Od czwartku moje serce wypełnia bezsilność. Od czwartku świat stoi do góry nogami. Od czwartku wszystko jest inne. Jestem sfrustrowana, zła i bezsilna. Przede wszystkim jestem rozgoryczona… To, co się wydarzyło, nigdy nie powinno mieć miejsca. A już na pewno nigdy nie powinno mieć miejsca w czasie pandemii. W czasie niepewności, strachu i wielkiej niewiadomej, co przyniesie nowy dzień. Piszę ten list, bo to chyba jedyne, co mogę zrobić. Dzięki tym słowom mam chociaż namiastkę tego, że coś robię. Chociaż tak naprawdę przecież nic już nie możemy zrobić…
Czuje ogromną złość, że nasze piękne państwo zostało tak okrutnie podzielone. Czuję gniew, że dziś wszystko musi być białe lub czarne, ale co gdy ja czuję, że jestem szara? Czy dla szarości nie ma już miejsca? Kiedy zapytasz mnie, czy jestem za aborcją, odpowiem ci, że tak i nie. Bo nie jestem za mordowaniem, ale jestem za wyborem. Przez tyle lat kobiety w naszym kraju miały wybór. Nie nakaz. Wybór. I co jest ważne, mamy wśród nas Bohaterki, które dokonały wyboru urodzenia dziecka z wadą. Z drugiej strony mamy kobiety, które zdecydowały się usunąć ciążę, i czy możemy je oceniać? NIE! Bo to był ich najtrudniejszy wybór w życiu. Z tym wyborem budzą się każdego dnia. Miały wybór.
I kiedy obserwuję wszystkie te wydarzenia, kiedy czytam wyznania ludzi jakże wspierających wyrok Trybunału, to jestem przerażona. Przeraża mnie nienawiść i zło sączące się z tych wypowiedzi. Przeraża mnie brak szacunku do ludzi. Brak szacunku do drugiego człowieka.
A czy nie lepiej najpierw byłoby wesprzeć tych, którzy już z nami są? Czy nie powinno im się pomóc w pierwszej kolejności? Bo ich rodzice dokonali wyboru i są z tym wyborem sami. SAMI.
Jestem młodą kobietą, studentką, córką, siostrą osoby niepełnosprawnej… Moja mama dokonała wyboru. Nie usunęła ciąży, nie oddała mojej siostry do ośrodka, poświęciła jej opiece całe swoje życie. I co ma w zamian? Brak możliwości pracy, wieczne przemęczenie, okrutną papierologię i dwa tysiące złotych… Państwo nie wspiera osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Bo łatwiej jest walczyć o coś, czego jeszcze nie ma, niż zmierzyć się z tymi, którzy już są. Bo patrzenie na ból i cierpienie nie jest przyjemne.
A jednak każdego dnia osoby niepełnosprawne żyją w bólu i cierpieniu. Każdego dnia to cierpienie oglądają ich najbliżsi. Matki, ojcowie, rodzeństwo. Nie mają żadnej pomocy! Żadnej ulgi. A wy chcecie dokładać im jeszcze więcej? Chcecie zapewniać więcej bólu? Chcecie, by matki rodziły mimo wszystko? Chcecie by gratulowano im szczęścia, gdy będą chodziły z rosnącym brzuchem, mimo że to szczęście nigdy nie nadejdzie? Chcecie, by ojcowie, mężowie, partnerzy patrzyli na cierpienie tych kobiet? By nie umieli poradzić sobie z własnym cierpieniem? Chcecie, by rodzeństwa patrzyły na cierpienie rodziców? By każdego dnia traciły ich coraz bardziej?
Jeżeli naprawdę tego chcecie, to jesteście okrutni! A zasłanianie się dobrem życia i Bogiem jest po prostu haniebne.
Chcecie wykorzystywać Boga do swoich politycznych gier. To jest obrzydliwe. I nie ma innych słów, by opisać to, co robicie.
Tak bardzo chcecie ratować świat i życie? Zostańcie wolontariuszami, idźcie do hospicjum, pomagajcie osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom mierzyć się z ich cierpieniem. I kiedy poznacie ból i niemoc, dopiero mówcie, jakie kobiety są złe, bo dokonują „aborcji eugenicznej”.
Bóg nie dał nam prawa, by oceniać. Bóg dał nam wolność. I jeżeli prawdziwie wierzymy, to nie oceniamy, staramy się pomóc i wesprzeć. Staramy się pokierować zgubionego w dobrą stronę. Nie możemy robić tego nakazem. I to nakazem tak okrutnym i strasznym.
Musimy zrozumieć, że nie każdy z nas gotowy jest na cierpienie. Nie każdy z nas jest w stanie patrzeć na ból swojego dziecka. Nie każdy z nas może być rodzicem osoby niepełnosprawnej. Nie możemy nakazać komuś kogoś kochać! To jest niemoralne i nieetyczne. Bo ci rodzice i te dzieci będą nieszczęśliwe. Będą pozbawieni normalności, miłości, będą straumatyzowani. I ja nie chce żyć w takiej Polsce. Ja się boję takiej Polski…
Nie zgadzam się z wyrokiem Trybunału… Nie zgadzam się z zakazem „aborcji eugenicznej”. Nie zgadzam się na ból i cierpienie tak wielu ludzi (nie tylko kobiet, bo to cierpienie dotknie nas wszystkich). Nie zgadzam się na to, by ludzie byli straumatyzowani. Nie zgadzam się, by tak okrutne czyny podejmowano w czasie pandemii, kiedy ludzie mimo zagrożenia zdrowia i życia chcą ukazywać swoje niezadowolenie. Nie zgadzam się.
Przez wiele lat nasi rodacy mieli wybór. Mieli możliwość. I każdy z nas widzi, jak wiele niepełnosprawnych jest wśród nas. Ale na tym poprzestajemy. Nie robimy nic więcej, by im pomóc. By ich zauważyć…
Jestem pełna lęków i obaw o przyszłość swoją i swojej rodziny. Nie wiem czy moja rodzina w niezmienionym składzie przetrwa COVID, z którym walczymy. Nie wiem co przyniesie jutro. Wiem, że chcę mieć wybór. Wybór, który nie narzuca żadnej narracji. Wybór, który może okazać się najtrudniejszym wyborem życia. Wybór, który nie potępia…
Nazwisko autorki do wiadomości redakcji.