Z Anną Sands rozmawia Ernest Małkiewicz
Czym jest, lub był, Zielony Ład?
Europejski Zielony Ład był serią unijnych inicjatyw ustawodawczych przygotowanych za rządów poprzedniej Komisji Europejskiej. Chodziło o poważne odniesienie się do zobowiązań klimatycznych, międzysektorowe i przekrojowe. Uchwalane ustawy dotyczyły właściwie wszystkich dziedzin gospodarki i życia społecznego, od transportu, przez rolnictwo i przemysł, po zrównoważone finansowanie. Ich zadaniem było ustawienie całej Unii na prostej drodze do celu nadrzędnego, czyli osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku.
Brzmi jak ambitny i potrzebny projekt. Jak to się stało, że w popularnej opinii zaczął się kojarzyć tak jednoznacznie źle?
Najbardziej oczywistą odpowiedzią jest masowa skala protestów rolników, które odbiły się echem w całej Europie. Wielu osobom właśnie to obrzydziło całe hasło „Europejskiego Zielonego Ładu” – mimo że sam pakiet ustaw nie odnosił się wyłącznie do rolnictwa. Był o wiele bardziej całościowy. Niemniej, znalazł się na transparentach jako antyrolniczy i to zostało zapamiętane. To po pierwsze.
Na całą sprawę nałożyły się też inne czynniki, które sprawiły, że nagle ochrona klimatu przestała być dla ludzi priorytetem. Zielony Ład został ogłoszony w 2019 roku, a więc tuż przed pandemią! Do kryzysowej sytuacji lockdownu dołożyła się związana z nim inflacja. W 2022 roku, kiedy gospodarka i polityka miały wrócić już na swoje zwyczajne tory, Rosja zaatakowała Ukrainę. Europa musiała zająć się wsparciem dla uchodźców i walczących w tej wojnie, tak więc wszystko inne zeszło na dalszy plan. Bezpieczeństwo stało się tematem przewodnim w wyborach, również tych do parlamentu europejskiego w 2024 roku. „Zielone” inicjatywy straciły na znaczeniu dla wyborców i polityków, mimo tego, że są one blisko powiązane z bezpieczeństwem Europy.
Czy to znaczy, że Unia nie potrafiła dobrze opowiedzieć swojej agendy?
Tak. Zabrakło narracji, która trafiłaby do społeczeństwa. A przecież bezpieczeństwo jest fundamentalnie powiązane z zieloną transformacją. Chociażby, na przykładzie rolnictwa, zielone rozwiązania są konieczne, aby zachować jakość gleby i przeciwdziałać suszy, której skutki już dotykają europejskich rolników. A to z kolei wpływa na dostępność żywności. Nikt tak nie odczuwa skutków zmiany klimatu jak ci, którzy uprawiają ziemię i widzą wpływ ekstremalnych zjawisk pogodowych na ich plony.
Ale myślę też, że w obecnej sytuacji stworzenie takiej opowieści było zadaniem trudnym, jeśli nie niemożliwym. Bardzo zmieniły się nastroje wśród ludzi, a to coś, na co trudno odpowiedzieć natychmiast. Świetną tego ilustracją jest porównanie zdjęć z protestów w Brukseli z 2019 i 2024 roku. Pierwsze to oczywiście strajk klimatyczny, kolorowy tłum z dowcipnymi transparentami w rękach. Drugie – uliczny korek stworzony z ciągników, przy których kręci się kilka ponurych postaci. Atmosfera walki o wspólną przyszłość przeszła w ponurą rezygnację.
Rozumiem. W takim razie – co będzie dalej? Czy nowa Komisja Europejska będzie kontynuować działania poprzedniej? Przewodnicząca pozostaje ta sama.
Ale zmieniły się tematy, które są politycznie nośne. W Unii Europejskiej, o czym lubimy zapominać, też odbywa się normalna polityka. Teraz większy nacisk kładzie się na zieloną industrializację pod szyldem Czystego Ładu Przemysłowego (Clean Industrial Deal). Ursula von der Leyen zapowiedziała jego realizację w nowej kadencji Komisji.
Kwestią niepewną pozostaje, na ile niektóre z wątków wcześniej planowanych w Zielonym Ładzie będzie można odnaleźć w nowym Ładzie Przemysłowym. Czy będzie realizował wcześniejsze ambicje? Jego głównym założeniem jest to, że Unia Europejska musi stać się bardziej konkurencyjna – przede wszystkim względem Chin i Stanów Zjednoczonych. Musi zabezpieczyć własną pozycję w obszarze zielonych technologii, pozostać częścią zielonej transformacji technologicznej.
Jakie zagrożenia stoją przed tą unijną zieloną polityką?
Przede wszystkim konkurencja z jednej strony Chin, a z drugiej Stanów Zjednoczonych. Chiny rozwijają zielone technologie, udzielając znaczących dotacji firmom z budżetu państwa w sposób nierynkowy. Natomiast Stany Zjednoczone wspierają amerykańskich producentów z tej branży, oferując im ulgi podatkowe. Z tego powodu Unia Europejska musi mierzyć się z możliwością utraty swoich rynków, ale nie ma zdolności wprowadzenia tego samego typu dotacji czy ulg podatkowych. Cały czas szukamy więc rozwiązań, w jaki sposób Unia może stać się bardziej konkurencyjna. Powstał niedawno w tym temacie często cytowany raport Mario Draghiego, teraz mamy Europejski Ład Przemysłowy. Pojawia się pytanie, na ile ten projekt może stać się nowym wcieleniem Zielonego Ładu.
Na pewno zabraknie w nim tematów związanych z rolnictwem i stricte z użytkowaniem ziemi, które w kontekście środowiskowym są bardzo istotne. Kluczowe jest, aby były one kontynuowane w inny sposób w pracach Komisji Europejskiej, na przykład w kontekście reformy Wspólnej Polityki Rolnej.
Czy są jakieś pozytywne strony tej zmiany?
Na pewno możemy cieszyć się, że nadeszło wreszcie zrozumienie dla gospodarczego znaczenia zielonej transformacji – zarówno w przemyśle, jak i energetyce. Bez przejścia na odnawialne źródła energii, pozostaniemy zależni od importów gazu, a więc także od Rosji. Bez zielonej transformacji, europejski przemysł przestanie być konkurencyjny. Dążenie do osiągnięcia celów klimatycznych to nie kwestia wyłącznie ambicji, czy odpowiedź na postulaty ruchów społecznych. To integralna część zdrowej gospodarki i bezpieczeństwa Unii Europejskiej.
Anna Sands
Kierowniczka zespołu politycznego w WWF Polska, który zajmuje się politykami bioróżnorodności, żywności, rolnictwa i transformacji energetycznej. Absolwentka prawa i rozwoju międzynarodowego na Uniwersytecie Oksfordzkim. Stała współpracowniczka Magazynu Kontakt.
Ernest Małkiewicz