fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Gramick, Doyle, Gebara, Beattie, Masson… Teologowie i teolożki świata o dekadzie Franciszka

Poprosiliśmy teologów i teolożki ze świata o podsumowanie dekady pontyfikatu Franciszka. Są wśród nich znani na całym świecie: duszpasterka osób LGBT+, teolożki wyzwolenia i feministyczna czy obrońca ofiar wykorzystywania seksualnego w Kościele.
Gramick, Doyle, Gebara, Beattie, Masson… Teologowie i teolożki świata o dekadzie Franciszka
ilustr.: Artur Denys

Uwaga! Artykuł aktualizowany o kolejne głosy zagranicznych teologów i teolożek.

***

Siostra Jeannine Gramick

Grzesznik, nauczyciel, człowiek modlitwy

Franciszek żyje tym, co głosi. Okazuje miłosierdzie tym, którzy zostali wypchnięci na najdalsze krańce Kościoła i społeczeństwa.

W pierwszym publicznym wywiadzie papieża Franciszka po jego wyborze dziesięć lat temu, ojciec Antonio Spadaro, redaktor czasopisma „La Civiltà Cattolica”, zapytał nowo wybranego papieża wprost: „Kim jest Jorge Mario Bergoglio?”.

Papież patrzył na ojca Spadaro przez jakiś czas, a potem powiedział: „Jestem grzesznikiem… To nie jest figura retoryczna… Jestem grzesznikiem”. Franciszek tak opisał swoje częste wizyty w kościele świętego Ludwika IX w Rzymie, gdzie kontemplował obraz „Powołanie świętego Mateusza” Caravaggia:

„Ten palec Jezusa, wskazujący na Mateusza… Uderza mnie gest Mateusza: trzyma swoje pieniądze, jakby chciał powiedzieć: „Nie, nie ja! Nie, te pieniądze są moje”. Oto ja, grzesznik, na którego Pan zwrócił swój wzrok… Ale ufam nieskończonemu miłosierdziu i cierpliwości naszego Pana Jezusa Chrystusa”.

Inspiruje mnie pokora papieża Franciszka w uznaniu, że jest grzesznikiem i polega na miłosierdziu Bożym. W liście skierowanym do mnie kilka lat temu napisał: „Zdarza się, że błądzimy w życiu, wszyscy błądzimy. To znak, że wszyscy jesteśmy słabi, ale idziemy. Ten, kto nie idzie przez życie i nigdy nie podejmuje decyzji… nie robi nic konstruktywnego”. Franciszek wie, że wszyscy popełniamy błędy, ale musimy próbować dalej. Zapewnia nas, że wzrastamy, ucząc się na błędach i że Bóg w swojej miłosiernej miłości wszystko przebacza. Papież wie o tym, ponieważ jest człowiekiem modlitwy, który poświęca czas na rozeznawanie, dokąd wzywa Duch Boży.

Franciszek inspiruje mnie, ponieważ mówi słowami zrozumiałymi dla zwykłych ludzi. Mówi o duszpasterzach, którzy powinni „pachnieć jak owce” oraz o Kościele jako o „szpitalu polowym”, w którym trzeba opiekować się wszystkimi rannymi. Mówi o dbaniu o ziemię, bo to „nasz wspólny dom”.

Inspirują mnie nie tylko jego słowa, ale także przykład, jaki daje. Franciszek żyje tym, co głosi. Myje nogi osobom ubiegającym się o azyl i odwiedza więźniów. Je lunch z pracownikami Watykanu i zadaje się ze „zwykłymi” ludźmi, unikając korzyści płynących z władzy i przywilejów. Okazuje miłosierdzie osobom rozwiedzionym, żyjącym w nowych związkach, osobom LGBTQ i wszystkim tym, którzy zostali wypchnięci na najdalsze krańce Kościoła i społeczeństwa.

Jednak najbardziej inspiruje mnie sposób, w jaki papież Franciszek delikatnie prowadzi nasz Kościół ku synodalności, prosząc wszystkich członków ludu Bożego, aby rozmawiali ze sobą, słuchali się z szacunkiem, a nie osądzali się wzajemnie (abyśmy nie byli sądzeni). Franciszek nieustannie wzywa nas do podążania za Ewangelią: Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem.

