fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Jak Trump zamordował irańskiego generała i iracką rewolucję społeczną

Trump, sięgając po morderstwa polityczne, żeby realizować swoje wewnętrzne cele, staje się terrorystą. Solejmani zginął w Bagdadzie podczas masowych protestów społecznych i to Irakijczycy i Irakijki, razem z irańską opozycją i reformatorami, mogą ponieść największą cenę zamachu.
Jak Trump zamordował irańskiego generała i iracką rewolucję społeczną
fot.: Samantha Sophia

Trump zabił Solejmaniego, bo chciał, żeby ludzie działający przeciw amerykańskim interesom bali się o życie (i po to, żeby zwiększyć swoją popularność na własnym podwórku). Nie wiadomo, czy taki efekt osiągnie, ale jego krok może przynieść wyłącznie złe konsekwencje. Na konflikcie zyska sam Trump oraz jastrzębie w Iranie – wszyscy politycy nastawieni na konfrontację. Straci irańska opozycja, a w czasach przed prezydenturą Trumpa to gołębie i reformatorzy w obrębie reżimu rośli w siłę.

Co wyjątkowo smutne, Trump być może zgasił właśnie iskrę nadziei dla przyszłości Iraku, jaka rodziła się w ostatnich miesiącach w miastach między Tygrysem i Eufratem. Od października trwają tam bowiem masowe manifestacje antyrządowe przeciw korupcji i klientelizmowi. Społeczeństwo występuje przeciwko klasie politycznej, która rządzi krajem od czasu inwazji amerykańsko-brytyjsko-australijsko-polskiej w 2003 roku. Po obaleniu Saddama Husajna, sprzyjającego mniejszościowym sunnitom, z wygnania i politycznej nicości wrócili wtedy ambitni politycy szyiccy.

Szyicka klasa polityczna za należyte zadośćuczynienie za swoje mniejsze lub większe krzywdy uznała pieniądze i władzę. Rządy tej grupy sprowadzały się do pilnowania prywatnych dochodów i siatek klientelistycznych (jedne i drugie zbudowano za pieniądze z ropy). Ich legitymizacją były w różnych momentach: walka z terroryzmem, przypominanie o nikczemności upadłego reżimu Husajna, granie kartą szyickiej krzywdy i tłumienie protestów (zwłaszcza tych z lat 2011–2013).

Iracki – szyicki – rząd radził sobie z manifestacjami, rozniecając w kraju podziały wyznaniowe. Przeciw niemu protestowali zazwyczaj sunnici, których rządowa propaganda dyskredytowała nie tylko jako spadkobierców Husajna, ale przede wszystkim jako zwolenników sunnickiego terroryzmu spod znaku al-Kaidy i Daeszu. Napięcie między szyitami a sunnitami nie tworzy wcale głównej dynamiki politycznej na Bliskim Wschodzie, ale podsycanie tego konfliktu religijnego jest dla polityków wygodne i stanowi skuteczną zasłonę dymną dla napięć innego rodzaju.

Ogromne protesty, które przetaczają się przez Irak w ostatnich miesiącach, mają charakter wyraziście społeczny, ekonomiczny. Tym razem przeciwko szyickiemu rządowi wystąpili wcale nie sunnici, a głównie szyici. Lata propagandy sprawiły, że ci pierwsi nie są już skorzy do wychodzenia na ulice, ponieważ chcą uniknąć kolejnego oskarżenia o religijne motywacje i poparcie dla głównych wrogów reżimu, terrorystów z Daesz. Ale emocje i żądania protestujących obywatele Iraku podzielają bez względu na wyznanie. Irakijczycy i Irakijki chcą końca korupcji i klientelizmu. Widać to było już kilka lat temu: gdy słynny szyicki duchowny Muktada as-Sadr startował w wyborach z programem opartym na walce z korupcją, mógł liczyć na duże poparcie zarówno wśród szyitów, jak i nieszyitów. Poza korupcją do protestów doprowadziły zaniedbania w infrastrukturze – zwłaszcza zaopatrzeniu w prąd – oraz w edukacji i służbie zdrowia.

Irackie protesty mają za podłoże te same frustracje co ruchy sprzeciwu w Europie. W 2018 roku iraccy demonstranci, zainspirowani manifestacjami we Francji, używali nawet żółtych kamizelek. Jeśli protesty w Iraku miałyby być z nasze perspektywy niezwykłe, to nie ze względu na swój religijny charakter, ale dokładnie odwrotnie: ze względu na opór wobec nadmiernej obecności podziałów wyznaniowych w codziennym funkcjonowaniu instytucji państwowych i gospodarki. Irakijczycy, podobnie zresztą jak równolegle Libańczycy, występują przeciw nałożeniu na wszystkie relacje społeczne kagańca wyznaniowego, który rozwój i dostęp do usług uzależnia od posiadania patrona z tej samej grupy religijnej.

Ten ostatni aspekt protestów ma też wymiar międzynarodowy. Protestujący w Iraku chcą uniezależnienia kraju od Iranu. Teheran stał się paradoksalnie największym beneficjentem amerykańskiej okupacji Iraku i ma ogromny wpływ na decyzje irackiego rządu i służb. Generał Solejmani przebywał w Bagdadzie właśnie po to, żeby nadzorować wsparcie, jakie Iran dawał irackim władzom przy tłumieniu manifestacji. Paramilitarne bojówki szyickie, dofinansowywane i dozbrajane przez Iran, były dla irackiego rządu wygodniejsze w użyciu przeciwko ludziom na ulicach niż własne wojsko czy policja. W efekcie Iran drastycznie tracił popularność, iraccy manifestanci coraz głośniej występowali przeciw wschodniemu sąsiadowi.

Zamordowanie Solejmaniego nadweręży irańskie macki w Bagdadzie, ale jednocześnie może odwrócić antyirański trend w społeczeństwie irackim. Jeśli Amerykanom zależało na zmniejszeniu wpływów Iranu w Iraku, mogli po prostu, nie robiąc nic, czekać na rozwój protestów. Teraz mogą spodziewać się, że odtąd Irakijczycy występujący przeciw Teheranowi będą łatwo dyskredytowani jako poplecznicy amerykańskiego terroryzmu. To duży cios dla protestujących. Miejmy nadzieję, że za morderczy wybryk Trumpa demonstrujący w Iranie nie zapłacą zemstą proirańskich bojówek.

Tymczasem my w Polsce i Europie zostajemy z sojusznikiem terrorystą. Amerykańskie drony nie niosą już śmierci wyłącznie brodatym fanatykom planującym w górach Jemenu zamachy w Europie i Stanach, ale po prostu politykom wrogich Waszyngtonowi państw. Ghassem Solejmani, dowódca sił Ghods, był złym człowiekiem, ale nie zmienia to faktu, że nikt nie ma prawa wysyłać przeciw niemu dronów zabójców. Co więcej, złym człowiekiem jest też Donald Trump i to, że w tym przypadku był on nie ofiarą, a zleceniodawcą politycznego mordu, wynika tylko i wyłącznie z tego, że stoi na czele silniejszego państwa. Taki sposób prowadzenia polityki międzynarodowej urąga wszelkim standardom i jest zwyczajnie skrajnie niebezpieczny. To hańbiące, że właśnie na kimś takim chce opierać nasze bezpieczeństwo polski rząd.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×