fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

O. Dawidowski: Leon XIV będzie musiał zmierzyć się z kapłaństwem kobiet i związkami jednopłciowymi

Leon XIV mówi, że doktryna to nie „doktrynerstwo” oraz że nie trzeba sobie przeciwstawiać doktryny i dialogu, one się wzajemnie nie wykluczają. Doktryna dojrzewa właśnie w dialogu.
O. Dawidowski: Leon XIV będzie musiał zmierzyć się z kapłaństwem kobiet i związkami jednopłciowymi
ilustr.: Antek Sieczkowski

Fragment książki „Leon XIV. Papież na niespokojne czasy”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Więź. Książka dostępna jest do zakupu na stronie wydawnictwa.

Z augustianinem Wiesławem Dawidowskim rozmawia Damian Jankowski.

Rozmawiamy o wyzwaniach dla tego pontyfikatu. A co ze zmianami
w nauczaniu Kościoła? Czy można się ich spodziewać w najbliższym czasie?

Zależy, o jakie zmiany pytasz. Niewątpliwie papież Leon będzie musiał się zmierzyć z trzema dyżurnymi tematami, które zawsze krążą po mediach, gdy przychodzi nowy papież: celibatem duchownych, kapłaństwem kobiet i związkami jednopłciowymi. Od razu powiem: największe pole do zmian widzę w pierwszym z tych obszarów.

Celibat zostanie zniesiony?

Formalnie nic nie stoi na przeszkodzie, by tak się stało. Noszę w sobie wielki szacunek dla celibatu, ale też wiem, że nie należy on do istoty kapłaństwa. Jest częścią dyscypliny kościelnej Kościoła rzymskokatolickiego, ale nie składową sakramentu. Pamiętajmy, że choćby w Kościele greckokatolickim, który pozostaje w jedności z Rzymem, celibat nie jest obligatoryjny wobec księży diecezjalnych. Zatem to możliwe. Wiemy też, że dla wielu duchownych bezżenność stanowi ciężar trudny do uniesienia. Czy można by inaczej? Uważam, że tak. Znam wielu mężów i ojców, którzy byliby fantastycznymi księżmi, oraz wielu księży celibatariuszy, którzy nigdy nie powinni zostać dopuszczeni do święceń. Oczywiście możliwe zmiany nie dotyczą zakonników, tutaj celibat był, jest i zawsze będzie wymogiem koniecznym, bo należy do istoty ślubów zakonnych.

Może czeka nas powrót do pomysłu święceń dla viri probati (wypróbowanych mężów), dyskutowanego na synodzie dla Amazonii?

Kościół dość szybko skonfrontuje się z tym pomysłem ponownie, w ramach procesu synodalnego. Uważam, że viri probati to dobre rozwiązanie, zwłaszcza tam, gdzie brakuje księdza, a ludzie potrzebują Eucharystii. Tej koncepcji nie odrzucał papież Benedykt XVI, a nawet głośno o tym mówił.

Byłem kiedyś w południowej Afryce. Ludzie bardzo się ucieszyli, że zjawił się ktoś, kto może dla nich odprawić mszę, bo kapłan przyjeżdżał tam raz na kilka miesięcy. Liderka wspólnoty, odpowiedzialna za prowadzenie nabożeństw, poprosiła, bym konsekrował na zapas więcej hostii – dzięki temu ona w najbliższych tygodniach będzie mogła udzielać ludziom komunii świętej. Zrobiłem to z wielką radością.

Myślę, że gdy radykalnie maleje liczba powołań i brakuje rąk do pracy, viri probati będą rozwiązaniem, które Kościół wdroży. Nie wiem tylko, kiedy się to stanie.

A kapłaństwo kobiet? Sam przed chwilą wspomniałeś o liderce lokalnej wspólnoty, która rozdawała komunię.

Z kapłaństwem kobiet problemów jest więcej. Tak samo z diakonatem kobiet. Historycznie nie mamy pewności co do tego, jak w starożytnym Kościele funkcjonowały diakonisy. W Nowym Testamencie pojawia się imię jednej zaledwie kobiety nazwanej diakonem.

Feba.

Zgadza się. Czy funkcja diakonis była związana ze święceniami, czy jedynie z błogosławieństwem? Wygląda na to, że ich rola różniła się w zależności od Kościoła lokalnego. Za papieża Franciszka powołano dwie komisje teologiczne badające tę sprawę, które wciąż nie doszły do jednoznacznych konkluzji.

Dla wielu osób w Kościele – w tym dla mnie osobiście – brak możliwości święceń kapłańskich kobiet jest sprawą kulturową, utrzymywaną do dziś z powodów niezrozumiałych, a może lepiej powiedzieć: nieprzekonujących. Jan Paweł II w liście apostolskim „Ordinatio sacerdotalis” z 1994 roku napisał: „Aby usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne”. Złudzeniem byłoby sądzić, że faktycznie zostało za takie uznane.