Wierzę, że największym wkładem papieża Franciszka w Kościół instytucjonalny jest pomoc ludowi Bożemu we wzroście jako wspólnocie oraz dalsze kierowanie nas na drogę odnowy zapoczątkowaną przez Sobór Watykański II. Franciszek pozwolił nam dostrzec, że wszyscy wierni, nie tylko duchowni, są odpowiedzialni za duchowe życie Kościoła. W ciągu pierwszych dziesięciu lat papież pokazał nam, że władza klerykalna, a właściwie każda władza, ma służyć ludziom, a nie ich tłamsić. Jego służebne przywództwo przypomina Kościołowi instytucjonalnemu, dlaczego został stworzony.

Jak powiedział papież Franciszek w pierwszym publicznym wywiadzie z ojcem Spadaro, Sobór Watykański II uczy nas, że „święta matka Kościół hierarchiczny” to „lud Boży, pasterze i wszyscy ludzie razem”. Wierzę, że właśnie to będzie jego dziedzictwem: pomoc w zrozumieniu przez nas, że Kościół jest całością ludu Bożego. Obyśmy byli prowadzeni przez naszego dobrego i kochającego papieża Franciszka jeszcze przez co najmniej dziesięć lat!

Tłumaczenie: Paulina Olivier

***

Thomas Doyle

Franciszek dokonał niewyobrażalnego

Franciszek to tylko jeden człowiek, a mimo to z odwagą sprostał herkulesowemu zadaniu, jakim jest zmierzenie się z głęboko zakorzenioną kulturą wykorzystywania seksualnego oraz ze strukturalnym tuszowaniem i zakłamaniem.

Moim punktem odniesienia w ocenie ostatnich dziesięciu lat pontyfikatu papieża Franciszka jest jego odpowiedź na ogólnoświatową plagę wykorzystywania seksualnego młodzieży przez katolickich duchownych i osoby konsekrowane. Jestem głęboko zaangażowany w tę kwestię od 1982 roku, kiedy to pracowałem jako prawnik kanoniczny w nuncjaturze watykańskiej w Waszyngtonie. W 1983 roku, w którym zjawisko wykorzystywania seksualnego ujrzało światło dzienne i zszokowało katolicki świat, papieżem był Jan Paweł II. To, o czym niektórzy naiwnie myśleli, że będzie jedynie tymczasowym „utrapieniem”, jak nazwał to jeden z biskupów, okazało się najgorszym koszmarem, jaki nawiedził Kościół od tysiąca lat. Papież Jan Paweł II dokładnie wiedział o sprawie, ale podczas swojego pontyfikatu nie zrobił w związku z tym niczego istotnego. Był tak naprawdę częścią problemu, a nie rozwiązania. Potem przyszedł papież Benedykt XVI, który, zdaniem niektórych krytyków, był niewiele lepszy. Jednak z tą akurat opinią się nie zgadzam. Być może nie do końca zdawał sobie sprawę ze skali koszmaru, który wydarzył się w Kościele, ale wiedział, że było bardzo źle i zrobił o wiele więcej, żeby sobie z tym poradzić, niż sądzi większość ludzi i niż chciałaby uznać większość jego krytyków.

Franciszek został wybrany 13 marca 2013 roku. Nie było już wtedy wątpliwości, że sednem zjawiska nadużyć nie były tysiące księży i zakonników, którzy wykorzystywali seksualnie ofiary w każdej części Kościoła katolickiego, ale nieuczciwa, destrukcyjna i samolubna odpowiedź biskupów na całym świecie. Zamiast zachowywać się jak pasterze, za których się podawali, zachowywali się jak skorumpowani biznesmeni zainteresowani jedynie wizerunkiem i władzą w ich korporacji, którą okazał się Kościół, nazwany przez Sobór Watykański II „ludem Bożym”, a nie królestwem biskupów.

