
Zabawa w internet
Dziesięć dotknięć ekranu – tyle dzieli polskie dzieci od największej strony pornograficznej w internecie. Składają się na to: wejście w przeglądarkę, wpisanie frazy „Pornhub” i potwierdzenie, że ma się przynajmniej osiemnaście lat. Dziesięć klików to i tak sporo. Da się szybciej.
W styczniu ukazał się raport Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa „Internet dzieci”. Według niego Pornhub jest jedną z dziesięciu stron najczęściej odwiedzanych przez osoby w wieku od siedmiu do czternastu lat. W tym zestawieniu zajmuje dziewiąte miejsce. Wyprzedzają go Google, Facebook czy YouTube. W ostatnim kwartale 2024 na Pornhuba weszło 31 procent ogółu dzieci z tej kategorii wiekowej.
Ale to tylko zasięgi. Jeśli chodzi o czas spędzony na stronie, Pornhub nie ma sobie równych. Dzieci korzystają z niego średnio przez godzinę i siedemnaście minut miesięcznie. W tej kategorii wyprzedza go tylko YouTube. To część szerszego problemu, jakim jest nadmierna aktywność dzieci w internecie. Według raportu najmłodsi spędzają w sieci średnio aż trzy i pół godziny każdego dnia. W takim czasie wiele może się stać.
Pornhub to jedna z wielu stron, które zajmują się streamingiem filmów dla dorosłych. W Polsce z usług serwisów erotycznych korzysta około 1,4 miliona dzieci w wieku 7-14. To nieco ponad połowa osób w tym w tym przedziale.
Pornografia to idealny narkotyk dla dzieci. Jest silnie uzależniająca, a w dodatku nic nie kosztuje. Łatwo znaleźć ją w internecie i anonimowo z niej korzystać. Uzależnionych można eksploatować w nieskończoność. Wszystko bez wdawania się w konflikt z prawem przez usługodawcę – dzieciaki same potwierdzają, że mają osiemnaście lat. To, że twórcy Pornhuba są świadomi tego kłamstwa, to inna sprawa.
Co na to nasze mózgi?
Uzależnienie od pornografii może mieć dla mózgu podobne skutki co uzależnienie od narkotyków. Pokazują to między innymi badania przeprowadzone przez Simone Kühn i Jürgena Gallinata, badaczy z Uniwerystetu Maxa Plancka w Berlinie. Naukowcy ci wykonali rezonans magnetyczny mózgów mężczyzn oglądających pornografię w różnym natężeniu. Okazało się, że ci, którzy robili to częściej, mieli w mózgu mniej istoty szarej. To ważne, ponieważ istota szara składa się z ciał komórek nerwowych, których skupiska nazywamy „szarymi komórkami”. Odpowiadają one za przewodzenie bodźców nerwowych. Istota szara pozwala nam logicznie myśleć, odczuwać i pamiętać. Podobne skutki towarzyszą uzależnieniom od kokainy czy metamfetaminy.
To nie wszystko. Badanie pokazało, że u osób częściej korzystające z pornografii występuje mniej połączeń pomiędzy korą przedczołową (odpowiadającą za kontrolę impulsów) i jądrem półleżącym (związanym z pragnieniami i pożądaniem). Kiedy połączenie między nimi jest słabsze, kontrolę nad naszym działaniem przejmuje jądro. To tak, jak przy większości uzależnień. Pragnienie przysłania racjonalność. Istotne jest, że badanie przeprowadzono raz – tak więc nie jest możliwe stwierdzenie z całą pewnością, czy częstsze użytkowanie pornografii prowadzi do opisanych zmian w mózgu, czy jednak określona jego budowa sprzyja zwiększonemu użytkowaniu.
Badania prowadzone były na dorosłych. Tymczasem kora mózgowa rozwija się u ludzi do około dwudziestego piątego roku życia. W tym czasie jest delikatna i podatna na zmiany. Okres nastoletniości jest bardzo ważny dla rozwoju mózgu. Kształtują się w nim wtedy centra seksualne. To okres „wolnego” na szkolnych potańcówkach, pierwszych miłości, bolesnych odrzuceń oraz inicjacji seksualnych. To także nauka relacji międzyludzkich, wstęp do funkcjonowania w społeczeństwie.
Nieograniczony dostęp do pornografii burzy ten porządek. Nastolatkowie mogą być zaznajomieni z brutalną pornografią i setkami fetyszy jeszcze przed swoim pierwszym pocałunkiem. Za jej sprawą młodzi ludzie wykształcają niezdrowe podejście do seksu, a także do cielesności własnej i swoich partnerów. Aktorzy i aktorki porno najczęściej reprezentują pewien ideał piękna – konwencjonalnego i społecznie uznawanego. To kontynuacja trendu, który istnieje w internecie także poza pornografią. Social media kochają skrajności. Nawet te nieodpowiadające rzeczywistości. Duża część zarówno infuencerów, jak i aktorów porno, poddaje się operacjom plastycznym. Funkcjonowanie w świecie nieosiągalnych standardów piękna może prowadzić do nierealnych oczekiwań wobec partnerów, problemów z samooceną i zaburzeń odżywiania.
