fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Historie wciąż nieopowiedziane

„Krzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk” to historia trudnej pamięci, naznaczonej wstydem i krzywdą. Ale to wciąż nie jest historia pełna – brak odpowiedzi na podstawowe pytanie: skąd zdrada? Co sprawia, że ludzie dotychczas świetnie zintegrowani z lokalną społecznością w obliczu wojny decydują się na kolaborację z okupantem?

kroniki_zakopiańskie_cs
Choć publikacji poświęconych historii II wojny światowej powstały w Polsce już całe masy, dalej pozostają tematy, które szerokiemu gronu czytelników są właściwie nieznane. Pod zalewem tytułów o powstaniu warszawskim, „wojennych dziewczynach” czy „żołnierzach wyklętych” brak wciąż książek, których autorzy otwarcie podejmowaliby tematy mniej chwalebne. Dotychczas próby rozliczenia się na przykład ze współudziałem Polaków w zbrodniach na Żydach na ogół kończyły się skandalem. Tym bardziej nie dziwi więc, że temat kolaboracji z okupantem nie znajduje miejsca w powszechnej świadomości historycznej. Polacy – zawsze sprawiedliwi, honorowi, przelewający krew „za wolność waszą i naszą”. Z jednym wyjątkiem – Goralenvolku.
Książka autorstwa Kurasia i Smoleńskiego próbuje rozprawić się z historią najbardziej znanej kolaboracji podczas okupacji hitlerowskiej, czyli działalnością Komitetu Góralskiego (Goralisches Komitee). Cała koncepcja, oparta na ideologii rasistowskiej, zakładała istnienie osobnego narodu góralskiego, wywodzącego się z rasy aryjskiej, a więc „jakościowo lepszego” od narodu polskiego. Górale mieli otrzymać namiastkę samorządu i osobne kenkarty z literą „G”. Podjęto również próbę utworzenia góralskiego oddziału w ramach SS, co, jak pokazują Kuraś i Smoleński w swojej książce, zakończyło się wielkim fiaskiem i na dobre zniechęciło hitlerowców do współpracy z Komitetem Góralskim.
Piszę o najbardziej znanej kolaboracji, bo choć na Podhalu Goralenvolk to wciąż temat tabu (co świetnie pokazują autorzy książki), to w powszechnej świadomości jest on stosunkowo żywy i wykorzystywany również w kulturze popularnej. Być może łatwo mówić nam tak jednoznacznie o Goralenvolku, bo już w czasie wojny koncepcja tworzenia narodu góralskiego okazała się porażką, a jej główny twórca – Wacław Krzeptowski – powieszony został przez podhalańskich partyzantów? Epizod wydaje się zamknięty, kary wymierzone, a odwieczna polskość Podhala potwierdzona. Kuraś i Smoleński pokazują w swojej książce, że historia ta wcale nie musiała być tak jednoznaczna, a rozliczenie z przeszłością tak naprawdę nie nastąpiło.
Czytelnika przyzwyczajonego do chronologicznego wywodu charakterystycznego dla publikacji o historii książka Kurasia i Smoleńskiego będzie drażnić. Swobodnie mieszają oni różne plany czasowe – nie tylko teraźniejszość z przeszłością, ale też poszczególne historie z czasów wojennych. Obficie cytują źródła archiwalne, nie podając przy tym informacji o pochodzeniu dokumentów. Jest to efekt bardziej reporterskiego podejścia do opowiadania historii – która siłą rzeczy rozwija się tak, jak opowiadają ją rozmówcy – zarówno świadkowie historii, jak i archiwalne dokumenty, wszyscy traktowani jako tak samo wiarygodne źródła wiedzy o przeszłości. Pokazuje to splątanie ludzkich losów i nieoczywistość interpretacji, ale pozostawia niestety poczucie niedosytu. Zdrowy rozsądek każe też kwestionować źródła archiwalne, szczególnie wytworzone przez powojenny Urząd Bezpieczeństwa. To chyba największy mankament reportażu Kurasia i Smoleńskiego, sprawiający, że książkę traktować należy bardziej jako studium pamięci zbiorowej o wojennych losach Podhala, a nie źródło wiedzy o historycznych postaciach i wydarzeniach. Historia Goralenvolku, tajemnicza i uwikłana w bieg wielkiej historii, nie zostaje wyjaśniona. Wiarygodność świadków nie zostaje zakwestionowana. Nie znajdziemy w książce odpowiedzi na pytania dotyczące motywów działań i ich długoterminowych skutków. Zamiast tego widzimy ludzi w całym skomplikowaniu ich indywidualnych losów. Ale może właśnie taka historia bliższa jest ludzkiemu doświadczeniu?
Zaprezentowana opowieść to historia trudnej pamięci, naznaczonej wstydem i krzywdą. Ale to wciąż nie jest historia pełna – brak odpowiedzi na podstawowe pytanie: skąd zdrada? Co sprawia, że ludzie dotychczas świetnie zintegrowani z lokalną społecznością w obliczu wojny decydują się na kolaborację z okupantem? Jak to możliwe, że z tej samej rodziny pochodził przywódca Goralenvolku, Wacław Krzeptowski, i najsłynniejszy kurier tatrzański, Józef Krzeptowski? Jak oddać historyczną sprawiedliwość bohaterom, a jednocześnie nie przemilczeć winy zdrajców? I jak w ogóle definiować zdradę w czasach trudnych i nieoczywistych wyborów? To pytanie nie tylko o Goralenvolk, ale o całe polskie wojenne imaginarium. Czy jesteśmy gotowi przyznać, że kolaboracja nie była tylko odosobnionym przypadkiem, gdzieś na odległym Podhalu, podszyta ideologią rasistowską, ale też wydarzyła się tu, za rogiem, i przybierała formę szmalcownictwa, szabru na pożydowskim mieniu, donosicielstwa… Te historie wciąż pozostają nieopowiedziane.
***
B. Kuraś, P. Smoleński, „Krzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×