Papież Franciszek to jeden człowiek, bardzo potężny i inteligentny, ale mimo wszystko tylko jeden człowiek, który jest przywódcą największego na świecie wyznania religijnego i to takiego, które jest przesiąknięte zepsuciem. Jest monarchą absolutnym, ale musi stawić czoła i pokonać dwór papieski, znany jako kuria watykańska. Z pokorą, uczciwością i odwagą sprostał herkulesowemu zadaniu, jakim jest zmierzenie się ze złożoną, głęboko zakorzenioną kulturą wykorzystywania seksualnego oraz ze strukturalnym tuszowaniem i zakłamaniem. Był mocno krytykowany za tuszowanie, w które był zaangażowany podczas posługi w Argentynie oraz za inne przypadki, w których chronił zdemoralizowanych duchownych. Dokonał jednak tego, co do tej pory było niewyobrażalne dla papieży: publicznie przyznał się do błędu, przeprosił ofiary i usunął winnych prałatów. Myśl o przyznaniu się papieża Piusa XII lub Jana Pawła II nawet do drobnego błędu przekracza wszelkie wyobrażenia. Ale Franciszek to zrobił, a wspomniany błąd był ogromny.

Kilka lat temu byłem tymczasowym konsultantem Papieskiej Komisji do spraw Ochrony Nieletnich. Na moim pierwszym spotkaniu powiedziałem, w bardzo dosadny sposób, że ofiary mają dość niekończącego się strumienia słów wychodzących z Watykanu i z ust biskupów na całym świecie. Namawiałem członków komisji, żeby przestali mówić i coś zrobili. Wspomniana komisja ma jeszcze wiele do zrobienia. Franciszek jednak nie tylko przemawia z mocą, ale również z mocą działa. Spotykał się z ofiarami i rzeczywiście ich słuchał. Przyznał, że się mylił. Odwołał i usunął kilku biskupów nie tylko za to, że sami dopuszczali się nadużyć, ale także za to, że nie reagowali na doniesienia o nadużyciach. Jednym z jego najbardziej piorunujących posunięć było wydalenie z kapłaństwa byłego kardynała Theodore’a McCarricka, który w ciągu kilku dni z potężnego kardynała stał się zhańbionym laikiem.

Franciszek pokazał, że jest świadomy dwóch najbardziej podstępnych przeszkód stojących na drodze do prawdziwie chrześcijańskiego podejścia do ofiar nadużyć seksualnych i do szeroko zakrojonej skutecznej akcji przeciwko wciąż potężnym siłom wyparcia i tuszowania: pierwszą z nich jest głęboko zakorzeniona kultura klerykalizmu, która stoi u podstaw obłąkańczego przekonania, że hierarchiczna struktura Kościoła i jego biskupi mają wyższą wartość niż uzdrowienie i ochrona niewinnych i bezbronnych przed złem nadużyć. Jest to bez wątpienia najgłębiej zakorzeniona i podstępna bariera. Drugą jest kuria rzymska, która sama jest napędzana przez klerykalizm. Papież o tym wie. Skonfrontował się z tym publicznie i nadal walczy z obiema barierami nie tylko słowami, ale i czynami.

Plaga wykorzystywania seksualnego przez duchownych to bardzo rozległa ciemna strona Kościoła. Franciszek daje wszelkie dowody, że o tym wie. Aby choć w niewielkim stopniu zmienić ten koszmar, Kościół instytucjonalny i elita klerykalna muszą zmienić swoją postawę i działanie, a nie tylko wypowiadać puste słowa.

Byłem głęboko zaangażowany w tę sprawę przez czterdzieści lat i widziałem wszystko, o czym mówię. Wierzę, że dobro, jakie Franciszek uczynił w walce z tym strasznym wirusem, będzie nadal spotykać się ze sprzeciwem, zwłaszcza w formie pasywno-agresywnych działań wielu duchownych, ale na dłuższą metę i długo po zakończeniu jego pontyfikatu, jego słowa i czyny nadal będą miały dalekosiężne konsekwencje. Koszmar nadużyć dokonywanych przez duchownych nie zniknie, dopóki system, który go stworzył i nadal go chroni i podtrzymuje, nie odejdzie. Franciszek, jak sądzę, rozumie to i robi wszystko, co w jego mocy, aby to odejście urzeczywistnić.

