fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Odpowiedzi, których nie udzielę w referendum

Rządzący zadali pytania, które tak naprawdę dotyczą Tuska. A mnie nie interesuje Tusk. Jestem za tym, żeby polityka przestała być o Kaczyńskim i Tusku. Jestem bardzo za tym, żeby była o obywatelach i problemach, które ich dotykają.
Odpowiedzi, których nie udzielę w referendum
ilustr.: Zuzanna Wojda

„W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe” – tak stanowi Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Prawo i Sprawiedliwość postanowiło skorzystać z tej instytucji i zapowiedziało połączenie jesiennych wyborów parlamentarnych z referendum. Czy Polska stoi wobec szczególnych wyzwań, które wymagają odwołania się do wiążącego głosu społeczeństwa? Owszem, tematów nie brakuje. Jednak referendum, które proponuje PiS, nie jest ani wyrazem troski o państwo, ani dialogiem ze społeczeństwem w kluczowych sprawach. To wyrachowana gra polityczna, w której postanowiono przywłaszczyć kolejny element demokracji na użytek rządzącej partii.

Po obejrzeniu czterech spotów prezentujących poszczególne pytania wiadomo, że to referendum nie dotyczy spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa. Dotyczy Donalda Tuska. „Tusk…” „Za rządów Tuska…” – to refren, który wybrzmiewa we wszystkich nagraniach. Nie w tle, ale w centrum – te pytania są wprost o lidera Platformy Obywatelskiej. Dlatego nie odpowiem na nie w ustawowym trybie. Nie pobiorę karty do głosowania w referendum.

Kto kontroluje gospodarkę?

O co – oprócz Tuska – chce nas pytać PiS? Pierwsze pytanie zaprezentowane w spocie brzmi: „Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”. Problem w tym, że takich przedsiębiorstw już prawie nie ma. Status przedsiębiorstw państwowych, według rządowych danych z 31 marca 2023 roku, ma zaledwie osiemnaście firm. Dodatkowo sześć z nich jest w stanie upadłości, a jedna w likwidacji. Kiedy Mateusz Morawiecki obejmował urząd premiera w 2017 roku, przedsiębiorstw państwowych było 34, a więc podczas samych jego rządów ich liczba zmniejszyła się niemal o połowę. O co PiS chce więc spytać Polaków? Przedsiębiorstwa państwowe są czym innym niż spółki z udziałem Skarbu Państwa. Pytanie nie jest precyzyjne, bo przecież i tak chodzi w nim tylko o to, żeby mogło wybrzmieć to, co Kaczyński powiedział w spocie: „Niemcy chcą osadzić Tuska w Polsce, aby wyprzedawać wspólny majątek (…). Nie możemy się na to zgodzić. Państwo zdecydujecie, czy majątek pokoleń pozostanie w polskich rękach”.

Do Sejmu trafiła jednak nieco zmieniona wersja pytania: „Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?”. Dobrze byłoby postawić pytanie o to, czy Polki i Polacy w ogóle mają jeszcze kontrolę nad strategicznymi sektorami gospodarki. PiS takiego pytania nie postawi, bo debata na ten temat pokazałaby, jak wielkim problemem jest nepotyzm w życiu publicznym. Już dwa lata temu dziennikarze Gazety Wyborczej, Radia Zet i Onetu ujawnili ogromną skalę politycznych powiązań między politykami Zjednoczonej Prawicy a osobami zatrudnionymi w spółkach Skarbu Państwa (podobne powiązania dotyczą około dziewięciuset osób). W 2019 roku Najwyższa Izba Kontroli ujawniła szereg nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółek Skarbu Państwa. Wykazano między innymi niegospodarność w postaci zawyżonych wynagrodzeń kadry kierowniczej. Innym przykładem „dojenia” majątku państwowego są Lasy Państwowe, które w wyniku koalicyjnej umowy w ramach Zjednoczonej Prawicy zostały oddane w ręce polityków Suwerennej (wcześniej Solidarnej) Polski. Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot w raporcie „Lasy na sprzedaż: jak Lasy Państwowe uwłaszczyły się na wspólnych lasach” z 2023 roku ujawnia brak skutecznych mechanizmów nadzoru i korygowania zarządzania finansami Lasów Państwowych. Kryteria, na podstawie których przeznaczane są środki chociażby z Funduszu Leśnego – z założenia mające wspierać badania naukowe, tworzenie infrastruktury gospodarki leśnej czy ochronę lasów – są nieprecyzyjne i stwarzają̨ pole do dowolności. Poważnym problemem jest przekazywanie środków na cele, które zamiast służyć statutowej działalności Lasów Państwowych, stają się okazją do wspierania kampanii politycznych osób powiązanych z tą instytucją. Jak wskazują twórcy raportu, politycy SP w wielu przypadkach osobiście wręczają lokalnym samorządom czeki od Lasów Państwowych na remont lub budowę drogi poza terenem leśnym.

