„Papież” – co się odjaniepawla w MOCAK-u?
Objęta patronatem „Kontaktu” wystawa „Papież” w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK dotyczy jednego z największych fenomenów polskiego życia publicznego i duchowego przełomu XX i XXI wieku – postaci Jana Pawła II. Niewielka rozmiarem ekspozycja w Galerii Beta to przyczynek do refleksji nad miejscem, które w naszej zbiorowej wyobraźni zajął papież Polak. To karkołomne zadanie. Kuratorka Delfina Jałowik wybrała salomonowe rozwiązanie i skomponowała ekspozycję na przekór wszelkim oczekiwaniom.
Przed pójściem na tę wystawę warto zastanowić się nad własnym stosunkiem do jej bohatera i postrzeganiem go w szerszym, społecznym kontekście. O Janie Pawle II en masse pamiętamy, raczej nie łącząc postaci z dorobkiem teologicznym czy przesłaniem pontyfikatu, lecz przez pryzmat jego wpływu na najnowszą historię Polski i stałą obecność w życiu publicznym. Pełnił w nim rolę jednego z nielicznych rzadko podważanych autorytetów (za życia), kogoś w rodzaju alegorii ojcowskiej łagodności i wszelkiej dobroci. Po śmierci Jana Pawła II jego dorobek uległ memetyzacji, uproszczeniu, przejęciu przez polityków prawicy i tę część katolickiego laikatu, dla której ważna jest religijność demonstrowana poprzez symbole.
Narodził się kult, w którym Jan Paweł II wbrew własnej woli (wyrażanej publicznie) i tradycji katolickiej stał się opiekuńczym duchem rozmaitych przedsięwzięć, patronem szkół, placów, instytucji, konferencji naukowych (często w tak nietypowych dziedzinach, jak na przykład energetyka i bezpieczeństwo międzynarodowe). Dziedzińce kościołów i przestrzeń publiczną zaludniły papieskie pomniki o cechach totemicznych. Powstały filmy, książki a nawet puzzle i (podobno) gry komputerowe. „Papifikacji” poddano na pewien czas jedną z krakowskich linii tramwajowych i pociąg do Wadowic, który pomalowano w barwy watykańskie. Odgrywano w nim „Barkę”, a personel oferował okolicznościowe kubki i breloki.
Ten rodzaj kultu, przejawiającego się nie tylko w oddolnych inicjatywach, ale coraz częściej w działaniach państwa i samorządów lokalnych, w pewnym momencie osiągnął punkt krytyczny. Dla najmłodszego pokolenia Polek i Polaków, dorastających już po śmierci Jana Pawła II, słowiański papież nie był jednym z twórców przemian w Europie Wschodniej, politycznym i etycznym punktem odniesienia u schyłku systemu PRL. Stał się obiektem wymuszonego kultu, a wkrótce postacią z memów, bohaterem „cenzopapy” i produkowanych taśmowo, niekiedy brutalnie prześmiewczych filmów publikowanych w serwisach społecznościowych. Trudno się dziwić młodzieży reagującej szyderstwem na bezrefleksyjną, brutalną „papifikację” i nadużywanie autorytetu przez władze szkolne czy lokalne. Ale trudno także być głuchym na autentyczną przykrość, jaką odczuwają katolicy trollowani wymyślną, a zarazem dosadną cenzopapą. Od paru lat dorobek Jana Pawła II bywa też poddawany krytyce, zarówno przez antyklerykałów, jak i część katolików. Wytyka mu się konserwatyzm w kwestiach społecznych, odcięcie się od teologii wyzwolenia, pobłażliwość dla polskiego kleru.