Tłumaczenie: Paulina Olivier

***

Tina Beattie

Kobiety – brakujące ogniwo w wizji Franciszka

Chociaż papież mianował kilka kobiet na stanowiska kierownicze, to reprezentują one tylko ułamek różnorodności kultur, w których żyją katolickie kobiety i niewielką część zajmujących je trosk.

Papież Franciszek odnawia trzy podstawowe wymiary katolickiej wiary i katolickiego życia. Po pierwsze, wzywa nas do kontemplacyjnej ciszy i uwielbienia przez sakramenty, za pośrednictwem których szukamy oblicza Boga objawiającego się przez osadzone w Biblii i mistyczne zrozumienie cudu stworzenia i naszego w nim miejsca. Po drugie, przypomina nam, że poszukiwanie sprawiedliwości społecznej i troska o środowisko muszą być realizowane z zaangażowaniem, przez nasz styl życia i nasze relacje. Po trzecie, podkreśla znaczenie inkulturacji, dzięki której Bóg historii wciela się w masowe formy pobożności.

Jest jednak inny, zasadniczy wymiar wiary, którym papież jeszcze skutecznie się nie zajął. Chodzi o miejsce kobiet w Kościele. Franciszek wielokrotnie potwierdzał potrzebę pełniejszego uznania wkładu kobiet i wzywał do większego zaangażowania ich na wszystkich szczeblach Kościoła instytucjonalnego. Jednak chociaż mianował kilka kobiet na stanowiska kierownicze, to reprezentują one tylko ułamek różnorodności kultur, w których żyją katolickie kobiety i niewielką część zajmujących je trosk. Papież często używa wysoce romantycznej retoryki, mówiąc na temat kobiecych darów i atrybutów, ale wykazuje niewielką znajomość realiów i wyzwań życia codziennego, z którymi mierzą się kobiety.

Proces synodalny zainicjowany przez papieża Franciszka ujawnił, że zwiększenie roli i stopnia reprezentacji kobiet jest jednym z najpilniejszych wyzwań stojących przed Kościołem. W 2022 roku sieć Catholic Women Speak, którą koordynuję, zleciła międzynarodowe badanie kobiet-katoliczek za pośrednictwem zespołu badawczego z University of Newcastle w Australii, które miało być sposobem na zebranie informacji zwrotnych dla Synodu. Ankieta była rozpowszechniana w ośmiu językach i odpowiedziało na nią ponad 17 tysięcy kobiet, w tym 288 z Polski. Wyniki zostały dokładnie przeanalizowane i są dostępne w Internecie . Z jednej strony odzwierciedlają różnorodność katolickich kobiet na całym świecie, ale z drugiej wskazują na fakt, że większość respondentek popiera reformę i podziela te same obawy i troski.

Odpowiedzi polskich kobiet były bardziej konserwatywne niż te z bardziej „postępowych” kultur katolickich, na przykład z Niemiec. Pomimo to, 85% polskich respondentek stwierdziło, że popiera reformę, a 68% zgodziło się ze stwierdzeniem, że „w Kościele katolickim potrzebna jest radykalna reforma”. Tylko 8% stwierdziło, że „nie ma potrzeby przeprowadzania żadnej reformy w Kościele katolickim”. 59% zgodziło się ze stwierdzeniem, że „kobiety powinny być w pełni włączone na wszystkich poziomach przywództwa kościelnego”, chociaż poparcie dla wyświęcania kobiet do kapłaństwa było niższe niż w innych krajach. Mimo tego, aż 38% polskich respondentek stwierdziło, że popiera wyświęcanie kobiet. 70% zgodziło się ze stwierdzeniem, że „kobiety muszą mieć wolność sumienia w odniesieniu do swoich decyzji reprodukcyjnych”. Panowała zdecydowana zgoda (85%), że „przywódcy kościelni nie podejmują wystarczających działań w celu zajęcia się sprawami wykorzystywania seksualnego i ich tuszowania”, a jeszcze więcej osób (92%) zgodziło się, że „przywódcy kościelni muszą zająć się innymi formami wykorzystywania i przemocy, w tym nadużyciami władzy oraz tymi wywołującymi krzywdy duchowe”.

