Od redakcji:
W Wielkim Poście zapraszamy Was do lektury dwóch cyklów rekolekcji. Pierwszy, którego odcinki są publikowane co dwa tygodnie w nieparzyste czwartki Wielkiego Postu, prowadzi dla nas Katarzyna Sroczyńska. Drugi – publikowany w parzyste czwartki – ojciec Henryk Cisowski. Oba cykle łączy wspólne hasło: Bóg skrzywdzonych, wykluczonych, zranionych.
***
W Wielkim Poście zapraszam Was do wspólnej lektury Ewangelii, do trzech ewangelicznych spotkań. Wolę słuchać niż mówić. Spodziewajcie się więc raczej niewielu słów. Oby udało mi się znaleźć te właściwe. Boże, Ojcze Nasz i Matko Nasza, otwórz nasze serca i umysły na Twoją obecność i na siebie nawzajem.
Spotkanie 3
Daj mi pić
Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które [niegdyś] dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić” – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej». Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło?» W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu». Rzekła do Niego kobieta: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać». A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!» A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: «Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą». Rzekła do Niego kobieta: «Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga». Odpowiedział jej Jezus: «Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie». Rzekła do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko». Powiedział do niej Jezus: «Jestem nim Ja, który z tobą mówię».
Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam». (J 4, 5-26; 39)
***
Samo południe, pole u stóp góry Garizim. W Księdze Sędziów to miejsce nazwano Pępkiem Świata. Dookoła pusto, powietrze drży w upale. Przy studni siedzi mężczyzna. Od ewangelisty dowiadujemy się, że jest zmęczony drogą. Nic dziwnego, że chce mu się pić. Szczęśliwie o tej nietypowej porze przy studni pojawia się kobieta z czerpakiem.
Nie powinien z nią rozmawiać, bo obyczaj w tamtym miejscu i czasie nie pozwala na taki kontakt z nieznajomą kobietą. Nie powinien z nią rozmawiać, bo pochodzą ze społeczności wrogo do siebie nastawionych z powodów etnicznych i religijnych. Wreszcie nie powinien z nią rozmawiać, skoro najwyraźniej unika ona kontaktu z innymi mieszkańcami swojego miasta. Większość na pewno ma jakiś powód, by ją odsunąć. A jednak mężczyzna prosi: „Daj mi pić”. Tym jednym zdaniem Jezus przekracza granice uprzedzeń genderowych, etnicznych i religijnych, a być może też moralnych.
Również w moim świecie jest mnóstwo takich granic wytyczonych przez kulturę, umocnionych przekonaniami społecznymi, politycznymi, ekonomicznymi, obwarowanych pogardą i poczuciem wyższości. Za tymi granicami zostawiamy jakichś onych, obcych.
Bo kto zagada do bezdomnego, który leży na chodniku. Pewnie pijany. Zresztą COVID jest wszędzie, lepiej uważać.
Bo przecież nie ma sensu rozmawiać z kuzynem, który w istnienie COVID-u nie wierzy. Niech sobie snuje te spiskowe teorie. Nasze drogi rozeszły się zresztą lata temu: on nie skończył żadnej szkoły, pracy najczęściej nie ma. No o czym z nim gadać?
Bo jak tu uwierzyć kobiecie, że padła ofiarą przemocy seksualnej. Wszyscy wiedzą, jak się zachowywała. A jak wygląda! Wystarczy popatrzeć, nie ma co mówić.
***
„Daj mi pić” – rozmowa o pragnieniach rozpoczyna się od pragnienia Jezusa, od jego zaschniętego gardła. To On jest w potrzebie. Wyraża ją, zanim opowie, kim jest, zanim pozwoli rozpoznać w sobie mesjasza.
Po tych słowach następuje jeden z najdłuższych ewangelicznych dialogów, gęsty od teologicznych znaczeń, które mnie onieśmielają. Na wstępie przytoczyłam tylko fragment. I pozwólcie, że na potrzeby dzisiejszych rozważań skupię się zaledwie na wycinku wycinka. Porusza mnie bardzo to fizyczne zmęczenie Jezusa i to, że w taki prosty, bezpośredni sposób zwraca się z prośbą. Spragniony ujawnia zależność od tej, która ma narzędzia, by zaczerpnąć wody.
