Artykuł jest częścią przeprowadzonej przez Magazyn Kontakt analizy wypowiedzi hierarchów Kościoła w Polsce w roku 2023. W ramach projektu powstał wykaz 808 źródeł: 794 wypowiedzi polskich biskupów rzymskokatolickich – w tym wszystkich metropolitów, z uwzględnieniem przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski – a także 14 dokumentów KEP. Dzięki temu można było sprawdzić, w jaki sposób biskupi w 2023 roku mówili o uchodźcach i migracjach, osobach i ruchach LGBT+ oraz klimacie i ekologii. Dalsze informacje znajdują się na stronie.
***
„Przed interesem państwa i bezpieczeństwem narodowym stoi zawsze człowiek, jego godność i nasz obowiązek okazania mu solidarności, gdy cierpi”. Nie powinno się poświęcać ludzkiej godności na rzecz interesu państwa. Czy słowa te wypowiedział lewicowy polityk lub anarchistyczna zwolenniczka koncepcji no borders? Nie – powiedział to biskup Krzysztof Zadarko, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Imigracji, 24 września 2023 roku na nabożeństwie z okazji 109. Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy.
Czy wszyscy biskupi w Polsce o kryzysie uchodźczym mówią w ten sam sposób? Niestety – to zbyt piękne, by było możliwe. Zanim przejdziemy jednak do dokładnej interpretacji ich różnych wypowiedzi, trzeba poczynić pewne zastrzeżenia. Cytaty, które analizowałam, pochodzą z okresu od stycznia do października 2023 roku. W tekście pojawia się też kilka wypowiedzi hierarchów z wcześniejszych lat, natomiast trzeba pamiętać, że służą one tylko jako ilustracja pewnych tendencji i postaw – i nie są częścią szerszej i bardziej dogłębnej analizy, jak to jest w przypadku zebranych wypowiedzi z roku 2023.
Przyjrzyjmy się najpierw tym tegorocznym wypowiedziom, które mogą budzić nadzieję w duszach osób, którym los i bezpieczeństwo uchodźców są bliskie. Takich słów jest naprawdę wiele i pod tym względem hierarchowie – między innymi prymas Wojciech Polak, wspomniany biskup Zadarko czy biskup Damian Muskus (pomocniczy biskup archidiecezji krakowskiej) – zdają się konsekwentnie przypominać nauczanie Kościoła w tej sprawie. W dalszej części tekstu zobaczymy jednak, dlaczego mimo to episkopat w Polsce można krytykować z perspektywy prouchodźczej i jakie wnioski z tej analizy należy wyciągnąć.
Troska o przybysza jako przykazanie Boże
Polscy duchowni często starają się pokazać, dlaczego sprawa uchodźców powinna być nam bliska poprzez odwołanie się do Pisma Świętego, wartości chrześcijańskich lub dokumentów Kościoła. W orędziu papieskim na 109. Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy z 24 września 2023 roku Franciszek zwraca uwagę na to, że Pismo Święte wzywa nas, „by w migrancie rozpoznawać nie tylko brata lub siostrę w potrzebie, ale samego Chrystusa, pukającego do naszych drzwi”. Podobne przekonanie możemy znaleźć na przykład w wypowiedzi prymasa Polaka z 28 sierpnia. Przypomina on Jasnogórskie Śluby Narodu, które „nie są jakimś odległym echem przeszłości, ale przełożeniem Ewangelii, również na nasze dziś”. Prymas wzywa w tym kontekście do troski „o głodnych, bezdomnych, płaczących, a dziś emigrantów i wszystkich szukających swego miejsca na ziemi”. Innym przykładem biskupa, który w swoich wypowiedziach o uchodźcach odwołuje się do Ewangelii, jest biskup Muskus. W homilii z 27 lutego zaznacza on, że przekaz Boga jest jednoznaczny: zbawienia dostąpią ci, którzy podają chleb głodnemu, odwiedzają chorych, więźniów, przyjmują bezdomnych i uchodźców. Zauważa również, że „prawdziwym zagrożeniem nie jest czyste i oczywiste zło, które widzimy i o którym wiemy, że jest czymś niegodziwym, którego każdy stara się unikać. Najgorsza jest obojętność, która sprawia, że omijając cierpiącego człowieka, rozmijamy się z samym Bogiem”. Także arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, reprezentujący bardziej konserwatywne skrzydło polskiego Kościoła, o czym świadczą między innymi jego wypowiedzi w sprawie osób LGBT+ analizowane przez Stanisława Krawczyka, w modlitwie 7 kwietnia prosił: „Panie Jezu, pomóż nam zobaczyć w Twoim Krzyżu wszystkie krzyże świata: […] krzyż migrantów, napotykających drzwi zamknięte z powodu lęku i serc «opancerzonych» kalkulacjami politycznymi”. Widzimy więc, że w wypowiedziach biskupów o uchodźcach często pojawia się odwołanie do Ewangelii lub figura Chrystusa obecnego w każdym człowieku, która jest moralnym wezwaniem do troski i solidarności.
