Esperanto nie miało być tylko językiem, lecz środkiem do pojednania ludzkości. Koncepcje filozoficzno-społeczne Zamenhofa mówiły o stworzeniu „narodu neutralnie ludzkiego”.
155 lat temu urodził się w Polsce człowiek, który chciał uleczyć świat za pomocą wymyślonego przez siebie sztucznego języka.
Miał szesnaście lat, gdy zaczął pracę nad uniwersalnym językiem dla ludzi. Od dziecka uczono go, że wszyscy są braćmi, ale co innego widział na ulicach. Wychował się w Białymstoku, w którym żyły obok siebie cztery narody – Rosjanie, Polacy, Niemcy i Żydzi. Miał wrażenie, że różnorodność językowa powoduje antagonizmy pomiędzy nimi. Już jako mały chłopiec napisał pięcioaktową tragedię, nawiązującą do biblijnej historii o wieży Babel. Akcja toczyła się na białostockim rynku, a budowniczymi wieży byli mieszkańcy miasta.
Miał dziewiętnaście lat, gdy zaprezentował pierwszą wersję języka kolegom z gimnazjum. Zaczęli się go uczyć. Byli zaskoczeni tym, jak łatwo im szło. Później śpiewali hymn w nowym języku. Zaczynał się tak: „Niech upadnie nienawiść między narodami, czas już nastał! Cała ludzkość musi się zjednać w jedną rodzinę”. Ale język wydawał mu się zbyt ociężały i nieelegancki. Brakowało tego „czegoś”. Więc zaczął w języku myśleć i w ten sposób go ożywił. Język zyskał „duszę”.
Miał dwadzieścia osiem lat, gdy opublikował pierwszy kompletny podręcznik do języka pod pseudonimem „Doktor Esperanto”(doktor, który ma nadzieję). Z czasem zaczęto tym słowem nazywać sam język. Na okładce umieścił klauzulę: „Język międzynarodowy, podobnie jak każdy narodowy, jest własnością ogółu. Autor zrzeka się na zawsze wszelkich praw osobistych do niego”. Przez dwa lata szukał wydawcy, ale nie znalazł zainteresowania. W końcu publikację sfinansowała jego żona. W kolejnych latach esperanto pochłonęło większość jej finansów. Rodzina została bez środków do życia. Autor tułał się po kraju, szukając pracy w zawodzie okulisty. Przez wiele lat nie ustabilizował swojej sytuacji finansowej. Prosił o pomoc bliskich. Sam często nie dojadał. W końcu znalazł zatrudnienie w jednej z najbiedniejszych dzielnic Warszawy. Przyjmował po 30-40 pacjentów dziennie, zarabiając tyle, ile inni dostawali za 5-10 pacjentów. W liście z 1906 roku pisał o życiu w Warszawie: „Przestałem spotykać ludzi, a widzę tylko Rosjan, Polaków i Żydów, którzy wzajemnie się nienawidzą i myślą tylko o swoim narodzie. Najżałośniejsza jest sytuacja Żydów, bo Rosjanie domagają się, by byli oni Rosjanami, a Polacy, by Żydzi byli Polakami”.
Ludwik Zamenhof urodził się w Białymstoku 15 grudnia 1859 roku. Jego ojciec i dziadek byli nauczycielami języków. Wykształcono go w języku rosyjskim i to z nim czuł się najbardziej związany w młodości. Później zdystansował się do niego za sprawą propagandy antysemickiej w Cesarstwie Rosyjskim, która wielokrotnie skutkowała pogromami ludności żydowskiej. Biegle posługiwał się polskim i niemieckim oraz czytał po francusku. Osiem innych języków znał powierzchownie. Uważał się przede wszystkim za Żyda, a w dalszej kolejności za „syna ziemi polskiej”. Jego dzieci natomiast otwarcie deklarowały już swoją polskość.
Rozwój esperanta przypadł na okres wzmożonego antysemityzmu w Europie. W końcu XIX i początkach XX wieku miały miejsce liczne pogromy ludności żydowskiej, głównie na terenie Rosji. Tam też ukazały się „Protokoły mędrców Syjonu”, fałszywy dokument o rzekomym spisku żydowsko-masońskim. We Francji głośna była „afera Dreyfusa”, w której francuski kapitan żydowskiego pochodzenia został niesłusznie oskarżony o zdradę tajemnicy wojskowej. W takiej atmosferze esperantyści „dla dobra sprawy” nie ujawniali pochodzenia Zamenhofa, a on sam dał im na to przyzwolenie.