Jesteśmy od siebie nawzajem zależni. Ta myśl przeraża. Bezpieczniej byłoby przejąć kontrolę nad sytuacją i zatroszczyć się o siebie. Każdy sam o siebie. Zrobić użytek z zaradności, społecznego i kulturowego zaplecza i oczywiście z pieniędzy. Na przykład postarać się dostatecznie szybko o dostatecznie dużo szczepionek. Przynajmniej dla naszego państwa, dla naszej grupy społecznej, dla naszej rodziny. Tymczasem pandemia pokazuje zależność jednych od drugich: nikt nie będzie bezpieczny, dopóki wszyscy nie będziemy bezpieczni.
Równocześnie wcale nie jesteśmy wobec choroby równi. SARS-CoV-2 jest najbardziej niebezpieczny dla najsłabszych: fizycznie, materialnie, społecznie. Trudno się izolować w domu, jeśli się tego domu nie ma. System opieki zdrowotnej rozkłada bezradnie ręce na pytanie o to, jak na szczepienie ma dotrzeć chory, który nie wstaje i nie jest w stanie godzinami trzymać w ręku telefonu, by wydzwonić transport medyczny. Najsłabsi najdotkliwiej odczują także długoterminowe skutki trwającej od roku pandemii.
Epidemia COVID-u uświadomiła nam naszą kruchość i przypomniała, że jesteśmy śmiertelni. Że łatwo nas zranić, skrzywdzić, wykluczyć. Myślę jednak, że potrzeba starań, by wiary w tę kruchość i śmiertelność każdego człowieka nie stracić. To moja tegoroczna kontemplacja krzyża.
***
Kim jest kobieta, którą Jezus prosi, by dała mu pić?
Skoro przyszła do studni sama, w czasie kiedy nikt inny po wodę nie chodził, to może żyła na marginesie społeczności. Miała pięciu mężów, a teraz żyje z szóstym mężczyzną? Łatwo nasuwają się określenia: uzależniona od miłości albo od seksu, rozwiązła, niewykluczone, że prostytutka. Uderza mnie to, że w wielu tradycyjnych interpretacjach osoba, dzięki której pierwsi nie-Żydzi zobaczyli w Jezusie mesjasza, sprowadzona zostaje do skojarzeń z wybujałą seksualnością. A może to wiekowa wdowa? Albo nieszczęśliwa ofiara lewiratu, prawa, zgodnie z którym brat musiał się ożenić z wdową po zmarłym bracie? Może mężczyzna, z którym się teraz związała i od którego jest materialnie uzależniona, nie daje jej nawet podstawowej ochrony i bezpieczeństwa, jakie się wiążą z kontraktem małżeńskim?
W wielu społecznościach na całym świecie kobiety łatwiej i częściej niż mężczyźni padają ofiarą uprzedzeń, są marginalizowane i instrumentalizowane. Zaprzecza się ich inteligencji i racjonalności. Także w tradycji chrześcijańskiej kobiety widziane są przez swoją seksualność i nią ograniczone: mogą wybrać między rolą matki lub dziewicy. Pozostaje pytanie, czyimi oczami patrzymy, również my, chrześcijanie, że taki obraz mamy w umyśle.
Samarytankę spotkał podobny los jak Marię Magdalenę. Ta pierwsza, apostołka pogan, i ta druga, apostołka apostołów, są pamiętane głównie jako nawrócone jawnogrzesznice.
Tymczasem słowo „kobieta” pojawia się w całej historii rozmowy przy studni aż trzynaście razy, co – jak pisze profesor Elżbieta Adamiak w książce „Milcząca obecność” – sugeruje, że ewangelista „chce tu przekazać swą wizję funkcji, jaką kobiety miały pełnić w pierwotnym kościele”. Samarytanka z Sychar rozmawia z Jezusem nie w nocy, jak Nikodem, lecz w świetle dnia. Zadaje dociekliwe pytania, wykazuje się znajomością pism i tradycji. Wreszcie rozpoznaje w Jezusie mesjasza i mówi o tym innym. A dzięki jej słowu „wielu w Niego uwierzyło”.
W tradycji Kościoła wschodniego Samarytanka zyskała imię – jest czczona jako święta Fotyna, od greckiego słowa phos – światło. Świetlana.
Czekam na światło wielkanocnego poranka.
***
Tłumaczenie fragmentu Pisma Świętego za Biblią Tysiąclecia Online, Poznań 2003.