Hierarchowie w swych homiliach, listach i wywiadach niejednokrotnie odwołują się również do konkretnych cytatów z Pisma Świętego lub nauki Kościoła. Nawiązując do akcji organizowania przestrzeni dla uchodźców z Ukrainy, arcybiskup Stanisław Budzik, metropolita lubelski, w wypowiedzi z 26 lutego przypomina: „przekazując to miejsce naszym braciom grekokatolikom, odpowiadamy na Boże wołanie zapisane w Księdze proroka Izajasza: «Poszerz przestrzeń twego namiotu»”. Zdaje się, że najczęściej przywoływaną frazą z Biblii są w tym kontekście słowa Chrystusa: „Byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie…” (Mt 25,43; lub wcześniejsze, analogiczne zdanie: „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie…” – Mt 25,35) – przypomina o nich między innymi biskup Muskus w artykule z 7 października opublikowanym w „Więzi”. Ten fragment Pisma cytuje również prymas Polak (między innymi w kazaniach wygłoszonych 17 i 23 września) oraz biskup Zadarko (na przykład w komunikacie z dnia 29 marca po spotkaniu Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek, której Zadarko przewodniczy). Polscy duchowni sięgają więc do Pisma i pokazują, w jakich słowach Bóg wzywa swoich wyznawców do gościnności.
Jednym z hierarchów, którzy przypominają nauczanie Kościoła dotyczące uchodźców, jest także kardynał Grzegorz Ryś, który w wywiadzie dla TVN-u 12 września tego roku wskazywał, że „zasadą moralną, którą Kościół głosił, będzie głosił i aktualnie głosi, jest to, że każdy człowiek ma prawo zamieszkać w tym miejscu, które uważa dla siebie za najlepsze”. Kardynał słusznie zauważa, że nie jest to nowa myśl w nauce Kościoła – Paweł VI w encyklice Populorum progressio (1967) pisał o obowiązku gościnności, a Jan XXIII we wcześniejszym Pacem in Terris (1963) stwierdzał, że „każdemu człowiekowi winno też przysługiwać nienaruszalne prawo pozostawania na obszarze swego własnego kraju lub też zmiany miejsca zamieszkania” (choć zaznaczał, że powinny wystąpić słuszne przyczyny, by człowiek mógł zgłosić się do innego państwa z prośbą o zamieszkanie). Z kolei do nauczania Jana Pawła II odwołała się wspomniana już Rada KEP ds. Migracji pod przewodnictwem biskupa Zadarki w komunikacie w sprawie debaty o migrantach i uchodźcach (11 lipca tego roku). Autorzy przypomnieli, że papież Polak stwierdzał, iż „nieuregulowana sytuacja prawna migranta nie upoważnia do pomniejszania jego godności, posiada on bowiem niezbywalne prawa, których nie wolno łamać ani ignorować”. Widać więc, że nie tylko Pismo Święte, ale również wieloletnia tradycja Kościoła i encykliki papieskie służą hierarchom do tego, by wzywać wiernych do troski o osoby uchodźcze.