Jednak problemy narodu żydowskiego do głębi dotykały Zamenhofa i były motorem napędowym jego działań. W jednym z listów pisał: „Jeśli nie byłbym Żydem, wówczas mógłbym oddać się absolutnie i w całości moim marzeniom, ale należę do narodu, który wiele wycierpiał. […] Dlatego często nie dawała mi spokoju myśl, że nie mam moralnego prawa pracować dla neutralnych ideałów całej ludzkości”. Zamenhof otarł się o wszystkie emancypacyjne ruchy żydowskie, z żadnym z nich nie związując się jednak na dłużej. Najbardziej bolało go to, że Żydzi zmuszeni są posługiwać się obcymi językami „bez możliwości przyswojenia ich sobie w całości, gdyż każdy taki język jest ucieleśnieniem swego charakteru narodowego, obcego żydowskiemu życiu, duchowi i historii”. Krótko myślał o ożywieniu hebrajskiego, a następnie o doskonaleniu języka jidysz. W końcu zarzucił oba projekty na rzecz języka „neutralnie ludzkiego”.
Co istotne – esperanto nie miało być tylko językiem, lecz środkiem do pojednania ludzkości. Koncepcje filozoficzno-społeczne Zamenhofa mówiły o stworzeniu „narodu neutralnie ludzkiego”, którego zadaniem byłoby zjednoczenie wszystkich ludzi. Łączyłoby ich esperanto oraz religia, streszczająca się w jednym zdaniu: „Postępuj tak, jak chciałbyś, by postępowano z Tobą”. Nowy naród wziąłby początek od grupy ludzi, którzy osiedliliby się w jednym z miast neutralnej Szwajcarii. Stopniowo dołączaliby do niego kolejni członkowie. W roli pionierów widział Zamenhof Żydów, bo to na nich jego zdaniem ciąży obowiązek przekazywania „idei o jednym niewymyślonym Bogu dla całej ludzkości”. Później odszedł od mesjanizmu żydowskiego na rzecz „czystego człowieczeństwa”. Zamenhof zdawał sobie sprawę, że jego pomysł to utopia, ale uważał, że jest ona „łatwa do zrealizowania”.
Nie ulega jednak wątpliwości, że geniusz Zamenhofa ujawnił się przede wszystkim w lingwistyce. W piątej klasie gimnazjum zaczął się uczyć angielskiego i zauważył, jak prosta jest gramatyka angielska w porównaniu do łaciny i greki. Stwierdził, że „tak zwane bogactwo gramatycznych form jest tylko ślepym historycznym przypadkiem, zbytecznym dla języka”. Gramatyka esperanta da się zapisać w kilkudziesięciu zdaniach. Za równie zbędne uważał setki tysięcy słów, obecne w naturalnych językach. Zredukował je za pomocą tzw. sufiksów, na których oparł słowotwórstwo języka. Dzięki temu podstawowa wersja esperanta składa się jedynie z dwóch i pół tysiąca słów, które w większości pochodzą z języków romańskich. Język pozbawiony jest rodzajów gramatycznych. Ma tylko dwa przypadki – mianownik i biernik – oraz trzy czasy. Każdy wyraz czyta się tak, jak się pisze. Zamenhof hołdował zasadzie „maksimum treści, minimum formy”. W ten sposób stworzył najłatwiejszy do wyuczenia język na świecie.
Łatwość esperanta zdobyła mu dużą popularność w pierwszej połowie XX wieku. W latach 20. mogło nawet stać się międzynarodowym językiem pomocniczym Ligii Narodów, poprzedniczki ONZ. Kilkanaście państw gotowych było poprzeć projekt zainicjowany przez szwajcarskiego esperantystę Edmondo Privata. Jednak Francja, która obawiała się utraty znaczenia własnego języka, skutecznie go zablokowała. Co więcej, minister oświaty francuskiej zakazał nauczania esperanta we Francji, a Privat został uznany w tym kraju za persona non grata. O tym, jak silne było lobby francuskie, może świadczyć stanowisko przedstawiciela Polski Szymona Askenazego. Złożył on podpis pod propozycją przygotowania raportu o esperancie z zastrzeżeniem, że język pomocniczy w żadnym wypadku nie może zagrozić „prawom i stuletnim zasługom języka francuskiego w światowej dyplomacji”.
