fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Jak parafie mogą otworzyć się na katolików LGBT?

Zamykając się na katolików LGBT i wykluczając ich, Kościół nie realizuje swojego wezwania do bycia rodziną Boga. Wykluczając osoby LGBT, rozbijacie rodzinę Boga, rozrywacie Ciało Chrystusa.
Jak parafie mogą otworzyć się na katolików LGBT?
ilustr.: Lena Solo

Publikujemy wykład ojca Jamesa Martina wygłoszony na Światowym Spotkaniu Rodzin w Dublinie 23 sierpnia 2018 roku. Śródtytuły od redakcji. Tłumaczenie: Uschi Pawlik. Przedruk za zgodą magazynu „America”.

Jednym z wyzwań, przed jakimi stają ostatnio parafie Kościoła katolickiego, jest ich postawa wobec parafian będących osobami LGBT, a także wobec rodzin, w których osoby te żyją. Wyzwanie to jest jednak również źródłem łaski, ponieważ katolicy LGBT tak długo czuli się wykluczani z Kościoła, że każde doświadczenie pozytywnego przyjęcia może zmienić ich życie – może stać się momentem uzdrowienia, który skłoni ich do przyjścia na mszę świętą, powrotu do religii, a nawet ponownego uwierzenia w Boga.

Okrucieństwo w murach i poza murami kościoła

Przez ostatnie lata wysłuchiwałem niezwykle przygnębiających historii katolików LGBT, którzy doświadczyli odrzucenia w swoich parafiach. Trzydziestoletni autystyczny gej, który dokonał coming outu przed rodziną i który nie był w związku, żył samotnie, usłyszał od doradcy duchowego ze swojej parafii, że nie może już przystępować do Komunii Świętej. Dlaczego? Bo samo to, że powiedział, że jest gejem, okazało się skandalem.

Okrucieństwa można doświadczyć jednak nie tylko w murach kościoła. W zeszłym roku skontaktowała się ze mną pewna kobieta, która zapytała, czy znam jakichś „współczujących księży” w jej archidiecezji. Dlaczego? Była pielęgniarką w hospicjum, w którym umierał katolik, a miejscowy ksiądz odmówił udzielenia mu sakramentu namaszczenia chorych – ponieważ człowiek ten był gejem.

Czy może nas zatem dziwić, że większość katolików LGBT czuje się w Kościele jak trędowaci?

Tak samo czują się ich rodziny. Pewna matka nastoletniego geja opowiadała mi, że jej syn postanowił wrócić do Kościoła po wielu latach poczucia, że ten go nienawidzi. Po długich rozmowach zdecydował się przyjść na mszę w Niedzielę Wielkanocną. Jego matka była przeszczęśliwa; po rozpoczęciu mszy nie posiadała się z radości, że ma syna u boku. Ale gdy ksiądz wygłosił już Dobrą Nowinę o zmartwychwstaniu Chrystusa – zgadnijcie: czemu poświęcił kazanie? Złu homoseksualizmu. Wtedy jej syn wstał i wyszedł z kościoła. Została w ławce i zaczęła płakać.

Wiara w miejscu zamieszkania

W naszym Kościele mają też miejsce historie łaski. W zeszłym roku usłyszałem od pewnego studenta, że pierwszą osobą, wobec której dokonał coming outu, był ksiądz. A pierwszą rzeczą, którą ten ksiądz powiedział, było: „Bóg cię kocha, a Kościół cię akceptuje”. I ten młody człowiek wyznał mi, że te słowa dosłownie ocaliły mu życie. Z pewnością powinniśmy się cieszyć, że coraz więcej katolickich parafii to miejsca, gdzie katolicy LGBT mogą czuć się jak w domu, zarówno dzięki podejściu ludzi, jak i dzięki konkretnym, sformalizowanym działaniom.

Moja własna wspólnota zakonna w Nowym Jorku mieści się niedaleko Kościoła Świętego Pawła Apostoła, w którym działa jedno z najbardziej aktywnych duszpasterstw dla osób LGBT na całym świecie – „Out at St. Paul”. Organizuje i sponsoruje ono rekolekcje, grupy biblijne, prelekcje i wydarzenia towarzyskie skierowane do licznej społeczności LGBT w tej parafii. Podczas każdej niedzielnej mszy świętej o godzinie 17:45 w trakcie ogłoszeń duszpasterskich na ambonę wchodzi jedna z osób LGBT i mówi: „Witajcie, mam na imię Jason – czy Xorje, czy Marianne – i należę do grupy Out at St. Paul. Jeśli jesteś lesbijką, gejem, osobą biseksualną czy transpłciową, chcemy, byś wiedział, że jesteś tu zawsze mile widziany. W nadchodzącym tygodniu organizujemy kilka wydarzeń…”. Niedawno dowiedziałem się, że dwie osoby z duszpasterstwa wstępują w tym roku do zakonu.

