Papież Franciszek i ekonomia dobra wspólnego
Przez ostatnich kilka dziesięcioleci królowało założenie, wedle którego natura ludzka stanowi niepodważalny fundament obecnego ustroju gospodarczego i jego głównych instytucji – rynku czy zarządzania. Zgodnie z tym założeniem człowiek jest z natury egoistyczny i odrębny. W związku z tym aby zmobilizować go do działania, konieczne są narzędzia takie jak konkurencja, rankingi, nierówność.
Krótka wypowiedź papieża Franciszka skierowana do organizatorek i organizatorów społecznych zakorzeniona jest w kluczowej prawdzie, która staje się widoczna teraz, w czasie ciszy, bezruchu i odosobnienia. Natura człowieka składa się nie tylko z egoizmu i odrębności. W równym stopniu cechuje i przenika ją oddanie oraz potrzeba więzi z drugim człowiekiem. Papież mówi językiem wartości takich jak solidarność i współdziałanie. Po części oczywiście używa takiego języka ze względów religijnych, natomiast nie jest to jego jedyny ważny aspekt. Drugim jest idea alternatywna wobec tych wspierających gospodarkę wolnorynkową – idea dobra wspólnego. Adresując swój list do aktywistów, społeczników, ludzi, którzy na co dzień sprawiają, że świat staje się odrobinę lepszy, papież podkreśla, że ich twarze nie pojawiają się w mediach. Podobnie jest z organizacjami działającymi na rzecz dobra wspólnego. A one istnieją i funkcjonują w różnych obszarach życia społecznego, od samorządów lokalnych, poprzez przestrzenie organizacji pomocy i wsparcia, a na przedsiębiorstwach produkcyjnych i handlowych skończywszy. To idea nie tylko nośna, ale i bardzo odporna – mimo braku wsparcia i osiągania niewielkich korzyści finansowych organizacje tego rodzaju działają od dawna na obrzeżach gospodarki.
Istotą tej idei jest wspólna własność i wspólna odpowiedzialność. Dzielone zasoby to nie to samo, co dobro publiczne – tymi pierwszymi zarządza określona społeczność, podczas gdy publicznymi dysponuje odgórnie państwo i jego instytucje. Społeczności, które troszczą się o odradzanie i trwanie swoich dóbr w czasie, na rzecz obecnych i przyszłych pokoleń, zawsze stawiają sprawiedliwość społeczną – w tym równość oraz bezpieczeństwo społeczne i ekonomiczne – ponad bogactwem czy obfitością konsumpcyjną niektórych jednostek. Konkurencja w tym przypadku prowadzi do marnotrawstwa środków, a współpraca i dzielenie się – do dobrostanu wszystkich. Dysponowanie wspólnymi zasobami wymaga przy tym właściwych logik zarządzania, opartych na wartościach demokratycznych i oddolnych.
I o tym także mówi papież Franciszek w swoim przesłaniu do osób zaangażowanych społecznie. Jedną z głównych zasad jest więź i wzajemna odpowiedzialność. Papież odróżnia ten tryb działania od trybu technokratycznego. Co więcej, wyraża nadzieję, że po pandemii również większe struktury społeczne, takie jak państwa, rozważą przyswojenie takiego podejścia zamiast dominujących obecnie reguł technokratycznych. W centrum mają znaleźć się społeczności, z całą swoją różnorodnością, zamiast wskaźników wzrostu ekonomicznego opartego na nadmiernej produkcji i konsumpcji.
W takim systemie wspólnotowym nie jest ani naturalne, ani konieczne, by motywować do uczestnictwa poprzez zastrzeganie materialnych dochodów jedynie dla niektórych. Uczestnictwo jest bowiem dane na wejściu, jako jeden z fundamentów tak pojętej gospodarki, podobnie jak własność prywatna stanowi fundament gospodarki wolnorynkowej. Jedno zresztą nie wyklucza drugiego, w gospodarce dobra wspólnego istnieje też miejsce na własność prywatną, o ile nie zagraża ona owemu dobru. Dlatego stosowanie rozwiązań takich jak podstawowy dochód dostępny dla wszystkich uczestników wspólnoty jest czymś właściwym, a nawet oczywistym. Zysk z zarządzania wspólnym zasobem przestaje być centralną kategorią, choć organizacje ekonomiczne mogą osiągać dochody i różne korzyści, w tym materialne. To społeczność dysponująca dobrem wspólnym ustala główne cele i strategie ich osiągania.
System oparty na dobrach wspólnych jest na pewno mniej dynamiczny i mniej zorientowany na wzrost niż obecny system kapitalistyczny. Ale nie sposób w chwili obecnej nie pamiętać, jakie problemy społeczno-ekologiczne wiążą się z imperatywem niepohamowanego wzrostu. Pandemia zmusiła nas do przerwania bezustannej hiperaktywności. Wyhamowanie oznacza kryzys. Ale daje także szansę do namysłu. Ekolodzy, ekonomiści, socjologowie i zwykli obywatele przestrzegają nie od dziś, że kontynuacja kursu, na którym ludzkość się znajduje, musi się skończyć wielką katastrofą. Jeśli jednak dobrze wykorzystamy ten czas, to nie musi.
Papież Franciszek prosto i pięknie wskazuje taką ścieżkę odwrotu od skraju przepaści, która nie będzie ani przykra, ani polegająca wyłącznie na poświęceniach. Ba, jest to ścieżka bardzo ludzka i są tacy, którzy już od dawna nią kroczą. Właśnie w duchu papieskiego przesłania powstała inicjatywa „Pacjent Europa”: apel adresowany do unijnych decydentów, postulujący rozwiązania ekonomiczne na rzecz humanitarnego wyjścia Europy z kryzysu związanego z COVID-19. Petycja odbiła się szerokim echem w środowiskach politycznych, ekonomicznych i akademickich. Dziś prosimy o jej podpisanie czytelników Magazynu Kontakt.
Monika Kostera
Zofia Łapniewska