fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Czy ruch klimatyczny przegrał? 🎧

Ruch klimatyczny nie przegrał, ale może przegrać, jeśli nie wyciągniemy wniosków z naszych dotychczasowych działań. Musimy poddać je refleksji, bo to w wewnętrznych problemach ruchów widzę przyczynę braku ich skuteczności politycznej.
Czy ruch klimatyczny przegrał? 🎧
ilustr.: Marta Podogrocka

Tekst jest dostępny również w wersji audio. Czyta Mateusz Iskrzyński.

 

To będzie słodko-gorzkie wyznanie. Słodkie, bo pisane z miejsca przemyślenia, wyciągnięcia wniosków i wdzięczności. Z miejsca zapału i wiedzy niezbędnej do podejmowania kolejnych działań. Gorzkie, bo opowiadające o błędach, trudach i żałobie.

Jestem częścią polskiego ruchu klimatycznego. Ruchu rozumianego szeroko – jako połączenie nieformalnych inicjatyw działających na rzecz złagodzenia skutków kryzysu klimatycznego. Jestem częścią grupy, która kiedyś była widoczna na ulicach i obecna w mediach, teraz… No właśnie. Co stało się z dziesiątkami, a może nawet setkami tysięcy młodych strajkujących osób? Co stało się z tymi, którzy blokowali ulice? Gdzie są ci, którzy chodzili na marsze? I czy to, że ich działania przycichły, oznacza, że polski ruch klimatyczny przegrał?

Ponieważ kryzys klimatyczny wciąż trwa, a jego skutki dotykają coraz większej liczby ludzi, także w Polsce, ponieważ wszystkim nam potrzebna jest nadzieja i ponieważ bez wyciągnięcia wniosków z przeszłych działań nie zbudujemy lepszej przyszłości, chciałabym poddać refleksji przyczyny zastoju w ruchu klimatycznym, wymienię jego sukcesy i korzyści płynące z dotychczasowej działalności grup nieformalnych, a na koniec podzielę się lekcjami, których nauczyły mnie ostatnie trzy lata aktywizmu.

Co doprowadziło do „zamarcia” działań proklimatycznych w Polsce? Przede wszystkim naturalny cykl życia ruchów społecznych. Grupy nie mogą trwać w ciągłej mobilizacji, a efekt świeżości i nowości znika z czasem. Zwłaszcza ruchy grassrootowe (oddolne), o rozproszonej decyzyjności i działaniach szybko tracą momentum, ponieważ oparte są na doraźnych zrywach spowodowanych na przykład konkretnymi wydarzeniami politycznymi. Grupa, która zaczyna swoje działania oddolnie, po pierwszym czasie mobilizacji może albo ustrukturyzować swoje działania, wypracować sposoby podejmowania decyzji, zacząć strategizować dalsze akcje, lub po prostu przestać istnieć. Jednak warto pamiętać, że mądrość i doświadczenie, które zostały wytworzone w czasie „życia” ruchu, nie znikają – zostają w osobach, które były zaangażowane.

Nasze wewnętrzne konflikty

W przypadku polskiego ruchu klimatycznego, który rozpoczął swoje działania w 2019 roku, dużą rolę odegrały też czynniki wewnątrz inicjatyw. Młodzieżowy Strajk Klimatyczny zakładany był przez osoby w wieku 17/18 lat. Extinction Rebellion Polska, mimo że założony został przez osoby starsze, również szybko stał się ruchem w dużej mierze młodzieżowym. Mieliśmy po kilkanaście/dwadzieścia parę lat – dopiero uzyskiwaliśmy bierne prawo wyborcze – mieliśmy zerowe doświadczenie w kampaniowaniu i (zwłaszcza z początku) niewielką wiedzę na temat zmian klimatycznych. Jako młode osoby zaczęliśmy wykonywać pracę (nie bójmy się tak tego nazwać), która wymagała wielkich kompetencji. Działanie w zespole, zarządzanie zasobami, tworzenie strategii politycznej i medialnej to nie są – niestety – rzeczy, których uczy się w liceum.

Stres związany z tym, jak szybko urosła skala i rozpoznawalność Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, był jednym z czynników, który doprowadził do wypalenia wielu osób. W działaniu pod presją być może pomogłyby narzędzia, takie jak informacja zwrotna, facylitacja (prowadzenie spotkań), określona decyzyjność poszczególnych grup. Na późniejszych etapach działań wiele z nas wiedziało już o ich istnieniu, ale nie byliśmy wystarczająco biegli w ich używaniu. Spotkania były długie, nieustrukturyzowane, pełne napięć. Wiele zależało od dojrzałości i zasobów poszczególnych osób.