Biskupi obeznani w polityce
Oczami wyobraźni widzę na twarzy sceptycznego czytelnika grymas, za którym czai się myśl: „to naiwne i niebezpieczne podejście, może odpowiednie dla osób duchownych, ale nie dla polityków”. Uspokajam – wymienieni biskupi zazwyczaj wiedzą, jak skomplikowanym i nie tylko moralnym, lecz również politycznym problemem jest kwestia migracji. Co ważne, ta konstatacja nie prowadzi do ich rezygnacji z zaangażowania. Przykładem takiej świadomości są słowa ze wspomnianego powyżej komunikatu Rady KEP ds. Migracji z lipca tego roku: „Przed Polską stoją poważne i pilne wyzwania migracyjne. […] Wymaga to roztropnego namysłu – opartego o fakty i naukową wiedzę, nie zaś o emocje, podsycane przekazami medialnymi i politycznymi. […] Wymagają jednak współpracy wszystkich szczebli władzy państwowej, świata nauki, organizacji pozarządowych i społeczeństwa. Wszyscy potrzebujemy lepiej zrozumieć mechanizmy migracyjne i przygotować się na życie w świecie kulturowo zróżnicowanym, również po to, aby uniknąć związanych z tym ewentualnych zagrożeń”. Duchownym, który również jest świadomy złożoności problemu migracji, jest kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski – dowodem tego jest na przykład homilia z 25 września 2023 roku na spotkaniu „Umrzeć z nadziei”, ekumenicznym nabożeństwie z okazji 109. Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy, organizowanym co roku w Warszawie przez Wspólnotę Sant’Egidio: „Jeżeli nie przygotujemy się do tego [kryzysu migracyjnego] w sposób cywilizowany, kulturalny, ale także chrześcijański, to żadne płoty, mury w Europie niczego nie rozwiążą”. Niektórzy hierarchowie widzą więc potrzebę mądrej, solidarnościowej i humanitarnej polityki migracyjnej dla całej Europy. Przekonanie reprezentantów postawy anty-uchodźczej, typowe dla części prawicy w Polsce, że mur na granicy i przemoc stosowana przez Straż Graniczną wystarczą, by rozwiązać problem migracji, wydaje się w tym kontekście bardziej naiwne niż podejście biskupa Zadarki czy kardynała Nycza. Duchowni widzą, że kryzys na granicy polsko-białoruskiej jest częścią większych zmian i procesów, które są nieuniknione. Kardynał Nycz wspomniał o tym również 24 września, gdy stwierdził, że kluczowe jest „zbudowanie spójnej i konsekwentnej polityki migracyjnej, której ani Europa, ani my jako Polska nie mamy […]. Trzeba tę politykę pilnie tworzyć, gdyż w kolejnych latach i dziesięcioleciach – jak wskazują eksperci – napływ migrantów będzie się zwiększać”. Tę samą potrzebę widzi biskup Zadarko: „na poziomie europejskim konieczne jest wypracowanie sprawiedliwych projektów solidarnościowych, rozkładających równomiernie obciążenia i koszty związane z pomocą osobom, które już otrzymały azyl lub status ochrony międzynarodowej. Kontrolowane procesy migracyjne dają poczucie bezpieczeństwa – w przeciwieństwie do chaotycznej migracji, często koordynowanej przez gangi przemytników, oszukujących i tworzących złudne nadzieje ludziom poszukującym godnych warunków do życia” (komunikat Rady KEP ds. Migracji z 11 lipca). Współczesny świat się zmienia, a masowe migracje, zwłaszcza w kontekście postępującego kryzysu klimatycznego, będą nam towarzyszyć przez następne kilkadziesiąt lat – powinniśmy więc odpowiednio się do nich przygotować. Trzeba też jednak zauważyć, jak przypomina w orędziu na Dzień Migranta i Uchodźcy papież Franciszek, że nauka Kościoła wzywa wiernych również do działania na rzecz przeciwdziałania migracjom i likwidowania ich przyczyn. W końcu ludzie są „wolni, by wyjechać”, lecz również „wolni, by pozostać”, jak stwierdza papież – i powinniśmy dążyć do tego, by to faktycznie był wybór, a nie konieczność.
Należy też zauważyć, że niektórzy z hierarchów podkreślają, że nie tylko uchodźcy wojenni zasługują na naszą pomoc. Kardynał Nycz 25 września zaznaczył, że „ludność świata się zmieniła, również w tych krajach, z których dzisiaj przychodzą do nas ludzie. Przybywają z różnych powodów. Czasem z powodu wojny, śmierci, czasami z powodu biedy, a czasami po prostu szukają lepszego życia i też mają do tego prawo”. Podobnie papież Franciszek w swym orędziu zauważa, że ludzie zmieniają miejsce swojego zamieszkania nie tylko z powodu wojen i prześladowań, lecz również ze względu na „niemożność godnego i dostatniego życia we własnej ojczyźnie”. Podkreślanie, że nie tylko uchodźcy, lecz również „zwykli” migranci zasługują na naszą solidarność i humanitarne traktowanie, jest niezwykle ważne – polscy biskupi, głośno o tym mówiąc, pokazują, jak radykalne (w porównaniu do polityk państwowych czy obecnej debaty publicznej) może być nauczanie Kościoła. Jest też w tym pewna chłodna, polityczno-społeczna kalkulacja, bo przecież, jak zauważa Nycz: „zapomnieliśmy, że przyjmując ludzi, nie tylko pomagamy. My potrzebujemy tych ludzi, potrzebujemy tych rąk do pracy, które pomogą uratować nasz system społeczny, emerytalny. Mówiąc o emigracji, należy mieć to w pamięci”. Widzimy więc, że nie można wymienionym dotychczas hierarchom zarzucić naiwności czy oderwania od realiów współczesnego świata – wręcz przeciwnie, wydają się świadomi złożoności problemu.
