fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Dyskretny mrok patoburżuazji

„Patointeligencję” czytać można także jako manifest nihilizmu, pełen nostalgii za burzliwą, ale nie wstydliwą szkolną młodością. Z tej perspektywy szukanie w rapie Maty wołania o pomoc i oskarżeń wobec pokolenia rodziców byłoby głównie racjonalizacją położenia bogatej młodzieży.
Dyskretny mrok patoburżuazji
ilustr.: Karolina Burdon

 

„Mam w dupie fakt, że może kogoś drażnię / Wcale nie żartuję, ja mówię poważnie” – rapował w 1996 roku dwudziestoletni wówczas Ryszard „Peja” Andrzejewski. Ponad dwie dekady później dziewiętnastoletni Michał „Mata” Matczak wciąż wierzy, że hip-hop „stawia na prawdę”. Jego rapowi idole, na których się wzoruje, to „wielkomiejscy narratorzy” będący „zwierciadłami, które przechadzają się po ulicach”.

Czy rap Maty pełni tę funkcję? Wiele komentarzy do jego najnowszego kawałka „Patointeligencja” świadczy, że tak. Michał Płociński stwierdził, że „za niektóre utwory raperom powinno się przyznawać doktoraty z socjologii”. Małgorzata Halber postawiła Matę obok Olgi Tokarczuk: „W tym tygodniu, w którym Olga Tokarczuk odebrała Nobla, Mata nagrał najlepszy polski tekst kultury jaki słyszałam od dawna. / to o nas. to o naszych rodzicach czasem też, tylko intensywność i używki, zmienne patologii były inne. / Trzeba umieć nie tylko to napisać, ale też wyrecytować”. Wyrazy uznania dla zdolności opisywania świata szły w stronę Maty z różnych stron — zarówno od Cezarego Gmyza, jak i od Bartosza Węglarczyka.

Co takiego niezwykłego jest w tym utworze? Na pozór nic. W rapie nietrudno ani o kawałki wulgarniejsze, ani rapowane przez młodszych od Maty artystów. Klasyczna jest też konwencja utworu opisującego codzienność środowiska, z którego wywodzi się raper, i jego dążenie do zmiany statusu społecznego. Pewną innowacją Maty jest użycie tego sztafażu do opowiedzenia o zamożnej – a nie, jak to częściej bywa w rapie, wywodzącej się ze społecznych nizin – młodzieży, tudzież o buncie przeciwko burżuazyjnemu stylowi życia rodziców. Jednak również ta tematyka ma w polskiej kulturze długą tradycję: od „Bez dogmatu” Henryka Sienkiewicza, po głośną parę lat temu „Salę samobójców” Jana Komasy, aż po niektóre rapowe kawałki jana-rapowanie czy Otsochodzi.

Nasza klasa

Oryginalność nie jest jednak oczywiście cechą obowiązkową dobrego utworu. W „Patointeligencji” bez wątpienia znajduje się coś, co pobudza do dyskusji. Monika Ochędowska w „Tygodniku Powszechnym” tak diagnozuje wzmożone zainteresowanie utworem: „Czuję zakłopotanie obserwując, jak media społecznościowe pochylają się z naiwną troską nawet nie nad stylem życia swoich (symbolizowanych przez Matę i jego kolegów) dzieci, ale przede wszystkim nad sobą («Ach, gdzie popełniliśmy błąd»), podczas gdy setki rówieśników Matczaka od lat rymują o domowej przemocy, patologii podwórek, ucieczce w narkotyki. Najwyraźniej dotąd nie były to dzieci «nasze»”.

To właśnie klasowy aspekt „Patointeligencji” wydaje się budzić najżywszy odbiór. Mata opisuje w najlepszym wypadku niemoralne, w najgorszym zaś – przestępcze zachowania młodzieży z tak zwanych dobrych domów. Zachowania, których nie da się łatwo wytłumaczyć ciężką sytuacją materialną czy uzależnieniami rodziców (a przynajmniej nie ma o tym mowy w tekście utworu). Obnażając problemy (wyższej) klasy średniej w Polsce, tekst wywołuje kolejny spór wokół jej kondycji, a to przecież jeden z ulubionych tematów medialnych dyskusji.