Kult Jana Pawła II ma więc oddzielne etapy i zakresy: polityczny, historyczny i religijny (zwłaszcza od momentu beatyfikacji). Często zapomina się o tym, że Karol Wojtyła oprócz roli głowy Kościoła katolickiego był także dramaturgiem, poetą, aktorem podziemnego teatru w czasie niemieckiej okupacji i wreszcie autorem „listu do artystów”. A właśnie papieskie zainteresowanie kulturą i twórczość literacka mogą być rodzajem wentylu, który pozwala upuścić Janowi Pawłowi II nieco rytualnej pompy, skomplikować jego portret. To zdaje się idealnym tematem dla artystów i muzealników. Taką intuicję miała redakcja nieodżałowanego miesięcznika literackiego „Lampa” obok klepsydry umieszczając podpis „Karol Wojtyła – prozaik, dramaturg, papież Kościoła katolickiego”. I takich ujęć bardzo mi brakuje w jubileuszowym roku.
Wybierając się na wystawę, liczyłem na wiele doznań i treści idących w poprzek obowiązującym narracjom. Miałem nadzieję na zniuansowaną i wieloaspektową opowieść, zawierającą elementy obrazoburcze i dewocjonalne, zestawiającą nazwiska głośne w świecie sztuki i te, które funkcjonują gdzieś na jej marginesach, dzieła o krytycznych, innowacyjnych ambicjach i te, które prostolinijnie ukazują kult polskiego papieża. Zastanawiałem się, jak dużą część ekspozycji zajmą prace odwołujące się do współczesnej etnografii i czy włączono do niej także współczesne cyfrowe wizerunki. Czy się wzruszę, czy obrażę, czy będzie skandal, czy może uznać tę wystawę za ukłon w stronę konserwatywnej publiczności? Wszystkie moje przypuszczenia okazały się błędne.
Wystawa podejmująca wspomniane wątki odbyła się w MOCAK-u w 2014 roku. Ta bieżąca stanowi jeden z przyczynków do refleksji nad biografią i wizerunkiem Jana Pawła II. Kuratorka Delfina Jałowik zdecydowała się na zestawienie dzieł odnoszących się do roli, jaką w czasie pontyfikatu odgrywały przekazy medialne. Jana Pawła II oglądamy na fotografiach Wojciecha Plewińskiego i Volkera Hildebranda, nawiązujących do „ludowego przemysłu dewocjonalnego” oraz pop artu obrazach Marcina Maciejowskiego, w pracy konceptualnej Rafała Bujnowskiego, w dokumentacji happeningu Piotra Uklańskiego. To prace uwypuklające medialne zapośredniczenie i odkształcenia poczynań i wizerunku papieża, ukazujące przejście od kondycji żywego „autentycznego” człowieka do symbolu.
Fotografie wychodzą poza reporterską sztampę i uroczyste ramy. Dezautomatyzują odbiór pielgrzymek i publicznych wystąpień, bo przedstawiają momenty wyrwane z sekwencji pamiętnych wydarzeń. Ironiczny, ale też sugerujący możliwość pojednania antyklerykałów i wierzących „Papież błogosławiący lewą ręką” sygnowany przez the Krasnals to gra z kiczem i „ludową” odmianą polskiego katolicyzmu. A może też nawiązanie do propagowanej przez „Kontakt” idei lewicy katolickiej i teologii wyzwolenia? Praca Petera Fussa „Garden Popes”, najbardziej wyrazista i publikowana na promujących wystawę posterach, sprawia najwięcej kłopotów interpretacyjnych. Grupa kilkudziesięciocentymetrowych figur, utrzymanych w estetyce popularnych ogrodowych krasnali i tym podobnych ozdóbek oraz gamie kolorystycznej „polska szkoła elewacji, późne lata 90.”, na pierwszy rzut oka wydaje się drwiną z komercjalizacji wizerunku świętego. Ale może warto interpretować ją prostolinijnie, jako usprawiedliwienie kiczu i wiary, że wizerunek papieża u wejścia do domu w jakiś (chyba nie nazbyt katolicki) sposób emanuje dobrem i pokojem?
