fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Czeczeni. Milczący naród

Ludzie w Czeczeni są milczący. Boją się w sposób otwarty skrytykować władzę. Niektórzy mówią, że dobrze jest, kiedy rządzi Kadyrow, przynajmniej jest względny spokój.
Czeczeni. Milczący naród
ilustr.: Julia Tyszka

Są najliczniejszą grupą narodową ubiegającą się o ochronę międzynarodową w Polsce. Od lat widnieją jednak w statystykach wspólnie z Rosjanami, bo właśnie takie obywatelstwo mają. Czeczeni. Licznie napływali do Polski od końca drugiej wojny czeczeńskiej, trwającej prawie dekadę od 1999 roku. Wśród nich była Khava Soldaeva, wówczas – w roku 2005 – dziesięcioletnia dziewczynka, która wraz z mamą i trójką młodszych braci wyruszyła w podróż do obcego kraju, bez znajomości języka, za to z pieniędzmi, które dostali od rodziny. Jej ojciec zginął na wojnie i to stało się impulsem, by szukać lepszego życia z dala od ojczyzny. Celem był Berlin i dołączenie do kuzynostwa. Tak jak w przypadku wielu osób wnioskujących o ochronę międzynarodową, Polska miała być tylko krajem tranzytowym.

Rodzina Khavy „skazana na Polskę” została po tym, jak oszukał ją przemytnik, który miał pomóc im w przeprawie do Niemiec z granicy w Brześciu. Wziął zaliczkę, ale na granicy się nie pojawił. I tak Khava i jej rodzina mieszkają w Polsce już prawie piętnaście lat. Jako jedni z nielicznych zdołali uzyskać status uchodźców i z biegiem lat ułożyć sobie życie. Jak mówi Khava, dziś kostiumolog i studentka stosunków międzynarodowych: „Jestem szczęśliwym człowiekiem, bo mnie udało się z tego wyjść i teraz wszystko idzie do przodu”.

Nie wszyscy mieli tyle szczęścia

W latach 2008–2018 wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej w Polsce złożyło 62,6 tys. obywateli Rosji narodowości czeczeńskiej. W tym okresie uzyskało ją ponad 4,5 tys. osób, a 2,4 tys. dostało zgodę na pobyt tolerowany. Oznacza to, że zaledwie 11 procent aplikujących otrzymało pozwolenie na dalszy pobyt w Polsce. Z kolei porównując liczbę przyjmowanych na granicach wniosków o ochronę międzynarodową w roku 2017 i 2018, obserwujemy spadek – o tysiąc.

Jak podaje kwietniowy raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka „Dostęp do procedury azylowej na zewnętrznych granicach Polski”, od 2015 roku mamy do czynienia z nielegalną praktyką Straży Granicznej „polegającą na odmowie przyjmowania wniosków od osób wyrażających chęć ubiegania się o ochronę międzynarodową”. W szeregu takich spraw Naczelny Sąd Administracyjny ostatecznie uchylał decyzje Straży Granicznej. Ta z kolei widzi inne przyczyny odmowy wjazdów do Polski. Jak wskazuje rzeczniczka prasowa Komendanta Głównego Straży Granicznej, porucznik Agnieszka Golias, jeżeli cudzoziemiec nie spełnia warunków określonych w prawie, a charakter i cel jego wjazdu jest inny niż poszukiwanie ochrony w Polsce, to otrzymuje on decyzję o odmowie wjazdu na terytorium RP.

Morderstwa, terror i pozasądowe egzekucje

Mimo że wojna oficjalnie się zakończyła, sytuacja w rosyjskiej Republice Czeczenii daleka jest od pokojowej. Raport Marty Szczepanik z HFPC („Republika strachu. Prawa człowieka we współczesnej Czeczenii”) dowodzi, że ostatnie dwa lata naznaczone są licznymi morderstwami, terrorem, pozasądowymi egzekucjami i prześladowaniami mniejszości LGBT. Trudno jednak o rzetelne statystyki pokazujące skalę problemu, bo dziennikarze i pracownicy organizacji pozarządowych, którzy mogliby je dostarczyć, także są prześladowani za swoją działalność.