Niestety życie duchowe osób LGBT i ich rodzin w znacznym stopniu zależy do tego, gdzie akurat mieszkają. Jeśli jesteś gejem, lesbijką, osobą biseksualną czy transpłciową i próbujesz poukładać sobie swoją relację z Bogiem i z Kościołem, albo twoje dziecko jest osobą LGBT, i mieszkasz w dużym mieście, gdzie znajdziesz kapłanów o otwartych głowach – masz szczęście. Jednak jeśli mieszkasz w mniej otwartym miejscu albo twój ksiądz jest homofobem – masz pecha. Tymczasem postawa parafii wobec katolików LGBT znacząco wpływa na spojrzenie tych osób nie tylko na Kościół, ale i na ich własną wiarę oraz na Boga.

To prawdziwy skandal. Dlaczego wiara ma zależeć od miejsca zamieszkania? Czy tego Bóg chce dla swojego Kościoła? Czy Jezus chciał, by mieszkańcy Betanii czuli miłość Boga w mniejszym stopniu niż mieszkańcy Betsaidy? Czy chciał, by kobieta z Jerycha czuła się mniej kochana przez Boga niż kobieta z Jerozolimy?

Sześć założeń o osobach LGBT

Co zatem może pomóc parafii w przyjęciu postawy otwartości i szacunku? Jak proboszczowie i wikariusze, bracia i siostry zakonne, dyrektorzy instytucji edukacyjnych, świeccy przewodnicy duchowi, a także szeregowi parafianie mogą sprawić, by parafia stała się domem również dla katolików LGBT i ich rodzin?

Refleksje przedstawione poniżej oparte są nie tylko na rozmowach z osobami LGBT, ale też na doświadczeniach duszpasterstw i grup pomocy, z którymi konsultowałem się na potrzeby tego wykładu. Zadałem im następujące pytanie: „Jakie kluczowe rzeczy parafie powinny wiedzieć i jakie działania podejmować?”.

Będę mówić o trzech obszarach. Po pierwsze, od jakich podstawowych założeń należy zacząć? Po drugie, co parafia może zrobić, aby być bardziej otwartą i lepiej okazywać szacunek? Po trzecie, co Ewangelia mówi nam o pracy duszpasterskiej? Zacznijmy od sześciu podstawowych założeń na temat osób LGBT, które mogą być punktami wyjścia do podjęcia działań.

  1. Osoby te są katolikami

Może to wydawać się oczywiste, ale parafie muszą pamiętać, że osoby LGBT i ich rodziny są ochrzczonymi katolikami. Są tak samo częścią Kościoła jak papież Franciszek, miejscowy biskup czy proboszcz. Nie chodzi zatem o to, by z nich zrobić katolików – oni katolikami już są. Najważniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić dla katolików LGBT, jest przyjęcie ich do ich własnego Kościoła. Jednocześnie należy pamiętać, że trwając w Kościele, osoby LGBT doświadczały odrzucenia przez całe lata. Sposób, w jaki do nich podchodzimy, powinien to odzwierciedlać, powinien być – jak mówi Ewangelia według świętego Łukasza – „miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą”.

  1. Ich orientacja to nie kwestia wyboru

Wielu ludzi ciągle niestety sądzi, że orientację seksualną można sobie wybrać. Uważają tak mimo opinii praktycznie wszystkich psychiatrów czy biologów, a także samych osób LGBT. Orientacji seksualnej ani tożsamości płciowej nie można wybrać – tak samo, jak nie wybiera się leworęczności. To nie kwestia wyboru. Tak więc samo bycie osobą LGBT nie jest grzechem. Nie można za to nikogo – na przykład rodziców – „winić”.

  1. Kościół często traktował je jak trędowatych

Nie wolno lekceważyć cierpienia, jakiego doświadczały i doświadczają osoby LGBT, nie tylko z rąk Kościoła, ale i całego społeczeństwa. Spójrzmy na dane statystyczne: w Stanach Zjednoczonych prawdopodobieństwo podjęcia próby samobójczej jest w przypadku gejów, lesbijek i osób biseksualnych pięciokrotnie wyższe niż w przypadku osób heteroseksualnych. 40 procent osób transpłciowych w USA ma za sobą próbę samobójczą. 57 procent młodych Amerykanów LGBT czuje się zagrożonych z powodu swojej orientacji. W jednym z badań wykazano, że ryzyko podjęcia próby samobójczej wzrasta wraz z poziomem religijności rodziny, z której pochodzą. A jednym z ważniejszych powodów, dla których młodzież LGBT doświadcza bezdomności, jest fakt, że ludzie ci pochodzą z rodzin, które odrzucają ich ze względów religijnych. Parafie muszą więc mieć świadomość konsekwencji stygmatyzowania osób LGBT.

