fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Po małych drogach Łatgalii

Z Łotwą łączy nas nie tylko położenie geograficzne, lecz także różne historyczne związki i postacie. Gustaw Manteuffel to jedna z nich.
Po małych drogach Łatgalii

W tym roku, dzięki wsparciu Instytutu POLONIKA, zostało ogłoszone drukiem pierwsze  dwujęzyczne, polsko-łotewskie, wydanie „Inflant Polskich” Gustawa Manteuffla. Na szczęście koronawirus nie stanął na drodze realizacji dobrej inicjatywy, a taką – w moim przekonaniu – jest ta publikacja.

Prapoczątki tegorocznego wydania sięgają lat 60. XIX wieku, kiedy to w jednej z ryskich gazet ukazywały się artykuły młodego arystokraty pochodzącego z Drycan w ówczesnej guberni witebskiej. W 1869 roku zebrano je i ogłoszono pod tytułem „Polnisch Livland”. Niedługo potem Manteuffel został zachęcony, między innymi przez Józefa Ignacego Kraszewskiego, do publikacji tekstu w języku polskim. Z różnych powodów polska wersja dzieła zeszła z prasy drukarskiej dopiero w 1879 roku, w zasłużonej oficynie Jana Konstantego Żupańskiego w Poznaniu. W tym roku „Inflanty Polskie” wróciły na Łotwę. Bardzo cieszy fakt, że tym razem w języku łotewskim, jako znakomity rozdział międzynarodowej współpracy polsko-łotewskiej.

Z Łotwą łączy nas nie tylko położenie geograficzne, lecz także różne historyczne związki i postacie. Gustaw Manteuffel to jedna z nich. Tytułowa Łatgalia oznacza południowo-wschodnią część Łotwy, dawniej nazywaną Inflantami Polskimi, która jako województwo inflanckie wchodziła w skład I Rzeczypospolitej. Do 1772 roku ziemie te należały do Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Kilka słów poświęcę autorowi „Inflant Polskich”, a w zasadzie krótkiej lekturowej podróży do ciekawych miejsc związanych z jego biografią, choć nie zawsze leżących na popularnych trasach turystycznych. Baron Gustaw Manteuffel (1832–1916) urodził się niedaleko Rzeżycy (łot. Rezekne). Był potomkiem „starodawnej szlachty krzyżacko-rycerskiej na kresach inflanckich”, jak brzmi nazwa jednego z jego pism. Zawołanie rodowe Manteufflów to „Nil sine Deo, omnia cum Eo!” („Nic bez Boga, wszystko z Nim!”). Przyszły dziejopis całe swoje życie związał z Inflantami Polskimi. Po kilkunastu latach spędzonych w rodzinnym pałacu wyruszył do Mitawy, gdzie uczył się w tamtejszym gimnazjum. Wówczas w miejscowym kościele, ufundowanym przez księcia kurlandzkiego Jakuba Kettlera, służył do Mszy Świętej wraz z innym historykiem Lubomirem Gadonem. Warto odnotować, że sakrament bierzmowania autor „Inflant Polskich” przyjął w Drycanach. Siedziba polsko-inflanckich Manteufflów była tym miejscem, do którego chętnie wracał, nawet wówczas, gdy ta majętność do nich już nie należała.

W Dorpacie (obecnie Tartu w Estonii), gdzie studiował arkana prawa dyplomatycznego, Manteuffel podziwiał ruiny świątyni, w której dawno temu głosił kazania Piotr Skarga. Swoją drogą to właśnie na bazie ufundowanego w czasach Skargi kolegium jezuickiego Szwedzi stworzyli później własny uniwersytet w tym mieście. Następnie pozostałości budowli posłużyły Rosjanom do umieszczenia uniwersyteckiej biblioteki we wnętrzu niegdyś wspaniałego obiektu kultu religijnego.

Kiedy Manteuffel studiował tajniki dyplomacji, jego matka i jej siostra ufundowały w Drycanach murowaną świątynię, na miejsce dawnej, drewnianej. Ten arystokratyczny ród polsko-inflancki nie cieszył się zbyt długo nową budowlą sakralną, ponieważ jego majątki zostały na wiele lat zasekwestrowane przez władze rosyjskie za aktywny udział braci Gustawa w styczniowej insurekcji 1863 roku. Jego matka, gorliwa katoliczka, baronowa Maria z Ryków Manteufflowa, była hojną donatorką miejscowych kościołów. Zmarła w Rydze, dokąd przeniosła się po powstaniu wraz z częścią najbliższej rodziny.

Okres ryski życia dziejopisa to czas aktywnie spędzony na utrwalaniu dziedzictwa dawnej Rzeczypospolitej oraz symboliczna obrona zachodniego chrześcijaństwa przez tego błędnego rycerza swoich czasów. Obrona przed coraz bardziej ekspansywnym prawosławiem, utożsamianym przez niego z imperialną Rosją. Różne zakazy i szykany, którym było poddawane rzymskokatolickie duchowieństwo w drugiej połowie XIX wieku, dobrze widać na przykładzie biskupa Franciszka Albina Symona, którego de facto wyrzucono z kraju, wpierw zsyłając go do Odessy.

