fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Po „następnym dniu”

Kiedy właściwie będzie po owym „następnym dniu”? Za tydzień, miesiąc czy nawet za rok? Czasami Bóg, samo życie, wszechświat zmusza cię do „zresetowania” ustawień „do zera”, nie pytając, czy chcesz to zrobić, czy nie. Po prostu daje ci nowy początek.
Po "następnym dniu"
okładka ksiązki: Andrzej Dębowski

Tekst oryginalnie napisany w języku angielskim.

Tłumaczenie: Paulina Olivier.

Droga czytelniczko, drogi czytelniku! Jestem bardzo wdzięczna za uwagę, jaką poświęcasz zarówno tej historii, jak i historiom innych uchodźców. Nie wyobrażasz sobie, jak ważna jest Twoja chęć poznania doświadczeń życiowych osoby, której nie znasz, oddalonej od Ciebie o tysiące kilometrów, kiedy zamiast tego mógłbyś/mogłabyś po prostu oglądać filmy lub wyjść z przyjaciółmi i dobrze się bawić. Twoja uwaga jest bezcenna. Dziękuję i mam nadzieję, że będziesz zadowolony_a z lektury.

Rozdział 1: środa

23 lutego 2022, środa

Od dziecka nie lubiłam śród… Możliwe, że niektórzy z Was mnie zrozumieją, inni z kolei się ze mną nie zgodzą. Dla mnie to było po prostu uczucie: „uch… znowu środa… lepiej niż poniedziałek, ale wciąż nie jest to sobota albo przynajmniej piątek”. Jednak ta środa była zdecydowanie wyjątkowa. Moja mama miała urodziny, a ponieważ ja jak zwykle byłam bardzo zajęta pracą, zdecydowałyśmy, że przełożenie świętowania na następny dzień nie będzie problemem. Zmęczona, a jednocześnie podekscytowana, że w końcu będę miała trochę wolnego czasu i uroczystą, rodzinną kolację, zamykam laptopa. „Jutro nie ma pracy, jeeej!”. Mówię „dobranoc” mamie, sprawdzam, czy kot ma jedzenie i wodę, przytulam go i kładę się spać. Następnego dnia mam wiele rzeczy do zrobienia.

Rozdział 2: następnego dnia

24 lutego 2022, czwartek

4:00

Charków, piękne, wielokulturowe miasto, w którym się urodziłam i mieszkałam prawie całe życie, śpi pod śnieżnym kocem. Światła są wyłączone, nawet te w centrum miasta, a większość mieszkańców śpi. Wyjątkiem są ci, którzy wciąż oglądają świąteczne filmy, mimo że jest już luty. Mam przed sobą jeszcze chwilę snu, kiedy, nagle z niego wyrwana, myślę: „co to, do diabła, za dźwięk mnie budzi? Czy ja śnię? Dlaczego mój typowy dla ukraińskiej zimy widok z okna: łagodny, śnieżny i spokojny, nagle się zmienia?”. Gdzieś w oddali, jakieś sześć‑ -siedem kilometrów od naszego domu, niebo przecinają pomarańczowożółtawe błyski, jakby magowie z książek o Harrym Potterze toczyli pojedynek. Szybko orientuję się, że to niemożliwe: „obudź się, przecież nie ma żadnych magów!”. To nie powinno tak wyglądać, z tymi dziwnymi błyskami (na niebie) i dźwiękami głośniejszymi niż burza. Oto i jest… „następny dzień”, na który tak się cieszyłam…

4:37

Mimo że dosłownie trzęsę się ze stresu i mam przeczucie, które już mnie nie opuści, próbuję się zorganizować.