Za integracją, przeciw instrumentalizacji
Jednocześnie niektórzy polscy biskupi podkreślają, że nie wystarczy tylko przyjąć migrantów i uchodźców – potrzebujemy też mądrego systemu ich integracji. Podkreśla to biskup Zadarko w homilii z 1 września, upominając się o migrantów już żyjących w naszym kraju – przypomina, że powinniśmy zabiegać o ich godne warunki pracy i mieszkania czy perspektywy na przyszłość (wspomina przy okazji, że pomocne w tym mogą okazać się związki zawodowe). Tematy te pojawiają się również w już cytowanym bardzo konkretnym i stanowczym komunikacie Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek w sprawie debaty o migrantach i uchodźcach (z 11 lipca). Możemy tam przeczytać między innymi, że „w Polsce powinny zostać podjęte próby wypracowania odpowiedzi na nowe, ale już poważnie obecne wyzwania, takie jak: zasady polityki migracyjnej, ochrona praw pracowniczych migrantów zarobkowych, wprowadzenie realnych mechanizmów integracji (również w celu uniknięcia zjawisk gettoizacji), objęcie wszystkich dzieci migrantów systemem oświaty, sfinansowanie programów nauki języka polskiego, zapewnienie godnej pomocy socjalnej przebywającym w Polsce osobom w postępowaniach o udzielenie ochrony międzynarodowej”. Wygląda więc na to, że część polskich hierarchów nie zatrzymuje się na poziomie duchowym, moralnym czy religijnym tematu migracji, lecz sięga głębiej i rozważa tę kwestię także w kontekście problemów politycznych i społecznych.
Świadomość polityczna biskupów przejawia się również w tych wypowiedziach, w których krytykują instrumentalizowanie tego problemu przez polityków. Kardynał Nycz we wrześniu stanowczo stwierdził, że „każda próba upolitycznienia problemu uchodźców zawsze odbywa się z pogwałceniem nauki Kościoła, a równocześnie z krzywdą dla tych ludzi, uchodźców czy migrantów, którzy oczekują pomocy”. Biskup Muskus również krytykuje polityków – za podsycanie lęku w celach własnej korzyści i za polaryzowanie debaty publicznej – stwierdzając w opublikowanym w „Więzi” artykule z 7 października, że „wielu skutecznie zagłusza Jezusowe słowa «Byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie…», zaś ci, którzy wprost albo poprzez artystyczne środki wyrazu pochylają się nad losem przybyszów – nazywani są zdrajcami. Równocześnie potęguje się lęki zwyczajnych ludzi i wykorzystuje ich biedy, by wpływać na ich decyzje i wybory”. Z kolei biskup Zadarko w cytowanym komunikacie Rady KEP ds. Migracji z lipca tego roku odnosi się do niedawnych wydarzeń na granicy, krytykując działalność służb i polityków: „Rada powtórzyła apel o zalegalizowanie humanitarnej pomocy niesionej przez wolontariuszy wszystkim migrantom w strefie przygranicznej, niezależnie od ich statusu, narodowości czy miejsca przekraczania granicy, a którzy znaleźli się w sytuacji zagrożenia życia […]. Ostatnie orzeczenia sądów, uniewinniające zatrzymanych przez służby państwa wolontariuszy udzielających pomocy migrantom na granicy, definitywnie rozstrzygają, że nie wolno penalizować czynów ratujących życie lub niosących konieczne wsparcie ludziom w skrajnej sytuacji”. Na podstawie tych wypowiedzi można stwierdzić, że ich autorzy dostrzegają, iż wielu aktorów sceny politycznej traktuje uchodźców instrumentalnie i cynicznie próbuje zbić na nich kapitał polityczny oraz zdobyć poparcie wśród wyborców.
Z powyższej analizy wypowiedzi polskich hierarchów wynikają zaskakująco optymistyczne wnioski. Biskupi nie dość, że upominają się o godność każdego migranta, niezależnie od tego, czy ucieka przed wojną, czy migruje w celach zarobkowych, to jeszcze są świadomi politycznych i społecznych uwarunkowań kryzysu uchodźczego oraz w dodatku stanowczo krytykują polskich polityków za kampanię lęku i nienawiści. Są nawet w stanie reagować w miarę na bieżąco – cytowany powyżej komunikat Rady KEP ds. Migracji z lipca tego roku był odpowiedzią na pomysł Prawa i Sprawiedliwości, by pytać Polaków w referendum o przyjmowanie migrantów. Czego chcieć więcej od biskupów? Czy choć raz – jako środowiska domagające się poszanowania praw uchodźców – możemy być z nich zadowoleni?