Kontrast między tymi, które chcą radykalnych reform, a tymi, które są oporne na jakiekolwiek zmiany, widać wyraźnie w dwóch odpowiedziach na pytania otwarte. Pierwszą napisała młoda Polka (z przedziału wiekowego od 18 do 25 lat):

„Księża i biskupi… są słabo wykształceni, zarówno teologicznie, jak i ogólnie. Są dewocyjni, pyszni, chciwi i nie mają kontaktu ze światem. Tolerują, dopuszczają się lub ukrywają gwałty na dzieciach, a jednocześnie mają obsesję na punkcie seksualności i czystości. Atakują osoby LGBT zamiast pomagać potrzebującym. (…) Wierzę w Boga. Chcę być częścią Kościoła. (…) Jednak coś musi się radykalnie zmienić”.

Zupełnie inaczej wypowiada się inna, starsza Polka (z przedziału wiekowego od 41 do 55 lat):

„Kościół nie potrzebuje tej drogi synodalnej. Musimy być katechizowani w tradycyjnym duchu i powrócić do przyjmowania nauki Jezusa, bez prób jej aktualizowania lub zmiany, rzekomo żeby pasowała do współczesnego stylu życia”.

Papież Franciszek uczynił dialog centralnym elementem swojego pontyfikatu i oczywiste jest, że wiele reform, o które zabiega, znajduje silne poparcie wśród kobiet. Osiągnął już tak wiele. Jego mądrość, współczucie i poczucie humoru uczyniły z niego lśniącą latarnię nadziei dla wielu, w świecie pogrążającym się w rozpaczy. Mam nadzieję i modlę się, aby dostrzegł, jak istotne dla przyszłości Kościoła są kobiety. Czekamy, aby pracować razem z nim jako siostry i uczennice w Chrystusie.

Tłumaczenie: Paulina Olivier

***

Ivone Gebara

Pytania niektórych kobiet

Wiele kobiet oczekiwałoby od papieża więcej. Franciszek tłumaczy brak możliwości święcenia kobiet, ale podawane powody wciąż wydają się nam niewystarczające.

Nie da się zaprzeczyć, że większość katolików i katoliczek uznaje dużą wartość tych dziesięciu lat pontyfikatu Franciszka oraz rozpoznaje wiele obszarów, które odróżniają ten pontyfikat od poprzednich.

W czasach, gdy działalność religijna charakteryzuje się większym zaangażowaniem w świeckiej polityce, mieć papieża prostszego, mniej konwencjonalnego, z większą dozą humoru – to wielka radość. Ale jeszcze mocniej doceniamy jego umiejętność zbliżania się do ludzi i ten szczególny dar zwracania się bezpośrednimi słowami do opresyjnych rządów nieszanujących podstawowych praw. Takie postępowanie jest bez wątpienia historycznym krokiem rozwoju dla wielu z nas i zasługuje na pochwałę.

Znana jest nam naznaczona nostalgią za bezpieczeństwem dawanym przez teorie i teologię Kościoła z przeszłości krytyka ultrakonserwatywnych katolików tęskniących za łacińską liturgią otoczoną wielkimi ceremoniami i prawdami absolutnymi. Są jednak i tacy katolicy, którzy podnoszą pytania, dla których punktem wyjścia są inne miejsca. Miejsce codziennego życia, miejsce walki o przeżycie, miejsce konfrontowania się z nieustanną troską o starszych i o dzieci, miejsce ciał maltretowanych i gwałconych, miejsce braku szacunku do własnego pomysłu na życie, miejsce, w którym naruszane są przeróżne prawa człowieka. Te głosy kobiet, pomimo że są dostrzegane jako istniejące, tak naprawdę nie są realnie i prawnie uznawane w katolickich instytucjach.