„Rozpoczęła się wojna, Ukraina jest atakowana” – słyszę we wszystkich serwisach informacyjnych, a wszyscy moi koledzy i przyjaciele pytają: „Co? To nie jest jakiś niecny żart? Ludzie, których uważaliśmy za naszych «braci i siostry», atakują nas?”. „Ludzie, dajcie spokój, odpowiadam, jest 2022 rok, to nie może być prawdziwa wojna – skończy się najpóźniej do końca dnia, który tak naprawdę nawet się jeszcze na dobre nie zaczął. Po prostu chodźmy spać, obudzimy się później i zobaczycie, że miałam rację, to będzie tylko nasz zły sen”.

8:00

Dźwięk budzika. Ale nie było już kogo budzić – nie śpię od czwartej rano, ale o dziwo nie biegam po domu w panice, tylko leżę, wpatrując się w sufit i zatapiając w myślach. Dziesiątki, może setki myśli przebiegających przez głowę. Czy zdjęcia i filmy zniszczonych budynków i rannych, czy co gorsza martwych ludzi są prawdziwe? Czy to nie jest tylko jakiś podły żart? Mózg po prostu nie chce w to uwierzyć. Co ludzie pakują do uchodźczej walizki? Czy taksówki działają? Jak dostaniemy się na stację kolejową, żeby gdzieś uciec? Dokąd właściwie możemy uciec? Może powinnam czytać wiadomości, żeby być na bieżąco? A może lepiej jest po prostu być wdzięcznym, że w mojej dzielnicy jest cicho i nie ma żadnych oznak aktywności wojska? Jak pójdziemy dziś na rodzinny obiad? Muszę się uspokoić, znaleźć sobie jakieś zajęcie. Zaraz, czy ja w ogóle mam coś do jedzenia na śniadanie? Nie miałam czasu na zakupy, prawda? NIE MIAŁAM czasu na WIELE rzeczy w moim życiu, ale czy mam jeszcze czas na cokolwiek?

Rozdział 3: po „następnym dniu”

Nie odważyłabym się narzekać na „straszne dni mojego życia podczas wojny, zanim podjęłam decyzję o opuszczeniu mojego kraju”, nie. Ze względu na szacunek, jaki mam wobec tych tysięcy, setek tysięcy ludzi, którzy mieli o wiele mniej szczęścia niż ja. Tysiące ludzi zostało rannych 24 lutego, setki zostało zamordowanych, dzieci zostały sierotami, tak wielu ludzi i ich zwierząt jest nadal uwięzionych pod zgliszczami domów. Wracając do (wspomnianego) „następnego dnia” – byłam przerażona, zwłaszcza po usłyszeniu myśliwców przelatujących nad naszym domem. Narzekałam na okoliczności i byłam zagubiona, dosłownie zagubiona. To pewnie dlatego (moja) podświadomość krok po kroku chowała te złe wspomnienia i przeżycia głęboko na „półki” mózgu i teraz leżą one tam jak stara, zapomniana i zakurzona książka. Wszystko co wydarzyło się po „następnym dniu”, na który tak bardzo czekałam, jest głęboko ukryte, ale nigdy nie zniknęło i na zawsze jest częścią mojego życiowego doświadczenia. Są pewne rzeczy, które wciąż wpływają na nas mocniej, jak na przykład samolot, który zniżając się do lądowania na lotnisku w Warszawie, wydał głośny dźwięk, co natychmiast przywołało wspomnienia i uczucie strachu… Człowiek wtedy żałuje, że nie jest komputerem, w którym mógłby po prostu „usunąć wspomnienie”. W niektórych przypadkach sama opcja „wyczyść pamięć” nie wystarcza i chciałoby się „zresetować ustawienia” do zera, żeby móc zacząć od nowa.

Rozdział 4: dzisiaj

Być może zauważyłeś_aś, że w poprzednim akapicie nie ma daty. Kiedy właściwie będzie po owym „następnym dniu”? Za tydzień, miesiąc czy nawet za rok? Dowiemy się tego razem, jeśli nie masz nic przeciwko.