Większość milczy
I tak, i nie – niestety z naciskiem na to drugie. Bo choć możemy docenić działania i wypowiedzi kardynała Nycza, biskupów Zadarki i Muskusa czy prymasa Polaka, to są oni tylko częścią polskiego episkopatu – nawet jeśli są to, jak Polak i Nycz, hierarchowie istotni lub, jak Zadarko, bezpośrednio odpowiedzialni w Episkopacie za temat uchodźstwa. Pozostali biskupi temat uchodźców publicznie poruszali dużo rzadziej – taki jest wynik analizy prawie 800 ich dostępnych wypowiedzi – a jeśli już mówili o uchodźcach, to często tylko o tych z Ukrainy. Jest to oczywiście poniekąd zrozumiałe, ponieważ Kościół i Caritas bardzo zaangażowały się w przyjęcie migrantów uciekających przed agresją ze strony Rosji – natomiast w kontekście tego, że kryzys na granicy polsko-białoruskiej wciąż trwa i wciąż giną tam ludzie, milczenie w tej sprawie jest trudne do zaakceptowania.
Przykładem różnego podejścia do uchodźców w zależności od tego, którą granicę przekraczają, są wypowiedzi arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, który kilka razy wspominał o Ukrainie, natomiast temat granicy polsko-białoruskiej poruszył tylko raz i to w ten sposób, że użył w tej wypowiedzi słów „wojna hybrydowa” (w wypowiedzi z 7 kwietnia). Metropolita krakowski w publicznie dostępnych wypowiedziach w żaden sposób nie odniósł się do tego, że w polskich lasach umierają uchodźcy, czy tego, że polscy politycy używali tematu migracji w sposób instrumentalny w trakcie kampanii wyborczej.
Szczególnie symptomatyczne jest również to, że właściwie w żaden sposób do kryzysu na granicy polsko-białoruskiej nie odnieśli się biskupi przygranicznych diecezji. Arcybiskup Józef Guzdek, metropolita białostocki, w żadnej z zebranych przez nas wypowiedzi z okresu pierwszych 10 miesięcy tego roku nie zabrał publicznie głosu w sprawie tego, że na terenie objętym jego opieką umierają uchodźcy. Ktoś mógłby powiedzieć, że może w tym roku był zajęty czymś innym (choć czy zwolniłoby go to z odpowiedzialności?) – zerknijmy w takim razie do jego wcześniejszych wypowiedzi. Jego rozmowa z grudnia 2021 roku z Martą Łysek, dziennikarką portalu deon.pl, zaczyna się obiecująco: „To była pierwsza rzecz, którą zrobiłem we wrześniu, jeszcze przed moim ingresem do archikatedry białostockiej: spotkałem się z dyrektorem białostockiej Caritas. Chciałem się dowiedzieć, jaka jest sytuacja w naszych parafiach, czy na terenach przy granicy polsko-białoruskiej widzimy ludzką biedę, jak pomagamy migrantom, jak funkcjonuje instytucja powołana do tego, żeby nieść pomoc, świadczyć miłość miłosierną potrzebującym”. W rozmowie duchowny wielokrotnie zaznacza, że to, że ktoś umiera w lesie, jest niedopuszczalne i że taka sytuacja nie powinna się zdarzyć. Jednak w dalszej części wywiadu arcybiskup krytykuje migrantów ekonomicznych oraz tych, którzy nie chcą zostawać w Polsce i udają się dalej na Zachód, wytykając im niewdzięczność: „Uważam, że Polska powinna być domem otwartym dla tych, którzy chcą się tutaj osiedlić, chcą się asymilować, chcą pracować. Trzeba być otwartym, absolutnie! Warto przypomnieć, ilu Białorusinów, a jeszcze więcej Ukraińców, pracuje u nas, tak samo, jak Polacy pracowali na Zachodzie. I trzeba tu być uczciwym do bólu. Ludziom, których życie, zdrowie jest zagrożone – trzeba pomóc. Ale niech oni zachowują się jak goście, którzy przychodzą, szanują nasze prawa, podejmują pracę. Byłem kiedy w ośrodku Straży Granicznej w Białej Podlaskiej. Są tam bardzo dobre warunki. Na obiad przygotowanych było siedem różnych dań ze względu na możliwe choroby, ograniczenia wynikające z wyznawanej religii lub inne powody. Czy pani redaktor jako żona i matka – poza Wigilią – przygotowuje po trzy, cztery, pięć dań na każdy obiad dla swojej rodziny?”. Z jego słów można wywnioskować, że powinniśmy przyjmować tylko tych migrantów, którzy są w niebezpieczeństwie i którzy zachowują się jak wdzięczni czy grzeczni goście.