Nie takie porno straszne, jak je kręcą
Może z pornografii można korzystać też w zdrowy sposób? Przecież wszystko jest dla ludzi. Sugeruje to między innymi badanie, przeprowadzone w 2020 roku przez naukowców z Węgier, USA, Wielkiej Brytanii i Kanady. Badacze przeanalizowali odpowiedzi ponad 14,5 tysiąca dorosłych. Na tej podstawie wyodrębnili dwa sposoby użytkowania pornografii: regularne i problematyczne.
To pierwsze nie niesie za sobą dramatycznych konsekwencji. Badani wskazywali, że oglądali ją dla rozluźnienia. Traktowali ją także jako źródło inspiracji do własnych eksperymentów. Może to budzić pewne zastrzeżenia, jako że mainstreamowej pornografii nie można uznać za szczególnie realistyczną, jest więc kiepskim źródłem informacji. Niemniej, naukowcy nie odnaleźli silnej korelacji pomiędzy regularnym korzystaniem z porno, a problemami takimi jak zaburzenia erekcji, złe samopoczucie, czy rozpad relacji.
O problematycznym korzystaniu z pornografii mówimy w przypadku osób, które oglądają ją nawet kilka razy dziennie, nierzadko po kilka godzin. Badanie w tym przypadku wykazało związek między korzystaniem z porno a problemami fizjologicznymi. Osoby z tej grupy deklarowały także zmniejszoną satysfakcję z seksu oraz niechęć do podejmowania stosunku z partnerem. Porno miało być dla nich odskocznią, remedium na stres i inne negatywne emocje. Uśmierzanie bólu używką to zresztą klasyczny schemat uzależnienia. Jest niemal identyczny w przypadku alkoholu lub narkotyków.
Zdaniem autorów badania zastosowane przez nich rozróżnienie powinno być szeroko stosowane, a różne sposoby korzystania z pornografii traktowane odmiennie. Tymczasem większość badań poświęconych użytkowaniu pornografii nie korzysta z takiego rozróżnienia. Naukowcy zwracają też uwagę na fakt, że ich badanie opierało się na deklaracjach. Tabuizowany temat seksualności nie sprzyjał przy tym pełnej szczerości ze strony badanych.
To wszystko sprowadza się do jednego. Porno nie jest jednoznacznie destrukcyjne, ale oglądanie go wymaga odpowiedzialności. Trochę jak z alkoholem. Jeśli nastolatek wejdzie do sklepu, weźmie z półki czteropak taniego piwa i postawi go na kasie, najpewniej zostanie poproszony dowód. Tak stanowi prawo.
Gdyby zakup alkoholu działał tak samo, jak weryfikacja wieku na Pornhubie, kasjer mógłby tylko spytać, czy chłopak ma osiemnaście lat, popatrzeć na niego spode łba i wydać mu resztę.
Kategoria 18+ w mObywatelu?
Dane z raportu ICR pokazują, że 92 procent dzieci weszło na strony porno przy użyciu telefonów komórkowych. To konsekwencja decyzji wychowawczych podejmowanych przez rodziców. Najmłodsi dostają telefony zbyt wcześnie. Siedem lat to za mało, żeby człowiek mógł bezpiecznie korzystać z maszynki, która może pokazać wszystko.
Znów chodzi o korę przedczołową, która odpowiada za kontrolę impulsów. U dzieci i nastolatków wciąż nie jest do końca rozwinięta. Ich mózgi są najbardziej podatne na bodźce płynące z ekranów. Mowa o polubieniach, udostępnianiach, wiadomościach, filmikach na YouTube i w końcu pornografii. Mózg dziecka nie może się przed nimi obronić, bo nie wykształcił jeszcze mechanizmów, które by mu na to pozwoliły.
Projektanci social mediów i aplikacji dobrze o tym wiedzą. Celowo dążą do uzależnienia dzieci od swoich produktów. Dowodzą tego na przykład wewnętrzne dokumenty Facebooka, które wyciekły w 2021 roku. Jednym z nich jest prezentacja pod tytułem „Siła tożsamości. Dlaczego nastolatkowie i młodzi dorośli wybierają Instagrama?”. Jej celem jest „wspieranie szerokiej strategii angażowania młodych użytkowników w produkty Facebook Inc.”. Pracownicy Facebooka opisują w niej rolę kory mózgowej. Piszą wprost: „nastolatkowie w tym stanie podekscytowania, w którym operują, są bardzo podatni (na bodźce płynące ze smartfona)”. Zadaniem odbiorców prezentacji – odpowiedzialnych za algorytmy Facebooka – jest to wykorzystać.
