Po czyjej stronie? Zamiast życzeń na Wielkanoc
Co można napisać nowego na Wielką Noc po dwudziestu wiekach? Czy coś da się dodać?
A może nie trzeba? Można powtarzać cały czas to samo: kilka prostych, krótkich zdań o niewyobrażalnej mocy przemieniania świata i życia.
Bóg oddał swoje życie za wszystkich – nie tylko za wybranych. Umarł w cierpieniu, solidaryzując się z człowiekiem w sposób najbardziej skrajny. Zgodził się na to z miłości. Pokonał śmierć, która nie jest końcem tej historii.
To Nowina wstrząsająca, ale prawdziwie Dobra.
I wymuszająca reakcję. Niosąca konsekwencje.
Bóg jest bity. Miejsce chrześcijan i chrześcijanek jest więc przy bitych: w rodzinie, na ulicy, w szkole, na komisariatach, w katowniach, w miejscach niewolniczej pracy na całym świecie. Stawanie po stronie bijących to bluźnierstwo.
Bóg umiera. Chrześcijanie i chrześcijanki muszą więc towarzyszyć umierającym. Na szpitalnych oddziałach, na ulicach naszych miast każdej zimy, w domach, na wojnie, w lasach i na bagnach. Kto pomaga zabijającym napastnikom, kimkolwiek by nie był, obraża Boga.
Bóg pragnie. Chrześcijanie i chrześcijanki powinni więc karmić, poić, odziewać. Kto mieni się chrześcijaninem, a nie dzieli się tym, czego ma w nadmiarze, ma przed sobą długą drogę. Ja mam.
Bóg jest lżony i opluwany. Obciążany ponad miarę. Piętnowany. Bezpodstawnie oskarżany. Zdradzany. Osamotniony. Miejsce chrześcijan i chrześcijanek jest więc po stronie lżonych, opluwanych, wykorzystywanych, okradanych, wyrzucanych, gwałconych, naznaczanych, zdradzanych, samotnych. Tak, po drugiej stronie tych relacji i czynów też są ludzie. Im też należy się miłość. Wybaczenie i rezygnacja z zemsty. Ale nie nasze wsparcie w złu.
Tyle oczywistych drogowskazów. Nie sposób żyć tym wszystkim naraz, zawsze i do końca. To umiał Bóg. W świecie tak skomplikowanych zależności, gdy nasze działania wpływają na życie tak wielu innych, często tak odległych od nas, czyste sumienie to fantom, a nie realny cel. Ale to nie zwalnia z odpowiedzialności. Chrześcijanie i chrześcijanki powinni być ludźmi drogi, nie stagnacji, dążenia, nawet jeśli nieuchronnie się niekończącego, poszukiwania, a nie kurczowego trzymania się tego, co tu i teraz, mnożenia talentów, nie ich zakopywania.
Obyśmy więc umieli i umiały tak żyć choć trochę. I oby nadchodząca Pascha nam w tym pomagała. Tego wszystkim, w tym sobie, życzymy.