Biskup Piotr Sawczuk, rządzący diecezją drohiczyńską, w swoich wypowiedziach wzywał do modlitwy o pokój w Ukrainie (na przykład 26 sierpnia) i dziękował Caritasowi za niesienie pomocy uchodźcom – z Ukrainy (15 kwietnia). Z kolei 4 stycznia wzywał do tego, byśmy „mieli w sobie poczucie godności Dzieci Bożych, które nie pozwoli nam wycofywać się, tylko bronić prawdy, bronić tego, kim jesteśmy, naszej tożsamości, a także tożsamości Europy i Polski, którą współtworzymy”. Czy w jakikolwiek sposób w okresie od stycznia do października tego roku w swoich wypowiedziach lub działaniach odniósł się do kryzysu na granicy polsko-białoruskiej? W zebranych przez nas wypowiedziach i relacjach temat ten pojawia się właściwie tylko raz. W relacji z 18 września możemy przeczytać: „Następnie bp Piotr odwiedził posterunek Straży Granicznej w Połowcach. Tam powitał go komendant ppłk. Adam Jarosz oraz por. Beata Znaczko. Pasterz odwiedził budynki Straży Granicznej. Zapoznał się z trudnymi warunkami pracy strażników granicznych, zwłaszcza w kontekście kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Miał możliwość zobaczenia zapory zbudowanej na granicy oraz życzył powodzenia strażnikom w ich trudnej i odpowiedzialnej pracy”. Biskup drohiczyński w publicznie dostępnych wypowiedziach w żaden sposób nie poruszył tematu umierających osób na granicy, nie skrytykował też przemocowych i nielegalnych działań Straży Granicznej. Jedyne, co zrobił, to przyjechał podziwiać mur.
Na stronie internetowej diecezji siedleckiej opublikowanych jest 28 wypowiedzi tamtejszego biskupa, Kazimierza Gurdy. Wśród nich jest jedna zachęcająca do wpłat pomocowych na rzecz poszkodowanych w trzęsieniu ziemi w Syrii i Turcji (8 lutego) oraz jedna, w której biskup zachęca do wpłat na rzecz ofiar powodzi w Słowenii (11 sierpnia). W żadnej z 28 wypowiedzi nie pojawia się temat granicy polsko–białoruskiej.
Zobacz komentarz Jakuba Kiersnowskiego, prezesa Klubu Inteligencji Katolickiej, do naszej analizy
Podobnie problematyczne wydają się wypowiedzi biskupa Wiesława Lechowicza. Cytowany powyżej arcybiskup Guzdek był jego poprzednikiem jako biskup polowy Wojska Polskiego – obecnie kapelanem wojska i również Straży Granicznej jest właśnie Lechowicz. Na 53 jego publiczne wypowiedzi tylko jedna dotyczy kryzysu na granicy – kapelan SG tylko raz w tym roku, 15 maja, poruszył temat sytuacji osób przekraczających granicę polsko-białoruską. W jego wypowiedzi niektóre słowa mogą nas uspokajać – na przykład to, że podkreśla on, jak bardzo jest to trudny i skomplikowany problem: „Z jednej strony bowiem państwo ma obowiązek dbać o zachowanie wolności, pokoju i porządku w ramach swych granic, z drugiej natomiast strony funkcjonariusz Straży Granicznej staje wobec konkretnego człowieka, który jest ofiarą niesprawiedliwych rządów i systemów, i traktowany jako żywa broń w hybrydowej wojnie. Problem polega na rozeznaniu, gdzie jest ta granica między powinnością wynikającą z przepisów prawa a powinnością wynikającą z wrażliwości sumienia. Dlatego […] powinien też płynąć apel o takie prawne rozwiązania, które ograniczą do minimum konieczność wyboru: albo prawo, albo moralność. Chodzi o zagwarantowanie pomocy tym, którzy nie stanowią zagrożenia dla interesu naszego państwa, chodzi o humanitarną i zarazem ewangeliczną wrażliwość”. Biskup Lechowicz widzi więc, jak bardzo złożony jest to problem i jak bardzo potrzebne są dobre prawne rozwiązania, które uwzględnią humanitarne traktowanie osób w potrzebie. Duchowny podkreśla również, jak stanowcza jest w tym kontekście nauka Kościoła, odwołując się do słów papieża: „Jak bowiem pisał św. Jan Paweł II, jednym z wyrazów katolickości jest gościnność okazana cudzoziemcowi, niezależnie od wyznawanej przez niego religii, odrzucenie wszelkich barier i dyskryminacji rasowej oraz uznanie osobowej godności każdego człowieka, czemu winna towarzyszyć aktywna obrona jego niezbywalnych praw (Orędzie na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, 1998 r.)”. Z drugiej strony, biskup Lechowicz stwierdza, że „niesprawiedliwe i krzywdzące opinie na temat Straży Granicznej powodowane są często politycznymi interesami” – i w żaden sposób nie odnosi się do relacji medialnych mówiących o nagminnym stosowaniu przemocy fizycznej i psychicznej oraz łamaniu prawa przez służby. Podsumowując, można stwierdzić, że biskup polowy Straży Granicznej tylko raz w tym roku podjął temat kryzysu na granicy polsko-białoruskiej i zignorował przy tym informacje o tym, że strażnicy łamią prawo, stosując procedury typu push–back, co potwierdziły polskie sądy.