Trudna sytuacja polityczna Czeczenów wydaje się jednak nie mieć odzwierciedlenia w „pozytywnych decyzjach” wydawanych podczas procedury ochrony międzynarodowej w Polsce. Z ponad 4 tys. osób wnioskujących w ubiegłym roku aż 2,7 tys. to obywatele rosyjscy. Najliczniejszą ich grupę, bo około 90 procent, stanowili zaś sami Czeczenii. W Polsce w ostatnich pięciu latach „pozytywną decyzję” uzyskuje jednak zaledwie od dwustu do pięćdziesięciu Czeczenów rocznie. „Pozytywna decyzja” nie zawsze jest przy tym równoznaczna z uzyskaniem „statusu uchodźcy” – tego udziela się w przypadkach, gdy zachodzi „uzasadniona obawa”, że danej osobie grozi prześladowanie na przykład z powodu rasy, religii czy narodowości.

Z kolei częściej w Polsce przyznawana jest tak zwana ochrona uzupełniająca, między innymi w okolicznościach groźby orzeczenia lub wykonania kary śmierci czy tortur. Jak wyjaśnia Jakub Dudziak, rzecznik Urzędu ds. Cudzoziemców: „Ochrony można udzielić osobie, jeżeli to zagrożenie jest zindywidualizowane i można je obiektywnie ocenić. Tego musi dowieść postępowanie”.

Wszystko zaczyna się w dowolnej placówce Straży Granicznej. Tam cudzoziemiec składa wniosek o udzielenie ochrony międzynarodowej. Pierwszą decyzję wydaje Urząd ds. Cudzoziemców; jeśli jest negatywna, wówczas można się odwołać do Rady ds. Uchodźców jako drugiej instancji. Istnieje także możliwość złożenia skargi na decyzję Rady na ścieżce sądowej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a następnie do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Życie po procedurze

Nawet jeśli cudzoziemcy przejdą przez procedurę i uzyskają w Polsce ochronę międzynarodową, muszą zmierzyć się z kolejnymi problemami. Jak sami wskazują, motywację do nauki języka polskiego traci się bardzo szybko – gdy po przyłączeniu się nowych osób grupa zaczyna naukę od nowa. Podobnie sytuacja wygląda w szkole, kiedy dzieci uchodźców czują się wyobcowane, a szkoła nie jest przygotowana na „inność”. Charakterystyczny jest także problem mieszkaniowy. – Obserwujemy od wielu lat, że Polacy nie chcą wynajmować mieszkań uchodźcom, bo ci nie są Polakami, mają dziwne papiery, a kobiety noszą chusty. „Znamy sytuacje, w których wynajmowane są im garaże i przybudówki albo w których płacą za rudery naprawdę duże pieniądze” – mówi Kalina Czwarnóg z Fundacji „Ocalenie”.

Trudno też o proces integracji, naukę języka, pracę czy leczenie psychologiczne, kiedy – jak mówią osoby, który pozytywnie przeszły przez procedurę – nie ma gdzie położyć dzieci spać. Receptą na to może być program wdrażany przez Fundację „Ocalenie”: Witaj w Polsce, czyli społeczna agencja najmu. „Fundacja wynajmuje mieszkania na 2–3 lata, gwarantuje terminowe płacenie czynszu, remonty i naprawy, a następnie wynajmuje mieszkania uchodźcom” – tłumaczy Kalina Czwarnóg. Program jest kompleksowy i w zamian za rozwiązanie problemu mieszkaniowego uchodźcy zobowiązują się do aktywnego udziału na przykład w kursie języka polskiego, krawieckim czy zajęciach relaksacyjnych.

Póki nie powiesz prawdy

Większość Czeczenów nie chce otwarcie mówić o sytuacji w swoim kraju i o tym, co sądzą na temat prezydenta Ramzana Kadyrowa. Jeśli już się na to decydują, proszą, by nie podawać ich imienia. Jak twierdzą, ludzie Kadyrowa są wszędzie. A sami wciąż mają nadzieję, że kiedyś wrócą do kraju wolnego od korupcji, morderstw, pozasądowych egzekucji i zależności od Rosji. Dodają, że tęsknią za Czeczenią, miejscem wspaniałych górskich krajobrazów, i za ludźmi, którzy są tacy otwarci i bezpośredni.

Ludzie w Czeczeni są też milczący: boją się w sposób otwarty skrytykować władzę. Jak dodaje jeden z Czeczenów, który także prosi o niepodawanie imienia: – Tak tu trzeba żyć. Władza jest prorosyjska. Niektórzy mówią, że dobrze jest, kiedy rządzi Kadyrow, przynajmniej jest względny spokój. Póki nie powiesz prawdy.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×