Większość osób LGBT została głęboko zraniona przez Kościół. Wyśmiewano je, obrażano, wykluczano, potępiano lub krytykowano – z ambony i w prywatnych rozmowach. Mogły nigdy nie usłyszeć słów „gej” czy „lesbijka” w pozytywnym czy chociaż neutralnym kontekście, a nawet jeśli homofobiczny przekaz nie pochodził z samej parafii, jego źródłem byli inni prominentni katolicy [ang. catholic leaders – przyp. tłum.]. Boją się odrzucenia, osądzenia i wykluczenia przez Kościół – być może tylko tego się po nim spodziewają. W konsekwencji często same się z Kościoła wykluczają.

Rodzice osób LGBT mierzą się z podobnym cierpieniem. Mówi się, że kiedy dziecko wychodzi z szafy, rodzic do niej wchodzi. Rodzice nie rozumieją orientacji seksualnej bądź tożsamości płciowej swojego dziecka, jest ona dla nich źródłem lęku oraz wstydu przed rodziną i znajomymi. Kiedy dziecko ujawnia swą orientację albo tożsamość, w rodzicu często pojawia się poczucie klęski, ale też lęk przed byciem naznaczonym, ocenionym i wykluczonym z Kościoła. Czasem matka lub ojciec uważa wręcz, że musi wybrać między dzieckiem a Bogiem. Rodzice martwią się też, że ich dzieci opuszczą Kościół, który w ich odczuciu je odrzuca. Parafia musi więc pokazać rodzicom i rodzinom osób LGBT, że są ciągle mile widziane i że nie mają się czego obawiać ze strony Kościoła, który jest ich domem.

 

Jezuita James Martin na spotkaniu z papieżem Franciszkiem w Pałacu Apostolskim w Watykanie, w rozmowie o służbie katolikom LGBT. Wrzesień 2019 roku, zdjęcie z portalu Vatican News

Jezuita James Martin na spotkaniu z papieżem Franciszkiem w Pałacu Apostolskim w Watykanie, w rozmowie o służbie katolikom LGBT. Wrzesień 2019 roku, zdjęcie z portalu Vatican News

 

  1. Wnoszą wiele wartości do Kościoła

Jak każda inna grupa ludzi, osoby LGBT mają Kościołowi wiele do zaoferowania. Zasadniczo nie należy generalizować, ale w przypadku grupy, którą w Kościele postrzegano niemal wyłącznie w negatywnym świetle, ważne jest dostrzeżenie, jak wiele wartości jej członkowie mogą do niego wnieść. Osoby LGBT, tak często marginalizowane, mają przede wszystkim wiele współczucia dla innych wyrzuconych poza margines. To współczucie jest wielkim darem. Niejednokrotnie potrafią wybaczać księżom, którzy traktują ich jak ludzi gorszej kategorii. To wybaczenie jest wielkim darem. Trwają w swojej tożsamości jako katolicy, mimo że przez lata doświadczają odrzucenia. Ta wytrwałość jest wielkim darem.

Ostatnio często mamy do czynienia z przypadkami, gdy parafie w USA zwalniają pracowników, którzy zawarli zgodny z prawem związek małżeński z osobą tej samej płci. Jedna rzecz zawsze mnie w tych przypadkach dziwiła. Za każdym razem taka historia dotyczy „najbardziej lubianego” nauczyciela, pracownika czy organisty. Zastanawiało mnie, dlaczego właśnie te osoby są najbardziej lubiane. A potem zdałem sobie sprawę, o co chodzi: biorąc pod uwagę, jak są w Kościele traktowane, osoby LGBT pracujące dla niego naprawdę pragną w nim być. Służą mu mimo doświadczenia odrzucenia. To samo dotyczy parafian LGBT – muszą podejmować świadomą decyzję pozostania w Kościele, wytrwania w nim. Kiedy więc myślicie o darach, które mogą ofiarować Kościołowi, możecie poczuć to samo, co Jezus, spotykając setnika – zadziwienie ich wiarą.

