fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Po co nam Bug?

Zapora elektroniczna wzdłuż Bugu ma służyć ochronie granicy. Straż Graniczna podaje statystykę mówiącą o niespełna 400 próbach sforsowania rzeki od strony białoruskiej w 2024 roku. Na zapobiegnięcie jednej próbie przypadałoby więc około 700 tysięcy złotych.
Po co nam Bug?
fot.: Wojtek Radwański

Zdjęcia: Wojtek Radwański, tekst: Ernest Małkiewicz.

Pod koniec listopada w sieci pojawiły się pierwsze informacje i zdjęcia znad zniszczonego wycinkami i ciężkim sprzętem Bugu. Do niedawna mówiło się, że to nasza ostatnia dzika rzeka. Dziś trudno byłoby zgodzić się z takim twierdzeniem. Bug był sukcesywnie dewastowany od 2021, kiedy to pojawiły się doniesienia o zabójczym dla zwierząt i niebezpiecznym dla ludzi drucie żyletkowym rozpiętym na jego polskim brzegu. Pod koniec zeszłego roku do tak zwanej concertiny dołączyła masowa wycinka drzew i zarośli na kilka metrów od rzeki – mająca służyć budowie systemu monitoringu na słupach. W niektórych miejscach kamery już ustawiono. Rdzewiejący drut ma zostać usunięty, na razie jednak spotkać go można na każdym kroku.

Pod siekierę poszły liczne rezerwaty przyrody – w największej skali Łęg Dębowy i Szwajcaria Podlaska – a także drzewa spowalniające erozję brzegu przy zabytkowej cerkwi w Krzyczewie, co w niedalekiej perspektywie może zagrozić jej zniszczeniem. Zresztą problem ten nie będzie ograniczony do jednego miejsca. Pozbawiony stabilizacji ze strony korzeni, wysoki brzeg Bugu będzie się osypywał, przez co paradoksalnie może stać się łatwiejszy do sforsowania. Razem z osuwającym się gruntem w rzece mogą się znaleźć także nowowybudowane słupy monitoringu, na które przeznaczono prawie 280 milionów złotych.

Odpowiedzialna za tę dewastację Straż Graniczna utrzymuje, że celem jej działań jest zabezpieczenie granicy państwowej przed jej nielegalnym przekraczaniem. Podaje przy tym statystykę mówiącą o niespełna 400 próbach sforsowania rzeki od strony białoruskiej w 2024 roku. Na zapobiegnięcie jednej próbie przypadałoby więc około 700 tysięcy złotych – i to nie wliczając kosztów „przygotowania” terenu pod budowę systemu monitoringu. Zamiast na przykład na poprawę warunków w ośrodkach dla cudzoziemców, SG woli wydawać pieniądze na źle pojmowaną ochronę granic.

Skuteczność tych działań jest zresztą co najmniej wątpliwa, jak pisali Adam Wajrak, Regina Skibińska i Wojciech Kość. Po pierwsze, jak już wspomniałem, brzeg Bugu będzie erodować, istnieje więc szansa, że słupy monitoringu nie zagrzeją w jego okolicy miejsca na długo. Po drugie, wykarczowany teren stał się nagle doskonale widoczny z drugiej strony rzeki, a więc ze strony państwa, które podejmuje wobec Polski wrogie działania. Białorusini mogą od tej pory dokładnie obserwować naszą stronę granicy. Po trzecie, za jakiś czas wilgotny nadrzeczny mikroklimat sprawi, że brzeg porośnie gęstymi zaroślami, które uniemożliwią obserwację za pomocą kamer i wśród których ukryć się będzie o wiele łatwiej niż w dojrzałym, pełnym prześwitów lesie. Oczywiście, wycinki można prowadzić dalej, żeby jednak były skuteczne musiałyby się odbywać więcej niż raz do roku, co stawia przed nami pytanie o dalsze koszty. Otwarty teren zresztą w tym miejscu istniał i nie był zagrożony zasłonięciem – powierzchnia szeroko rozlewającego się Bugu jest doskonale widoczna z obu brzegów.

Przy tej skali zniszczeń chciałoby się znaleźć jakiekolwiek logiczne uzasadnienie, tego jednak brak. Chyba  że jest nim, jak zwykle, chęć zdobycia kapitału politycznego przez demonstrujących swoją sprawczość rządzących oraz korzyści materialnych przez firmy, które zwyciężyły w przetargu. Zrujnowano całe ekosystemy i siedliska licznych gatunków zwierząt, w tym takich objętych ochroną gatunkową. Z całą pewnością niektóre z nich nie zdołały się wydostać ze swoich siedzib rozjeżdżanych ciężkim sprzętem. Przy zmniejszonym zacienieniu woda w Bugu zacznie bardziej nagrzewać się w ciepłych miesiącach, co utrudni funkcjonowanie jej mieszkańcom.

I to wszystko zaledwie dwa lata po ekologicznej katastrofie na Odrze.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×