Uczenie się w działaniu i brak doświadczenia nie były jednak najtrudniejsze. Większość z nas radziła sobie z tym bardzo dobrze, ponieważ miała wokół siebie wspólnotę. Ludzie być może przychodzą do ruchów dla idei, ale zostają w nich dla innych osób. Takie jest też moje doświadczenie – najważniejsza nie była dla mnie sprawa, a poczucie, że jestem wśród ludzi, którzy chcą robić dobre i ważne rzeczy. Początkiem końca były konflikty wewnątrz ruchów – okazało się, że do budowania wspólnoty nie wystarczą dobre chęci.

Uważam, że żadna z przeszkód, na jaką napotkały ruchy klimatyczne, nie zaważyła na wykruszeniu się z nich osób tak bardzo, jak wewnętrzne konflikty. Chcę napisać to bardzo jasno – konflikty w grupach będą zawsze. Nie da się ich uniknąć i nie to powinno być naszym celem. Pytanie, które chciałabym, żebyśmy sobie zadawali brzmi: w jaki sposób możemy przechodzić przez konflikty w poczuciu bezpieczeństwa, wzajemnego szacunku i skuteczności.

Optymizm zamiast żałoby                                      

Podejście do aktywizmu wielu osób działających wtedy nazwałabym fałszywą nadzieją – opartą na przekonaniu, że strajki, pikiety czy blokady przyniosą „realną zmianę” w emisjach. Brak przeżycia dogłębnej żałoby po świecie, który wciąż tracimy i którego tracić nie przestaniemy, tylko pogłębiał depresję klimatyczną. Wiele z nas nie spotkało się ze swoim smutkiem, żalem, rozpaczą i utopiło je w działaniu. Im trudniej nam było, tym więcej działaliśmy, a im więcej działaliśmy, tym mniej mieliśmy sił i tym bardziej rozczarowani byliśmy, że świat się nagle nie zmienił. To pogłębiało depresję klimatyczną, z którą wiele z nas zmagało się jeszcze przed dołączeniem do ruchów.

To, że wiele inicjatyw było „importem” z zagranicy utrudniło wypracowanie skutecznej strategii, w której wzięlibyśmy pod uwagę polskie konteksty. Zwiększyło też próg wejścia dla osób starszych, nieposługujących się biegle językiem angielskim. Przyjęcie „z automatu” strategii, słownictwa i struktury zachodnich ruchów z jednej strony wsparło powstanie inicjatyw, ponieważ nie musiałyśmy wymyślać wszystkiego od początku, naraziło nas jednak na wiele błędów, które popełnia się, gdy nie przemyśli się dokładnie, jak ruch ma działać.

Z czasem, kiedy media w na świecie przestały mówić o Grecie Thunberg, te w Polsce zaprzestały relacjonowania działań Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Słabnąca popularność zagranicznego ruchu wpłynęła na sposób, w jaki odbierany był polski oddział Fridays For Future.

Pandemia, aborcja i wojna

Poza czynnikami wewnątrz ruchów były też jednak te zewnętrzne. Pandemia i lockdown nie tylko uniemożliwiły wychodzenie na ulice, lecz także scentralizowały większość działań. Ponieważ spotkania odbywały się online, nie było już lokalności. Komunikacja nie odbywała się twarzą w twarz, a na forach internetowych. To doprowadziło do problemów z decyzyjnością. Nie było jasne, kto decyduje, bo każda osoba z dostępem do internetu mogła się wypowiedzieć, napisać komentarz, dołączyć do spotkania. Nie było już decentralizacji i lokalnego budowania więzi.

Pandemia nie przeszkodziła jednak Strajkowi Kobiet w doprowadzeniu do największej mobilizacji polskiego społeczeństwa od czasów „Solidarności”. Manifestacje w obronie praw kobiet pochłonęły zasoby zarówno osób, jak i samych ruchów. Inicjatywy zjednoczyły się we wspólnym działaniu na rzecz legalnej aborcji, ale w tym samym czasie nie dały rady wciąż dbać o zagadnienia klimatu i ekologii. Mobilizowanie obywatelek_li do wyjścia na ulice w sprawach innych niż prawa kobiet lub sprzeciwianie się PiSowi przez wiele miesięcy było kontrskuteczne. Po eskalacjach przyszedł zaś czas rozczarowania, zmęczenia i zwątpienia w skuteczność aktywizowania się.