Z drugiej strony na początku XX wieku to właśnie we Francji działała najmocniejsza grupa esperantystów, do której należała elita kraju – politycy, generałowie, naukowcy. W 1905 roku we francuskim Boulogne-sur-Mer miał miejsce pierwszy światowy Kongres Esperanta, a Zamenhof został odznaczony francuskim orderem Legii Honorowej. Na Kongresie uchwalono tzw. Deklarację Bulońską, w której Zamenhof jeszcze raz potwierdził, że „właścicielem” esperanta jest „cały świat i każdy, kto chce może wydawać w tym języku lub o tym języku wszelkie dzieła, jakie sobie życzy oraz używać go do wszelkich możliwych celów”. Określił esperantyzm jako „staranie o rozpowszechnienie na całym świecie języka neutralnie ludzkiego, który […] dałby ludziom różnych narodowości możliwość wzajemnego porozumiewania się; który mógłby służyć jako język niosący pokój w publicznych instytucjach tych krajów, gdzie różne narody prowadzą walkę o język”.
W tym czasie wydał też „Fundamento de Esperanto”, w których zawarł nienaruszalne podstawy języka. Jednak nie wszyscy esperantyści akceptowali esperanto w całości. Po I Kongresie zaczęła się wzmożona działalność zwolenników zmian, a w 1907 roku francuski matematyk Louis Couturat stworzył na bazie esperanto nowy język sztuczny – ido. Odeszło do niego ok 5 procent esperantystów, dlatego okres ten nazwany został „Wielką Schizmą”. Z Francji dochodziło najwięcej głosów sprzeciwu wobec „indoktrynacji” esperanta ideologią. Jednak dla samego Zamenhofa sprowadzenie esperanta do – jak mówił – „trywialnej użyteczności” było nie do pomyślenia. Na jednym z kongresów ostrzegał: „Jeśli nas, pionierów esperanta, zmusi się, byśmy unikali w naszej działalności wszelkich idei, to my ze wzburzeniem podrzemy i spalimy wszystko, co napisaliśmy dla esperanta i z bólem przekreślimy pracę i poświęcenie naszego całego życia”.
Ambitne idee Zamenhofa zweryfikowała rzeczywistość. Esperanto nie zapobiegło wojnom ani nie odnowiło oblicza ludzkości. Zabrakło mu też wsparcia polityczno-finansowego, aby mogło odegrać większą rolę na arenie międzynarodowej. Wytworzyło za to ruch esperancki, obejmujący około miliona ludzi na całym świecie. Są pisarze języka esperanto. Wystawia się sztuki teatralne i kabarety. Pod względem liczebności esperanto jest trzydziestym językiem internetu. Znani są „native speakerzy” esperanta – najczęściej dzieci rodziców pochodzących z różnych krajów, którzy rozmawiają ze sobą w esperanto. Esperantem inspirował się Orwell, gdy tworzył gramatykę nowomowy newspeak w powieści „Rok 1984”. Esperanto zostało nawet uznane za język objawiony przez przedstawicieli dwóch religii – bahaizmu i oomoto – które dążą do posługiwania się wspólnym językiem uniwersalnym. Pierwszą polską bahaistką była córka Zamenhofa, Lidia. Zasłynęła również jako tłumaczka – przełożyła na esperanto m.in. „Irydiona” Zygmunta Krasińskiego, jedno z bardziej skomplikowanych dzieł epoki romantyzmu.
Esperantyści nierzadko cierpieli za swoje ideały. W czasie II wojny światowej mordowano ich w nazistowskich Niemczech i wysyłano do gułagów w ZSRR. Z rąk hitlerowców zginęła cała rodzina Zamenhofa. Socjolog Walter Żelazny, znawca Zamenhofa, pisze o społeczności esperantystów jako rodzaju diaspory, która „dokonuje się wskutek wyboru, a nie urodzenia”. Bliski jest jej kosmopolityzm, prawa człowieka oraz sprawiedliwość społeczna i kulturowo-językowa. Według Żelaznego Polska ma skarb, który powinna lepiej wykorzystać: „Sam fakt, że miejscem jego narodzin była Polska, automatycznie przybliża nasz kraj milionom sympatyków esperanta, co jest terenem zaniedbanym przez wszystkie […] organizacje […], którym zlecono promocję Polski i polskiej kultury”.