fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Pociąg zgrzytnął hamulcami i stanął

14 czerwca 2015 roku upłynęło 75 lat od przybycia pierwszego transportu polskich więźniów politycznych do niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz. Z tej okazji ukazała się wyjątkowa książka „Początki Auschwitz w pamięci pierwszego transportu polskich więźniów politycznych”, której autorem jest dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau dr. Piotr M.A. Cywiński.

W książce tej fragmenty relacji byłych więźniów z pierwszego transportu zestawiono ze sobą tworząc płynnie opowiedzianą historię 728 mężczyzn, którzy m.in. za działalność konspiracyjną oraz próby przedostania się do armii polskiej we Francji, trafili z więzienia w Tarnowie do obozu Auschwitz. Poniżej publikujemy fragment.

Ilustr.: materiały prasowe

Ilustr.: materiały prasowe


 
***
Usłyszeliśmy donośny świst lokomotywy i pociąg ruszył wolno, by po chwili zatrzymać się przed budynkiem dworca kolejowego. Tu zdarzył się wypadek godny odnotowania. Na peronie pojawili się gestapowcy, wykrzykując nazwisko jakiegoś więźnia, którego w końcu wyciągnięto z wagonu do poczekalni. Jak się okazało, człowiek ten został zwolniony dosłownie w ostatniej chwili; szczęśliwiec zapewne nie zdawał sobie sprawy, jakiego uniknął losu. Każdy z nas z żalem pomyślał, dlaczego jemu nie przypadło to w udziale. (Kazimierz Albin (118), List gończy, Warszawa 1996, s. 32-33)
 
Gdy pociąg ruszył, zaraz na pierwszym przejeździe byłem świadkiem wzruszającej sceny. Obok mnie tuż przy oknie siedział młody chłopiec. Zupełnie dla mnie niespodziewanie wpadł w rozpacz. Zaczął wyrywać sobie włosy i bić głową o drewniane oparcie wagonu. Nadbiegł esesman i „uspokoił” go paroma uderzeniami kolbą. Jak się później dowiedziałem, na przejeździe zauważył on swoja matkę, która także rozpoznała go przez okno. (Tadeusz Krupiński (224), Relacja w: Wspomnienia t. 75, s. 4-5.)
 
Powoli minęliśmy miasto Tarnów. Za oknami roztoczył się monotonny krajobraz, przecinany wstęgami zielonych zbóż. (Stanisław Kobylański (575), Relacja w: Wspomnienia t. 2, s. 254.)
 
Z Tarnowa wyjechaliśmy około godziny ósmej. Mimo, że pociąg jechał wolno i mogliśmy wyglądać za okno, nikt z nas nie mógł zorientować się w celu podróży. (Jerzy Bogusz (61), Relacja w: Oświadczenia t. 75, s. 206.)
 
Nie przypuszczam, żeby któryś z nas wiedział, gdzie nas Niemcy wiozą. Zresztą wówczas nazwa Auschwitz nikomu nic nie mówiła. (Bronisław Gościński (403), Relacja w: Oświadczenia t. 143, s. 2.)
 
W rozmowie żandarmów padło słowo „Auschwitz”. Zrozumieliśmy, że wiozą nas do pewnej miejscowości. Ale o takiej miejscowości nie słyszało się. (Tadeusz Niedzielski (423), Relacja w: Wspomnienia t. 76, s. 13.)
 
Obawialiśmy się likwidacji a w trakcie prowadzonych w przedziale rozmów doszliśmy do wniosku, że jeśli pociąg skręci na Katowice, będzie to oznaczało, że rzeczywiście jedziemy na roboty przymusowe, jeżeli nie, że będziemy rozstrzelani. (Zbigniew Adamczyk (274), Relacja w: Oświadczenia t. 77, s. 92.)
 
W większości myśleliśmy, że jedziemy na roboty przymusowe do Austrii. Na ogół nie wierzyliśmy, aby władze niemieckie chciały bezużytecznie więzić w specjalnym miejscu odosobnienia taką dużą grupę zdolnych do pracy młodych osób, jaką stanowiliśmy. Niektórzy z nas jednak twierdzili, że znajdziemy się w obozie koncentracyjnym. (Kazimierz Gągała (287), Relacja w: Oświadczenia t. 79, s. 101.)
 