Ostatnim ważnym czynnikiem zewnętrznym, który sprawił, że ruch klimatyczny przycichł, był wybuch wojny w Ukrainie. Podobnie jak przy strajkach kobiet polskie społeczeństwo zmobilizowało się, by działać. I przestrzeni na klimat zabrakło. Co prawda to właśnie ze względu na wybuch wojny powstała inicjatywa Wschód działająca na rzecz embarga na paliwa kopalne z Rosji, która łączy temat klimatu i wojny, jednak nie ulega wątpliwości, że w pierwszych tygodniach czy miesiącach konfliktu ludzie nie mieli siły na żadne inne działania niż te bezpośrednio wspierające sąsiadów. W ruchach klimatycznych poza aktami solidarności i wsparcia nie było chęci na mówienie o sprawach klimatu – działy się ważniejsze rzeczy, które potrzebowały naszej uwagi i siły.

Nie ma wątpliwości co do tego, że obecnie oddolne działania proklimatyczne są w Polsce mniejsze niż jeszcze 3 lata temu. Czy to oznacza, że grupy i osoby, które w latach 2019-2021 angażowały się dla planety, poniosły porażkę?

Wzbierająca fala ruchów

Odpowiedzi na to pytanie można szukać na dwa sposoby: albo mierząc skuteczność działań, albo odporność samych działających. Chciałabym popatrzeć na problem przede wszystkim z tej drugiej perspektywy z kilku powodów. Po pierwsze, bierze ona pod uwagę osobę –jej dobrostan, rozwój i poczucie sprawczości. Po drugie, wpływa ona na pierwszą i jest po prostu ważniejsza. Jeśli co dwa lata kolejne setki tysięcy ludzi będą się wypalać, to nigdy nie stworzymy skutecznego (także politycznie) ruchu. Po trzecie, to w wewnętrznych problemach ruchów widzę przyczynę braku skuteczności politycznej.

Ponieważ jednak zdaję sobie sprawę z tego, dla jak wielu osób perspektywa skuteczności jest ważniejsza od odporności, poświęcę chwilę tej pierwszej. Sukces szeroko pojętego ruchu klimatycznego namacalnie widać w mediach, polityce i reklamie. Wiele redakcji ma swoje „zielone” działy, media piszą zarówno o klimacie, jak i ochronie przyrody. Wszechobecność greenwashingu – wywoływania u klientów poczucia, że dany produkt czy usługa są zgodne z ekologicznymi standardami –  również jest – ubocznym – efektem działalności ruchów społecznych. Wszystko jest dziś „zielone” – od kart kredytowych przez chusteczki do nosa aż po osiedla. To, że kryzys klimatyczny był jednym z tematów poruszanych w ostatniej kampanii prezydenckiej, również jest dowodem na to, jak dużą presję społeczną udało się nam – osobom aktywistycznym – wytworzyć.

Tak jak piszę, to dopiero początek, ponieważ dotychczasowe działania zmobilizowały setki tysięcy osób, które teraz mogą kontynuować budowanie rzeczywistości odpowiadającej na liczne kryzysy. Pierwsza fala zaangażowania dała wielu osobom szansę na znalezienie swojego sposobu działania na rzecz klimatu. Możliwość budowania ruchów społecznych opartych o różne strategie zmiany sprawiła, że wiele z nas zadało sobie pytanie „Co ja uważam za skuteczne?” lub „Jaki jest mój kawałek?”. Dzięki temu ruch może działać coraz skuteczniej, ponieważ aktywiści uczą się, specjalizują w konkretnej rzeczy i mogą wykonywać ją coraz lepiej. Osoby aktywistyczne nie robią już „tego, co trzeba”, a to, co chcą.

A chcą różnych rzeczy i dzięki temu powstaje cały ekosystem inicjatyw. Budowanie nowego społeczeństwa odpornego na kryzys nie oznacza dziś dołączenia do kilku ogólnopolskich ruchów – możliwości jest wiele więcej, także tych lokalnych. Na doświadczeniu osób działających kiedyś w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym i Extinction Rebellion Polska wyrastają dziś nowe inicjatywy.