Dominować zdają się głosy współczucia wobec Maty i jego rówieśników. Anna Dziewit-Meller słyszy w raperze rozpacz i poucza rodziców nastolatków: „Dziś świat żyje w poczuciu, jakby wszystko dało się kupić, także bliskość i miłość własnych dzieci. Lub – jak ujęła to moja przyjaciółka – zastąpić kasą relacje. Bo ten kawałek Maty jest chyba przede wszystkim o rodzicach, nie o dzieciach, i dlatego robi takie wrażenie”. „Gazeta Wyborcza” także z troską pochyla się nad losem bohaterów utworu, cytując na przykład Dorotę Jabłońską, psycholożkę: „Presja, pod którą znajduje się dziś młodzież, jest nie do zniesienia. Młodych ludzi chwali się dzisiaj za osiągnięcia, a nie za to, jacy są ci młodzi ludzie. Oni naprawdę ćpają, żeby móc się uczyć, naprawdę tam jest alkohol i środki przeciwlękowe, na uspokojenie, pomagające się uczyć. Szkoła wymaga. Rodzice naciskają, uważają, że szkoła musi być «dobra», stawiają bardzo duże wymagania”.

Wskazane powyżej reakcje na „Patointeligencję” – zarówno te przedstawiające Matę jako głos pokolenia, jak i te usprawiedliwiające opisywane przez niego zachowania i wyrażające wyłącznie współczucie – tworzą wokół tego utworu fałszywą narrację. W samej dyskusji na temat wyścigu szczurów w prestiżowych liceach lub szkodliwości helikopterowego rodzicielstwa (czyli ciągłego krążenia wokół własnych dzieci) nie ma nic złego, zapewne wciąż jest ona potrzebna. O tych kwestiach utwór Maty mówi jednak tylko w pewnym stopniu, wiele dostrzeganych w nim problemów to raczej projekcje zszokowanych słuchaczy.

Emocjonalna reakcja na „Patointeligencję” utrudnia rozmowy o problematycznym charakterze wielu jej wersów oraz pozostałej twórczości Maty, który szybko zyskał rangę wieszcza. Niestety, Michał Matczak pod wieloma względami „nie zachwyca” i jego relatywnie młody wiek nie powinien powstrzymywać krytyki. Jest ona konieczna nie tylko po to, by w porę odbrązowić młodego rapera, lecz przede wszystkim po to, by odważniej zmierzyć się z wyzwaniem opisu środowiska, o którym opowiada utwór.

Ziomy i koleżanki

Analizę warto zacząć od pytania o to, o kim tak naprawdę rapuje Mata. Czy na pewno jest „głosem pokolenia”, czy tylko jego szczególnego wycinka? Kogo dostrzec można w jego opowieściach, a kto jest w nich nieobecny? Przede wszystkim w narracji rapera bohaterami są wyłącznie młodzi mężczyźni. Kobiety (poza matką) pojawiają się tylko w kontekście aktów seksualnych. Przeoczenie? A może… zwykła mizoginia? „Wiele osób zarzuca mi mizoginię i coś w tym pewnie jest” – mówił Mata w wywiadzie z Krzyśkiem Nowakiem z newonce. Z kolei na pytanie Marcina Flinta z CGM o to, czy raperzy powinni bardziej szanować kobiety (a powinni, o czym pisałem wcześniej w „Kontakcie”), odpowiedział: „Uważam, że ja bym mógł bardziej szanować kobiety. (śmiech) Ale czasami kobiety dostają tyle szacunku, na ile zasługują”.

Jeszcze gorsze świadectwo o stosunku Michała Matczaka do kobiet dają jego wcześniejsze teksty. Pierwszym nagranym przez nastolatka utworem było „KLUBOWE”. Co ciekawe, w jego nagrywaniu uczestniczył ojciec rapera – zaangażowany w proces twórczy do tego stopnia, że doradzał odpowiedni sposób akcentowania słowa „kurwa”. Nie bawiąc się w eufemizmy, to zwyczajnie obrzydliwy kawałek – pełen pogardy do kobiet oraz ledwie ukrywanego rasizmu (którego jednak raper się wypiera). Tutaj przytoczę tylko jeden z łagodniejszych fragmentów: „Ole, Kaśki, Baśki dostały tam na wsi ostrzeżenie od matki / Przed takimi, co po kolacji kupują kondomy, nie kwiatki / A i tak z pomocą tej apki nawiązują kontakty / Z panem, co ma lok czarny, lub akcent jak anglik”. Podobne lub ostrzejsze wersy łatwo można odnaleźć na przestrzeni całego EP (minialbumu) Maty, jak również w zapowiadających debiutancki album kawałkach.