Powyższe przykłady niestety pokazują, że znaczna część biskupów na temat kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej wypowiadała się w tym roku oszczędnie albo wcale. Dotyczy to również tych duchownych, którzy z racji swojego stanowiska – opieki nad diecezją przygraniczną lub bycia kapelanem Straży Granicznej – powinni być na tę kwestię szczególnie wrażliwi.
Brak spójnej polityki episkopatu
Cytując ojca Tomasza Dostatniego, który 24 lipca opublikował w „Gazecie Wyborczej” komentarz do komunikatu Rady KEP ds. Migracji, zapytajmy: „skoro Kościół potrafi się zdobyć na tak dobre słowa, to dlaczego jest tak źle?”. Częścią odpowiedzi jest właśnie ukazana wyżej konstatacja: tylko nieliczni hierarchowie konsekwentnie poruszają temat uchodźstwa i migracji. Tych, którzy nabierają wody w usta, jest zdecydowanie więcej – i są wśród nich także ci, których obowiązkiem powinno być większe zaangażowanie w tej kwestii, jak arcybiskup Guzdek, metropolita białostocki, czy biskup Lechowicz, kapelan Straży Granicznej.
Przede wszystkim jednak problemem jest to, że przez cały czas, który minął od początku kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, Konferencja Episkopatu Polski nie była w stanie zająć wspólnego stanowiska w tej sprawie. Owszem, arcybiskup Gądecki, przewodniczący KEP, jeszcze przed eskalacją agresji Rosji na Ukrainę stanowczo wzywał do niesienia pomocy humanitarnej uchodźcom – dwa lata temu w apelu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy przypominał o tym, że zarówno obrona granic państwowych, jak i pomoc osobom przekraczającym te granice powinny być dla nas ważne, organizował również zbiórki finansowe przez Caritas oraz przypominał o koncepcji korytarzy humanitarnych. Natomiast nie był w stanie (nie chciał?) sprawić, by powstał List całego episkopatu (a nie tylko apel samego Gądeckiego), nie był w stanie również sprawić, by organizowana przez niego zbiórka na rzecz działalności Caritasu na zielonej granicy obejmowała wszystkie diecezje.
Temat kryzysu migracyjnego w żaden sposób nie pojawił się również w „Vademecum wyborczym katolika”, czyli w przygotowanym przez Radę KEP ds. społecznych krótkim spisie wątków, na których zdaniem biskupów powinien skupić się katolik, głosując w jesiennych wyborach parlamentarnych. Autorzy tego dokumentu przypominali w nim o tym, że wierni powinni opowiadać się za ochroną życia od poczęcia, przeciw małżeństwom inne niż różnopłciowe i tak dalej – natomiast temat tego, że w wyniku polityki polskiego państwa na naszej wschodniej granicy umierają ludzie, najwyraźniej jest przez członków Rady uznawany za mniej istotny.
Czy można mieć nadzieję?
Jakie są z tego wnioski?
Po pierwsze, wyraźnie widać, że polski episkopat jest niezwykle podzielony wewnętrznie. Prymas Polak, kardynał Nycz czy biskup Zadarko wykazują się zupełnie innym podejściem do tematu niż arcybiskupi Guzdek czy Jędraszewski. Brak wewnętrznej spójności wśród hierarchów sprawia, że niemożliwym było, by powstał na temat kryzysu na granicy oficjalny list Konferencji Episkopatu Polski, chociaż wiele osób świeckich czy środowisk zaangażowanych w działanie na rzecz osób uchodźczych naciskało na biskupów nieoficjalnymi kanałami w tej sprawie. Znamienny jest również fakt, że tekst orędzia papieża Franciszka z okazji 109. Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy został opublikowany tylko na stronie archidiecezji warszawskiej. Oczywiście biskupi nie mają obowiązku, by to robić, lecz można to potraktować jako ilustrację pewnej tendencji.