Uzależnienie dzieci od social mediów rozlewa się na inne aspekty korzystania z telefonu. Najmłodsi spędzają przed ekranem wiele godzin. Prędzej czy później muszą trafić na coś nieodpowiedniego dla osób w ich wieku. Kontrola rodzicielska? Łatwa do wyłączenia. Patrzenie dziecku przez ramię? Podkopywanie wzajemnego zaufania. Może najlepszym rozwiązaniem byłoby nie dawać mu telefonu? Będzie inne od rówieśników, a w tym wieku to nie do zaakceptowania. Nie ma dobrych rozwiązań. Jeśli rodzice są bezsilni, w ochronę dzieci powinno włączyć się państwo.
Dobra wiadomość jest taka, że od niedawna się włącza. 24 lutego ukazał się projekt ustawy o ochronie małoletnich przed dostępem do treści szkodliwych w internecie. Według niego na stronach pornograficznych pojawi się realna weryfikacja wieku. Na wysłuchaniu publicznym 12 marca wiceminister Michał Gramatyka zapewnił, że istnieje w tym zakresie ponadpartyjna zgoda. Jak taka weryfikacja mogłaby wyglądać? Rozwiązania przedstawione w projekcie ustawy wydają się dość ogólne. Możemy w niej przeczytać o strategiach stosowanych w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.
Prawo, które Brytyjczycy uchwalili październiku 2023 roku, nakazuje platformom pornograficznym zaostrzenie weryfikacji wieku swoich użytkowników. Według wytycznych Biura Komunikacji (Office of Communications) serwisy pornograficzne będą mogły użyć w tym celu skanowania twarzy, bankowości elektronicznej lub sprawdzać dowody osobiste. Zmiany mają wejść w życie maksymalnie do początku czerwca tego roku. Według statystyk angielskiego Biura Komisarza ds. Dzieci (Children’s Commissioner for England) przeciętny Brytyjczyk poznaje pornografię w wieku 13 lat.
Nie wszystkim podobają się zmiany. Swój sprzeciw wyraziła między innymi Aylo – firma matka Pornhuba. Według niej tego typu regulacje są „nieefektywne, ryzykowne i niebezpieczne”. Za przykład podała sytuację w Luizjanie, gdzie podobne prawo zostało wprowadzone w 2023 roku. Aktywność na stronach Aylo miała wtedy spaść w tym stanie o 80 procent. Firma twierdzi jednak, że jej dawni użytkownicy nie przestali szukać porno, a tylko przenieśli się w bardziej niebezpieczne, niekontrolowane miejsca internetu. Nie ma na to dowodów.
Są natomiast na to, że kontrolę dowodu da się ominąć. Po wpisaniu w wyszukiwarkę „louisiana porn ban” wyświetlą się przede wszystkim poradniki, jak oglądać porno bez weryfikacji. Wystarczy VPN, technologia pozwalająca wybrać lokalizację adresu IP. Regulacje podobne do luizjańskich zostały wprowadzone już w jednej trzeciej stanów. W Teksasie po implementacji nowych przepisów popyt na VPN wzrósł o 234 procent.
Pomimo tego nowe prawo można uznać za postęp. Część dzieci trafia na pornografię przypadkowo. Po spotkaniu z barierą będą mogły przeczytać, że materiał nie jest przeznaczony dla nich i bezpiecznie się wycofać. Podobnie będzie z tymi ciekawskimi, które treści dla dorosłych wyszukują celowo. Weryfikacja znacznie wydłuża proces uzyskiwania dostępu do stron pornograficznych. Dzieciaki zmuszone do instalacji VPN-ów mogą się zniechęcić i zaczekać do osiemnastki.
Hiszpania także chce weryfikować wiek za pomocą dowodu osobistego, ale nie zamierza oddawać tego procesu w ręce zewnętrznych podmiotów. Hiszpanie, którzy będą chcieli wejść na stronę porno, będą musieli skorzystać ze specjalnej aplikacji rządowej.
Podobny pomysł pojawił się na szczeblu unijnym przy okazji prac nad „portfelem elektronicznym”. Aplikacja ta ma mieć wiele zastosowań. Zastąpi dowód, prawo jazdy, paszport, certyfikat i zweryfikuje, czy jej posiadacz może odpalić Pornhuba. W Brukseli traktują pornografię poważnie.
„Portfel elektroniczny” ma wejść do użytku w 2027 roku. W celu walki z pornografią ma zamiar skorzystać z niego między innymi polskie Ministerstwo Cyfryzacji. Nie wiadomo, czy unijna technologia przyjmie się wśród obywateli. Brukselscy urzędnicy mają nadzieję, że upowszechni się on tak szybko, jak wcześniej certyfikat covidowy. To optymistyczne założenie – certyfikat dla podróżujących był przecież rozwiązaniem niezbędnym w czasie pandemii. Portfel elektroniczny nie jest odpowiedzią na katastrofę. A przynajmniej nie taką widoczną gołym okiem. Nałóg pornograficzny to pandemia, którą widać w liczbach, nie na ulicach.
