Gdzie tkwi dylemat?
Po wywiadzie, jakiego udzielił „Kontaktowi” Andrzej Wielowieyski do numeru „Resocjalizacja”, opublikowaliśmy na naszej stronie polemikę z zawartymi w nim tezami, pióra profesora Andrzeja Paszewskiego, którą obszernie skomentował również profesor Krzysztof Haman. Dziś publikujemy odpowiedź naszego Rozmówcy.
Bardzo dziękuję za teksty Andrzeja Paszewskiego i Krzysztofa Hamana. Traktuję je z szacunkiem i na płaszczyźnie etycznej podzielam ich argumentację. Jest wielkim wyzwaniem, aby możliwie wszystkie kobiety były przekonane o wartości życia poczętego i aby je chroniły. Ważna jest również w tym zakresie postawa nauczycieli i lekarzy, z uwagi na ich znaczenie w tworzeniu kultury społecznej. Chciałbym też podkreślić znaczenie uwag profesora Andrzeja Zolla do aktualnego prawa, dopuszczającego aborcję w przypadku uszkodzenia płodu, bez doprecyzowania – czy jest to na przykład uszkodzenie bardzo poważne, śmiertelne czy też powodujące tylko niepełnosprawność. Stwierdza on więc sprzeczność: dzisiejsze polskie prawo ma chronić urodzone dzieci niepełnosprawne, ale nie przewiduje ochrony takich samych dzieci niepełnosprawnych, poczętych, ale nienarodzonych.
A jednak w dziedzinie prawa stoję na stanowisku free choice – wolnego wyboru. Nie sadzę, aby słuszne było karanie za aborcję, bo będzie to przepis w wysokim stopniu nieszanowany i nieskuteczny. Będą rodzić te kobiety, które będą gotowe podjąć drugi akt procesu tworzenia i dawania życia – urodzenie dziecka. Ich rola i odpowiedzialność, tak, jak było zawsze, będzie jeszcze większa. Prawo nie powinno jednak karać tych, które się na ten drugi akt nie zdecydują (z powodów poważnych lub też, niestety, niepoważnych). Zmuszanie ich do rodzenia i do tej odpowiedzialności przy (mało skutecznej) pomocy groźnych kar jest przejawem fundamentalizmu ideowego, który ma swoje uzasadnienie, ale jest oderwany od ludzkiej kondycji i w życiu kilku przyszłych pokoleń będzie tracił coraz bardziej na znaczeniu. Tak więc proponuję dalszą dyskusję nad tym, niezwykle trudnym i dramatycznym problemem – jako prawnik i polityk społeczny, a nie jako etyk. Chrześcijańska tradycja i zasady są jednoznaczne. Dylematem jest nie etyka, lecz prawo, polityka i stosunek Kościoła do świata. Chodzi o to, jak mamy traktować ludzi o innych poglądach niż nasze. Oraz jak możemy i powinniśmy bronić wartości podstawowych?
A na końcu powtórzę argument prymitywny, ale konkretny: przy pomocy donosicieli, policjantów i prokuratorów nie pogłębi się i nie umocni postaw macierzyńskich i ojcowskich.