Na Łotwie Manteuffel żywo angażował się w życie wspólnoty katolickiej zarówno w Rydze, jak i innych miejscach dawnych krain inflanckich. Dość wspomnieć, że wspierał finansowo wznoszenie nowych obiektów sakralnych w Rydze, Mitawie i Rzeżycy. Był także autorem koncepcji misternie wykonanego albumu „Terra Mariana” dla papieża Leona XIII od nadbałtyckich katolików. Dla mieszkańców Łatgalii jednak najważniejszą zasługą historyka było wydawanie pierwszego periodyku w mowie łatgalskiej. Przyczyniło się to do utrwalenia pisanej odmiany języka łatgalskiego, czasami uznawanego za etnolekt języka łotewskiego. Dziejopis publikował także przekłady fragmentów Biblii oraz teksty modlitw po łatgalsku. Co ciekawe – wydawany przez Manteuffla katolicki kalendarz w wolnej Łotwie doczekał się kontynuacji i ukazuje się do dziś. Autor wielu pism poświęconych swoim rodzinnym stronom zmarł w Poniedziałek Wielkanocny 1916 roku. Pochowany został na drycańskim cmentarzu przykościelnym w pobliżu grobu swoich rodziców. Stopniowo pamięć o Manteufflu jest przypominana. Część dzieł tego autora, po ponad stu latach, wznowiono. Miejscowy proboszcz z Drycan, ksiądz Maris Laureckis, od kilku lat stara się o stworzenie izby pamięci poświęconej historykowi.

Gustaw Manteuffel zmagał się z rosyjską cenzurą, grubym murem niewiedzy na temat jego rodzinnych stron, a także niemieckimi historykami, próbującymi zmarginalizować lub przemilczeć istnienie dawnego województwa inflanckiego – Inflant Polskich. Pamiętając o znakomitych rycerskich tradycjach rodowych, choć już nie mieczem, a piórem, stawiał czoło nie tylko naukowym rywalom. Nigdy na stałe nie opuścił Łotwy (nawet po utracie rodowych majątków przez jego rodzinę, będącej karą za aktywny udział w powstaniu styczniowym braci Gustawa, nie zdecydował się na wyjazd do Królestwa Polskiego czy do Galicji). W swojej nieco utopijnej wierze w odrodzenie przedrozbiorowej Rzeczypospolitej był tam osamotniony, jednak w tym, co robił, był dużo głębszy sens niż wskrzeszenie instytucji państwa. Stworzył wiele dzieł, które – choć umiejscowione w bardzo konkretnej przestrzeni – są dla nas uniwersalną nauką.

Ponadczasowość dziejopisarskich dokonań Gustawa Manteuffla nie wynika jedynie z faktu, że utrwalił on pamięć o inflanckim wątku historii Rzeczypospolitej. O ich dużej wartości świadczy również, że jego pisma wciąż wzbudzają zainteresowanie badaczy i innych czytelników. Opowieści o Inflantach, dziejach tej krainy oraz zamieszkujących ją ludziach pomagają zrozumieć procesy, jakie zachodziły na pograniczu, na styku wielu kultur, narodowości, religii. W polsko-inflanckim mikroświecie możemy dopatrywać się paraleli na przykład z sytuacją większości miast, miasteczek i wsi, w których sąsiadów nie tylko dzielą pochodzenie, zapatrywania i poglądy, lecz także łączy wspólnie zamieszkiwana przestrzeń. Co prawda mechanizmy tworzenia się, czy raczej gotowa panorama, społeczeństwa wielokulturowego zostały nieco uładzone i upiększone przez Manteuffla, ale dzięki jego pracom widzimy, jak mogła funkcjonować taka bogata mozaika społeczna.

Na przykładzie życia i działalności tego historyka jak w laboratorium możemy prześledzić skomplikowany proces polonizacji i w tym przypadku dobrowolnego przyjmowania polskości za własną identyfikację. Nie był to casus odosobniony, ale wyróżnia go miejsce zajścia tej przemiany. W odróżnieniu od Warszawy czy Krakowa na terenie guberni witebskiej czy w Rydze nie występowały w zasadzie dodatkowe czynniki wspierające asymilację. W Małopolsce i na Mazowszu znajdowały się królewskie rezydencje i nekropolie władców. W Wieliczce i na wsiach koło Łowicza mieszkali i mieszkają Polacy. W okolicach Rzeżycy (obecnie Rezekne) liczebnie dominowali i dominują Łotysze. Badacze, jak choćby Dorota Samborska-Kukuć i Krzysztof Zajas, słusznie uważają ten proces zachodzący w dawnym województwie inflanckim za arcyciekawy fenomen, który świadczy o asymilacyjnej potędze kultury polskiej.

Manteuffel był także mecenasem. Wspierał instytucje publiczne różnymi darami. Były to dzieła o wyjątkowej wartości materialnej i intrygującej, symbolicznej wymowie. Czego możemy dowiedzieć się, patrząc na misternie dekorowany, srebrny łańcuch rektorski Uniwersytetu Jagiellońskiego z 1900 roku? Mowa nie tyle o technicznym aspekcie dzieła, ile raczej o historii, jaka kryje się za jego powstaniem. Czy symbolika świętego Stanisława ogranicza się jedynie do tradycji uniwersyteckiej? Co mówi do nas kunsztownie wykonana przez ryskich rzemieślników oprawa książki „Inflanty Polskie”, która znajduje się w zbiorach Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie? Można by rzec „habent sua fata libelli” (i książki mają swoje losy). Jakie to losy? Warto się przekonać, sięgając po dzieła historyka z Drycan. Wiele z nich można znaleźć w cyfrowej Bibliotece Narodowej – Polona. Warto jednak zwrócić szczególną uwagę na tegoroczne wydanie „Inflant Polskich”.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×