W drodze nie bito nas, nie musieliśmy też słuchać krzyków konwojujących nas strażników. Byliśmy przekonani, że jedziemy do Niemiec na roboty przymusowe. (Nikodem Pieszczoch (673), Relacja w: Oświadczenia t. 72, s. 5-6.)
 
Rozmowa w przedziale potoczyła się. Rozmawialiśmy dość głośno, a mimo to Niemcy nic nam nie mówili – zezwalali prawie na wszystko. Paliliśmy papierosy, częstowali się jedzeniem, opowiadali swoje wrażenia o tym, co będzie z nami. Wszyscy byli zdania, że jedziemy do Niemiec, tym bardziej, że jechaliśmy w kierunku na zachód. (Stanisław Kobylański (575), Relacja w: Wspomnienia t. 2, s. 254.)
 
Konwojujący nas Niemcy zachowywali się wobec nas uprzejmie. (Kazimierz Brzeski (753), Relacja w: Oświadczenia t. 35, s. 37.)
 
Konwojujący nas żandarmi nie byli najgorsi. Wolno nam było rozmawiać, a nawet pozwolono zapalić, z czego skwapliwie skorzystał Dziunio, jako jedyny palacz spośród nas. Zabroniono jedynie zbliżać się do okien wagonu. Kto by tam z nas chciał uciekać? Co prawda jechaliśmy w nieznane, ale nie sądziliśmy by było nam tam gorzej niż w więzieniu. (Wiesław Kielar (290), Anus mundi, Wrocław 2014, s. 14.)
 
W okolicy Krakowa, w momencie gdy pociąg zwolnił bieg przed wjazdem na stację kolejową, jeden z więźniów wyskoczył przez okno z wagonu i uciekł do lasu. Strzelano w jego stronę, jednak go nie złapano. (Kazimierz Gągała (287), Relacja w: Oświadczenia t. 79, s. 100-101.)
 
Po drodze, gdzieś w okolicach Krakowa była strzelanina. Ktoś uciekał. Prawdopodobnie mógł to być jeden z braci o nazwisku Śnieżko lub Śnieżek i został zastrzelony. (Józef Hordyński (347), Relacja w: Oświadczenia t. 140, s. 12.)
 
Pogoda była wspaniała. Nic dziwnego, połowa czerwca przecież. Za oknami wagonu migały łany zielonych jeszcze zbóż, cieniste zagajniki, wsie i miasteczka. Pracujący w polu wieśniacy pozdrawiali nas, machając rękami. Nasz pociąg wyglądał niewinnie. Do Krakowa dojechaliśmy w samo południe. Cały dworzec udekorowany swastykami. (Wiesław Kielar (290), Anus mundi, Wrocław 2014, s. 14)
 
Na widok starych wież Krakowa ogarnęło mnie głębokie wzruszenie. Gdyby mama wiedziała, że dzieli nas tylko kilka ulic, no i oczywiście eskorta Gestapo; dobrze się stało, że nie wiedziała. Dworzec krakowski wypełniony był pasażerami, przeważali Niemcy umundurowani i cywile, hałaśliwi i pewni siebie, schludni i eleganccy na tle szarego tłumu przyjezdnych trwożnie przemykających do wyjścia. Nasz transport nie wzbudził specjalnego zainteresowania, ja natomiast stojąc za plecami żandarma wychylającego się przez okno, z zazdrością obserwowałem wszystko, co znalazło się w zasięgu mojego wzroku. (Kazimierz Albin (118), List gończy, Warszawa 1996, s. 33.)
 
Wreszcie pociąg powoli już na przedmieściach Krakowa począł zbliżać się na Dworzec Główny. Na peronie ruch ożywiony. Szczególnie widzi się masę żołnierzy SS i zwykłych szaraków z Wehrmachtu. Pociąg zgrzytnął hamulcami i przystanął. Nagle odezwały się pojedyncze strzały przechodząc w masowy ogień połączony z okrzykami esesmanów i żołnierzy: – Paris kapituliert! (Tadeusz Niedzielski (423), Relacja w: Wspomnienia t. 76, s. 13.)
 
Nagle muzyka [z megafonów dworcowych] umilkła i wśród kompletnej ciszy rozległ się donośny głos spikera: Achtung! Achtung! Sondermeldung! Das Oberkommando der Wehrmacht gibt bekan: Unsere tapfere Truppen haben heute Paris genommen… dalsze słowa komunikatu utonęły w ogromnej wrzawie szalejących z radości Niemców. (Kazimierz Albin (118), List gończy, Warszawa 1996, s. 33.)
 