Bogate dzieciaki patrzą na getto

Nie tylko z kobietami raper ma „dosyć specyficzną”, jak sam ją nazwał, relację. Niepokój budzić może także sposób, w jaki mówi o osobach z klas zdominowanych. W ostatniej zwrotce „Patointeligencji” opowiada o zjawisku, które Smarki Smark dekadę temu ochrzcił mianem „kompleksu bloków”: „A nigdy nie chciałem być biały i zawsze tu chciałem być gangsta / I zawsze tu chciałem być z bloków i zawsze tu chciałem być z getta”. Pomimo tej tęsknoty do suburbiów Mata wydaje się mieć niezbyt wysokie mniemanie o mieszkańcach i mieszkankach biedniejszych części miasta – takie przynajmniej wrażenie można odnieść po odsłuchaniu pełnego klasistowskich klisz kawałka „L&M”, którego głównymi bohaterami „wielkomiejski narrator” uczynił najbardziej klasyczne symbole klasowej pogardy, czyli „Sebę” i „Karynę”. Po co mu mieszkanie w blokach, skoro zamieszkują je takie odrażające postacie?

Te same zachowania i cechy, które przydają „inteligencji” przedrostek „pato-”, są stereotypowo postrzegane jako normalne i naturalne dla klas zdominowanych. Mata, niedawny maturzysta, do opisania swojej i kolegów przynależności klasowej używa anachronicznego, ale za to nacechowanego pozytywnie określenia „inteligencja”, jednak właściwszym tytułem utworu byłaby „Patoburżuazja”. Czy to mniej, czy bardziej świadomie, młody raper z wyższych sfer konsekwentnie podkreśla dystynkcje dzielące świat, w którym się wychował, od świata biedniejszych dzielnic, wielkiej płyty czy amerykańskich gett. Rapując o marzeniach, by to właśnie te miejsca były środowiskiem jego pochodzenia, wskazuje, że postrzega je jako pozbawione znienawidzonego „ciepła i piękna”.

„Ciepło i piękno” odbierać można nie tylko jako symbol dobrobytu materialnego, lecz także pozytywnych uczuć. Z ostatnich wersów „Patointeligencji” przebija sugestia, iż ludziom żyjącym w blokach, gettach czy też po prostu niebiałym brak nie tylko pieniędzy, ale także zdolności do rodzicielskiej miłości, poświęcenia – oddania za dziecko „nerek, wątroby i serca”. W tym odczytaniu raper opozycję między „dobrymi” i „złymi” domami buduje nie tylko na nierównościach ekonomicznych, ale też na różnicach psychologicznych. To niezwykle groźna narracja, którą niemal wszyscy komentatorzy pomijają, lub też, co gorsza, akceptują jako prawdziwą.

Niebezpiecznego, ukrytego przekazu tych wersów nie łagodzi nawet fakt, że w rozmowie z Marcinem Flintem Mata określa swój kompleks bloków mianem „żałosnego”, stwierdzając jednocześnie, że „już z tego wyrósł”. To jednak kładzie się cieniem na szczerości jego utworu. Co więcej, zdaniem rapera przyczyną tęsknoty za mocno egzotyzowaną biedą było nie życie w ciągłej presji wynikającej z dobrego pochodzenia, nie charakterystyczny dla klasy wyższej wyścig szczurów, lecz… chęć rapowania. Krytycy Maty i innych raperów pochodzących z bogatych domów, jak na przykład Magdalena Okraska, wskazują czasem, że nie mają oni nic do powiedzenia o sprawach istotnych dla samego hip-hopu. Michał Matczak twierdzi, że myślenie takie było w nim niegdyś silnie zinternalizowane; stąd chęć zdobycia „street creditu”, ulicznych doświadczeń, o których mógłby nawijać. Ta wypowiedź otwiera nową ścieżkę interpretacji „Patointeligencji” – nie jako okrzyku rozpaczy, lecz próby rzucenia wyzwania tym, którzy twierdzą, że bogate dzieciaki nie mają o czym rapować.

Wywiad w CGM rzuca także inne światło na relację rapera z rodzicami. O ile sam kawałek przedstawia ją jako trudną, o tyle w spokojnej rozmowie Mata mówi o ojcu i matce innym językiem: „[Tata – dop. mój] To jest taka postać dla mnie, która wspierała tę moją pasję i moje zainteresowania hip-hopem. Więc też to nie było tak, że ja byłem jakimś wyklętym dzieciakiem, gdzie rodzice się od niego odwrócili i go wyrzucili z domu, bo on zarapował o papierosach i nie chciał zdawać matury czy iść na studia”. Wprawdzie twórca nie musi mówić wyłącznie we własnym imieniu, ale kolejny raz pojawia się pytanie, na ile zasadne jest traktowanie Maty jako głosu całego pokolenia, a kawałka – jako jego manifestu. Zresztą czy sam Michał Matczak rzeczywiście stara się być takim głosem, czy też po prostu ma świadomość, że krzyk i emocje w rapie świetnie się sprzedają?

