Inspiration porn, czyli gdzie nie szukać inspiracji
Są ludzie, którzy nie dokonali niczego przełomowego, nie zdobyli spektakularnie żadnego szczytu, nie stworzyli nowego start-upu. Ot, rano stoją w korku do pracy, płaczą na komediach romantycznych, od czasu do czasu w praniu skurczy im się sweter, a jednak postrzegani są jako inspirujący i dzielni. Osoby z niepełnosprawnością, bo o nich tu mowa, nawet jeśli wiodą całkiem normalne życie, często są postrzegane jako toczące nieustanną, codzienną walkę. Nawet kiedy po prostu wyszły na zakupy do warzywniaka.
Inspirujesz mnie, choć nie mam pojęcia, czym się zajmujesz
Stella Young miała piętnaście lat, kiedy do drzwi jej domu zapukał jeden z mieszkańców jej miasteczka. Oznajmił rodzicom nastolatki, że ma zostać nominowana do nagrody za zasługi dla społeczności. Wydawać by się mogło, że to dobre wieści. Jedyny problem – jak zauważyli jej rodzice – tkwił w tym, że dziewczyna nic specjalnego dla wspólnoty nie zrobiła. O tej pozornie zaszczytnej nominacji Stella opowiedziała podczas wystąpienia na konferencji TED w Sydney w 2014 roku. Dodała także, że w zasadzie jedynym, co wyróżniało ją spośród innych nastolatków, był fakt, iż poruszała się na wózku. Poza tym życie Stelli składało się, podobnie jak w przypadku jej rówieśników, z oglądania seriali i codziennych konfliktów z rodzeństwem. Podczas dziesięciominutowej przemowy tłumaczyła, dlaczego tego typu propozycje to nic innego jak inspiration porn. I wszystkim oznajmiła dobitnie, że wcale nie zamierza być niczyją inspiracją ani otrzymywać żadnych nagród tylko za to, że codziennie wstaje z łóżka.
W polskim słowniku wciąż nie ma odpowiednika angielskiego inspiration porn, a sam termin, który dałoby się przetłumaczyć jako „inspiracyjne porno”, pozostaje nieznany. Gdy pytam znajomych, czy to sformułowanie obiło im się o uszy, większość uśmiecha się półgębkiem i wyczekująco czeka na doprecyzowanie, czym to mieliby się zainspirować. Tymczasem inspiration porn jest nam wszystkim bliższe, niż mogłoby się wydawać, i chyba nie ma osoby, która nigdy nie wpadłaby w jego pułapkę.
Za tym określeniem kryje się portretowanie osób z niepełnosprawnością w jednowymiarowy, a co gorsza uprzedmiotawiający sposób. W takiej narracji są one środkiem do osiągnięcia celu, którym jest inspirowanie ludzi pełnosprawnych. Nie zastanawiamy się, kim jest dana osoba, jakie ma zainteresowania, jak sama podchodzi do własnej niepełnosprawności. Po prostu przedstawiamy ją – w filmach, książkach, artykułach, czy też właśnie nominacjach do rozmaitych nagród – jako niezwykle dzielną i godną podziwu, bo na przykład chodzi do szkoły lub sama robi zakupy.
Czemu „porn”? Bo za inspiration porn czają się często obrazki, opinie, opowieści, które uprzedmiotawiają jedne osoby po to, by zadowolić inne. W takich sytuacjach o wyjątkowości danej osoby świadczy jedynie jej niepełnosprawność. To niebezpieczna perspektywa, w ramach której wydaje nam się, że osoby niepełnosprawne są dzielne, bo każdego dnia walczą, że właściwie każda codzienna czynność to dla nich zmaganie porównywalne co najmniej ze zdobyciem Everestu przez osobę pełnosprawną. To z kolei wzbudza w pełnosprawnych litość – uczucie, które najlepiej byłoby puścić z dymem, a które nieustannie mylone jest z empatią czy byciem pomocnym.
Dodatkowo historie o dzielnych osobach z niepełnosprawnościami tworzą pełnosprawni. Nikt nie pyta niewidomych, w jaki sposób powinno się o nich opowiadać i co tak naprawdę stanowi dla nich barierę. Z powodu braku edukacji w tym zakresie pełnosprawna część społeczeństwa bazuje na własnych przekonaniach i domysłach dotyczących życia osób z niepełnosprawnościami. Nawet jeśli nauczenie się pewnych rzeczy, które ludziom pełnosprawnym przychodzą z łatwością, będzie wielkim sukcesem dla osoby głuchej bądź poruszającej się na wózku, to lepiej, aby sama określiła, co jest dla niej trudne do osiągnięcia.