Jeśli mielibyśmy wypowiadać się na temat kontroli majątku narodowego przez obywateli, wolałbym odpowiedzieć na pytanie, które zaproponował Jan Oleszczuk-Zygmuntowski z Polskiej Sieci Ekonomii: „Czy popierasz wprowadzenie nadzoru społecznego zamiast partyjnego w państwowych przedsiębiorstwach?”.

Drugie pytanie w referendum w wersji przyjętej przez Sejm brzmi: „Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?”. Emerytury są faktycznie jednym z zagadnień, które domagają się publicznej debaty. Potrzebujemy jednak dyskusji o realnych problemach, które dotykają i będą dotykać ludzi, a nie o Tusku. Jednym z tematów, który wymaga podjęcia, jest zrównanie wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet. Postulat ten podnoszą zarówno progresywni ekonomiści, jak i progresywne związki zawodowe, jak choćby Związkowa Alternatywa. Statystyki GUS wskazują, że w 2021 roku średnia długość życia w Polsce wśród mężczyzn wynosiła 71,8 lat. W przypadku kobiet było to 79,7 lat. Dane pokazują także, że mężczyźni najczęściej umierają w wieku 60-70 lat, kobiety zaś w przedziale 80-90 lat.

Realnym problemem związanym z wiekiem emerytalnym jest też kwestia wysokości emerytur. Według danych ZUS z roku na rok wzrasta liczba emerytur „nowosystemowych”, które są wypłacane w wysokości niższej niż najniższa emerytura, czyli 1 338,44 złotych. Nowy system emerytalny, wprowadzony w 1999 roku, uzależnia prawo do emerytury od osiągnięcia odpowiedniego wieku, bez określenia minimalnego stażu ubezpieczeniowego. Następstwem tego systemu jest powstanie prawa do emerytury, która może być niższa od najniższej wysokości gwarantowanej ustawowo dla osób, które udokumentowały odpowiedni okres składkowy i nieskładkowy. Dane ZUS pokazują, że w ciągu ostatnich dwunastu lat liczba „emerytur głodowych” wzrosła ponad piętnastokrotnie. Rośnie także ich procentowy udział w ogólnej liczbie emerytur – w grudniu 2011 roku wynosił on 4,2%, a w grudniu 2022 roku już 9,6%. Największą grupę osób pobierających „emeryturę̨ głodową” stanowią kobiety – 80,2%. Chciałbym móc przy tym pytaniu odpowiedzieć na pytanie o to, czy uważam, że polityka populizmu powinna zostać zastąpiona rzetelną polityką społeczną.

Prawdziwy dramat na granicy

Trzecie pytanie brzmi: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”. Straszenie imigrantami to konik PiS. Jednak, podobnie jak przy poprzednich pytaniach, także i to nie dotyczy rzeczywistych problemów. Przede wszystkim przymusowy mechanizm relokacji jest fikcyjną narracją PiS-u. Najnowszy unijny „pakiet azylowy” opiera się na mechanizmie solidarnościowym i zakłada wsparcie krajów podlegających nieproporcjonalnej presji migracyjnej przez pozostałe kraje wspólnoty europejskiej. Zapisy mówią o tym, że kraj, który sam podlega takiej presji, może częściowo lub całkowicie zostać zwolniony z wkładu solidarnościowego. Polska ze względu na przyjęcie uchodźców z Ukrainy po 24 lutego 2022 roku może ubiegać się o takie zwolnienie. Nie chodzi także o „nielegalnych imigrantów”, ale o tych, którzy zostaną objęci formą wsparcia zgodnie z prawem unijnym. Jeśli chodzi o liczby, to portal Demagog (https://demagog.org.pl/wypowiedzi/136-tys-muzulmanskich-imigrantow-w-polsce-brakuje-danych/) podaje, że w 2022 roku do Polski przyjechało ponad 183 tysięcy obcokrajowców z krajów, w których dominującą religią jest islam, wydano ponad 135 tysięcy pozwoleń na pracę dla obcokrajowców oraz ponad 18,5 tysięcy zezwoleń na pobyt w Polsce – łącznie na pobyt stały i czasowy. Porównując dane, w 2015 roku, czyli pod koniec rządów Ewy Kopacz i na początku rządów Beaty Szydło, wydano niecałe 3,5 tysiąca pozwoleń na pracę i niecałe 8 tysięcy zezwoleń na pobyt dla obcokrajowców.