Patus, ale nasz

Przyczyną medialnego szumu wokół „Patointeligencji” zdaje się przede wszystkim fakt, że kawałek ten nie przedstawia typowej dla rapu – jednak słabiej obecnej w dyskursie publicznym – perspektywy osoby z klasy zdominowanej, tylko rzeczywistość chłopaka z dobrego domu, absolwenta renomowanego liceum. Michał Matczak swoim znakiem rozpoznawczym w rapie uczynił pochodzenie ze świata klas dominujących. Ich członkom i członkiniom oraz tym, którzy otwarcie do tego świata aspirują, łatwiej jest utożsamić się z wersami Maty. Ponieważ w mediach głównego nurtu nadreprezentowani są ludzie, których z powodu pochodzenia los takiej młodzieży dotyka wręcz osobiście, utwór szybko stał się dla autora trampoliną do rozpoznawalności.

Jednocześnie rap Maty jest w tej grupie postrzegany w bardzo konkretny sposób, to jest przy założeniu pewnej wspólnoty światopoglądowej. Powszechne wydaje się przekonanie, że dziewiętnastolatek na pewno postrzega opisywane zjawiska jako problematyczne, nie gloryfikuje ich, nie przemawia przez niego nostalgia za „trudną młodością”. W refrenie „Patointeligencji” czytający „Gazetę Wyborczą” i „Tygodnik Powszechny” rodzice nastolatków słyszą zapewne rozpacz i wołanie o pomoc.

Gdy jednak posłuchać utworu bez filtra rodzicielskich instynktów i poczucia klasowej wspólnoty, za to ze świadomością hip-hopowej estetyki, brzmi on raczej jak jeden z wielu ulicznych hymnów do skandowania na koncertach. Różne znaczenie w zależności od zajmowanej pozycji społecznej mogą przyjmować poszczególne wersy z „Patointeligencji” – o „waleniu wiaderek”, kradzieżach „flaszek z Kerfa”, podbieraniu rodzicom Xanaxu czy „pokerku” za pieniądze rodziców. Podczas gdy Tomasz Terlikowski pisze, że to „wielki akt oskarżenia nas dorosłych”, młodzi dorośli na Instagramie tagują tytułem kawałka zdjęcia z imprez albo selfie z papierosem w ustach.

Bo „Patointeligencję” czytać (słuchać, oglądać) można także jako manifest nihilizmu, pełen nostalgii za burzliwą, ale nie wstydliwą szkolną młodością. Taka interpretacja odkrywa też głębiej drzemiący w utworze mrok. Z tej perspektywy szukanie w rapie Maty wołania o pomoc i oskarżeń wobec pokolenia rodziców byłoby głównie racjonalizacją położenia bogatej młodzieży: tak, młodzi ćpają, kradną, piją na umór, ale po pierwsze, to nie ich wina, a po drugie, chcą z tego wyjść. A co, jeśli część nie chce? Co, jeśli w pewnych sytuacjach rodzice, którzy dają tyle „piękna i ciepła”, ile w ich mocy, nie są w stanie nic zrobić, by „uratować” swoje dzieci – bo te zwyczajnie nie chcą być ratowane?

Porzucenie perspektywy przedstawiającej Matę jako rozpaczliwy głos pokolenia przestawia dyskurs na temat „Patointeligencji” i, szerzej, dekadencji bogatej młodzieży na nowe tory. Pozwala dostrzec, że problemami Maty i jego rówieśników nie są wyłącznie te, o których mówią otwarcie, jak narkomania czy alkoholizm, lecz także seksizm czy pogarda dla osób o niższym statusie ekonomicznym. Wskazuje inne możliwe przyczyny przemocowych zachowań licealistów niż tylko te leżące po stronie rodziców – na przykład powielanie toksycznych wzorców męskości czy kulturę gwałtu. To tylko niektóre z kierunków rozważań nad fenomenem „Patointeligencji” i Maty. Nie wszystkie doprowadzić muszą do satysfakcjonujących wniosków, z pewnością jednak stanowią poważniejsze podejście do tematu niż rytualne załamywanie rąk nad biednymi, choć przecież bogatymi młodymi mężczyznami.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×