fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Pendolino nie zmieni polskiej kolei

Nawet trasy obsługiwane pociągami Pendolino wciąż będą mocno odstawać od europejskiej rzeczywistości. Między Warszawą i Krakowem, kursować ma dziennie 16 pociągów, z Pragi do Brna jeździ ich 32. W dodatku wszystkie w tej samej cenie i bez rezerwacji.

ilustr.: Kuba Mazurkiewicz


 
Już za dwa tygodnie pociągi Pendolino („Wahadełko”) – a właściwie Pseudolino, bo Polska zakupiła Pendolino bez mechanizmu wychylnego nadwozia – mają rozpocząć rozkładowe kursy po polskich torach. Przedstawiciele spółki PKP Intercity głoszą, że „pociągi Pendolino na polskich torach oznaczają nową jakość”. Podobne głosy pojawiały się już wcześniej: „Pendolino zmieni obraz niedomagającej kolei i brudnych pociągów” mówił Andrzej Massel, wiceminister transportu ds. kolei w latach 2010-2013.

 
Opinie, że składy Pendolino, które zostaną skierowane do obsługi linii z Warszawy do Trójmiasta, Krakowa, Katowic i Wrocławia, przywiozą przełom dla polskiej kolei, stanowią tylko zaklinanie rzeczywistości. W rzeczywistości pociągi, które mogą osiągać prędkość 250 km/h (choć długo jeszcze tak szybko nie pojadą), to próba ucieczki przed ciężkim stanem, w jakim znajduje się kolej w Polsce.
 
Pendolino nie wjeżdża w dobrze działający system kolejowy – raczej stanowi kwiatek do dziurawego kożucha. W ciągu minionych dwóch dekad polska sieć kolejowa skurczyła się o jedną czwartą (to niechlubny europejski rekord). Na wciąż funkcjonujących liniach kolejowych pociągi, w porównaniu z Europą, jeżdżą niezwykle rzadko. Podczas gdy w Czechach czy w Niemczech pociągi – tak na trasach lokalnych, jak i dalekobieżnych – kursują regularnie co pół godziny, co godzinę, od świtu do późnego wieczora, w Polsce mamy problem z „pociągami-alibi” – połączenia niby są, ale jest ich tak mało, że nie zapewniają akceptowalnego poziomu mobilności. Przykładowo w Suwałkach pojawiają się cztery pociągi na dobę, w Braniewie – trzy, a do Milicza koleją dojedziemy tylko w piątki i niedziele. Na dziesiątkach tras kolej nie potrafi zagospodarować rosnącej mobilności społeczeństwa, lecz jedynie biernie się jej przygląda.
 
Nawet trasy obsługiwane pociągami Pendolino wciąż będą mocno odstawać od europejskiej rzeczywistości. Wedle zapowiedzi – po wprowadzeniu do eksploatacji od 14 grudnia 2014 r. pociągów Pendolino – między dwoma największymi polskimi miastami, Warszawą i Krakowem, kursować ma w sumie 16 pociągów na dobę. Dla porównania z Pragi do Brna – a więc między dwoma największymi miastami Czech – codziennie kursują 32 pociągi. W dodatku wszystkie – pospieszne, intercity, eurocity – objęte są tą samą taryfą, a pasażer nie musi rezerwować miejsca, dzięki czemu po skończonym spotkaniu, wcześniejszym zakończeniu zajęć na uczelni czy przedłużających się bisach na koncercie może po prostu wsiąść do najbliższego pociągu.
 
Tymczasem w Polsce zdecydowano, że składy Pendolino nie tylko będą objęte obowiązkową rezerwacją miejsc, ale wręcz ich reglamentacją. Na każdy pociąg będzie sprzedawanych tylko tyle biletów, ile jest w składzie miejsc siedzących. W dodatku ten, kto będzie chciał kupić bilet na pokładzie pociągu, zostanie potraktowany jako gapowicz i będzie musiał uiścić opłatę dodatkową wynoszącą 650 zł! Reglamentacja stoi w sprzeczności z planem, by Pendolino było narzędziem na rzecz odzyskania pasażerów masowo utraconych przez polską kolej. Pamiętajmy, że najlepiej działające koleje w Europie – niemieckie, duńskie czy szwajcarskie – nie stosują obowiązkowych miejscówek, nawet w ostatniej chwili zapewniając pasażerom możliwość elastycznego wyboru godziny podróży. Dobry przewoźnik kolejowy świetnie bez rezerwacji miejsc prognozuje jakiego dnia, o jakiej porze, na jakich trasach będzie dużo pasażerów i dostosowuje podaż miejsc do popytu. W okresach szczytowej frekwencji przewoźnicy i pasażerowie akceptują podróż na stojąco, pamiętając o zasadzie, że „lepiej stać w pociągu niż zostać na dworcu”.
 
Symbolem tego, w jak okaleczony system wjeżdża Pendolino jest linia Warszawa – Gdańsk. Do tej trasy dołącza się 10 linii, na których w ciągu minionych dekad zlikwidowano kursowanie pociągów lub co więcej zdemontowano tory. Przez to mieszkańcy Nowego Miasta Lubawskiego, Lubawy, Dzierzgonia, Kwidzyna, Lidzbarka Welskiego, Brodnicy czy Nowego Dworu Gdańskiego nie staną się potokiem podróżnych, który dopłynie do głównego nurtu obsługiwanego przez Pendolino. Dodajmy, że Pendolino będzie bez zatrzymania przejeżdżać przez takie miasta jak Ciechanów, Będzin, Brzeg, Dąbrowa Górnicza, Działdowo, Mława, Opoczno czy Zawiercie, a równocześnie pięć razy zatrzyma się w Trójmieście i trzy razy w Warszawie. Ponadto z kilku województw płyną sygnały, że pociągi Pendolino otrzymały priorytet przy tworzeniu rozkładu jazdy, przez co pociągi regionalne przesunięte zostały na gorsze godziny i w związku z tym w jeszcze mniejszym stopniu będą zaspokajać potrzeby codziennych dojazdów do szkoły i pracy.
 
Jakub Karnowski, prezes PKP, powiedział o Pendolino, że „to symbol zmian na polskiej kolei”. Trudno się z nim nie zgodzić.
 

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×