Ruch Solidarności Klimatycznej – ruch adresujący głębokie przyczyny kryzysów i kampaniujący w tym momencie na rzecz energetyki obywatelskiej i demokracji deliberacyjnej, którego jestem współzałożycielką.

Bombelki. Kolektyw – mała grupa osób informująca o szkodliwości gazu.

Koalicja Wrocławska Ochrona Klimatu – łącząca ruchy i inicjatywy kampaniujące na rzecz ochrony cennych przyrodniczo terenów we Wrocławiu.

Będąca w Koalicji HUBA hub aktywistyczny – edukująca i sieciująca aktywistów działających dla ochrony klimatu we Wrocławiu.

Wschód – kampania na rzecz embarga na rosyjskie paliwa kopalne.

Odra Osoba – grupa działająca na rzecz przyznania Odrze osobowości prawnej.

Młodzi Lokalsi – inicjatywa składająca się z byłych działaczy MSK, mająca na celu –„uczynienie regionu konińskiego miejscem z perspektywami dla młodzieży”.

Choć większość z tych inicjatyw nie jest jeszcze Czytelnikowi zapewne znana i dopiero rozpoczyna swoje działania, to mnogość i różnorodność grup nie pozwala mówić o –wygaszeniu” ruchu klimatycznego. Wręcz przeciwnie – ta fala właśnie wzbiera.

Ruch klimatyczny nie przegrał, a przeistoczył się. Działania na rzecz sprawiedliwości klimatycznej są kontynuowane przez setki osób w całej Polsce. Ruch klimatyczny nie przegrał, ale może przegrać, jeśli nie wyciągniemy wniosków z naszych dotychczasowych działań. Możemy być mądrzejsze o dotychczasowe doświadczenia, bardziej dojrzałe w naszych dążeniach do zmiany i działać skuteczniej, ale jest kilka kroków, które koniecznie musimy wykonać, zanim to się stanie.

Działanie poprzez wspólnotę

Po pierwsze, musimy wyciągnąć wnioski z dotychczasowych trzech lat zaangażowania. Myślę tu zarówno o ewaluacji na poziomie ruchów, organizacji, jak i jednostek. Co poszło dobrze? Z czego jesteśmy zadowolone? Czego nie udało nam się osiągnąć? Co możemy zrobić lepiej? Jak ja – osobiście – mogę wspierać zmianę w sposób zdrowy dla siebie? Odpowiedzenie sobie na tych kilka pytań to konieczność, jeśli chcemy iść dalej.

Wiele z nas musi też przepracować na poziomie emocjonalnym to, że inicjatywa, której poświęcało się swój czas i energię, z którą się zżyło, nie jest już tym, czym była. Dla mnie samej odejście z Extinction Rebellion wiązało się z przejściem przez proces żałoby, ale też szukania własnej tożsamości. Nie da się łatwo przejść z etapu pożegnania, smutku, rozczarowania, do budowania czegoś nowego. Dlatego konieczna jest przestrzeń na łzy, złość i niepewność.

Jedną z lekcji, które ja sama wyciągam, jest świadomość, że to relacje międzyludzkie są najważniejsze w ruchach społecznych. Ludzie nie działają dlatego, że idą za jakąś ideą. Ludzie działają dlatego, że widzą, że dzielą wartości z innymi, że czują się częścią większej wspólnoty. I to wspólnota jest podstawą działań. Także tych politycznych. W zatomizowanym społeczeństwie, w systemie, w którym nie czujemy sprawczości, budowanie głębokich, dojrzałych relacji samo w sobie jest aktem wywrotowym. Jest też bardzo trudne i wymagające. Dlatego konieczne jest budowanie systemów wspierających uczenie się umiejętności interpersonalnych, udzielanie informacji zwrotnej, wchodzenie w bezpieczny konflikt.

To właśnie konflikty wewnątrz ruchów pokazały, jak ważne jest nieopieranie się na dojrzałości i umiejętnościach poszczególnych osób, a tworzenie przestrzeni do zdobywania wiedzy i narzędzi. Wyzwania, jakie stawia przed nami kryzys klimatyczny, są zbyt duże, abyśmy poradziły sobie z nimi bez przestrzeni na rozwój osobisty. Skoro nikt nie uczy nas pracy w grupie, zarządzania zasobami, szczerej komunikacji, to same musimy dać sobie przestrzeń na zdobycie tych umiejętności.