Jak rozpoznać inspiration porn?
Przepis na idealne inspiration porn składa się z kilku elementów. Jednym z nich jest wyjątkowość, przez pryzmat której nierzadko postrzegane są osoby z niepełnosprawnościami – o tym opowiadała we wspomnianym wcześniej wystąpieniu Stella Young. Kolejny składnik to postrzeganie niepełnosprawności jedynie jako tragedii, co uruchamia pokłady litości i współczucia wobec osób niepełnosprawnych. Inspiration porn polega także na stawianiu niepełnosprawności na pierwszym miejscu, przez co wszystkie inne przymioty czy dokonania stają się niewidoczne. W przedstawianiu osoby niepełnosprawnej na pierwszy plan wysuwa się jej niepełnosprawność. Tym samym taka osoba staje się przezroczysta. Ostatnim elementem jest wzruszenie. Ludzie pełnosprawni są poruszeni przejawami własnej dobroci wobec osób z niepełnosprawnościami.
Molly Burke to niewidoma youtuberka. Na swoim kanale opublikowała film, w którym mówi o swoich ulubionych dziesięciu aspektach życia jako osoba niewidoma. W jej top ten znajduje się między innymi zaufanie do innych, na którym buduje swoje życie oraz bycie częścią społeczności osób niewidomych, bo jak wspomina: nie wszyscy mają w ogóle szczęście należeć do jakiejkolwiek społeczności i czuć więzi. Molly wymienia też tak prozaiczne kwestie jak priorytet wejścia na pokład samolotu czy możliwość skorzystania z miejsc parkingowych zaraz przy wejściu do budynku.
Stanowisko youtuberki dla kogoś nawet nieświadomie patrzącego na niepełnosprawność przez pryzmat stereotypów może brzmieć mało wiarygodnie, ale prowadzi do miejsca, w którym nie myśli się o niepełnosprawności jako o tragedii. W przestrzeni publicznej brakuje pozytywnych historii pokazujących, że niepełnosprawność to niekoniecznie apokalipsa i że jedynym marzeniem osoby niewidomej wcale nie musi być odzyskanie wzroku. Kultura popularna przyzwyczaiła nas przecież do zgoła innego postrzegania niepełnosprawności. I chociaż na ekranach coraz częściej pojawiają się bohaterowie z niepełnosprawnością, warto zadać sobie pytanie: czy pokazywani są w sposób, który nie narusza niczyjej godności? Czy nie są to zazwyczaj smutne postacie ograniczone przez swoją niepełnosprawność? I czy na pewno grają je odpowiednie osoby? A może do roli Arniego Grape’a zamiast Leonarda DiCaprio lepiej nadawałby się aktor z niepełnosprawnością intelektualną?
Ciekawe przykłady zarówno problemów, jak i dobrych praktyk w kreacjach postaci z niepełnosprawnością można znaleźć w krótkim filmiku z kanału BuzzFeedVideo, do udziału w którym zaproszono właśnie osoby z niepełnosprawnością.
Wszyscy – niezależnie od tego, czy jesteśmy pełnosprawni, czy mamy jakąś niepełnosprawność – znamy ograniczenia swojego ciała. Korzystamy z niego w sposób, który jest dla nas najwygodniejszy i do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Wiem, jak szybko mogę pobiec. Wiem, że nie dosięgnę językiem łokcia. Wiem, na ile precyzyjnie mogę określić odległość „na oko”. Niektóre z tych umiejętności mogę trenować i doskonalić, ale zawsze istnieją pewne granice.
Jeśli chodzi o osoby z niepełnosprawnością, pełnosprawnej większości wydaje się, że jest im o wiele trudniej w codziennych sytuacjach. Tymczasem ludzie ci też wykorzystują swoje ciało tak, by czuć się komfortowo. Osoba niewidoma ma swój sposób na to, by przygotować posiłek, bo robi to przecież codziennie, a ktoś na wózku wie, jak najwygodniej mu przymierzyć ubrania w przebieralni. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, co nasze ciało może zrobić, a w jakiej sytuacji sobie nie poradzi.