  1. Pragną poznawać Boga

Wiele osób LGBT, tak jak i inni katolicy, ma trudności z różnymi aspektami nauczania Kościoła – na przykład z takimi określeniami jak „z samej swojej wewnętrznej natury nieuporządkowane”. Równocześnie jednak wiele z nich nie skupia się na tych elementach tradycji tak bardzo, jak sądzimy. Wiele z nich poszukuje czegoś dużo prostszego – chcą doświadczać miłości Ojca poprzez wspólnotę, chcą spotykać Jezusa Chrystusa w Eucharystii, chcą doświadczać działania Ducha Świętego przez sakramenty. Chcą słuchać dobrych kazań, śpiewać piękne pieśni i czuć się częścią wspólnoty wiary. Traktujcie ich właśnie tak – nie jako oponentów, ale jako parafian. Pomóżcie osobom LGBT i ich rodzinom spełnić ich największe pragnienie – poznawać Boga.

  1. Są kochane przez Boga

Bóg je kocha – i my też powinniśmy. I nie mówię tu o miłości krytycznej, oceniającej, warunkowej, połowicznej. Mówię tu o miłości prawdziwej. A co w odniesieniu do nich znaczy prawdziwa miłość? To samo, co wobec wszystkich – znać całą złożoność ich życia, świętować z nimi, gdy życie jest wspaniałe, i cierpieć z nimi, gdy staje się gorzkie, jak najlepszy przyjaciel. Powiem więcej, kochajcie ich tak, jak Jezus kochał ludzi wykluczonych – odważnie.

Sprawdźcie swoje podejście i słuchajcie

Co z tego wszystkiego wynika dla parafii, które chcą być bardziej otwarte? Jak możemy odnosić się do osób LGBT w sposób, który zaleca Katechizm, czyli „z szacunkiem, współczuciem i delikatnością”? Pozwolę sobie zaproponować dziesięć pomysłów. Oczywiście sugestie te należy dopasować do konkretnej sytuacji; żadne rozwiązanie nie jest uniwersalne, a każda parafia musi wypracować własny model.

1. Sprawdźcie, jakie macie podejście do osób LGBT i ich rodzin. Czy uważacie, że lesbijka jest bardziej podatna na pokusy grzechu niż kobieta heteroseksualna? Czy uważacie, że rodzice geja są „odpowiedzialni” za orientację ich syna? Czy uważacie, że ktoś jest transpłciowy tylko dlatego, że „taka jest teraz moda”? I jeszcze jedno pytanie: Jeśli znacie tylko kilka osób LGBT, albo wręcz nie znacie żadnej – jaka może być tego przyczyna?

Czy dyskryminujecie te osoby w swoich sercach? Na przykład – czy na pewno oceniacie je według takich samych standardów jak osoby heteroseksualne? Zdarza się bowiem często, że w przypadku osób LGBT skupiamy się na tym, czy w pełni stosują się do nauczania Kościoła na temat seksualności. A czy tak samo traktujecie osoby heteroseksualne – pary, które żyją ze sobą bez ślubu albo stosują antykoncepcję? Traktujcie jednakowo wszystkich, których życie poddajecie ocenie. Księża niejednokrotnie mają więcej zrozumienia dla złożoności sytuacji, w jakich znajdują się heteroseksualiści, ponieważ znają ich osobiście. Przykład? Mimo że Jezus wyraźnie potępiał rozwody, większość parafii przyjmuje rozwodników z otwartymi ramionami. Czy takie samo zrozumienie mamy dla osób LGBT?

Co możecie zrobić ze swoim podejściem? Bądźcie uczciwi. Poznajcie fakty, a nie mity, na temat orientacji seksualnej i tożsamości płciowej, korzystając ze źródeł naukowych, a nie kłamstw i przeinaczeń, jakie znajdziecie na homofobicznych stronach internetowych. Porozmawiajcie o swoich odczuciach z Bogiem i ze swoimi przewodnikami duchowymi i otwórzcie się na odpowiedź, jakiej udziela wam Bóg. Zachęćcie osoby pracujące w parafii, by otwarcie mówiły o swoich uczuciach i doświadczeniach. To prowadzi do kolejnego kroku.

2. Słuchajcie ich. Jeśli nie wiecie, o co zapytać, możecie zadać takie pytania: „Jak się czułeś, dorastając jako homoseksualny chłopiec w Kościele?”, „Jak to jest być lesbijką-katoliczką?”. I kolejne ważne pytanie: „Jak to jest być osobą transpłciową?”. Ciągle wiemy bardzo mało o doświadczeniach osób transpłciowych, więc musimy ich słuchać. Zaproście rodziców osoby LGBT na spotkanie z pracownikami parafii i zapytajcie: „Jak to jest mieć homoseksualne dziecko?”, „Jak Kościół wam pomógł? Czy was skrzywdził?”, „Jak zmieniło się wasze rozumienie Boga?”. A potem uważnie słuchajcie odpowiedzi. Zwracajcie też uwagę na to, co mówią o języku, który ich obraża i niepotrzebnie rani, o takich określeniach jak „ideologia LGBT”. To, jakiego używacie języka, słów i terminologii, ma ogromne znaczenie.

