Tytuł tego numeru nie jest prowokacją. Pytanie: „Dlaczego wciąż jesteśmy w Kościele?”, słyszymy coraz częściej. Dlaczego jako środowisko – oraz jego poszczególni członkowie i członkinie – trwamy w instytucji naznaczonej strukturalnymi słabościami oraz przestępstwami i przewinami jej przedstawicieli? Czy nie lepiej byłoby odejść – dając wyraźny znak dezaprobaty dla stanu wspólnoty – i nie musieć się już tłumaczyć: za cały Kościół oraz za tych, którzy nim kierują?
Mierzymy się z tym pytaniem także sami, gdy nasz gniew wywołują choćby doniesienia o ukrywanych przez dekady przestępstwach seksualnych oraz brak gotowości hierarchów, by realnie wziąć odpowiedzialność za sytuację ofiar. Zadajemy je sobie, gdy widzimy strukturalne przyczyny wielu problemów Kościoła – jak brak transparentności, praktyka wykluczania ze wspólnoty określonych grup (na przykład chrześcijan LGBT) czy zarządzanie pozbawione realnego udziału wiernych (zwłaszcza kobiet) – oraz jego liczne, konkretniejsze bolączki. Niektóre z nich opisujemy bardziej szczegółowo. Ich całościowe omówienie wymagałoby jednak znacznego przekroczenia ram numeru, dlatego przypominamy również – w postaci wyimków na marginesach – dotychczas opublikowane przez nas teksty na podobne tematy. Do tych zagadnień będziemy wracać w kolejnych artykułach.
Wiemy także, że nie jesteśmy z tymi dylematami sami. Że poszukiwanie uzasadnienia dla dalszego ufania Kościołowi instytucjonalnemu, który w tak wielu sferach tego zaufania nadużył, nie jest tylko naszym doświadczeniem.
Nie chcemy przy tym skupiać się wyłącznie na krytycznej diagnozie. Numer ten jest więc świadectwem dwóch zasadniczych stanowisk naszego środowiska. Pierwsze z nich, owszem, bazuje na przekonaniu, że Kościół jest w kryzysie i wymaga gruntownych reform. Drugie jest jednak wyrazem pragnienia, by – często mimo wszystko – w tym Kościele trwać. Wierzymy, że jego przemiana jest możliwa. Chrześcijaństwo jest dla wielu z nas wyjątkową i po prostu prawdziwą opowieścią o świecie i człowieku. Kościół zaś – jak i całe chrześcijaństwo – ma wciąż potencjał przemieniania świata na lepsze. Nie wolno nam go zmarnować.
Właśnie dlatego – motywowani nadzieją, że Kościół powinien i naprawdę może się zmienić – za obowiązek naszego środowiska uznajemy angażowanie się w celu dokonania reformy naszej wspólnoty. Mimo jej wszystkich przewin i wad, ciągle chcemy wierzyć, że warto być jej częścią. Że możliwe jest zatrzymanie pędu w stronę przepaści, do której niebezpiecznie szybko zbliżamy się w polskim Kościele, oraz trwała zmiana panujących w nim stosunków.
To dom często duszny, zamknięty i wypełniony trudnymi relacjami. Ale to ciągle dom nasz.