Polska od lat doświadcza rosnącej liczby migrantów. Porównując tylko 2021 i 2022 rok, widzimy, że liczba pozwoleń na pracę dla obcokrajowców wzrosła ponad dwukrotnie. Te tysiące migrantów przyjeżdżających z różnych kultur żyją pośród nas i jesteśmy tego mniej lub bardziej świadomi. PiS nie chce o tym mówić głośno, bo trudno jest straszyć ludźmi, którzy de facto już tu są i okazują się nie być tymi z propagandowych prawicowych antyimigranckich spotów. Mateusz Morawiecki nie mógłby wtedy powiedzieć w spocie referendalnym PiS: „Ci politycy [politycy PO] chcieli sprowadzić na was niebezpieczeństwo”. Niestety, Donald Tusk wpisał się w antyimigrancką retorykę Jarosława Kaczyńskiego, kiedy w nagraniu z 2 lipca mówił: „Oglądamy wstrząśnięci sceny z brutalnych zamieszek we Francji i właśnie teraz Kaczyński przygotowuje dokument, dzięki któremu do Polski przyjedzie jeszcze więcej obywateli z państw takich jak – cytuję – Arabia Saudyjska, Indie, Islamska Republika Iranu, Katar, Emiraty Arabskie, Nigeria czy Islamska Republika Pakistanu”. Pytał wówczas, „dlaczego Kaczyński jednocześnie szczuje na obcych, i na imigrantów, a jednocześnie chce ich wpuścić setki tysięcy właśnie z takich państw”. Odpowiedź, jakiej udzielił, jest w z zasadzie kalką antyimigranckich wypowiedzi łączących osoby przyjeżdżające do Polski z zagrożeniem: „Może potrzebna mu jest wewnętrzna wojna, konflikt, strach polskich obywateli – bo wtedy lepiej mu rządzić, wtedy łatwiej będzie mu wygrać wybory. Musimy jak najszybciej go odsunąć od władzy, żeby uniknąć tego niebezpieczeństwa. Ono się naprawdę czai za rogiem. Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami”. Chciałbym móc powiedzieć rządzącym oraz politykom opozycji, że nie chcę, aby próbowali mną manipulować. Chciałbym dać im jednoznaczną odpowiedź, że nie zgadzam się na uprzedmiotawianie imigrantów, ani żadnych innych osób, na potrzeby partyjnej polityki.

Ostatnie pytanie brzmi: „Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?”. Wprowadzając do tego pytania, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak mówi w spocie: „Donald Tusk i jego ekipa najpierw likwidowali jednostki wojskowe na wschodzie Polski, potem krytykowali nas za to, że zbudowaliśmy barierę na granicy z Białorusią”. PiS odnosi sprawę płotu do Tuska, milczy jednak o prawdziwym dramacie, który dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Nie wspomina o ludziach, którzy znaleźli się w potrzasku i zostali skazani przez polskie państwo na śmierć w polskich lasach, na polskich bagnach. Choć mogli zostać uratowani, gdyby polskie państwo potraktowało ich zgodnie z międzynarodowym prawem i humanitarnymi zasadami. Tusk zamieścił w sieci taką odpowiedź na spot PiS: „Ponieważ przez płot Błaszczaka przedostaje się do Polski codziennie rekordowo dużo migrantów, właściwe pytanie powinno brzmieć: czy jesteś za budową prawdziwej bariery na granicy z Białorusią?”. To straszne, że czołowi politycy opozycji przestali mówić o ludziach, którzy wciąż cierpią na granicy z Białorusią. Może spece od politycznego marketingu doradzili, żeby nie podnosić tego tematu. Polska polityka jest pełna tematów, których się nie porusza, bo ważniejszy jest polityczny interes. Chciałbym móc powiedzieć, że jestem za tym, żeby skończyć z taką polityką.

***

To odpowiedzi, których nie udzielę w referendum, ponieważ nie wezmę w nim udziału. Postawione w nim pytania i tak nie pozwalają na odpowiedź inną niż tendencyjne w tym przypadku „tak” lub „nie”. W tym referendum nie udzielę także odpowiedzi na pytania, które są dla mnie ważne. Nie zrobię tego, ponieważ rządzący nie chcą ich zadać społeczeństwu. Nie będę mógł zobligować rządzących do podjęcia realnych działań, które będą odpowiedzią na pogłębiający się kryzys klimatyczny. Nie będę mógł im powiedzieć, że martwi mnie niewydolny system publicznej ochrony zdrowia, a szczególnie opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży. Bardzo chciałbym móc zobowiązać rząd do działań na rzecz poprawy tego stanu. Chciałbym odpowiedzieć na pytanie, czy jestem za wspólnym działaniem państwa i samorządów w celu walki z kryzysem mieszkaniowym w Polsce poprzez budowę mieszkań komunalnych. Chętnie powiedziałbym rządzącym, że należy przeciwdziałać wykluczeniu komunikacyjnemu, które jest ogromnym problemem wielu Polek i Polaków mieszkających poza dużymi ośrodkami miejskimi. To pierwsze z brzegu tematy, które przychodzą mi do głowy. Jest ich o wiele więcej, bo realnych problemów, z którymi mierzą się Polki i Polacy, nie brakuje.

Rządzący postanowili jednak postawić przede mną cztery pytania, z których każde tak naprawdę dotyczy Donalda Tuska. A mnie nie interesuje Donald Tusk. Chętnie za to odpowiedziałbym na pytanie: „Czy jesteś za tym, żeby Jarosław Kaczyński i Donald Tusk przeszli na polityczną emeryturę?” TAK. Jestem bardzo za tym, żeby polska polityka przestała być o Kaczyńskim i o Tusku. Jestem bardzo za tym, żeby była o obywatelach i problemach, które ich dotykają.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×