Czasami Bóg, samo życie, wszechświat (nie ma znaczenia, jak zdecydujesz się to nazwać, w zależności od swoich religijnych lub życiowych przekonań) zmusza cię do „zresetowania” ustawień „do zera”, nie pytając, czy chcesz to zrobić, czy nie. Po prostu daje ci nowy początek.

Czy kiedykolwiek słyszałeś o pięciu etapach żałoby, zwanych również DA BDA *? Krótko mówiąc, możemy przeżywać żałobę w wielu różnych sytuacjach, w tym gdy tracimy wolność, ukochanych ludzi, zwierzęta domowe, domy itp. Żal dotyczy straty, która może przybierać różne formy. To sprawia, że doświadczamy całego spektrum stanów emocjonalnych, takich jak zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresja, akceptacja. Dokładnie przez to przechodziłam w czasie „następnego dnia”, który jednak trwał znacznie dłużej niż tylko jeden dzień. Zaprzeczenie, kiedy nie dowierzałam, że faktycznie toczy się wojna, że niszczone są miasta i domy, a ich mieszkańcy zostają ranni lub zamordowani. Gniew, kiedy zdawałam sobie sprawę, że zaprzeczanie nie może trwać wiecznie i czułam tylko nienawiść i agresję wobec sytuacji, ponieważ nie byłam w stanie powstrzymać tego szaleństwa, mogłam tylko sama oszaleć. Targowanie się, które było jak zagubienie się w labiryncie własnego „co by było, gdyby…” lub „gdyby tylko…”, doprawione poczuciem winy z powodu opuszczenia domu, który zbudowali moi rodzice, w którym dorastałam i starałam się, żeby był przytulny. Niepewność co do przyszłości. Depresja – spanie, jedzenie, uczucie przytłoczenia i smutku… Ogólnie rzecz biorąc istnienie, ale nie życie życiem, które się kochało. Nieświadomość tego, co wydarzy się w przyszłości, jest ekscytująca, ponieważ jest jak przygoda, ale w takich okolicznościach dla wielu osób może być naprawdę przerażająca. I wreszcie – akceptacja. Być może najtrudniejsza ze wszystkich. Nie chodzi o to, by po prostu powiedzieć „nie przeszkadza mi to, co się stało”, chodzi o to, by faktycznie to przyznać, poczuć i zrozumieć, że życie się nie kończy, że powiedzenie „dopóki nie wygram, to nie jest koniec” jest jak najbardziej prawdziwe. Tak więc DABDA, wszystkie pięć etapów żałoby, przez które przeszłam do dziś.

Dziś jest 15 sierpnia 2023. Minęło (już) trochę czasu od lutego 2022 roku, prawda?

***

Piszę ten tekst, wdzięczna za możliwość zdrowienia mojej psychiki i podzielenia się moją historią. Czy mam coś więcej do powiedzenia? Nie, ten trudny dla Ukraińców i całego świata czas, który jest za nami, z pewnością zostanie zapisany w historii.

Czy chcę coś powiedzieć temu, kto to czyta? Tak!

Droga czytelniczko, drogi czytelniku! Przede wszystkim chciałabym jeszcze raz podziękować za zainteresowanie i czas poświęcony na przeczytanie tego tekstu.

Po drugie, dziękuję mojej rodzinie i przyjaciołom. A także ludziom, którzy z jakichś powodów zniknęli z mojego życia – tak pewnie jest lepiej.

Po trzecie, oczywiście, Polsce, w której teraz mieszkam. Cudownym, życzliwym Polakom i wszystkim ludziom z całego świata, którzy wspierają Ukrainę – nie dalibyśmy rady bez waszej pomocy. Jesteśmy na zawsze wdzięczni.

I wreszcie pewnej wyjątkowej osobie, która pomogła mi przejść przez wszystkie zmartwienia i obawy, które miałam. Która nauczyła mnie cierpliwości, której nigdy nie miałam, pokazała mi, że dopóki nie wygram, to nie jest koniec, i wielu innych rzeczy. Drogi M. G., dziękuję!

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×