Po drugie, wygląda na to, że pozycja niektórych z tych hierarchów, którzy są bardziej zaangażowani w problem migracji, jest zbyt słaba, by coś mogło się zmienić, a ich działanie jest często niewystarczające. Biskup Zadarko jest tylko biskupem pomocniczym diecezji koszalińsko–kołobrzeskiej. Stosunek Kościoła w Polsce do problemu migracji pokazuje również nazwa rady, której Zadarko przewodniczy – jest to w końcu Rada ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek (zupełnie jakby te trzy rzeczy rzeczywiście były ściśle powiązane ze sobą…).
Po trzecie wreszcie, choć przytaczane w pierwszej części tekstu słowa są znaczące i ważne, rzadko kiedy idą za nimi bardziej radykalne czyny. Owszem, kardynał Nycz czy biskup Zadarko spotykają się z organizacjami niosącymi pomoc osobom uchodźczym, organizowane są nabożeństwa, na które zapraszani są migranci – ale kiedy któryś z biskupów pojawił się na granicy polsko-białoruskiej? Przypomnijmy: wygląda na to, że jedynym hierarchą, który w tym roku przyjechał na zieloną granicę, był biskup Sawczuk, który podziwiał mur i klepał strażników granicznych po plecach. Biskup Zadarko nieraz w pewnych sprawach wycofywał się ze swojego zaangażowania – na przykład mimo próśb nie udzielił poręczenia aresztowanej w marcu 2022 roku za działalność pomocową na granicy wolontariuszce Weronice, którą wsparli wtedy między innymi Olga Tokarczuk, Agnieszka Holland czy Adam Bodnar. Pod koniec listopada tego roku sąd zadecydował, że za niesłuszny areszt i zastraszanie przez służby Weronice należy się zadośćuczynienie. Komentując tę decyzję, Jakub Kiersnowski, prezes Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, odpowiedzialny za działalność Punktu Interwencji Kryzysowej na granicy, krytycznie wypowiadał się o polskich hierarchach: „Marzy mi się, aby po dwóch latach naszej działalności, po zaangażowaniu przeszło 250 wolontariuszek i wolontariuszy, którzy podczas przeszło 700 interwencji humanitarnych dotarli z pomocą do przeszło 3000 uchodźczyń i uchodźców, w tym bardzo wielu kobiet i dzieci, niejednokrotnie ratując te osoby przed śmiercią w lesie, te działania spotkały się z zaufaniem i w ogóle zauważeniem ze strony Kościoła instytucjonalnego. Niestety przez dwa lata naszej działalności w ramach Punktu Interwencji Kryzysowej ani razu nie spotkaliśmy się z publicznie wyrażonym przez jakiegokolwiek biskupa w Polsce zdaniem, że to, co robią w ramach PIK-u takie osoby jak Weronika, jest postawą prawdziwie chrześcijańską, wynikającą wprost z kart Ewangelii. Może kolejny wyrok sądu, który jednoznacznie uznaje te działania za legalne i zasadne, spowoduje, że wszystkie wolontariuszki i wolontariusze czyniący konkretny uczynek miłości wobec głodnych, spragnionych, bitych i więzionych na pograniczu polsko-białoruskim spotkają się z należnym im szacunkiem i wsparciem ze strony hierarchii naszego Kościoła?”.
Zdaje się, że póki co polskich biskupów nie stać na takie jednoznaczne gesty poparcia. Polscy hierarchowie stanowczo zabiegają o przyjmowanie uchodźców z Ukrainy, angażują się w niesienie im pomocy, organizują ogólnopolskie akcje poprzez Caritas. Natomiast nie są w stanie w bardziej stanowczy sposób zabrać głosu w sprawie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy. Nie potrafią opublikować oficjalnego listu, w którym potępią łamanie prawa przez służby. I nie wiemy, kiedy to się zmieni — i czy ta zmiana jest w ogóle możliwa.
***
Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania na rzecz lepszego społeczeństwa, Kościoła i świata – wejdź na stronę „Wesprzyj nas” i dowiedz się więcej!
***
Tekst powstał i został sfinansowany w ramach programu EPIC – „Wsparcie mediów niezależnych/Expanding Production of Independent Content”.