To nie ciało narzuca nam więc główne ograniczenia. Bariery stoją po stronie społeczeństwa. Ich suma to tak zwany społeczny model niepełnosprawności. To ograniczenia, które czyhają na osoby z niepełnosprawnością i których źródłem są społeczne oczekiwania, brak inkluzywności czy po prostu uprzedzenia. Fakt ograniczonej mobilności największe znaczenie ma wtedy, gdy w całym mieście brakuje podjazdów, nigdzie nie ma wind, a ludzie, których spotyka się na swojej drodze, nie są otwarci na to, by pomóc. Jak przypomina Stella Young: to nie diagnoza ogranicza. Ograniczają postawy społeczne innych ludzi.
Zamiast człowieka widać jedynie wózek
Susan LoTempio to amerykańska dziennikarka, która skupia się w swojej działalności na tematyce niepełnosprawności. Jest także osobą z niepełnosprawnością ruchu, przemieszcza się na wózku. Gdy była jeszcze uczennicą, pracowała w wakacje, pomagając przy letnim obozie dla dzieci z niepełnosprawnościami. Któregoś dnia pojawili się reporterzy, żeby nakręcić materiał o prowadzonych zajęciach. O wypowiedź poproszono także Susan. Podczas emisji okazało się, że zajęła ona w zasadzie cały czas antenowy, mimo że nie była ani uczestniczką obozu, ani organizatorką – pracowała tam dorywczo i nie była mocno zaangażowana w projekt. „Nawet nie wiesz, jak bardzo przepraszałam cały zespół organizatorów. To oni powinni zostać pokazani jako pomysłodawcy projektu” – opowiada mi w rozmowie Susan. Ta sytuacja uświadomiła jej, że świat postrzega ją przez filtr, którym jest jej niepełnosprawność. Ona sama jako osoba jest przezroczysta, dla kamery najistotniejsze było to, że siedzi na wózku inwalidzkim.
Jeśli natomiast chodzi o wspomniane wcześniej wzruszenie, które także jest elementem inspiration porn, to mimo że poniższe przykłady w Polsce nie goszczą zazwyczaj na pierwszych stronach gazet, pewne analogiczne sytuacje niewątpliwie pojawiają się w szkolnych murach czy w pracy. O tym, że królem lub królową podczas balu w amerykańskiej szkole uhonorowano osoby z niepełnosprawnością, można właściwie za każdym razem przeczytać w lokalnych mediach. Cała sala klaszcze, wszyscy są wzruszeni tym pięknym gestem. To kolejny przykład inspiration porn. Tego typu sytuacje balansują na granicy litości i nagradzania za samą wyjątkowość bycia osobą z niepełnosprawnością. A gdyby królem balu został największy przystojniak w szkole, to czy wideo z tego mianowania też obiegłoby większość portali i poruszyło serca?
Jak zatem odróżnić inspirujące historie osób z niepełnosprawnością – które przecież powinny być publikowane i dają motywację do działania zarówno pełnosprawnym, jak i niepełnosprawnym – od zwykłego inspiration porn? Najlepiej zastanowić się, czy ta sama historia byłaby równie inspirująca i wzruszająca, gdyby jej głównym bohaterem była osoba pełnosprawna. Jeśli tak – wspaniale, publikujmy. Jeśli nie – możemy balansować na granicy inspiration porn.
Nudno i niespektakularnie. Po prostu normalnie
Stereotypowe przedstawianie osób z niepełnosprawnościami przez ludzi pełnosprawnych wynika z braku codziennego kontaktu między jednymi a drugimi i z niedostatecznej wiedzy. Osoby z niepełnosprawnością w wielu sytuacjach są pokazywane w bardzo spolaryzowany, często sprzeczny sposób. Z jednej strony pełnosprawna większość oczekuje historii o zdobywaniu Mount Everestu na wózkach, bo przy takich opowieściach płacze się idealnie, a decyzje o dalekich wyprawach stają się kuszące jak nigdy. Z drugiej strony większość ta jest pełna podziwu dla osób niewidomych, które nie mylą solniczki z pieprzniczką.