Paradoksalnie najwięcej opowiada odtworzony mural Mounira Fatmiego „The Great Forgiveness”, namalowany na bazie słynnego zdjęcia przedstawiającego spotkanie Jana Pawła II z prawicowym ekstremistą Mehmetem Alim Ağcą, wykonawcą nieudanego zamachu na życie papieża. Dzieło zarówno poddaje się prostolinijnej „ludowej” interpretacji, zwraca uwagę prostą, „muralową”, ale bardzo wymowną formą, jak i przez swoją historię (mural zaistniał na krótko w czasie Biennale w Wenecji w 2009 roku, szybko i dyskretnie go zamalowano) dopisuje kontekst „niepoprawności politycznej” Jana Pawła II w kręgach umownie zwanych liberalnymi. Krótka obecność malowidła na galeryjnej ścianie i poinformowanie artysty o jego usunięciu już po fakcie budzą wątpliwości: czy pojednanie nie mieści się w duchu sztuki współczesnej? Czy kontrowersje budził podejmujący je przywódca katolików? A może przekaz był sprzeczny z dominującymi tendencjami? Nie chcę ułatwiać życia publicystom prawicy, ale gdybym był jednym z nich, to tę historię obnosiłbym po szpaltach i portalach jako dowód na zachodnią cenzurę i selektywną tolerancję.
Największy potencjał krytyczny mają zdjęcia prac artysty i tatuatora Mateusza Sarzyńskiego. Papież na tatuażach w nowoczesnej, trochę turpistycznej estetyce, na jednym w pozie znanej ze słynnej rzeźby „La Nona Ora” Maurizio Cattelana, jako bodaj jedyny element ekspozycji ma wyraźne cechy drwiny. I tylko te prace nawiązują do współczesnego, „memiarskiego” dyskursu o symbolach narodowych i religijnych. A z drugiej strony: papieskie tatuaże kojarzą się z kontrkulturą, buntem, zwrotem ku jednoznacznym symbolom i wartościom w świecie, w którym te sprawy zwykle są letnie i negocjowalne.
Bo całość jest nieantagonizująca, skrojona pod szeroką, także pobożną publiczność. Czy to dobrze? Przy pierwszym kontakcie z zebranymi dziełami byłem rozczarowany i podejrzewałem koniunkturalne zagranie w stulecie urodzin duchownego, czy wręcz delikatny umizg w stosunku do prawicowej władzy i jej „MaBeNy”. Potem zrewidowałem opinię i uznałem, że kuratorce najpewniej zależało na stworzeniu inkluzyjnej ekspozycji, propagującej dyskurs sztuki współczesnej. Na stworzeniu przyczynku do prasowych dyskusji, uzupełnieniu państwowej celebry o język współczesnej sztuki. I trzymam się tej drugiej, optymistycznej interpretacji. Jeśli sztuka współczesna okaże się „pożywna” i „przyjazna” także dla publiczności o konserwatywnych upodobaniach i mentalności, uda się podważyć samonapędzający się klasistowski stereotyp. Papieże z MOCAK-u mówią do wszystkich i pozwalają na różnorodne interpretacje.
„Papież”
Artyści: Rafał Bujnowski, Hubert Czerepok, Edward Dwurnik, Mounir Fatmi, Peter Fuss, Volker Hildebrandt, Marcin Maciejowski, Wojciech Plewiński, Mateusz Sarzyński, The Krasnals, Piotr Uklański
Kurator: Delfina Jałowik
Koordynator: Mirosława Bałazy
Czas trwania wystawy: 12.5.2020–20.9.2020
Miejsce: Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK; Galeria Beta
Wystawa objęta patronatem medialnym przez magazyn „Kontakt”.
Wystawie towarzyszy polsko-angielska publikacja zawierająca tekst kuratorski, krótkie biogramy artystów biorących udział w wystawie oraz esej Stanisława Obirka, antropologa kultury, który ukazuje fenomen Jana Pawła II w kontekstach historycznym, religijnym i kulturowym: