fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Jak uniknąć pułapki świętowania? Kulturalne rekomendacje na marzec

Marcowe rocznice, demonstracje i inne rewelacje – czyli jak dzięki kulturze uciec od zadęcia w zadumę.

polecanki kulturalne marzec 18

ilustr.: Andrzej Dębowski


Za nami 8 marca. Z jednej strony, jak co roku, z każdej sklepowej witryny i facebookowego profilu atakuje Dzień Kobiet, w coraz większym stopniu marketingowa wydmuszka, w coraz mniejszym realna okazja do refleksji nad genderowymi nierównościami. Z drugiej, pełne patosu i politycznego napięcia obchody 50. rocznicy wydarzeń Marca ’68, które nawet najbardziej zainteresowanych historią przyprawić mogły o ból głowy lub poczucie niesmaku. Macie dosyć? Redakcja „Kontaktu” wychodzi naprzeciw Waszym potrzebom. W kulturalnych rekomendacjach na marzec książka, film i wystawa, które pozwolą przez marcowe obchody przejść bez zadęcia, za to z zadumą.
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą
J. Kopińska, „Z nienawiści do kobiet”, wyd. Świat Książki, Warszawa 2018.
Reportaże Justyny Kopińskiej to już marka sama w sobie. Ich autorka spogląda na nas z kanapy telewizji śniadaniowej, LED-owych ekranów w podziemiach warszawskiego metra, podczas gali Grand Press. Jedną z najbardziej demonicznych postaci jej tekstów, słynną siostrę Bernadettę, w filmie na podstawie głośnego reportażu zagra Agata Buzek.
Tym samym reporterka została agentką społecznej wrażliwości, rzadko dopuszczanej do mainstreamu. Rzetelnie i uczciwie traktuje swoich bohaterów i odważnie mierzy się z problemami, którymi na co dzień nie interesuje się pies z kulawą nogą – od sierot gwałconych przez dorosłych oprawców, przez problemy osób LGBT w Kościele, po zapomniane artystki.
Zebranie znanych już artykułów w jednym tomie wydaje się prostym zabiegiem na zdyskontowanie kontraktu z głośnym nazwiskiem. W tym wypadku jednak połączenie reportaży zwiększa ich siłę rażenia, mimo że wbrew tytułowi książki nie wszystkie z tekstów faktycznie skupiają się na problemach kobiet. Autorka pokazuje w ten sposób, że opisywane przypadki braku empatii, korupcji, bylejakości i przepracowania nie są jednostkowymi patologiami, a smutnym systemowym standardem – zapewne można by je mnożyć w nieskończoność.
Dopóki tak uczciwe, szczere i mądre dziennikarki będą wyciągać na powierzchnię zamiecione przez innych pod dywan krzywdy, dopóty – zgodnie z mottem jednej z bohaterek reportaży Kopińskiej – walka trwa, a zwycięstwo jest wciąż możliwe.
Pejzaż nieoczywistości
„Jestem najlepsza. Ja, Tonya”, reż. Craig Gillespie, 2017.
Początek 1994 roku. Oczy całego świata zwrócone są na Nancy Kerrigan, amerykańską łyżwiarkę figurową, która podczas przygotowań do zimowych Igrzysk w Lillehammer pada ofiarą ataku – ktoś uderza ją powyżej kolana metalową pałką. Centymetr niżej i być może już nigdy nie stanęłaby na lodowisku. Jak się wkrótce okazuje, z atakiem na Nancy powiązana jest Tonya Harding – rywalka Kerrigan w jeździe figurowej. Atak miał zlecić jej były mąż. Wyrokiem sądu Tonya Harding dożywotnio pozbawiona zostaje prawa do udziału w zawodach łyżwiarskich – za utrudnianie prowadzenia śledztwa.
Właśnie ten incydent wspomina świat, gdy pada nazwisko Tonyi Harding (no, może jeszcze potrójny Axel – ale czym jest sportowy wyczyn w obliczu wielkiej afery?). Czy wiedziała o ataku? Zleciła go? Czy posunęła się do wyeliminowania swojej rywalki z gry w tak niesportowy sposób? Jaka jest prawda o tym strasznym skandalu? „Nie istnieje żadna «prawda». To bzdura” – odpowiada prawie ćwierć wieku później przeniesiona na ekran filmowy Tonya. „Każdy ma własną prawdę”.