Nieważne, czy prowadzicie duszpasterstwo dla osób LGBT, czy też spotykacie się z nimi w prywatnych rozmowach – wyjdźcie od ich doświadczeń. Zaufajcie, że wzrastają w wierze chrześcijańskiej pod przewodnictwem Ducha Świętego. W przypadku innych katolików raczej nie powtarzacie bezmyślnie zasad nauczania kościelnego bez uwzględnienia ich konkretnej sytuacji życiowej, więc nie róbcie tego w odniesieniu do osób LGBT. Zwróćcie uwagę, jakie było podejście Jezusa do osób marginalizowanych, na przykład jak potraktował Samarytankę. Czy potępiał ją za wielokrotne wchodzenie w związek małżeński i za życie z kimś bez ślubu? Nie. Po prostu słuchał tego, co mówiła, i potraktował ją z szacunkiem. Więc naśladujcie Jezusa – słuchajcie, bądźcie otwarci, towarzyszcie. Gdyby Kościół słuchał osób LGBT, zniknęłoby dziewięćdziesiąt procent uprzedzeń i homofobii.

Uwzględniajcie, przeproście, włączajcie

3. Uwzględniajcie te osoby w kazaniach i materiałach parafialnych jako pełnoprawnych członków waszej wspólnoty, bez oceniania czy traktowania jako niemoralne. Osób LGBT nie wolno poniżać ani upokarzać z ambony – nikogo nie wolno. Już sama wzmianka o nich to krok naprzód. Czasami mówię podczas kazania: „Bóg kocha nas wszystkich – młodych i starych, biednych i bogatych, hetero i LGBT”. Nawet taki drobiazg może być ważny. Jest to również wiadomość dla rodziców i dziadków, rodzeństwa, ciotek i wujków. Być może sądzicie, że nie macie w swojej parafii osób LGBT – ale z pewnością są w niej ich rodzice i dziadkowie, są w niej ludzie, którzy je kochają. Pamiętajcie, że kiedy mówicie o osobach LGBT, mówicie o ich dzieciach.

4. Przeproście je. Jeśli katolicy LGBT lub ich rodziny skrzywdzono w imieniu Kościoła homofobicznymi słowami czy działaniami, przeproście. Mówię teraz do księży. Osoby te skrzywdził Kościół, a wy jesteście tego Kościoła kapłanami. To wy możecie przeprosić. Nie będzie to rozwiązanie wszystkich problemów, ale może być dobrym punktem wyjścia.

5. Nie głoście nakazu życia w czystości tylko gejom i lesbijkom – wszyscy jesteśmy do tego wezwani. Życie osób LGBT to nie tylko ich seksualność, a zdarza się, że słyszą tylko o tym. Pamiętajcie, żeby nie skupiać się jedynie na życiu seksualnym, ale mówić też o innych – dobrych i złych – aspektach ich życia. Ich życie jest bogate. Wielu katolików LGBT wychowuje dzieci albo zajmuje się starszymi rodzicami, wielu pomaga ubogim, działa w organizacjach społecznych i dobroczynnych. Ich zaangażowanie w życie parafii jest często bardzo głębokie. Patrzcie na nich całościowo. A jeśli rozmawiacie z osobami LGBT o życiu w czystości, rozmawiajcie o tym też z heteroseksualistami.

6. Włączcie je w pracę duszpasterską. Jak już wspomniałem, mamy tendencję, by skupiać się na życiu seksualnym osób LGBT, co jest błędem, bo, po pierwsze, często nie wiemy, jak ich życie seksualne wygląda, a po drugie, nawet jeśli w nim grzeszą, to nie tylko one. Konsekwencją takiego podejścia jest to, że mogą czuć przymus ukrywania swojej tożsamości i sądzić, że nie ma dla nich miejsca w działalności duszpasterskiej. Tymczasem osoby LGBT powinny być zaproszone do udziału w niej tak samo jak inni, którzy nie do końca żyją Ewangelią – czyli wszyscy. Powinny mieć swoje miejsce w sprawowaniu Eucharystii, oprawie muzycznej, lektoracie, grupie wsparcia dla osób w żałobie i w każdej innej pracy duszpasterskiej. Swoją drogą, jeśli parafia nie przyjmuje tej grupy ludzi otwarcie, traci te dary, które mogliby jej przynieść. Tymczasem gdy czują się zaproszeni do życia parafii, wnoszą do niej całych siebie. A przyjęcie z otwartymi ramionami kogoś, kto całe życie czuł się odrzucony, może całkowicie zmienić jego świat.

