennie. Kiedy pojawi się więcej zamówień, załoga zostanie w pracy dłużej – na przykład 13 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu. Ważne, żeby wszystko sumowało się w 12-miesięcznym okresie rozliczeniowym. Jedyne ograniczenie tygodniowego czasu pracy wynika z odrębnych przepisów, które dają pracownikowi możliwość odpoczynku 11 godzin na dobę, a do tego 35 godzin tygodniowo. Jednym z efektów wprowadzenia wydłużonego okresu rozliczeniowego będzie możliwość czasowego obniżania wynagrodzenia. Wprowadzenie w życie nowych rozwiązań spowoduje, że w ramach wydłużonych okresów rozliczeniowych zniknie wypłacanie pracownikom dodatkowego wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Gdy zatrudnieni będą pracować 12 godzin dziennie, ich pensje nie zmienią się. Tymczasem w okresie braku zleceń, pracownicy mają otrzymywać jedynie płacę minimalną”.
Związki zawodowe zwracają też uwagę, że obecna nowelizacja Kodeksu Pracy jest niezgodna z dyrektywą Parlamentu Europejskiego z 2003 roku o niektórych aspektach organizacji czasu pracy. Dokument nie stwarza możliwości wydłużenia czasu rozliczeniowego powyżej 4 miesięcy. A wprowadzony zapis przewiduje, że okres rozliczeniowy będzie można wydłużyć, „jeżeli jest to uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technicznymi, lub dotyczącymi organizacji pracy”. Enigmatyczny zapis może doprowadzić do zmuszania pracowników do wykonywania bezpłatnej pracy.
Powodem wprowadzenia nowelizacji jest kryzys ekonomiczny – rząd ma pomóc przedsiębiorcom przejść suchą nogą przez morze zawirowania światowych rynków. Taktyka wspierania wyłącznie jednej grupy społecznej cementuje w Polsce szalony kapitalizm, który na zasadzie walca „rozgniata” kolejne sfery życia społecznego i ekonomicznego. Uśmiechnięte twarze akuszerów polskiej transformacji (nie oszukujmy się – ona nadal trwa; nie jesteśmy nawet w przedsionku nowoczesności) w pewnym momencie doprowadzą do wybuchu społecznego niezadowolenia. Strajk to w końcu powstanie z kolan.
PS Robert Mazurek: Pytam, dlaczego oni [oburzeni] was nie słuchają. I nie chcą iść na barykady, a w każdym razie wybrać lewicy.
Kinga Dunin: Pamiętam zebrania Polskiego Towarzystwa Socjologicznego w Łodzi w maju, czerwcu 1980 roku, na którym była pełna sala, bo występowała Jadwiga Staniszkis, która powiedziała, że w Polsce nie ma żadnego potencjału rewolucyjnego i nic tu się nie wydarzy. („Rzeczpospolita” z 15-16 czerwca 2013)
Przeczytaj inne teksty Autora.