To radykalny, odwracający narrację poświęcenia dla sprawy pomysł, ale uważam też, że to ruch ma być dla ludzi, a nie ludzie dla ruchu. Inicjatywa może być miejscem, w którym można się uczyć i rozwijać. Może być też miejscem dającym nadzieję i poczucie przynależności. Chciałabym, żeby ludzie działali, ponieważ to daje im sprawczość, a nie dlatego, że czują, że muszą się poświęcić. Chciałabym, żeby ruchy widziały siebie jako wsparcie dla osób dołączających, a nie patrzyły na nowe osoby, jako na wsparcie swoich kampanii.

Żeby tak było, konieczne jest pokazywanie pozytywnej wizji przyszłości i proponowanie rozwiązań. Chciałabym, żebyśmy jako osoby domagające się zmian, wskazywały ich kierunek. Potrzebujemy pozytywnej wizji świata, który budujemy i do budowania którego zapraszamy kolejne obywatelki, polityków, naukowczynie i nastolatków. Potrzebujemy wskazywać alternatywy i modelować rozwiązania. To już nie jest czas na mówienie, że czegoś nie wolno. To czas opowiadanie o tym, co możliwe. W propozycjach zmian widzę otuchę dla osób działających, ale też rolę strategiczną. Kiedy odpowiemy sobie na to, jakiego świata chcemy, możemy zacząć budować poparcie społeczne i polityczne wokół konkretnych rozwiązań. Martin Luther King porwał ludzi, mówiąc „I have a dream” a nie „I have a complaint”. Pozytywna wizja daje nadzieję, mobilizuje i jest podstawą do działań politycznych.

Propozycje pozwalają też szukać punktów wspólnych między inicjatywami i budować koalicje. Po czasie rozproszonych, samodzielnych działań, teraz przychodzi moment na współpracę między różnymi ruchami, inicjatywami i NGOsami. Dzięki temu, że jest nas wiele i że działamy w różnych obszarach, możemy synergizować to, co robimy i wspierać siebie wzajemnie.

Jesteśmy częścią większej zmiany

Żeby współpraca między inicjatywami była możliwa, potrzebne jest uznanie tego, że jesteśmy różne. Chciałabym, żeby hasło „Jesteśmy częścią większej zmiany” – zdanie, którym kierujemy się w Ruchu Solidarności Klimatycznej – towarzyszyło każdej z nas podczas działania na rzecz lepszej przyszłości. Mieści się w nim poszanowanie nie tylko dla istnienia innych grup, ale też innych teorii zmiany, sposobów działania i doboru taktyk. Silny i różnorodny ekosystem inicjatyw jest konieczny do angażowania różnorodnych osób i do skutecznych działań politycznych i społecznych. Chciałabym, aby polska scena klimatyczna była tak zdywersyfikowana, aby każda osoba mogła znaleźć sposób działania, który daje jej najwięcej radości i poczucia sprawczości. Aby działać skutecznie, patrzmy na swoje działania w długiej perspektywie czasowej –  i na poziomie jednostki i na poziomie ruchu. Mam 21 lat i wiem, że do końca życia będę budować społeczeństwo odporne na kryzysy. Wiem, że wielokrotnie będę zmęczona, stracę optymizm (ale nie nadzieję) i poczuję, że to zadanie mnie przerasta. Dlatego też chcę się uczyć, odpoczywać, cieszyć się z działania – bo to pozwoli mi nie zrezygnować, mimo że wiem, że rezultatów swojej pracy mogę nigdy nie zobaczyć. Na poziomie ruchu myślenie długoterminowe rozumiem jako planowanie strategii zarówno politycznej, jak i tej wewnętrznej – rozwoju inicjatywy.

Chciałbym, żeby ten tekst pokazał osobom, które uważają dotychczasowe działania ruchów klimatycznych za porażkę, jak wiele zwycięstw osiągnęliśmy, a przede wszystkim jak wiele lekcji wyciągnęłyśmy z tych kilku lat działań. Zaś, żeby osoby, które działały, ale po wyciszeniu się zaangażowania w dużych, ogólnopolskich ruchach straciły wiarę w to, że w Polsce może zajść  zmiana, odzyskały nadzieję i siłę. Bo idzie nowe i będziemy ich potrzebować.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×