Mamy świadomość, że za symboliczną figurą papieża jako „szefa” Kościoła katolickiego, kryje się też wiele sił i mocy, które wywierają na niego presję, konfliktują się z nim i uniemożliwiają rozwój refleksji wokół ważnych tematów. Za tym wszystkim stoi jeszcze status Watykanu jako państwa z odpowiedzialnościami i zadaniami wobec innych państw, co często wtłacza katolicyzm w ramy aktualnej sytuacji geopolitycznej sui generis. Pomimo tej świadomości, wiele kobiet oczekiwałoby od papieża i od bardziej progresywnego skrzydła Kościoła katolickiego, by konkretniej nalegali na wyraźną obecność kobiet, nie pozostając wyłącznie na poziomie rozróżniania życiowej perspektywy męskiej od perspektywy kobiecej. Owszem, papież próbuje na przykład tłumaczyć brak możliwości święcenia kobiet i wyjaśniać powody podjętych decyzji, ale wciąż wydają się nam one niewystarczające – myśl filozoficzna, do której się odwołujemy, daje nam podstawy do domagania się nowych stosunków. W rzeczywistości bowiem to, co charakteryzuje obecne relacje, to fakt, że w kwestiach dotyczących Kościoła spojrzenie mężczyzn jest kobietom narzucane: to spojrzenie dominuje, umniejsza kobiecą perspektywę, podnosi ją, gdy ma w tym interes, by później – gdy czuje się zagrożone – potępić ją na nowo.

Wierzymy w to, że zmiany niekoniecznie przyjdą przez dekrety wydane przez hierarchię Kościoła katolickiego czy nawet dekrety papieża, ale dzięki codziennej pracy wielu grup i wspólnot na całym świecie: wszędzie tam, gdzie uznaje się równość godności ludzkiej, gdzie szanuje się wszystkie stworzenia natury oraz wzajemną współzależność w przyrodzie i różnorodność darów w niej istniejących i ją zamieszkujących. Jak zaczyn zwiększa masę, by powstał chleb, a chleb jest dzielony między ludzi, tak właśnie wygląda proces historycznych zmian. To na ten zaczyn historycznie stawiamy i w ten sposób pragniemy wspierać papieża Franciszka w jego posłudze kolejnych lat, w tym owocnym i ważnym pontyfikacie.

Tłumaczenie: Julia Kern

***

Alexandre Masson

Natarczywe upominanie się o radość jako droga reformy

Papież daje ludowi Bożemu busolę, dzięki której razem z Panem może stawić czoła wielkim wyzwaniom naszej epoki − naznaczonej głębokimi przemianami na płaszczyźnie ekologicznej, politycznej i antropologicznej.

W 2016 roku, w trakcie swojego przemówienia do zgromadzonych na Kongregacji Generalnej jezuitów, papież Franciszek żądał, aby „natarczywie przypominali oni o pocieszeniu”: „Zadaniem Towarzystwa jest pocieszanie wiernych oraz pomaganie przez rozeznawanie w tym, żeby wróg ludzkiej natury nie odebrał nam radości: radości ewangelizowania, radości rodziny, radości Kościoła, radości tworzenia… Niech nie ograbia nas z niej przez zniechęcenie w obliczu wielkości zła świata i niezrozumienie między tymi, którzy pragną czynić dobro, ani też przez zastąpienie jej pustymi radościami, które zawsze są pod ręką, w każdym sklepie”. To żywe wezwanie papieża mocno do mnie przemówiło − młodego jezuity, który słuchał tych słów.

Temat radości, którą dał nam Bóg, łączy się z rozeznaniem, które pozwala nam ją rozpoznać. Przewija się też przez cały pontyfikat papieża Franciszka, któremu ton nadaje tytuł jednego z jego najwcześniejszych tekstów, „Evangelii Gaudium”: „Radość Ewangelii wypełnia serce i całe życie tych, którzy spotykają Jezusa”. Echa tego tonu pobrzmiewają również w wielu innych tekstach, jak „Amortis Laetia” o miłości w rodzinie: „Gdy poszukiwanie przyjemności staje się obsesyjne, zamyka nas w jednej rzeczy i uniemożliwia osiągnięcie innego rodzaju zadowolenia. Tymczasem radość zwiększa zdolność rozkoszowania się oraz pozwala odkrywać przyjemność w różnych obszarach rzeczywistości, nawet na etapach życia, w których przyjemność zanika”. Znajdujemy ów ton również w „Gaudete et exultate” o świętości w dzisiejszym świecie: „Święty potrafi żyć radośnie i z poczuciem humoru”, czy w „Laudato Si’” o ochronie wspólnego domu: „Chodźmy w śpiewie! Niech nasze zmagania i nasza troska o tę planetę nie odbierają nam radości nadziei”.