Wszystko jednak wskazuje na to, że zmiany nadejdą. Co jeśli portfel elektroniczny nie przyjmie się wśród Polaków, a weryfikacja wieku za pomocą bankowości online wzbudzi obawy obywateli i rządzących? Pozostaje model hiszpański. Polacy mogliby się posłużyć tym, co mają już zainstalowane na telefonach. Kategoria 18+ w aplikacji mObywatel brzmi śmiesznie tylko z pozoru. To poważne rozwiązanie bardzo poważnego problemu.
Sprawiedliwości nie będzie
Na zmianach nie skorzysta pokolenie Z. Ono już dorosło i nikt nie pospieszył mu z pomocą. Większość zetek wcześnie otrzymała telefon, a wraz z nim dostęp do internetu, w fazie największej swobody. W końcówce pierwszej dekady XXI wieku na popularnych wtedy stronach internetowych pojawiły się przyciski „lubię to” i „udostępnij”. To dało początek social mediom, jakie znamy dziś. Wcześniej ich rola ograniczała się do łączenia ludzi o podobnych zainteresowaniach lub powiązaniach środowiskowych. Dzisiaj sociale opierają się na wyłapywaniu ludzkiej uwagi poprzez pokazywanie skrajności. Są pełne dezinformacji, hejtu i kryptoreklamy.
Wraz z rozkwitem social mediów, w siłę rosły największe strony pornograficzne. W 2007 roku powstał Pornhub. Szybko zyskał popularność. W samym 2013 roku strona odnotowała prawie 15 miliardów wejść. Według analiz przeprowadzonych przez Naukową i Akademicką Sieć Komputerową w 2021 roku przeciętny wiek, w którym polskie dzieci otrzymują telefon, wynosi 8 lat i 5 miesięcy.
Wejście zetek w świat internetu opisał w swojej książce „Niespokojne Pokolenie” Jonathan Haidt. Wskazuje tam, że wpływ niekontrolowanego dostępu do internetu na przedstawicieli tego pokolenia jest widoczny w statystykach. Według danych z US National Survey of Drug Use and Health od 2010 roku odnotowano 145-procentowy wzrost liczby epizodów depresyjnych wśród amerykańskich nastolatek. Wśród chłopców wyniósł on 161 procent. W tym samym czasie podwoiła się liczba przypadków depresji i stanów lękowych wśród studentów amerykańskich koledżów.
Zetki to pokolenie, które słynie z wysokiej świadomości w temacie zdrowia psychicznego. Z tego powodu prawdopodobne wydawałoby się przypuszczenie, że wzrost w statystykach dotyczących chorób psychicznych wynika z większej gotowości do diagnozy. To nie do końca prawda. Kryzys zdrowia psychicznego widoczny jest także w innych danych niezależnych od diagnostyki. Pokazują to między innymi liczby przyjęć na amerykańskich ostrych dyżurach. Według danych z US Center for Disease Control i National Center for Injury Prevention and Control, od 2010 roku liczba przyjęć dziewcząt, które poddały się samookaleczeniom wzrosła o 188 procent. Wśród chłopców wzrost ten wyniósł 48 procent. Podobnie rzecz ma się w przypadku samobójstw (a nie prób samobójczych) młodych nastolatków, czyli takich w wieku 10-13 lat. Liczba chłopców, którzy co roku odbierają sobie życie, wzrosła w Stanach o 91 procent. W przypadku dziewcząt, wzrost liczby samobójstw wyniósł 167 procent.
Trudna do określenia jest skala powszechności uzależnienia od pornografii. Większość osób, które padły ofiarą nałogu, najprawdopodobniej nie zdaje sobie z tego sprawy.
Ochrona dzieci w internecie przychodzi więc za późno. Lepiej jednak tak, niż wcale. Młode Polki i Polacy zasługują na niezręczne trzymanie się za rękę, samodzielne odkrycia i niezdarne pierwsze razy. Media społecznościowe i strony pornograficzne próbują im to odebrać. Facebook uzależnia ludzi celowo. Pornhub nie musi się starać – wie, że dzieci przyjdą i zostaną. Po co podbijać do koleżanki z ławki, skoro dziesięć kliknięć w wyszukiwarce zbliży nas do największych gwiazd pornograficznego świata. Im nie trzeba kupować kwiatów – wystarczy wyświetlić reklamę na stronie. Dojrzewanie także znalazło się w kryzysie. Dobrze, że świat zaczyna to dostrzegać.