Przyjmijcie dary, brońcie

7. Przyjmijcie z otwartością to, co mogą dać parafii. Powinniśmy nie tylko otworzyć się na dary, które osoby LGBT jako grupa mogą dać Kościołowi, ale również przyjąć to, co wnoszą konkretni ludzie. Osobą odpowiedzialną za śpiew w mojej parafii jest gej. To człowiek łagodny, a jednocześnie pełen pasji, a jego przepiękny głos jest od dwudziestu lat nieodłącznym elementem naszych nabożeństw. W swojej parafii też prawdopodobnie macie takich ludzi. Pamiętajcie, jak ważne jest, by ich przyjąć z otwartością, doceniać ich i pomagać im wzrastać. Nie chowajcie ich światła pod korcem!

8. Zachęćcie wszystkich pracowników parafii, by byli wobec nich otwarci. Może ksiądz w waszej parafii jest otwarty, ale co z innymi osobami? Czy pracownik kancelarii parafialnej wie, co odpowiedzieć, kiedy dzwoni para lesbijek chcących ochrzcić swoje dziecko? Czy podczas pogrzebu homoseksualne dziecko zmarłego jest traktowane tak samo jak pozostałe dzieci? Jak zachowa się nauczycielka ze szkoły parafialnej, kiedy na spotkanie z rodzicami przyjdzie dwóch ojców? Jak diakon potraktuje człowieka, któremu zmarł syn będący gejem i który chce zorganizować jego pogrzeb? Czy homoseksualni katolicy są zaproszeni do duszpasterstwa osób w żałobie, kiedy umrze ich partner bądź partnerka? Czy parafia jest otwarta na dzieci wszystkich rodziców, nie tylko par hetero? Czy dzieci par jednopłciowych są mile widziane w szkołach parafialnych, w zajęciach edukacyjnych i na spotkaniach przygotowujących do sakramentów? Czy personel parafii jest odpowiednio doinformowany o całości kościelnego nauczania na temat zakazu dyskryminacji i strategii duszpasterskich?

Głos waszej parafii to nie tylko głos księdza – to głos was wszystkich. Pomyślcie o tym w ten sposób: zamykając się na katolików LGBT i wykluczając ich, Kościół nie realizuje swojego wezwania do bycia rodziną Boga. Wykluczając osoby LGBT, rozbijacie rodzinę Boga, rozrywacie Ciało Chrystusa.

9. Organizujcie specjalne wydarzenia albo stwórzcie program pomocowy. Katolicy LGBT, jak wszyscy inni, chcą mieć poczucie, że są częścią Kościoła. I tak, jak w przypadku wszystkich innych dzieci Kościoła, obowiązek zaproszenia ich do siebie spoczywa na nim. Jednak dla wielu osób LGBT Kościół nigdy nie był szczególnie przyjaznym miejscem. Wydarzenia czy programy zorganizowane specjalnie dla nich mogą być sposobem, żeby wasze intencje i ich oczekiwania się spotkały.

Jeśli chodzi o wydarzenia, wachlarz możliwości jest spory – można odprawić mszę świętą, zorganizować rekolekcje wyjazdowe lub stacjonarne, klub książkowy albo prelekcję. Co więcej, wydarzenia te wcale nie muszą się koncentrować wyłącznie na kwestiach LGBT. Zorganizujcie prelekcję dla parafian LGBT o modlitwie. Albo pokaz filmu na temat, na który ludzie wiedzą zbyt mało – na przykład o osobach transpłciowych. Chciałbym tu podkreślić, że kwestia osób transpłciowych to jeden z obszarów, w których Kościół musi się dokształcać, tak jak dokształca się ciągle całe nasze społeczeństwo. Przywołam tu słowa biskupa Christophera Coyne’a z Burlington: „Nie widzę powodu, dla którego osoby transpłciowe nie miałyby być akceptowane w Kościele. Jest coraz więcej dowodów, […] że to w większości kwestia biologiczna, nie zaś kwestia wyboru, bo taka jest moda, bo to popularne. Ci ludzie po prostu tacy są […], każdy jest dzieckiem Boga, a ja zaprosiłbym każdego do stołu”.