Reżyser filmu „Jestem najlepsza. Ja, Tonya”, Craig Gillespie, wirtuozersko odmalowuje pejzaż nieoczywistości. Ten film to historia życia, dramatyczno-ironiczny ciąg zdarzeń, które wszystkie razem prowadzą do osobistej tragedii. Mała dziewczynka porzucona przez ojca i gnębiona przez toksyczną matkę, zdeterminowana nastolatka bita przez partnera, charyzmatyczna sportsmenka niedoceniana przez sędziów, bo „nie tak wyobrażają sobie mistrzynię”, w końcu zagubiona kobieta, której życie wymyka się spod kontroli – to wszystko oblicza prawdy, a zarazem przyczyny katastrofy.
Film Gillespie’a to nie szukająca sensacji historia zbrodni, a raczej refleksja nad chaosem, który rządzi światem, i nad ludzką bezsilnością wobec niego. Także rzecz o traumie, wymówkach, walce i przegranej. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich wrażliwych na kwestie sprawiedliwości (również społecznej!), odpowiedzialności i kary. Dla ceniących spektakularne kreacje aktorskie, zabawę konwencją i piękne zdjęcia. A w końcu po prostu dla entuzjastów łyżwiarstwa figurowego – w przerwie od Zagitovej i Medvedevej.
Jak pokazać pustkę?
„Obcy w domu. Wokół Marca ’68”, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, 9.03–24.09.2018.
Trwa niewątpliwie rok rocznicowy – na każdym kroku atakują nas wystawy, wydarzenia czy publikacje odwołujące się do stulecia niepodległości. Nieco mniej zauważana, a być może zwyczajnie przemilczana, wydaje się rocznica wydarzeń Marca ’68. Poza małą grupką uczestników tamtych wydarzeń, środowiskami żydowskimi i wąskimi kręgami inteligenckimi pamięć o tych wydarzeniach jest w polskiej tożsamości zbiorowej raczej nieobecna. Okolicznościowa wystawa przygotowana przez POLIN daje nadzieję, że lukę tę uda się chociaż w pewnym stopniu wypełnić.
„Obcy w domu” to wystawa, która raczej stawia pytania, niż oferuje jasne i proste odpowiedzi. Na ekspozycji znajdziemy oczywiście chronologiczną rekonstrukcję wydarzeń, które doprowadziły w 1967 i 1968 do rozpętania kampanii antysemickiej i antyinteligenckiej, a w efekcie do wypędzenia z Polski kilkunastu tysięcy obywateli pochodzenia żydowskiego. Opowieść proponowana przez kuratorów nie jest jednak jednowątkowa. W centrum wystawy umieszczono przestrzeń nawiązującą do poczekalni Dworca Gdańskiego, na którym tysiące marcowych emigrantów żegnały się z Polską. Miejsce, gdzie, cytując Henryka Grynberga, „więcej zostawili po sobie, niż mieli”, stało się pretekstem do oddania głosu bohaterom wydarzeń. W centrum wystawy o wielkiej Historii znalazły się indywidualne opowieści, ukazujące jej dramatyczny wpływ na ludzkie losy i niejednoznaczność podejmowanych wówczas decyzji.
Pamięć o Marcu ’68 to przede wszystkim doświadczenie nieobecności. To dojmująca pustka, jaką zostawili po sobie ludzie, których wypędzono wtedy z kraju. Niełatwo taką pustkę opowiedzieć. Kuratorzy z POLIN poradzili sobie z tym wyzwaniem – oddając głos tym, których wtedy próbowano uciszyć i wykluczyć z narodowej wspólnoty. W 2018 roku w ich opowieści wsłuchać powinniśmy się szczególnie uważnie.

***

Opracowanie: Jakub Szymik, Ida Nowak, Ania Dobrowolska.

***

Pozostałe teksty z bieżącego numeru dwutygodnika „Kontakt” można znaleźć tutaj.

***

Polecamy także:

Nie tylko Oscary. Kulturalne rekomendacje na luty

Czy kobiety mogą zdobyć Żelazny Tron?

POLIN. 1000 lat historii Żydów polskich.


 

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×