Niemcy szaleli z radości. Przez megafony grzmiały marsze wojskowe, strzelano na wiwat. (Włodzimierz Borkowski (360), Relacja w: Oświadczenia t. 115, s. 4.)
 
Krzyczą, śpiewają. Zamontowane na słupach głośniki nadają wojskowe marsze. Po chwili już było wiadomo. Padł Paryż, a więc padła i Francja. Stąd taka wielka radość wśród Niemców. (Jan Zdebik (378), Relacja w: Oświadczenia 139, s. 93.)
 
Nagle rozlega się kanonada, słychać było liczne wystrzały. Od jednego z eskortujących nas policjantów dowiedzieliśmy się, że przed chwilą padł Paryż. (Czesław Sowul (167), Relacja w: Oświadczenia t. 72, s. 160.)
Dla Niemców stanowił wielką zdobycz, dla nas to było to dodatkowe upokorzenie. Oni strzelali na wiwat, my przeżywaliśmy klęskę. (Jerzy Korczowski (625), Relacja w: Oświadczenia t. 146, s. 119.)
 
Wiadomość tę powtarzali z radością nasi konwojenci. Nie muszę podkreślać, że na nas wywarła ona przygnębiające wrażenie. (Bronisław Cynkar (183), Relacja w: Oświadczenia t. 75, s. 84.)
 
Paryż padł! Była to dla nas wieść straszna. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, zwłaszcza w naszym położeniu. (Kazimierz Szczerbowski (154), Relacja w: Wspomnienia t. 1, s. 122.)
 
Tak też i prysła ostatnia nadzieja, gdyż liczyliśmy na zwycięstwo Francji. (Józef Paczyński (121), Relacja w: Oświadczenia t. 100, s. 94.)
 
Pod nami zapadłą się ziemia, przecież cały naród wierzył w potęgę Francji; jaki będzie los armii, do której nie udało się nam dotrzeć? Pogrążeni w rozpaczy ocknęliśmy się, kiedy pociąg opuszczał Kraków… (Kazimierz Albin (118), List gończy, Warszawa 1996, s. 33-34.)
 
Długo staliśmy na punkcie granicznym między Generalgouvernement a Rzeszą. Teraz nie było wątpliwości, że jedziemy na roboty do Niemiec. (Kazimierz Albin (118), List gończy, Warszawa 1996, s. 34.)
 
***
 
Opowieść rozpoczyna się od samego momentu aresztowań i przewożenia do więzienia w Tarnowie, kończy się natomiast najdłuższym apelem po pierwszej ucieczce więźnia Auschwitz, Tadeusza Wiejowskiego, która miała miejsce 6 lipca 1940 r. Wówczas, już po nadaniu numerów obozowych, morderczej kwarantannie, przebraniu w pasiaki i nałożeniu obowiązku niewolniczej pracy, rytuał „lagrowania”, czyli wtłaczania człowieka w obozowy system terroru, dobiegł końca. W tym pierwszym okresie widać, niemalże jak w pigułce, najważniejsze elementy polityki koncentracyjnej: faktyczne wyjęcie osadzonych spod prawa, świadomą dehumanizację, hierarchię struktury więźniarskiej oraz totalną ingerencję w każdy aspekt bytowania więźniów – zarówno w pracy, w czasie niby-wolnym, w porze noclegów, posiłków, w momencie zachorowania, jak i w namiastkach życia społecznego.
 
Tylko części z więźniów pierwszego transportu udało się przeżyć Ci, którzy przetrwali, po wojnie złożyli świadectwa tych tragicznych dni, ocalając jednocześnie pamięć o kolegach, którzy w obozie zginęli. Ta wielość spojrzeń na początkowy okres organizacji obozu pozwala skonfrontować ze sobą indywidualne pamięci i zespolić je w wielogłosową narrację o pobycie w więzieniu w Tarnowie, o historii samego transportu oraz o pierwszych trzech tygodniach obozu.
 
Książka jest pierwszą częścią cyklu „Miejsce Prawdy”, który historię byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady opisze głosami świadków historii, tych którzy piekło Auschwitz-Birkenau sami przeszli.  Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej Muzeum (http://auschwitz.org/ksiegarnia/).
 

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×