Jeśli chodzi o działalność na rzecz osób LGBT, możliwości jest wiele. Mogą to być programy, w ramach których osoby te rozmawiają w cztery oczy z innymi parafianami albo spotykają się w grupach; kursy na temat nauczania Kościoła; szersze projekty, obejmujące nie tylko temat seksualności, ale również inne kwestie ważne w życiu osób LGBT; grupy wsparcia dla rodziców; zespoły oferujące wsparcie dla społeczności LGBT w danej okolicy, na przykład pomoc w schroniskach dla bezdomnej młodzieży LGBT; a także strategie „włączające”, w których tematyka LGBT jest jednym z elementów na przykład projektów edukacyjnych dla dorosłych, programów pomocy społecznej czy duszpasterstwa dla młodzieży. Wszystko zależy od was i waszej parafii.

Jeśli zaś chodzi o rodziców – jedna z matek, którą zapytałem, co w ramach niniejszego wykładu powinienem powiedzieć, stwierdziła: „Najważniejsza dla rodziców jest bezpieczna i otwarta przestrzeń, gdzie mogą dzielić się swoimi historiami z innymi rodzicami, którzy są katolikami. Wielu z nich czuje się osamotnionych i wydaje im się, że nikt nie przechodzi przez to, co oni. Wielką ulgą jest dowiedzieć się, że inni też idą tą drogą… I naprawdę nie potrzebują wysłuchiwać porównywania ich dzieci do alkoholików. Miło byłoby też, żeby ksiądz powiedział z ambony coś pozytywnego, zamiast udawać, że ich dzieci nie istnieją”.

W zeszłym roku jezuicka parafia pod wezwaniem świętego Ignacego Loyoli, w której odprawiam msze święte, zorganizowała wieczór świadectw. Sześcioro naszych parafian – trzech gejów, matka homoseksualnego dziecka, a także ojciec ze swoim synem gejem – opowiadało o swym życiu. Świadectwa ich życia, jego blasków i mroków, miały uzdrawiające działanie dla nich i dla całej parafii. Dlaczego dla nich? Wyobraźcie sobie, że całe życie czujecie, że nie jesteście częścią Kościoła, i nagle zostajecie poproszeni o to, byście opowiedzieli o swoich doświadczeniach. Z kolei dla reszty parafii uzdrawiające było poczucie wspólnoty, jakiego sobie nawet nie wyobrażaliśmy.

10. Wstawiajcie się za nimi. Bądźcie jak prorocy. Kościół ma wiele okazji, żeby stanąć po stronie tej prześladowanej mniejszości. I wcale nie mam na myśli takich wzbudzających kontrowersje tematów jak małżeństwa osób tej samej płci. Mówię o tym, co dzieje się w krajach, w których geje są wtrącani do więzień, a nawet karani śmiercią za swoją orientację, lesbijki zaś gwałcone, żeby je „uleczyć”. W tych krajach sprawy osób LGBT to sprawy życia i śmierci. Gdzie indziej właściwym działaniem może być reakcja na samobójstwa młodych osób LGBT, przestępstwa z nienawiści czy przemoc. Katolickie parafie mają wiele okazji, by stawać po stronie prześladowanych.

Katechizm mówi o osobach LGBT, że „powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”. Czy wierzymy w tę część Katechizmu? Kongregacja Nauki Wiary napisała w 1986 roku: „Jest godne ubolewania, że osoby homoseksualne były i są wciąż przedmiotem złośliwych określeń i aktów przemocy. Podobne zachowania zasługują na potępienie ze strony pasterzy Kościoła, gdziekolwiek miałyby one miejsce”. Czy wierzymy w to oświadczenie Kongregacji Nauki Wiary?

To właśnie znaczy być chrześcijaninem – stawać w obronie marginalizowanych, prześladowanych i bitych. Kościół katolicki zrobił w tej sprawie szokująco mało. Niech wasi parafianie LGBT wiedzą, że stoicie po ich stronie, niech o tym usłyszą w kazaniu albo w modlitwie wiernych. Bądźcie prorokami. Bądźcie odważni. Bądźcie jak Jezus.

Bo jeśli nie będziecie próbowali być jak Jezus, czym jest wasza wiara? I pamiętajcie, że Jezus w swoim publicznym nauczaniu nieustannie zwracał się do ludzi, którzy uważali, że są na marginesie. Dla Jezusa ważny był ruch z zewnątrz do środka. On włączał do wspólnoty tych, którzy czuli, że są poza nią. Bo dla Jezusa nie ma „nas” i „ich”. Jesteśmy tylko „my”.