Zdaniem sporej części teologów papież Wojtyła pospieszył się z tym sformułowaniem, zresztą wypowiedź ta wbrew pozorom nie ma charakteru dogmatycznego. Inni mówią, że papież musiałby odwołać się wprost do swojej nieomylności. Mój profesor dogmatyki ks. Lucjan Balter uwrażliwiał na różnicę pomiędzy orzeczeniem Magisterium jako dogmatem ostatecznym, czyli uroczystą definicją treści Objawienia lub definitywnym orzeczeniem dotyczącym prawdy wiary i moralności, a założeniem dogmatycznym.

Problem pozostaje wciąż żywy wśród teologów i wiernych, czego przykładem jest choćby nasza rozmowa.

Ojciec Prevost, jeszcze jako biskup i kardynał, zwracał uwagę na coś innego: czy domaganie się kapłaństwa kobiet nie jest paradoksalnie przejawem kultury klerykalnej w Kościele? Czy nie potrzebujemy raczej namysłu nad powszechnym kapłaństwem i powołaniem wszystkich wierzących do świętości? Nie chcę tu nic definitywnie rozstrzygać ani tym bardziej opowiadać, jakie decyzje zapewne podejmie papież, bo to byłaby aberracja. Niemniej te postawione przez niego pytania są jakąś wskazówką, w którą stronę może pójść.

A trzeci temat? Jakie będzie stanowisko nowego papieża wobec związków jednopłciowych?

Nie spodziewam się zmian doktrynalnych w tym obszarze. Będą zapewne gesty przyjaźni wobec osób nieheteronormatywnych, będą papieskie apele, by takich osób nie dyskryminować ani nimi nie pogardzać, nie sądzę natomiast, by Kościół za Leona cokolwiek formalnie zmienił w tej materii. W przemówieniach papieża już pojawia się wątek, że katolickie małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Zresztą nawet dokument „Fiducia supplicans”, pozwalający na udzielenie przez kapłana błogosławieństwa osobom homoseksualnym, podkreśla, że w Kościele małżeństwo zawsze było, jest i będzie traktowane jako związek kobiety i mężczyzny.

Ciekawi mnie, jak Leon będzie podchodził do sporów teologicznych wewnątrz Kościoła. Za Franciszka panowała w tej materii pełna swoboda, skończyły się sankcje dla „niepoprawnych” teologów. Leon w maju wygłosił przemówienie do członków papieskiej fundacji Centesimus Annus Pro Pontifice. Wydaje mi się ono kluczowe, bo traktuje o doktrynie. Pozwól, że zacytuję kilka fragmentów: „Każda doktryna jest wynikiem badań, a zatem hipotez, głosów, postępów i porażek, poprzez które stara się przekazać wiarygodną, uporządkowaną i systematyczną wiedzę na określony temat. W ten sposób doktryna nie jest równoznaczna z opinią, ale staje się wspólną, chóralną, a nawet multidyscyplinarną drogą do prawdy”. I jeszcze: „Indoktrynacja jest niemoralna, uniemożliwia krytyczną ocenę, narusza świętą wolność własnego sumienia – nawet jeśli jest ono błędne – i zamyka na nowe refleksje, ponieważ odrzuca ruch, zmianę lub ewolucję idei w obliczu nowych problemów”.

Cieszę się, że to cytujesz, bo na oficjalnej stronie Watykanu jak dotąd nie znalazło się polskie tłumaczenie tego przemówienia. Sam je przełożyłem i wrzuciłem na mój profil facebookowy.

Ściągnąłem od ciebie, przyznaję!

Może doczekamy się tłumaczenia oficjalnego, bo to znakomite słowa. W papieskim wystąpieniu urzeka mnie coś jeszcze. Leon mówi, że doktryna to nie „doktrynerstwo” oraz że nie trzeba sobie przeciwstawiać doktryny i dialogu, one się wzajemnie nie wykluczają. Doktryna dojrzewa właśnie w dialogu.

Każdy dobry dogmatyk powie, że dogmat nie stanowi zamknięcia dyskusji o jakimś problemie doktrynalnym, jest tylko i aż postawieniem go o szczebel wyżej. Cały czas dochodzimy do prawdy. Czy do niej dotrzemy w pełni na ziemi? Doktrynerzy – ludzie, którzy wiedzą „na pewno” – powiedzieliby, że tak, ale im nie należy wierzyć. Oni indoktrynują, a papież Leon w tym przemówieniu mówi dokładnie to, co cytujesz: indoktrynacja jest złem. Polega ona na wykluczeniu dobra wspólnego. Tutaj widzę ten rys duchowości augustiańskiej: bracia mają wszystko wspólne. Musimy szukać wspólnego dobra.

Jestem z wykształcenia teologiem fundamentalnym. Widzę, że obecnie w teologii odradza się nurt apologetyczny, nurt obrony chrześcijaństwa przed światem, zamykania się w twierdzy. Tymczasem Leon proponuje coś innego: odważny i ufny dialog ze współczesnością. Pójście na peryferie, by tam spotkać się z tymi, którzy – czasami po omacku – szukają Boga.

To jest ten rodzaj teologii, w którym zostałem wychowany.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×