Jak mówi Susan LoTempio: „Nieważne, ile masz lat, społeczeństwo zwraca się do ciebie jak do dziecka”. Według niej infantylizowanie osób z niepełnosprawnościami to społecznie przyjęty kod, poprzez który w stosunku do nich wyraża się grzeczność. Dziennikarka zwraca również uwagę na demonizowanie niepełnosprawności. Wspomina o amerykańskim Halloween, przy okazji którego dzieciaki wpadają na pomysł, żeby przebrać się za postać bez nogi lub ręki, co według nich sprawi, że będą wyglądały strasznie. To jednak nic nowego. Postacie literackie od dawna mają za zadanie wywołać grozę poprzez swoją niepełnosprawność, która w pewnych momentach jest ukazywana wręcz groteskowo. Kapitan Hak – pirat – był co prawda postacią negatywną, wrogiem numer jeden Piotrusia Pana, ale jego demoniczność pogłębiał charakterystyczny hak zamiast dłoni. Nawet poczciwy Quasimodo jest postacią uznawaną za potwora i z uwagi na swój wygląd zostaje wybrany na Króla Błaznów. Do kategorii niepełnosprawności, które w założeniu mają być przerażające, można zaliczyć także postacie ze szklanym okiem czy osoby o niedoborze wzrostu.
Molly Burke tłumaczy w swoim filmie, że chciałaby być postrzegana po prostu normalnie i tego jej brakuje. Chociaż w takiej sytuacji nie da się uniknąć pytania, czym owa normalność jest, to intuicyjnie możemy zrozumieć, że kobieta chciałaby być traktowana tak jak osoby widzące. Dodaje, że chciałaby, aby przestano ją postrzegać w spolaryzowany sposób (o którym była już tu mowa). Youtuberka nie ukrywa, iż ze względu na ograniczenia fizyczne pewne czynności zabierają jej więcej czasu. Ale to nie powód, by się przy niej krępować i odnosić się do niej w sposób odmienny niż do osoby pełnosprawnej tylko dlatego, że jest niewidoma.
Bo między pomyleniem soli z pieprzem a infantylizowaniem osób z niepełnosprawnością cichutko siedzi jeszcze godność. Podkreślanie dzielności i odwagi za to, że komuś udało się przeprowadzić codzienną toaletę, to równocześnie podtrzymywanie przy życiu stereotypu o nieporadności i nieudolności tych osób.
Jak zatem zmienić postrzeganie osób z niepełnosprawnościami przez ludzi pełnosprawnych? Może rozwiązanie jak zawsze leży w edukacji i kluczem do wspólnego zrozumienia będzie rozwinięty system szkół integracyjnych, do których będą chodzić wszystkie dzieci bez względu na swoje możliwości fizyczne? Może dzięki temu już od najmłodszych lat osoby pełnosprawne będą się uczyć, że niepełnosprawność to tylko jedna z wielu cech ich kolegi czy koleżanki z klasy, którzy poruszają się na wózku. Owszem – kluczowa, gdy krawężnik jest zbyt wysoki, ale nieistotna, jeśli chodzi o możliwości intelektualne, zdolności twórcze czy wrażliwość.
Według Susan LoTempio najważniejsze jest jednak, aby w naturalny sposób na co dzień spotykały się ze sobą osoby pełnosprawne i te z niepełnosprawnością. Aby nikt nie dziwił się, że nauczyciel historii w szkole obok porusza się na wózku, że dyrektor jego firmy nosi aparat słuchowy, a korepetytor angielskiego, z którym od jutra zaczynają się lekcje, jest niewidomy. Bo – jak podkreśla Susan LoTempio – kiedy znamy kogoś osobiście, stereotypy nagle tracą swoją magiczną moc, na podstawie której ocenia się drugiego człowieka. Przyjaciele dziennikarki kilkukrotnie powiedzieli jej, że dzięki znajomości z nią ich postrzeganie niepełnosprawności zdecydowanie się zmieniło. Było to możliwe dzięki temu, że ich dzieci uczęszczają razem do szkoły, spotykają się na trybunach meczu lokalnej drużyny, a na mszę chodzą wspólnie do kościoła.
Stella Young w swoim wystąpieniu także mówi, że chciałaby żyć w świecie, w którym niepełnosprawność jest po prostu czymś normalnym. Że to żadna wyjątkowość. Że nieważne, czy oglądając film, siedzisz na wózku, czy na fotelu. To chęć życia w świecie, w którym osoba z niepełnosprawnością wychodząca do sklepu po zakupy nie jest uznawana za bohatera. Bo to właśnie takie podejście świadczy o niskim mniemaniu na temat osób z niepełnosprawnością. Czas najwyższy, żeby zaczęły być doceniane za swoje prawdziwe dokonania.