Według Franciszka ta radość zdecydowanie różni się od obsesyjnego poszukiwania dobrobytu, które wystarcza samo sobie. Taka pogoń za przyjemnością wyczerpałaby się w konsumpcjonizmie charakterystycznym dla zachodnich społeczeństw. Tymczasem radość nie tkwi ani w woluntarystycznej reakcji przeciwko tym umartwiającym tendencjom, ani też w intelektualnym spirytualizmie, który Franciszek potępia za jego pogardę dla ciała i „neognostycyzm”. Przeciwnie − zdaniem papieża, wspomniana radość jest „uporczywym poszukiwaniem” w pokorze i modlitwie daru, który przychodzi do nas od Boga, otwierając nas tym samym na przyjęcie Jego prawdy. To ona wprowadza nas na drogę do nawrócenia ku Niemu.

Jako syn Ignacego, nasz papież jest więc przekonany, że nie można przeprowadzić reformy osobistej i zbiorowej bez słuchania Ducha, którego znakiem jest dyskretna, głęboka i trwała radość, jaką Jego przejście pozostawia w sercach. Kładąc tak wielki nacisk na rozeznawanie i dążąc do wykorzystywania go w całym Kościele − do czego w bardzo konkretny sposób zobowiązuje nas Synod o synodalności − Franciszek daje każdemu człowiekowi środki, aby lepiej zestroić się z Panem w kierowaniu swoim życiem. W ten sposób daje ludowi Bożemu busolę, dzięki której razem z Panem może stawić czoła wielkim wyzwaniom naszej epoki − naznaczonej głębokimi przemianami na płaszczyźnie ekologicznej, politycznej i antropologicznej.

Tłumaczenie: Maciek Możański

Jeannine Gramick

Amerykańska zakonnica o polskich korzeniach. W latach 70. zaczęła tworzyć duszpasterstwo dla osób homoseksualnych. W roku 1977 powołała istniejącą do dziś organizację „New Ways Ministry”, jedno z pierwszych na świecie katolickich duszpasterstw LGBT. Obecnie jest członkinią katolickiej wspólnoty Sióstr Loretto.

Thomas Doyle

Ksiądz katolicki, doktor prawa kanonicznego. Wykładał na kilku uniwersytetach i w seminariach, w tym w Katolickiej Unii Teologicznej, na Katolickim Uniwersytecie Ameryki. Służył jako sędzia trybunału m.in. dla archidiecezji Chicago. Był jedną z pierwszych osób w Kościele katolickim, które zwróciły uwagę na wykorzystywanie seksualne przez duchownych. W 1985 r. napisał raport na temat pedofilii w...

Ivone Gebara

Brazylijska siostra zakonna, filozofka i czołowa przedstawicielka teologii ekofeministycznej. Uzyskała doktoraty na uniwersytetach w São Paulo oraz w Louvain. Przez siedemnaście lat uczyła w założonym przez Héldera Câmarę Instituto Teológico do Recife (ITER). Związana z teologią wyzwolenia. Obecnie żyje w ubogiej dzielnicy Camaragibe.

Tina Beattie

Emerytowana profesorka Catholic studies na Uniwersytecie Roehampton w Londynie.

Alexandre Masson

Jezuita, absolwent nauk politycznych i prawa. Po ukończeniu studiów wstąpił do nowicjatu w Towarzystwie Jezusowym, gdzie złożył swoje śluby w 2019 roku. Studiował filozofię i teologię w Centrum Sèvres w Paryżu. Od września 2022 roku mieszka w Lyonie, gdzie pracuje w zespole duszpasterskim liceum jezuitów Saint-Marc i zajmuje się projektem ignacjańskiego duchowego ekocentrum w Châtelard.
Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×