Osoba LGBT jak Zacheusz

Chciałbym zakończyć historią z Ewangelii, która pomoże nam zastanowić się nad naszym wezwaniem do otwarcia się na osoby LGBT i ich rodziny, do obdarzenia ich szacunkiem.

Ewangelia według świętego Łukasza zawiera piękną opowieść o spotkaniu Jezusa z Zacheuszem. Jezus podróżuje do Jerozolimy przez ogromne miasto, Jerycho. To już końcówka jego działalności publicznej, jest dobrze znany w okolicy i prawdopodobnie podąża za nim duży tłum. W Jerychu mieszka człowiek o imieniu Zacheusz. Jest najwyższym rangą poborcą podatków w okolicy, więc Żydzi uznają go za wielkiego grzesznika. Czemu? Bo uważają, że sprzymierzył się z władzą rzymską. Zacheusz był pewnie dla wielu wyrzutkiem.

Chciałbym zaproponować, byście spojrzeli na Zacheusza jako symbol katolików LGBT. Nie dlatego, że osoby LGBT są bardziej grzeszne niż reszta z nas – bo grzesznikami jesteśmy wszyscy. Dlatego, że są wyrzutkami. Pomyślcie o osobie LGBT jako o Zacheuszu.

Ewangelia według Łukasza mówi, że Zacheusz był „niewielkiego wzrostu”. Po prostu był mały. Jak bardzo małe czują się w Kościele osoby LGBT? Łukasz mówi również, że Zacheusz nie mógł dostrzec Jezusa „z powodu tłumu”. Prawdopodobnie dlatego, że był niski, ale jak często „tłum” uniemożliwia osobom LGBT spotkanie Jezusa? Kiedy my, jako parafia, jesteśmy tym „tłumem”, który nie dopuszcza do Jezusa osób LGBT?

Więc Zacheusz wspina się na drzewo, żeby, jak mówi Łukasz, móc Jezusa „ujrzeć”. Tego właśnie chce osoba LGBT – chce ujrzeć Jezusa. Ale na przeszkodzie stoi tłum.

Kiedy Jezus idzie przez Jerycho, setki ludzi próbują pewnie zwrócić na siebie Jego uwagę. A na kogo spogląda Jezus? Na jednego z przywódców religijnych? Na jednego ze swoich uczniów? Nie, patrzy na Zacheusza. I co do niego mówi? Czy woła „grzeszniku!”? Czy krzyczy „ty zły celniku!”? Nie. Mówi: „zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. To jawny wyraz akceptacji dla kogoś, kto jest na marginesie.

Potem następuje mój ulubiony fragment tej historii: „A wszyscy, widząc to, szemrali”. To właśnie dzieje się dziś w odniesieniu do osób LGBT. Ludzie szemrają. Wystarczy zajrzeć do internetu, żeby zobaczyć to „szemranie”. Miłosierdzie wobec wyrzutka zawsze wywołuje złość.

Ale Zacheusz zszedł z drzewa i jak mówi Ewangelia, „stanął”. Grecki oryginał jest tu dużo mocniejszy: „statheis”, czyli „stanął mocno na nogach”. Jak często osoby LGBT muszą stać mocno na nogach, żeby radzić sobie z oporem i uprzedzeniami, które napotykają w Kościele?

Na koniec Zacheusz mówi, że odda połowę swojego majątku ubogim i czterokrotnie zwróci tym, których oszukał. Spotkanie z Jezusem prowadzi do nawrócenia, jak zawsze. Ale o jakie nawrócenie chodzi? O „nawrócenie” na heteroseksualność? Nie. Jesteśmy wezwani do takiego nawrócenia, jakie przechodzi Zacheusz, jakie w Ewangelii Jezus określa słowem „metanoia” – nawrócenie umysłu i serca. Dla Zacheusza nawrócenie oznacza oddanie majątku ubogim.

To jest skutek spotkania z Jezusem, bo Jezus stawia wspólnotę ponad nawróceniem. Jan Chrzciciel działał według schematu „najpierw nawrócenie, potem przyjęcie do wspólnoty”. Dla Jezusa najpierw jest wspólnota, a potem nawrócenie. Otwartość i szacunek muszą być pierwsze.

Tak Jezus traktuje ludzi marginalizowanych. Szuka ich pierwszy, spotyka się z nimi i traktuje ich z szacunkiem, wrażliwością i współczuciem.

W swoim stosunku do osób LGBT i ich rodzin możecie przyjąć w parafii dwie postawy. Możecie stać z tłumem, który szemra i sprzeciwia się okazywaniu miłosierdzia wyrzutkom. Możecie też stać z Zacheuszem – i co ważniejsze, z Jezusem.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×